publikacja 16.07.2007 11:18
Aż 43 procent pracujących zawodowo Polaków uważa swoją pracę za zbyt wymagającą i stresującą – wynika z opublikowanego niedawno badania Eurobarometr. Podobne zdanie o swojej pracy ma także przeciętny Europejczyk. Przewodnik Katolicki, 15 lipca 2007
Aż 43 procent pracujących zawodowo Polaków uważa swoją pracę za zbyt wymagającą i stresującą – wynika z opublikowanego niedawno badania Eurobarometr, zrealizowanego przez TNS Opinion & Social na zlecenie Komisji Europejskiej. Podobne zdanie o swojej pracy ma także przeciętny Europejczyk. Praca od zawsze była źródłem stresu, ale w ostatnich latach zjawisko to wydaje się nasilać.
Żyjemy w czasach, gdy praca zawodowa wiąże się z coraz większą odpowiedzialnością, wymaga ciągłej mobilizacji, koncentracji i doskonalenia swoich umiejętności. Bardziej niż kiedyś liczy się tempo i efekt. Coraz częściej praca pochłania nas bez reszty, ciągle o niej myślimy, a i tak mamy przekonanie, że robimy za mało. Rynek pracy jest coraz bardziej wymagający i panuje na nim coraz większa konkurencja. Wspomniane 43 procent Polaków uznających swą pracę za zbyt stresującą to dużo, choć na tle innych krajów wypadamy pod tym względem całkiem zwyczajnie. Badania objęły prawie 26800 respondentów z 27 państw Unii Europejskiej. Jak się okazało, za najbardziej stresującą i wymagającą swoją pracę uważają mieszkańcy Litwy (71 proc.), Grecji oraz Rumunii (po 70 proc.). Najlepiej w pracy czują się Holendrzy i Finowie. Tam odsetek niezadowolonych był najniższy i wynosił odpowiednio 24 i 25 proc. Niepokoi, że aż 69 proc. badanych Polaków uważa, że praca nie pozwala im na godzenie życia zawodowego, rodzinnego i osobistego. Zdaniem Urszuli Krassowskiej z Sektora Badań Społecznych i Politycznych TNS OBOP, firmy, która przeprowadzała wspomniane badania w Polsce, niezadowolenie z pracy źle wpływa na jej wydajność i ogólną satysfakcję z życia.
Jak udowodniono naukowo, stres działa na nasz organizm wprost zabójczo. Zdaniem wielu specjalistów ponad połowa pacjentów zgłaszających się do lekarzy tak naprawdę cierpi na dolegliwości wywołane stresem. Wielokrotnie wykazano, że sprzyja on nadciśnieniu, chorobom układu krążenia, zawałom serca, osłabia układ odpornościowy, spowalnia gojenie się ran, sprzyja rozwojowi niektórych nowotworów, np. piersi czy skóry, zaostrza ataki astmy, u kobiet zwiększa ryzyko poronienia. Także częstość wad wrodzonych u dzieci kobiet narażonych na stres jest wyższa. Najbardziej szkodliwy wpływ ma stres matki w pierwszych trzech miesiącach ciąży, w których formuje się większość narządów dziecka. Stres powoduje zwiększenie we krwi stężenia kortyzolu, zwanego hormonem stresu, co może odpowiadać m.in. za wzrost stężenia glukozy we krwi i gorsze wykorzystane tlenu przez tkanki płodu.
Gdy stres trwa dłużej, pogarsza się nasze samopoczucie, stajemy się osłabieni, przygnębieni, mniej wydajni. Wzrasta u nas poziom lęku, a obniża poczucie własnej wartości, gorzej śpimy, jesteśmy bardziej nerwowi. Z amerykańskich danych wynika, że przemysł tego kraju traci rocznie ok. 280 milionów dni roboczych z powodu absencji wywołanej stresem w miejscu pracy. To niepełny obraz strat, bo nawet jeśli pracownicy są obecni w pracy, to jakość wytwarzanego przez nich produktu i usług obniża się. Według danych zgromadzonych przez Centralny Instytut Ochrony Pracy w Warszawie koszty chorób będących konsekwencją stresu w pracy dobrze widać na przykładzie Wielkiej Brytanii. W kraju tym pokuszono się o obliczenie strat wynikających z samych tylko chorób sercowo naczyniowych, w których stres jest istotnym czynnikiem ryzyka. Jak pokazały wyliczenia, firma zatrudniająca 10 tys. pracowników traci rocznie aż 2,1mln funtów z powodu zmniejszonej produktywności mężczyzn, wywołanej schorzeniami, których podłożem był stres. W skali całej Wielkiej Brytanii koszty chorób wywołanych stresem zawodowym dochodzą do 10 procent produktu narodowego brutto.
