Patriotyzm warszawskiego kibica

Natalia Budzyńska

publikacja 01.08.2007 10:53

Wieńce i znicze w barwach Legii na powstańczych grobach w Warszawie? W pierwszych dniach sierpnia w niemal wszystkich miejscach upamiętniających powstańców warszawskich taki widok może nas zadziwić. Jednak warszawscy kibice pamiętają o Powstaniu Warszawskim nie tylko 1 sierpnia. Przewodnik Katolicki, 29 lipca 2007

Patriotyzm warszawskiego kibica




Wieńce i znicze w barwach Legii na powstańczych grobach w Warszawie? W pierwszych dniach sierpnia w niemal wszystkich miejscach upamiętniających powstańców warszawskich taki widok może nas zadziwić. Jednak warszawscy kibice pamiętają o Powstaniu Warszawskim nie tylko 1 sierpnia – przez cały rok działają po cichu, nie zależy im na poklasku, ale na szczerych intencjach.

Tak się złożyło, że rok temu, 2 sierpnia, Legia rozgrywała na własnym boisku mecz. Warszawscy znajomi opowiadali mi potem o zaskakującej oprawie tego spotkania. Na jednej z trybun rozłożona była czarna płachta, na której widniał znak Polski Walczącej, a obok napisy: „To jest hołd dla tych, co noszą blizny, dla tych, co przelali krew w imię Ojczyzny”. Odpowiedzialni są za to tzw. ultrasi, „Nieznani Sprawcy”, którzy dbają o pozytywny wizerunek kibica poprzez graficzną oprawę meczy. Tymczasem na każdym meczu Legii możemy oglądać transparent o innej powstańczej treści: „Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, za każdy kamień twój, stolico damy krew!”. Czyżby była to prowokacja i wykorzystywanie tragedii Powstania Warszawskiego do chuligańskich czynów? Pewne fakty przekonały mnie, że tak nie jest.


Szorując tablice Dzieci Lwowskich


„Dziś natknąłem się przypadkiem na grupę dwudziestoparolatków, z których dwóch miało koszulki Legii, szorujących i czyszczących tablice upamiętniające żołnierzy 40 pułku piechoty Dzieci Lwowskich przy kościele św. Wawrzyńca na Wolskiej. Pogadałem z nimi trochę i byłem mile zaskoczony. Żadnej hucpy i lansowania się, po prostu uznali, że tak trzeba. Mało tego, ich wiedza na temat historii stolicy była naprawdę niezła. Powiedzieli mi też, że inna grupa od nich pojechała dziś do Krakowa na obchody zamachu na Koppego, gdzie ma się odbyć rajd, łącznie drogą odwrotu Parasolarzy i tragedią w Udorzu, gdzie przewodnikami mają być miejscowi, którzy pamiętają jeszcze to wydarzenie. Zdradzili mi też parę swoich planów związanych z obchodami rocznicy Powstania i wprawili mnie w lekkie zdumienie. Na koniec poprosili, żebym specjalnie nie rozpowszechniał tego, co mi zdradzili, co tylko utwierdziło mnie, że nie robią tego dla taniego poklasku” – taką ciekawostkę wyczytałam na forum internetowym Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie przeczytamy o tej grupie na pierwszych stronach gazet, ani nawet na tych ostatnich, nie usłyszymy o nich w żadnym programie telewizyjnym. Pewnie dlatego, że łatwiej i atrakcyjniej jest mówić o brutalności, agresji i łamaniu prawa, ale też dlatego, że członkom tej grupy wcale nie zależy na rozgłosie i kilkakrotnie odmawiali mediom wywiadów.




„Old Fashion Man Club”


Nazywają się „Old Fashion Man Club” i działają od 2004 roku. Mają od 20 do 45 lat, pracują, wychowują dzieci. Początkowo była to grupa, którą charakteryzował skrajnie antykomunistyczny patriotyzm, stąd hasło: „Better Dead Than Red”. „Z czasem dochodziły nowe osoby i nasze plany zaczęły stopniowo nabierać większego rozmachu. Naszym celem stała się działalność bieżąca, nie tylko od święta (pomoc kombatantom, porządkowanie kwater) oraz chęć zachowania bezpośrednich wspomnień Powstańców i popularyzacja wartości i tradycji Powstania Warszawskiego wśród młodszych kibiców” – mówi jeden z członków grupy OFMC (pragnie zachować anonimowość: „Nie chcę się lansować, to wszystko robi cała grupa”).

Dzisiaj grupa liczy około trzydziestu osób, współpracują ze Stowarzyszeniem Pamięci Powstania Warszawskiego 1944, z którym przygotowują dokumentację zdjęciową i opisową dotyczącą tablic poświęconych Powstaniu, znajdujących się we wnętrzach warszawskich kościołów. Bliska relacja łączy kibiców Legii z batalionem „Miotła”: opiekują się kwaterami na Cmentarzu Powązkowskim, stoją w poczcie sztandarowym podczas pogrzebów, zorganizowali spotkania z Janem Romańczykiem „Łatą”, żołnierzem z baonu „Miotła”. „Pan Jan w międzyczasie stał się przyjacielem grupy, a nasza integracja ze środowiskiem baonu postępuje bardzo szybko”. Uporządkowanie zapomnianego grobu Jadwigi Romockiej, matki „Andrzeja Morro” i „Bonawentury”, żołnierzy batalionu „Zośka”, to także sprawka warszawskich kibiców.

Możemy być pewni, że we wszystkich możliwych miejscach pamięci przez cały okres „trwania” Powstania, a więc od 1 sierpnia do 2 października, zobaczymy własnoręcznie zrobione znicze i wieńce w barwach Legii. Rok temu tych miejsc naliczono 150!