Mury nie trwają wiecznie

Br. Raffaele Taym OFM

publikacja 25.05.2009 21:28

Niech doświadczenie Berlina będzie źródłem nadziei dla ludów tych ziem. Mimo że okoliczności były różne, wydarzenia roku 1989 wskazują, że mury nie trwają wiecznie. Mogą zostać rozebrane – powiedział Benedykt XVI w Betlejem. Przewodnik Katolicki, 24 maja 2009

Mury nie trwają wiecznie



Betlejem

Wizyta Ojca Świętego w Ziemi Świętej bardzo pomogła w budowaniu mostów między ludźmi. Na zakończenie pobytu w Betlejem Papież powiedział: „Niech [Bóg] pobłogosławi naród palestyński pokojem”. To coś wzruszającego; błogosławieństwo, które wymazuje dawne myślenie i różne oczekiwania, jakie ludzie mieli względem tej wizyty.

Nadzieja i zaufanie

Nie oczekiwaliśmy aż tak licznego udziału wiernych i w ogóle ludzi w spotkaniach w Jerozolimie, w Betlejem i w Nazarecie w Galilei. Entuzjazm, z jakim przyjęto Ojca Świętego, był wielki i pokazał, że ludzie są bardzo blisko tego Papieża, choć wydawało się, że po Janie Pawle II taka bliskość z Benedyktem XVI będzie trudna, bo był jakby trochę mało znany. To spotkanie pozwoliło wszystkim lepiej poznać następcę św. Piotra – ich pasterza.

Msza Święta w Betlejem była przepiękna. Ktoś z uczestników powiedział, że była to Msza rodzinna. Ktoś inny stwierdził, że dopiero teraz wiemy, co to znaczy, iż Papież jest głową Kościoła – „byliśmy puści, a dzięki niemu jesteśmy napełnieni nowym duchem”.

Żeby wzbudzić takie uczucia, potrzeba było wielkiej odwagi, trzeba było przezwyciężyć strach i beznadzieję. Trzeba było w sposób szczery i jednoznaczny tworzyć klimat zaufania Bogu i modlitwie do Niego. Papież wykazał się wielką odwagą. Stał się pielgrzymem nadziei i zaufania. Wreszcie usłyszeliśmy, jaka jest wartość naszego życia tutaj, na terenach okupowanych.

Widząc przygotowania i w Palestynie, i w Izraelu zobaczyliśmy też, jak wiele osoba Papieża znaczy dla świata. Nareszcie nadzieja powraca do naszych serc. Uwierzyliśmy, że trzeba stworzyć w sercach jakąś przestrzeń zaufania Bogu i zanoszonej do Niego modlitwie.

Solidarność z Palestyńczykami

Nie mam wątpliwości, że pielgrzymka ta była najbardziej oczekiwaną, a zarazem najważniejszą i w tym pontyfikacie, i dla nas wszystkich tutaj mieszkających. Była to wizyta pełna symboli i bogata poprzez znaczące gesty. Zarazem była to też pielgrzymka, która trafia w czas dla Ziemi Świętej trudny i obciążony wzajemnym niezrozumieniem.

Na początku było nawet trudno uchwycić, jaki jest właściwy sens tej pielgrzymki, ponieważ wszyscy obserwatorzy mówili, że to nie jest dobre, że czas nie jest właściwy, że zagubi ona swój aspekt duchowy i duszpasterski. Prawda jest natomiast taka, że jej prawdziwe znaczenie mieliśmy możliwość odkryć my, chrześcijanie, wtedy gdy Ojciec Święty był z nami.





Zrozumieli go także muzułmanie, kiedy Papież rozmawiał z nimi w obozie uchodźców Aida w tym trudnym czasie naznaczonym walkami, wojną i przemocą, która dotknęła wpierw ich samych, a potem także inne obozy i terytoria palestyńskie. Papież staną pośród nich jako pielgrzym nadziei i pokoju. Myślę, że jego słowa zostały przez wszystkich szczerze przyjęte.

– Moja wizyta w obozie uchodźców Aida daje mi okazję do wyrażenia solidarności ze wszystkimi bezdomnymi Palestyńczykami, którzy tęsknią za możliwością powrotu do swych miejsc urodzenia czy do stałego zamieszkania we własnej ojczyźnie – tymi słowami Papież pozdrowił uchodźców w obozie Aida. Przyjęto go tam niezwykle ciepło. Uchodźcy pokazali jak wielkie są ich cierpienia i potrzeby. Tak jak w Jerozolimie Benedykt XVI spotkał rodzinę żołnierza Shalita, jeńca Hamasu, tak również w obozie Aida spotkał dwie dziewczynki – chrześcijankę i muzułmankę, których rodzice są uwięzieni w Izraelu.

Papież w obozie podkreślił również swoją solidarność z całym cierpiącym narodem palestyńskim: „Zrozumiałem, że często odczuwacie frustrację. Pozostają niespełnione wasze uzasadnione aspiracje do stałych miejsc zamieszkania, do niezależnego państwa palestyńskiego.

Zamiast tego dostrzegacie, że jesteście w pułapce, podobnie jak wiele innych osób w tym regionie i na całym świecie znajduje się w pułapce, w spirali przemocy, ataku i kontrataku, odwetu i nieustannego zniszczenia. Cały świat tęskni, aby przełamać tę spiralę, tęskni za pokojem, by położyć kres nieustannym walkom”.

Mury wokół serc

Papież na zakończanie pobytu w Betlejem powiedział, że „mury nie trwają wiecznie”. Myślał wtedy o murach otaczających miasto. Ale dodał też, że są inne mury, które trzeba usunąć jako pierwsze: „najpierw trzeba usunąć mury, które budujemy wokół naszych serc, przeszkody, które wznosimy przeciw naszym bliźnim”.

Dopiero wtedy, gdy to właśnie zrozumiemy, my, ludzie tej Ziemi – Ziemi Świętej – będziemy mogli cieszyć się darem pokoju, wolności i stabilizacją. Papież dodał nam odwagi, by w tym duchu pozostać na tej ziemi.