Królestwo miłości, czy Książę Kłamstwa?

Jan Pospieszalski

publikacja 10.12.2007 19:20

Przez kilka kolejnych dni Dziennik tropi aferę w TVP. Na pierwszej stronie wielki tytuł straszy „Korupcja w TVP” Dziennikarze i prasa są od tego by odkrywać i ujawniać wszelkie przekręty i nieprawidłowości. Taka rola mediów i chwałą im za to. Przewodnik Katolicki, 9 grudnia 2007

Królestwo miłości, czy Książę Kłamstwa?




Przez kilka kolejnych dni Dziennik tropi aferę w TVP. Na pierwszej stronie wielki tytuł straszy „Korupcja w TVP” Dziennikarze i prasa są od tego by odkrywać i ujawniać wszelkie przekręty i nieprawidłowości. Taka rola mediów i chwałą im za to. Kiedy jednak przeczytałem zawartość doniesień Dziennika to po wyciśnięciu zostało niewiele. Naganne okazują się działania vice szefowej Agencji Informacyjnej TVP Patrycji Koteckiej, która ponoć wymusza na podległych jej dziennikarzach przychylne dla PIS materiały. Jedynym informatorem okazuje się zwolniony z redakcji Łukasz Słapek. Zarzucane nieprawidłowości to wyznania jednego człowieka - jak się okazuje, skonfliktowanego z przełożoną. W tym sporze oczywiście wypowiadają się jeszcze inni, ale jakoś tak się stało, że autorom artykułu nie udało się uzyskać choćby jednej wypowiedzi opatrzonej nazwiskiem.

Anonimowość pewnie należy tłumaczyć jako lęk przed represjami strasznej szefowej - przedstawicielki reżimu (widomo tego który pętał polską demokrację do 21 października), zdolnej do najgorszej zemsty. Przez kolejne dni Dziennik nie dotarł do kolejnych świadków, nie podaje dodatkowych faktów, nie potwierdził innymi zeznaniami doniesień o nieprawidłowościach. Obficie przytoczone są natomiast wypowiedzi (oczywiście krytyczne) pracowników konkurencyjnej telewizji. Moim zdaniem te naganne praktyki można także zinterpretować jako normalny nadzór redakcyjny nad wydawanymi wiadomościami, a rzekome dowody korupcji to nic innego jak wprowadzanie systemu motywacji dla reporterów. Nie twierdze, że tak było - chcę zaznaczyć tylko, że gazeta nie dotarła do żadnych mocnych dowodów korupcji, tworząc jednocześnie przez kilka dni atmosferę skandalu i wielkiej afery. Skandal przez Dziennik przedstawiany jest tak poruszający że najważniejszy dziennikarz śledczy - Jerzy Jachowicz, zabiera głos w specjalnym komentarzu. Tego dnia krytyczny wobec polityki zagranicznej Donalda Tuska tekst, autorstwa jednego z najlepszych dziennikarzy redakcji, zostaje zdjęty z kolumny. Protestujący autor usłyszał: nie martw się, pieniądze za wierszówkę - za zdjęty w ostatniej chwili tekst - dostaniesz.

Wydawany przez Axel Springer Dziennik nie zauważa, że należący do tego samego konsorcjum tygodnik Newsweek lansuje jako bohaterkę tygodnia ewidentną łapówkarkę, jaką jest Beata Sawicka. Upozowane zdjęcie na okładce, specjalna zamówiona przez wydawcę sesja fotograficzna, każe nam postrzegać Sawicką bardziej jako gwiazdę pop, niż kogoś kto dopuścił się przestępstw. W środku wywiad-spowiedź byłej posłanki PO, ignorujący elementarne zasady przyzwoitości i dziennikarskiego rzemiosła. Autorka tekstu, pochylająca się z troską nad słabością biednej osaczonej kobiety - ofiary siepaczy reżimu, nie zadaje podstawowych pytań.





Niemiecki koncern, który w wydawanych tytułach okazuje niezwykłą wrażliwość na wszelkie przejawy korupcji i politycznych nacisków na media, tropiący nawet domniemane ich przejawy dostarczane przez skonfliktowanego z przełożoną dziennikarza, bierze w obronę posłankę która zainkasowała 50 tysięcy jako pierwszą ratę za załatwienie sprawy przetargu. Troską o transparentność mediów i ich dystans od świata polityki można było zaobserwować kilka dni później, gdy ten sam niemiecki wydawca w innym wydawanym przez siebie tytule Fakt, gościł z gospodarską wizytą premiera rządu Donalda Tuska. Ileż było wspólnych zdjęć, zabawy, prawienia sobie komplementów. Nawet na ostatniej stronie zmiana - zamiast nagiej panny redagujący gazetę Donald Tusk zamieścił zdjęcie dziecka bawiącego się z wężem. Nie wiem, czy stosując biblijne skojarzenia mamy sobie uświadomić że oto nastało królestwo powszechnej miłości, kiedy dziecko już może bezpiecznie bawić się z groźnym wężem, a może uprawnione jest to inne, również biblijne skojarzenie. Już nie kobieta w stroju Ewy uśmiecha się z ostatniej strony gazety, a sam kusiciel - zwany inaczej Księciem Kłamstwa.