Nowe rugi pruskie?

Adam Suwart

publikacja 10.07.2007 10:24

Czy Polsce grozi ponowna germanizacja? Czy Polacy zaczną jeszcze tracić ziemię oraz domy i zostaną zmuszeni do zamieszkania w ruchomych wozach, na wzór tego, jakim przed stu laty poruszał się po Wielkopolsce słynny Michał Drzymała? Przewodnik Katolicki, 8 lipca 2007

Nowe rugi pruskie?




Czy Polsce grozi ponowna germanizacja? Czy w kraju, w którym większość gazet, stacji radiowych wykupiona została przez niemieckie imperia medialne, a system bankowy jest filią tuzów gospodarczych i ekonomicznych zza Odry, Polacy zaczną jeszcze tracić ziemię oraz domy i zostaną zmuszeni do zamieszkania w ruchomych wozach, na wzór tego, jakim przed stu laty poruszał się po Wielkopolsce słynny Michał Drzymała?

Te z pozoru tylko kpiarskie pytania wcale nie są bezzasadne. W ostatnim czasie bowiem Polaków zaskoczyła cała seria zadziwiających wyroków, jakie wydały polskie sądy, przyznając przybyszom zza naszej zachodniej granicy prawo do mienia pozostawionego lub porzuconego na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, należących przed 1938 rokiem do III Rzeszy Niemieckiej.


Stare sprawy wracają


O problemie roszczeń niemieckich ziomkostw „wypędzonych” w stosunku do państwa polskiego pisaliśmy obszernie w artykule „Wypędzone demony” w 40. numerze „PK” z 1. 10. 2006 roku. Zauważyliśmy wówczas, że jednym z węzłowych problemów coraz bardziej narastającego konfliktu niemiecko-polskiego jest sprawa „wypędzonych”, ich roszczeń zarówno materialnych, jak i symbolicznych. Nie jest to już tylko problem sporu pomiędzy rządami obu państw, ale raczej coraz bardziej narastającej niechęci między społeczeństwami, obywatelami. Niemcy chcą włączyć się do europejskiej wspólnoty ofiar, ukazując powojenną niedolę części swoich obywateli jako niezawinione cierpienia doznane podczas drugiej wojny światowej. Zapominają przy tym, kto wojnę rozpętał… W ostatnich latach grupy obywateli niemieckich coraz łatwiej formułują swoje żądania pod polskim adresem. Sprawy trafiają do sądów, a te – co wielu przeraża! – przyznają sąsiadom zza zachodniej granicy rację!


Psychoza strachu


W wielu gminach na zachodzie i północy Polski narasta przerażenie i strach przed tym, co przyniesie przyszłość. Trwoga ogarnęła mieszkańców mazurskiej wsi Narty, kiedy to troje Niemców wygrało procesy przed polskimi sądami o zwrot swojego dawnego majątku. Najgłośniejsza była sprawa Agnes Trawny, która odzyskała niedawno prawie 50 hektarów ziemi i leśniczówkę. Nad polskimi mieszkańcami nieruchomości przyznanej przez polski sąd Agnes Trawny zawisła groźba eksmisji. Wszystkie polskie dzienniki pokazały przejmujący obraz zdesperowanych Polaków, zanoszących się płaczem starych kobiet, matek z dziećmi – ludzi, którzy po kilkudziesięciu latach być może będą musieli opuścić swoje dotychczasowe domy. Tymczasem adwokat reprezentujący odzyskującą mienie Niemkę oznajmił z rozbrajającą szczerością, że gdyby w przeszłości Polacy zadbali o wpisy w księdze wieczystej, Niemka nie miałaby dziś żadnych szans na odzyskanie majątku.




