Modlitwa matki

ks. Edward Staniek

publikacja 17.04.2007 20:37

Dziecko jest własnością Boga, a nie rodziców. Dojrzałość serca Anny sięgała wysokich szczytów. Ona oddawała jeszcze nie poczęte dziecko w ręce Boga. Ona wiedziała, że jako matka będzie potrzebna Bogu do zrodzenia i wychowania dziecka na tyle, by ono mogło stawiać samodzielnie kroki i podejmować pewne zadania. Źródło, 15 kwietnia 2007

Modlitwa matki




Spotkanie z Anną, żoną Elkana, odsłania dwie tajemnice kobiecego serca. Jedna to jego słabość, która może być wykorzystana przeciw niej przez otoczenie żyjące prawem zazdrości. Zazdrość bowiem wie, w jaki punkt uderzyć, aby najbardziej bolało. Elkan miał dwie żony. Jedna była płodna i rodziła mu dzieci, druga była bezpłodna. Mimo że Elkan bardziej kochał Annę, ta była nieszczęśliwą kobietą. Wiedziała bowiem, że jej serce może się w pełni zrealizować w miłości macierzyńskiej, a dziecka nie miała. Jej rywalka nosiła głowę zadartą i upokarzała Annę na każdym kroku. Nie jest łatwo żyć w bliskim sąsiedztwie ludzi zazdrosnych.

Drugą tajemnicą serca Anny była jej modlitwa. Ona umiała z Bogiem rozmawiać i pod tym względem przewyższała swą rywalkę. Gdyby bowiem i ona umiała się modlić, to zazdrość nie zakorzeniłaby się w jej sercu. Zazdrość do szczęścia potrzebowała łez i cierpienia Anny, karmiła się jej nieszczęściem i przy każdej okazji je potęgowała. Annie natomiast modlitwa dawała siłę potrzebną do zmagania z atakami zazdrości.

Autor natchniony opisał dość dokładnie jej modlitwę przed przybytkiem, którego strzegł kapłan Heli:
Anna smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. Uczyniła również obietnicę, mówiąc: "Panie Zastępów, Jeśli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy Twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go dla Pana na wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy" (1 Sm 1,10-11).


Jest to prośba o syna. Anna wiedziała, że płodność jest w rękach Boga. To On jest Panem życia i śmierci. On stwarza człowieka w łonie kobiety. Anna była gotowa oddać syna - jeśli tylko go urodzi - na służbę Panu. Dziecko jest własnością Boga, a nie rodziców. Dojrzałość serca Anny sięgała wysokich szczytów. Ona oddawała jeszcze nie poczęte dziecko w ręce Boga. Ona wiedziała, że jako matka będzie potrzebna Bogu do zrodzenia i wychowania dziecka na tyle, by ono mogło stawiać samodzielnie kroki i podejmować pewne zadania. Ona nie przywiązywała serca do syna. Ona była wolna od niego, mimo że go kochała, a raczej właśnie dlatego, że go prawdziwie kochała jako dar Boga. W tej sytuacji dziecko nie było uzależnione od matki, bo od początku było w rękach Boga, ani matka nie była uzależniona od dziecka.

Warto się nad tym zatrzymać ponieważ w naszym pokoleniu coraz częściej jesteśmy świadkami niedojrzałości rodziców. Oni chcą się wtrącać do życia dziecka jeszcze po jego studiach, chcą decydować o wyborze współmałżonka, o miejscu jego zamieszkania, o wszystkim. Chcą mieć wpływ na dziecko, mimo że ono wchodzi w świat własnych decyzji. To jest duchowe kalectwo rodziców i dzieci. Anna ukazuje Boży model podejścia do dziecka, a jest to model wielkiej odpowiedzialności za poczęcie dziecka i jego wychowanie ku pełni wolności, którą dziecko może osiągnąć wyłącznie wówczas, gdy będzie służyło Bogu. Prawdziwa wolność polega bowiem na posłuszeństwie Bogu, na dobrowolnym byciu do Jego dyspozycji.



Gdy tak żarliwie się modliła przed obliczem Pana, [kapłan] Heli przyglądał się jej ustom. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana. Heli odezwał się do niej: "Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina". Anna odrzekła: "Nie, panie mój, Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam tylko duszę moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas. Heli odpowiedział: "Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni twoją prośbę, jaką do Niego zaniosłaś. Odpowiedziała: Obyś był życzliwy dla służebnicy twojej!". I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak [smutnej] jak przedtem (1 Sam 1,10-18).

Kapłan obserwował modlącą się kobietę. Posądził ją o to, że jest pijana. Modliła się bowiem bezgłośnie, jedynie poruszając wargami. Upokorzył ją. Ona przyjęła to upokorzenie i ujawniła tajemnicę swego serca. Kapłan pobłogosławił ją i jej prośbę. Po kilku latach Anna przyprowadziła synka, Samuela, do tego właśnie kapłana i oddała go na wieczystą służbę Bogu. Syn, gdy dorósł, był jednym z największych przywódców Izraela w okresie Sędziów, który poprzedził przejście narodu wybranego na ustrój królewskiej monarchii.

Współczesne matki często pragną wielkości dla swych dzieci. Podejmują w tym celu wiele zabiegów. A najważniejszym z nich jest modlitwa o dziecko i za dziecko. Matka, która się modli, zawsze jest dobrą matką i wychowuje dzieci nie dla siebie, ale na chwałę Boga.