Na pierwszym miejscu

ks. Marek Dziewiecki

publikacja 22.07.2008 16:37

Powodem pierwszego przykazania Dekalogu nie jest zazdrość Boga o człowieka. Posługując się współczesnym językiem, możemy to przykazanie sformułować w następujący sposób: nie stawiaj żadnych osób, zwierząt ani rzeczy w miejsce Największego Przyjaciela, który ciebie rozumie i nieodwołalnie kocha! Przewodnik Katolicki, 20 lipca 2008

Na pierwszym miejscu



Największy Przyjaciel


Dla człowieka naiwnego czy dla człowieka przeżywającego kryzys, wszystko może stać się ważniejsze od Boga: własne ciało, popędy i instynkty, alkohol, pieniądz, władza, komputer… Cokolwiek! Człowiek wyrządza sobie największą krzywdę wtedy, gdy stawia coś lub kogoś w miejsce Największego Przyjaciela. Gdy w miejsce Boga stawiam siebie, drugiego człowieka albo jakąś rzecz czy jakieś doznanie, wtedy tyranizuję samego siebie albo poddaję się jakiejś zewnętrznej tyranii.

Ubóstwianie osób, doznań czy substancji chemicznych prowadzi do zniewoleń, nałogów, uzależnień. Powoduje zawężenie i zniekształcenie, a czasem nawet uśmiercenie największych ideałów, aspiracji i marzeń. To wszystko nieuchronnie prowadzi do utraty wolności, do coraz cięższych grzechów i w końcu do rozpaczy. Człowiek, który kogoś lub coś postawił ponad Boga, może stracić wszystko: życie, świętość, zbawienie. Natomiast ten, kto stawia w swoim życiu Boga na pierwszym miejscu, staje się panem samego siebie i zachowuje niezależność od osób, sytuacji, wydarzeń.

Pierwsze przykazanie chroni największe dobro, jakim dla człowieka jest przyjaźń z Bogiem. Serdeczna więź z Największym Przyjacielem jest dla mnie tym, czym tlen dla płuc i czym radość dla serca. Pierwsze przykazanie chroni nie tylko moją więź z Bogiem, ale też moje więzi z ludźmi oraz moją postawę wobec świata. Gdy bowiem na pierwszym miejscu w moim sercu, w mojej świadomości i w moim postępowaniu jest Bóg, wtedy moja postawa wobec wszystkich i wszystkiego, co istnieje, staje się dojrzała i odpowiedzialna. Im bliżej jestem Boga, tym bliżej jestem szczęścia, gdyż tym lepiej chronię siebie przed zagrożeniami zewnętrznymi i przed własną słabością.



Prawość słów


Drugie przykazanie Dekalogu potwierdza, że Bóg jest genialnym znawcą człowieka! O naszym losie doczesnym i wiecznym decydują więzi, jakie każdy z nas tworzy z Bogiem, z samym sobą i z drugim człowiekiem. A słowa są podstawowym narzędziem budowania lub niszczenia tych więzi! Przecież zupełnie inne słowa wypowiadają do siebie kochający się rodzice i dzieci czy szlachetni przyjaciele niż ludzie wulgarni czy prymitywni przestępcy.

Przewrotni politycy wiedzą o tym, że aby przejąć władzę nad jakimś społeczeństwem, nie potrzeba wcale wojska ani stosowania fizycznej przemocy. Wystarczy wypaczyć znaczenie słów! Dla przykładu, jeśli doprowadzi się do tego, że dla większości społeczeństwa słowo „demokracja” znaczy „nieomylność”, „lewica” - „prawa człowieka”, „religia” - „zacofanie”, „tolerancja” - „akceptacja”, „akceptacja” - „miłość” a „miłość” - „seks”, to wtedy nie potrzeba już wojska po to, by władzę w takim społeczeństwie przejęli ludzie bez zasad moralnych, których interesuje jedynie własny zysk.






Bóg obdarzył nas zdolnością myślenia i mówienia po to, byśmy poznawali prawdę i byśmy komunikowali sobie miłość. A tak właśnie dzieje się wtedy, gdy najpierw używamy języka po to, by chwalić Boga i by dziękować Mu za to, że tak cudownie nas stworzył i że nieodwołalnie nas kocha. Jeśli ktoś z ludzi nawet do Boga odnosi się bez szacunku, to tym bardziej bez szacunku będzie zwracał się do człowieka. Tę zasadę widać najlepiej w środowisku młodzieży. Im ktoś z nastolatków jest dalej od Boga, tym więcej ma na ustach wulgaryzmów i przekleństw, chociaż na lekcjach wychowawczych „z zachwytem” mówi o szacunku do człowieka i o kulturze słowa.



Język dobroci


Drugie przykazanie Dekalogu przypomina nam o tym, że używamy języka w sposób błogosławiony tylko wtedy, gdy nie manipulujemy znaczeniem słów. Zaburzone więzi zaczynają się od zaburzonego sposobu posługiwania się językiem. Wtedy język przestaje już być sposobem komunikowania prawdy i miłości, a zaczyna być używany po to, by kogoś poniżyć, wykpić, wyśmiać, by kimś wzgardzić, by komuś zadać cierpienie czy by kimś manipulować. W naszych czasach drugie przykazanie okazuje się szczególnie aktualne, gdyż im więcej ludzi wymawia imię Boga nadaremno i bez szacunku, tym więcej ludzi używa języka po to, by zaatakować i poniżyć człowieka.