Przesądy naszych czasów

Michał Gryczyński

publikacja 09.02.2009 20:46

U źródeł wielu zabobonów leży ludzka niepewność, a także strach. To, czego człowiek nie potrafi wytłumaczyć, albo czego się obawia, usiłuje oswoić za pomocą rozmaitych przesądów. Przewodnik Katolicki, 8 lutego 2009

Przesądy naszych czasów



Źródłosłów terminu „zabobon” wywodzony jest z języka węgierskiego i znaczy to samo co „przesąd”. Najczęściej określa się tak fałszywe przeświadczenie – wypływające z rozmaitych stereotypów - o tym, że pomiędzy pewnymi zdarzeniami zachodzi związek przyczynowo-skutkowy. Związek ów w rzeczywistości nie istnieje. Często jest on zależnością magiczną, pozbawioną racjonalnych podstaw i dlatego niemożliwą do zweryfikowania, choć głęboko zakorzenioną...

…w tradycji, obyczaju i kulturze

Wystarczy prześledzić w Internecie wymianę opinii o zabobonach, które narosły np. wokół ciąży i narodzin dziecka. Żalą się młode kobiety, że ich matki, teściowe albo babcie przestrzegają, aby nie kupowały przed porodem ubranek dla dziecka, bo to grozi poronieniem. Powtarzają im również, że nie powinny przechodzić pod sznurami z rozwieszona bielizną, aby dziecko nie przyszło na świat owinięte pępowiną. A po narodzinach? Mało to czerwonych kokardek zawiesza się przy łóżeczkach i wózkach, aby zabezpieczyć dziecko przed złymi urokami?

Ileż przesądów towarzyszy okresowi uczenia się, a zwłaszcza zdawaniu matury? Można by sporządzić długa listę przesądów towarzyszących ceremoniom ślubnym, a wszystkie w trosce o zgodnie życie i dostatek małżonków. A na co dzień staramy się nie witać przez próg, nie zasiadać na rogu stołów, trzymamy kciuki, życząc komuś powodzenia, etc. I tak zabobony towarzyszą nam od kołyski aż po grób; niby nie wierzymy w ich moc, ale je kultywujemy, tak na wszelki wypadek. Są i tacy, którzy nie wierzą w żadne zabobony, bo to - przynosi pecha.

Choć uważa się, że przesądy są dziedzictwem przeszłości, to i w naszych oczach rodzą się...

…współczesne przesądy

Usiłują one racjonalistycznie wyjaśniać zjawiska, które wydają się nam niezrozumiałe i stanowią karykaturalną postać naukowego spojrzenia na świat. A ponieważ są podawane do wierzenia, toteż nie ma żadnej możliwości ich weryfikacji. Sporo z nich dotyczy medycyny i środowiska naturalnego, a zwłaszcza rzekomych zagrożeń dla zdrowia oraz życia człowieka.

Ale nie brak i takich z zakresu moralności oraz obyczajów. Ich głosiciele odwołują się, najczęściej, do bliżej nieokreślonych badań naukowych, a czasem przytaczają dane statystyczne, aby dowieść swoich racji. To konsekwencja zabobonnego kultu głosowania oraz liczb. W rezultacie upowszechnia się absurdalne przeświadczenie, jakoby tzw. większość miała zawsze rację.

O współczesnych przesądach pisał ojciec Józef Maria – Innocenty Bocheński, dominikanin, filozof i mistrz logiki formalnej. W przedmowie do „Stu zabobonów” nazwał je głupstwami i zdefiniował jako wierzenia w wysokim stopniu fałszywe, które mimo to są uważane za na pewno prawdziwe.

Nie sposób choćby wyliczyć tych, z którymi się rozprawił - zachęcam do lektury jego dzieła – wymieńmy jednak przynajmniej niektóre: altruizm, demokracja, ekonomizm, intelektualista, oświecenie, pacyfizm, postęp, prawda względna, reinkarnacja, równość, tolerancja, urzędnik czy zwierzęta (doświadczenia na zwierzętach). Autorowi często chodziło nie tyle o same te zjawiska, pojęcia czy wyrażenia, ile o narosłe wokół nich przesądy.

Gdyby ojciec Bocheński nadal żył, to, być może, uzupełniłby swoje dzieło o kolejne, najnowsze zabobony. Takie jak choćby...






…histeria klimatyczna

Już starożytni władcy usiłowali wykorzystywać zjawiska przyrodnicze dla realizacji swoich celów; wystarczy przypomnieć Egipt faraonów. Pokojowa Nagroda Nobla dla byłego wiceprezydenta USA Ala Gore’a za walkę z globalnym ociepleniem dowiodła, że proceder ten jest aktualny i w naszych czasach.

Moda na walkę z emisją dwutlenku węgla trwa już od kilku lat, a opiera się na tezie, że człowiek ponosi za to winę, co może przynieść naszej planecie katastrofalne skutki. Jak powiada Ivar Glaever - norweski laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 1973 r. - globalne ocieplenie stało się nową religią. Wbija się więc do głów, że za efekt cieplarniany odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, podczas gdy w rzeczywistości zachodzi zależność odwrotna: to ocieplenie wywołuje jego wzrost, zaś ocieplenie w ponad 95 procentach to skutek parowania wody z oceanów.

Co istotniejsze: coraz większa grupa uczonych kwestionuje efekt cieplarniany i wiarygodność Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ. Jednym z nich jest profesor Zbigniew Jaworowski powtarzający, że hipoteza, jakoby za sprawą człowieka ogrzewał się klimat, nie jest oparta na solidnych podstawach naukowych.

I przestrzega, że uderzenie w emisję dwutlenku węgla to śmiertelny cios wymierzony w energetykę, bo źródła atomowe i rozmaite odnawialne dostarczają zaledwie drobny ułamek całej energii światowej. Jej podstawę stanowią: ropa, węgiel i gaz. Zaś o zmianach klimatycznych decyduje zwłaszcza to, co się dzieje ze Słońcem. Pomimo to, dzięki sankcji „poprawności politycznej”...

…moc zabobonu działa

A może on nas wszystkich niezwykle drogo kosztować. Cała nadzieja w tym, że - jak twierdzi James A. Peden, amerykański fizyk atmosfery - wielu naukowców szuka sposobu, jak cichaczem wycofać się z promowania obaw ociepleniowych i nie zrujnować sobie kariery.

Hołdowanie zabobonom jest groźne, bo stoi w sprzeczności z czcią należną Bogu. Oddajmy więc głos mędrcowi, ojcu Bocheńskiemu, który napisał: „…w świecie filozofów przyjęto obchodzić się elegancko z najgorszymi nawet idiotyzmami.

Kiedy jeden mędrek powiada, że świata nie ma, albo że istnieje tylko w jego głowie; kiedy drugi mędrek dowodzi, że ja nie mogę być pewny, czy w tej chwili siedzę, a trzeci poucza nas, że nie mamy świadomości, ani uczuć - mówi się, że to jest «pogląd», «mniemanie», «filozoficzna teoria» i wykłada się ją z namaszczeniem studentom. Otóż ja, proszę mi wybaczyć, nazywam to wszystko zabobonem i mówię wyraźnie, że takie jest moje mniemanie.

Stanowczo za daleko poszliśmy w uprzejmości względem zabobonnych mędrków. Wypada raz wreszcie z tym skończyć, odróżnić hipotezę naukową od widzimisię demagoga, naukę od fantazji, uczciwy wysiłek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, że owa gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki: wystarczy pomyśleć o dialektyce Hegla i o mordach, jakich w jej imię dokonano”.