Teraz w końcu mam czas

Kamila Tobolska

publikacja 12.10.2009 22:13

Można skonać z nudów − mawiają niektórzy po przejściu na emeryturę, nie wiedząc, jak zagospodarować wolny czas. Dla innych moment zakończenia aktywności zawodowej jest upragnioną chwilą otwierającą możliwości realizacji pasji, na które do tej pory nie było czasu. Przewodnik Katolicki, 11 października 2009

Teraz w końcu mam czas



Wykonując swoją pracę zawodową, nie zawsze robimy to, co lubimy. Często zdarza się, że dopiero po przejściu na emeryturę możemy zająć się tym, co sprawia nam przyjemność. – Jestem na emeryturze od trzech lat i mam wreszcie dużo wolnego czasu, który postanowiłam spożytkować na rozwinięcie swoich pasji – mówi pani Maria. − Szkoda mi tych emerytów, którzy się nudzą. To by znaczyło, że nic ich nie interesuje – dodaje.

W jesieni życia warto poszukać ciekawych form spędzania wolnego czasu, tym bardziej że nie muszą one wiązać się z dużymi nakładami finansowymi. Wprost przeciwnie, istnieje wiele propozycji dostosowanych do możliwości portfela emeryta.

Poznaj swoje miasto

− Zawsze interesowało mnie to, jak wyglądało kiedyś życie w Poznaniu. W tym mieście się wychowałam i czułam niedosyt, że zbyt mało o nim wiem – opowiada pani Elżbieta. – Dlatego, gdy tylko przeszłam na emeryturę, zapisałam się na kilkumiesięczny kurs dla przewodników turystycznych prowadzony przez Koło Przewodników PTTK im. Marcelego Mottego – wyjaśnia. Po jego zakończeniu pani Elżbieta została członkiem koła i każdego roku, od października do maja, bierze udział w cotygodniowych szkoleniach. − To bardzo ciekawe spotkania.

Zapraszane są na nie różne interesujące osoby, które dzielą się swoją bogatą wiedzą i opowiadają o swoich pasjach – dodaje. Pani Elżbieta oprowadza też turystów po poznańskich zabytkach i stara się dużo czytać o dawnym Poznaniu, wciąż odkrywając jego tajemnice. – Jedną z inicjatyw naszego koła są „Przechadzki po Poznaniu”. Mogą uczestniczyć w nich wszyscy, którzy chcą odwiedzić razem z przewodnikiem różne ciekawe, niekiedy mniej znane miejsca Poznania. To bardzo interesująca forma spędzenia czasu – przekonuje pani Elżbieta.

Ruszaj się z kijami

Pani Barbara i pan Franciszek są małżeństwem od trzydziestu ośmiu lat. Od zawsze lubili wspólne spacery, ale odkąd oboje przebywają na emeryturze, spacerują godzinami. – Tylko najgorsza pogoda jest w stanie nas powstrzymać od wyjścia z domu – mówi pani Barbara. – Mieszkamy na obrzeżach Torunia, mamy blisko do lasu, nad Wisłę. Chodzimy więc na długie spacery dla przyjemności, ale też żeby zadbać o nasze zdrowie – dodaje.

Takich pasjonatów pobytu na świeżym powietrzu można spotkać wielu, szczególnie w parkach czy lasach. Niektórzy nie tylko spacerują, ale także maszerują z użyciem kijów przypominających kije narciarskie, które można już kupić w wielu sklepach. Ta prosta forma ruchu nazywana nordic walking staje się w naszym kraju coraz bardziej popularna.

Przeznaczona jest ona dla osób w każdym wieku i daje dużo większe efekty niż normalny spacer. − Nordic walking uprawiam od dawna i wszystkich do tego namawiam – opowiada pani Anna. – Zachęciłam też moją 76-letnią mamę, która cierpi na chorobę Parkinsona. Już po kilku tygodniach codziennego chodzenia z kijami poczuła się o wiele lepiej i poprawiły się jej wyniki badań. Znajomi także spostrzegli, że promienieje – dzieli się swoją radością pani Anna. Nordic walking świetnie uprawia się w grupie, to także okazja do nawiązania znajomości i miłych pogawędek na łonie natury.





