publikacja 03.03.2010 12:48
Wszyscy są zgodni co do tego, że w Polsce istnieje przemoc domowa. Różnią się jednak poglądami, jak jej zaradzić. Przewodnik Katolicki, 28 lutego 2010
Na początku lutego tego roku, po przeszło 10 miesiącach prac nad projektem, Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przyjęła nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Na początku marca odbędzie się w Sejmie jej drugie i trzecie czytanie. Później ustawa trafi do Senatu, skąd, po około miesiącu, wróci do Sejmu. W kwietniu możemy się więc spodziewać zakończenia jej procesu legislacyjnego. Najdalej w maju pozostanie tylko złożenie pod nią prezydenckiego podpisu. Pod ustawą, jak możemy się spodziewać, w jej obecnym kształcie. Przyjrzyjmy się więc, co nas czeka.
Żona zostaje w domu
Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wprowadza wiele nowych rozwiązań. Dzięki wnioskom ze strony służb zajmujących się przypadkami poważnej przemocy w rodzinie zaproponowano izolację jej sprawców. Przepis, który wprowadza projekt ustawy, daje możliwość zastosowania przez prokuratora środka zapobiegawczego, jakim jest nakaz opuszczenia lokalu, jeżeli zachodzi obawa ponownego popełnienia przestępstwa z użyciem przemocy. W praktyce takie sytuacje mają miejsce najczęściej z udziałem pijących mężczyzn. − Do tej pory to pobita żona uciekała z mieszkania. Wprowadzono takie rozwiązanie, ponieważ uznano, że aby powstrzymać znęcanie się nad rodziną, trzeba odseparować sprawcę. To, moim zdaniem, dobre rozwiązanie – stwierdza w rozmowie z „Przewodnikiem” poseł Adam Śnieżek z PiS, członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Wśród innych zmian zaproponowanych w projekcie nowelizacji ustawy znajdują się również te dotyczące rozwoju profilaktyki zapobiegania przemocy. Gminy oraz samorządy wojewódzkie będą miały obowiązek opracowywania i realizacji programów przeciwdziałania przemocy. Przewiduje się, iż nadzór i kontrolę nad zadaniami samorządów w tym obszarze będzie sprawował wojewoda, m.in. powołując wojewódzkiego koordynatora. – Musimy mieć świadomość, że pociągnie to za sobą powstanie całej administracji. Praktyka pokaże, na ile są to stanowiska potrzebne – zauważa Adam Śnieżek. – Niestety, w ustawie nie ma nic na temat powstrzymywania przemocy w mediach, która jest jednym z głównych czynników złego oddziaływania na młodzież – dodaje poseł PiS.
Sąsiedzkie donosy
Należy pamiętać, że podstawową ideą wprowadzonej nowelizacji ustawy jest większa pomoc ofiarom przemocy w rodzinie. Kiedy jednak przyjrzymy się kilku kolejnym propozycjom zawartym w projekcie, nasz optymizm dotyczący czekających nas zmian prawnych w tym zakresie zapewne zmaleje. Projekt przewiduje np. utworzenie w gminach siedmioosobowych zespołów interdyscyplinarnych, które miałyby rozpatrywać zgłoszone przypadki przemocy w rodzinie. W ich skład mają wejść m.in.: pracownik socjalny, policjant, lekarz, kurator sądowy i pedagog. − Te zespoły mają zapisany w ustawie szereg uprawnień, przede wszystkim do zbierania „wrażliwych” danych o rodzinie dotyczących np. stanu zdrowia czy nałogów i to bez zgody sądu – mówi poseł Śnieżek. Informacje te będą zbierane na podstawie zgłoszeń składanych chociażby przez sąsiadów, którzy zauważą kłótnię w rodzinie, nawet wbrew woli zainteresowanych. Prawnicy kwestionują tę propozycję, uznając ją za naruszającą prawo do prywatności i za niezgodną z Konstytucją RP.
Czym jest klaps?
Jedną z ważniejszych propozycji projektu jest przepis, na podstawie którego pracownik socjalny będzie mógł natychmiast zabrać dziecko z domu, w którym w wyniku przemocy zagrożone jest jego życie lub zdrowie. Odebrania dziecka będzie mógł dokonać przy udziale pracownika służby zdrowia lub policjanta, a w ciągu 24 godzin zobowiązany jest zawiadomić o tym sąd rodzinny. − Moim zdaniem pracownicy socjalni w Polsce nie są przygotowywani do podejmowania tak istotnych decyzji – stwierdza poseł Śnieżek. − To jest rozwiązanie zbyt daleko idące. Upatruję tutaj niebezpieczeństwa, zwłaszcza w sytuacji rozpadającej się rodziny, kiedy to małżonkowie będą przy pomocy pracownika socjalnego „wyrywali” sobie dziecko – mówi parlamentarzysta, dodając, iż obawia się, że może także dochodzić do sytuacji zabierania dzieci z powodu biedy w rodzinie.
Kolejne proponowane rozwiązanie to wyraźny, dobitny zakaz „stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka”. − Istnieje obawa, że zwykły klaps zostanie potraktowany jako stosowanie kary cielesnej i mogą się zdarzać zgłoszenia takich sytuacji. Co więcej, można się spodziewać, że tak jak w krajach zachodnich, same dzieci, zwłaszcza zbuntowane nastolatki, będą donosić na swoich rodziców – opowiada poseł Śnieżek.
Zakneblować katolików
Czy więc także w Polsce rodzice zakazujący dzieciom np. kontaktu z rówieśnikami, którzy ich zdaniem mają na nie zły wpływ, uznani zastaną za winnych psychicznego znęcania się nad nimi? − Jeśli „narzucanie poglądów”, „krytykowanie zachowań seksualnych” albo „ograniczanie kontaktów” ma być przemocą, to każda rodzina katolicka jest patologiczna i nie ma prawa wychowywać własnych dzieci. Podobnie zresztą, jak każda rodzina niekatolicka, która poza żywieniem i dachem nad głową, chce zapewnić dziecku wychowanie, uczyć je różnicy między dobrem a złem, tak jak od wieków dzieje się we wszystkich kulturach – tłumaczy w rozmowie z „Przewodnikiem” Joanna Najfeld, publicystka i feministka pro-life. − Ta ustawa to bezprecedensowy zamach na prawa dzieci i rodziców – podkreśla, dodając, że praktycznie obala ona koncept praw rodzicielskich, czyniąc dzieci własnością państwa, do dowolnej dyspozycji urzędników. – Przypomina to sowieckie metody totalitarnej kontroli i inwigilacji rodzin. Jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie szczególnie groźna dla konserwatystów aktywnych w przestrzeni publicznej, skutecznie ich kneblując – uważa Najfeld. Przekonuje, że „lewicowi ekstremiści” nie będą musieli „terroryzować katolików” procesami przeciw wolności słowa. − Konserwatyści sami będą bali się publicznie wyznawać poglądy na seksualność, bo krytykowanie pewnych zachowań to według ministerstwa dowód na maltretowanie własnych dzieci – ostrzega publicystka.
Cóż więc pozostaje w tej sytuacji nam, katolikom? Kiedy nasi przedstawiciele przygotowują szkodliwe projekty ustaw, powinniśmy protestować. − Protesty społeczne są bardzo ważne, ponieważ oddziałują na rząd i parlamentarzystów – przekonuje poseł Śnieżek. Pod ich wpływem zarówno Sejm, jak i Senat mogą jeszcze wprowadzić korzystne zmiany do projektu ustawy. Jest więc jeszcze cień szansy...