Podatność na stres w pracy jest większa u ludzi o tzw. typie osobowości A, mających dużą potrzebę sukcesów, dominacji i rywalizacji. – Stresom łatwiej ulegają osoby o cechach neurotycznych, czyli inaczej mówiąc, o wysokim poziomie reaktywności, silnie reagujące na różne bodźce. Bardziej zestresowane są też osoby niepoukładane wewnętrznie, bez poczucia sensu tego, co się wokół nich dzieje. Łatwiej radzą sobie ze stresem osoby biorące sprawy w swoje ręce, przekonane, że mogą wiele zdziałać i że od nich też coś zależy. Z badań wynika również, że szczera, autentyczna religijność, możliwość odwołania się do Istoty Wyższej może do pewnego stopnia uodparniać na stresy, bo daje oparcie i potrzebny dystans do problemów – mówi dr Maria Widerszal-Bazyl – kierownik Pracowni Psychologii Pracy Centralnego Instytutu Ochrony Pracy Państwowego Instytutu Badawczego. W chwili stresu pomocna może być modlitwa. Warto też przypomnieć sobie słowa z Księgi Mądrości Syracha: „Nie wydawaj duszy swej smutkowi ani nie dręcz siebie myślami. Radość serca jest życiem człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce, i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku” (Syr 30, 21-23).
Najgorzej radzą sobie ze stresem osoby zamknięte w sobie, lękliwe, pesymistycznie nastawione do życia, żyjące w stanie wiecznego pogotowia i oczekiwania na cios. Każdą porażkę przeżywają jako osobisty dramat. Dla osób otwartych, mających oparcie w wierze, optymistycznie nastawionych do życia ten sam problem będzie zaledwie potraktowany jak nauczka na przyszłość. Zdaniem psychologów takiej postawy można się nauczyć. Przede wszystkim polega to na nawyku „włączania” zdrowego rozsądku i wyciszania emocji, którym w stresie pozwalamy sobą zawładnąć. Scarlett O’Hara, bohaterka powieści „Przeminęło z wiatrem”, gdy miała problem, mówiła: „Pomyślę o tym jutro”. Zdaniem specjalistów to całkiem dobry sposób na wyciszenie emocji i zdystansowanie się do problemu. Daje czas na uruchomienie zdrowego rozsądku, sprowadzenie problemu do realnych wymiarów, spokojne jego przeanalizowanie, a znalezienie rozwiązania może zmniejszyć lub nawet całkowicie zredukować wywołany stres.
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez serwis praca.wp.pl, Polacy mają całkiem spory repertuar środków zaradczych na stres w pracy. Internauci, którzy wzięli udział w sondażu, najchętniej rozładowują stres poprzez rozmowę z bliską osobą (31 proc. głosujących), wielu pomaga też pozytywne myślenie (24 proc.). Aż 17 proc. głosujących za dobre rozwiązanie uznało zmianę pracy, 14 proc. postawiło na uprawianie sportu, 11 proc. na używki i 3 proc. na zażywanie leków. Zdaniem specjalistów terapia stresu kawą, papierosami czy alkoholem to zły pomysł. Lepiej też samemu nie ordynować sobie żadnych medykamentów. Dobrze za to mieć jakąś grupę wsparcia: przyjaciela, psychoterapeutę, kogoś z rodziny np. współmałżonka. Już od dawna wiadomo, że bardzo skutecznym remedium na stresy jest udane małżeństwo. Udowodniono naukowo, że wsparcie współmałżonka obniża poziom stresu, jakiego doznaliśmy w pracy. Ale niestety jeśli nasze małżeństwo przeżywa trudności, jesteśmy jeszcze bardziej wrażliwi na stresy w pracy.