Spadek po Gierku


Kim jest nowa – stara właścicielka Agnes Trawny? Kim są inne podobne osoby, które masowo przyjeżdżają do Polski z zachodu i badają status właścicielski swych byłych majątków, aby potem nierzadko wystąpić do polskich sądów z roszczeniami? Choć mówimy o nich „Niemcy” i istotnie – często mają oni niemieckie obywatelstwo i utożsamiają się z naszym zachodnim sąsiadem, to jednak nierzadko legitymują się także polskim obywatelstwem! Jak to możliwe? Otóż osoby te wyjechały z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1956–1989 w ramach tak zwanej akcji łączenia rodzin do Niemiec Zachodnich. Najwięcej takich wyjazdów było w okresie rządów Edwarda Gierka. Choć wielu Polaków z sentymentem wspomina ten czas ożywienia i rzekomego otwarcia Polski Ludowej na świat, to dziś, po latach widzimy, jak wiele problemów przysporzyła nam ta dekada socjalistycznego rozwoju. W czasach tych z terenów Ziem Odzyskanych masowo wyjeżdżali obywatele polscy pochodzenia niemieckiego (przedwojenni obywatele III Rzeszy bądź ich potomkowie). Władze polskie, wydając zgodę na ich wyjazd bez prawa powrotu, zmuszały ich do zrzeczenia się majątków. I choć to następowało, władze zaniechały odnotowania tego faktu w księgach wieczystych, przez co ludzie ci formalnie nadal pozostawali właścicielami porzuconego mienia. Dziś sądy nie mają innego wyjścia, jak tylko potwierdzać tym Niemcom prawo własności, które nie wygasło przez lata. Tym bardziej że większość z nich zachowała też polskie obywatelstwo albo uznano, że odebranie takiego obywatelstwa w chwili wyjazdu z PRL do RFN było bezprawne.


Milion pozwów?


Sprawa nie dotyczy tylko Agnes Trawny i kilku innych osób. Szacuje się, że w ramach akcji łączenia rodzin z Polski wyjechało około miliona ludzi. Duża część z nich pozostawiła na polskich ziemiach majątki; duża część ma pełne prawo dochodzić swego przed polskimi sądami. Jest to prawo kodeksowe. Nikt nie będzie ich w sądzie pytał o prawo moralne. Tymczasem już 22 Polaków straciło swoje domy, a w sądach czeka na rozpatrzenie ponad 200 kolejnych pozwów. Mieszkańcy majątku przyznanego Agnes Trawny mają czas do 2008 roku na wyprowadzkę. Kilku innych Polaków już dostało nakazy eksmisji. Senator Jerzy Szmit uważa, że to państwo niemieckie powinno zadośćuczynić swoim obywatelom straty majątkowe i terytorialne, podobnie jak państwo polskie czyni to wobec swoich obywateli, tak zwanych zabużan. Droga do roszczeń niemieckich powinna zostać raz na zawsze zamknięta. Także na gruncie prawa cywilnego. W tym celu w senacie powstaje już projekt ustawy, która ma przeciwdziałać odzyskiwaniu mienia przez Niemców kosztem polskich obywateli. Projekt ten – mówi olsztyński senator - składa się z czterech zasadniczych elementów: po pierwsze, stwierdza, że w wyniku II wojny światowej Polska przejęła ziemie zachodnie i północne bez zobowiązań. Po drugie, Polska przejęła pełną własność na tych ziemiach i w sposób nieskrępowany nią dysponuje. Po trzecie, starostowie zostaną uprawnieni z mocy ustawy do aktualizacji ksiąg wieczystych. Po czwarte wreszcie, ustawa da państwu polskiemu prawo monitoringu i kontroli roszczeń kierowanych wobec Polski i Polaków przez byłych niemieckich właścicieli. Według senatora Jerzego Szmita, projekt ustawy powinien trafić pod obrady Sejmu już jesienią. Do tego czasu w biurach niektórych posłów i senatorów, szczególnie na Warmii i Mazurach, działają punkty informacji i pomocy prawnej dla Polaków, którzy znaleźli się w sytuacji zagrożenia z powodu niemieckich roszczeń lub wyroków, które już zapadły. Szacuje się, że w ramach akcji łączenia rodzin z Polski wyjechało około miliona obywateli polskich pochodzenia niemieckiego. Teoretycznie większość z nich może dochodzić swoich praw majątkowych przed polskimi sądami.




» Błędy polskich urzędników