Odkryj swój talent

Pan Józef odkrył w sobie pasję, kiedy skończył 70 lat. – Postanowiłem zrobić dla wnuków drewnianą zabawkę i spodobało mi się to „dłubanie w drewnie”. Kiedy zobaczyłem gdzieś drewnianego świątka, pomyślałem: Czemu nie spróbować swoich sił? – wspomina pan Józef. Teraz rzeźbi w drewnie nie tylko świątki, ale także rozmaite figurki przedstawiające m.in. ludzi i zwierzęta, którymi obdarowuje rodzinę i przyjaciół.

Szczególnie dumny jest z figury św. Rocha, którą wykonał do przydrożnej kapliczki stojącej na poznańskich Ratajach, gdzie mieszka. − Jak tylko wezmę kawałek drewna, to już mnie ręce świerzbią i zaraz myślę, co by mogło z niego powstać – mówi pasjonat. Panu Józefowi rzeźbienie nie wypełnia jednak całego wolnego czasu. Tego pogodnego i cichego człowieka można spotkać także w Elblągu, Pradze czy Wiedniu. − Razem z przyjaciółmi i znajomymi z parafii tworzymy bardzo aktywną grupę pielgrzymkową. Wspólnie odwiedzamy wiele miejsc zarówno w kraju, jak i za granicą, dokąd sami pewnie byśmy się z żoną nie wybrali. Zresztą w licznym i zarazem miłym towarzystwie podróżuje się znacznie przyjemniej – opowiada pan Józef. Te serdeczne relacje przenoszą się także na codzienność. – Spotykamy się, aby powspominać nasze wyprawy i pooglądać zrobione podczas nich zdjęcia. Snujemy też wspólnie plany kolejnych wyjazdów – dodaje.

Wyrusz w nieznane

Pan Kazimierz także uwielbia podróże. Tę pasję dzieli z nim jego żona. Nie podejmują jednak kosztownych wypraw „na koniec świata”, bo jak mówią „jest tyle ciekawych miejsc do zobaczenia blisko nas”. – Szukamy atrakcji, czasami mniej znanych, którymi mogą poszczycić się poszczególne regiony naszego kraju − mówi pan Kazimierz. − Przed każdym wyjazdem staram się zdobyć jak najwięcej informacji przydatnych podczas naszych wypraw. Dzięki nim nie poruszamy się utartymi szlakami opisanymi w przewodnikach − dodaje. Podczas podróży często spotkają również ciekawych ludzi, podobnych do nich pasjonatów. − Pomagają nam oni zobaczyć odwiedzane miejsca w zupełnie innym świetle. Dzięki nim coś, co wydaje się na pierwszy rzut oka zwyczajne, okazuje się być niezwykłe – przyznaje pan Kazimierz.

*****

O swojej turystycznej pasji opowiada Antoni Płuciennik, organizator wyjazdów pielgrzymkowych z parafii pw. Najświętszej Bogarodzicy Maryi w Poznaniu

− Przez kilka lat, do 1998 r., brałem udział, jako uczestnik w pielgrzymkach organizowanych przez naszego księdza wikariusza. Gdy przeszedł do innej parafii, ksiądz proboszcz zaproponował mi zorganizowanie kolejnego wyjazdu. I tak to się zaczęło. Od tego czasu staram się dwa, trzy razy w roku zabrać naszą parafialną grupę pielgrzymkową w interesujące miejsca. Zanim wyjedziemy na wycieczkę, wcześniej sam pokonuję całą jej trasę, żeby zrobić rozeznanie terenu. Mam wtedy pewność, że trafimy w ciekawe miejsca.

Osobiście sprawdzam także noclegi, restauracje oraz szukam z polecenia dobrych przewodników. Staram się dostosowywać program wycieczki do wieku i możliwości jej uczestników, tak jednak, aby jednocześnie nie straciła ona na atrakcyjności. Ponieważ nasza grupa pielgrzymkowa w większości składa się z osób w wieku emerytalnym, zależy mi na tym, aby organizowane przeze mnie wyjazdy były jak najtańsze. Nocujemy więc niekoniecznie w miejscach o wysokim standardzie, ale zawsze w dobrych warunkach. Przyznam szczerze, że dobre zorganizowanie wyjazdu wymaga sporo wysiłku i zabiegów, ale kiedy widzę w trakcie zwiedzania błysk zachwytu w oczach uczestników, to cały trud przygotowań znika.