Tańczę, więc jestem

Kinga Babiuch

publikacja 30.12.2008 21:48

Mowa tańca jest starsza od mowy języka. Najpierw porozumiewano się poprzez ruchy ciała. Badając życie pierwotnych ludów dostrzegamy, że często taniec był pierwszym sposobem wyrażania siebie. Wzrastanie, 1/2009

Tańczę, więc jestem



Bardzo lubię obserwować ludzi tańczących. Sposób poruszania się, wykonywania gestów wiele mówi o człowieku. Kiedy tańczymy – stajemy w prawdzie, opadają maski. Pozwalamy sobie choć na chwilę być tym, kim jesteśmy naprawdę. Szczególnie, kiedy nasz taniec jest modlitwą.

Mowa tańca jest starsza od mowy języka. Najpierw porozumiewano się poprzez ruchy ciała. Badając życie pierwotnych ludów dostrzegamy, że często taniec był pierwszym sposobem wyrażania siebie. Człowiek jako istota społeczna potrzebuje znaków i symboli, by porozumiewać się z innymi za pośrednictwem języka, gestów i czynności. To samo odnosi się do relacji z Bogiem.

Wołanie ciałem

Możemy nie tylko wypowiadać słowa do Boga, ale także mówić do Niego przez nasze ciało. Księga Psalmów mówi: Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało (Ps 63,2), albo w innym miejscu: Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego (Ps 84,3). Możemy wypowiadać nasze uczucia poprzez konkretne gesty w tańcu. Poruszanie się po kole wyraża nasze życie, nasze relacje z innymi.

Środek koła symbolizuje Boga pośród tańczących. Kiedy zbliżamy się do środka koła, albo wykonujemy ruch ku górze, to okazujemy nasze pragnienie Boga. On jest pośrodku nas i idąc ku środkowi, zbliżam się ku Niemu.

Św. Klemens Aleksandryjski pisał, że w czasie modlitwy wznosimy głowę i ręce ku niebu, nawet czasami wznosząc się lekko na palcach stóp. Przez to wyrażamy naszą tęsknotę do lepszych wartości, które symbolicznie umieszczamy w górze. Ruch pionowy i horyzontalny wyraża nasze duchowe życie: z jednej strony naszą miłość do Boga, z drugiej miłość do bliźniego.

Kołysanie się pozwala nam odkryć wewnętrzny rytm i równowagę. Ten ruch wykonywany ze strony lewej na prawą odnosi się do matki. Przypomina nam ramiona mamy albo najbliższych, którzy nas kołysali. W czasie tego kołysania możemy się powierzyć i dać nieść jak dziecko. Uspokaja nas. Z kolei kołysanie do przodu i tyłu jest związane z ojcem. Wyraża naszą decyzję pójścia do przodu, ku Bogu.

Jest to umocnienie w naszych postanowieniach. Jest ono bardziej rytmiczne i dodaje nam sił. Taki sam ruch wykonują Żydzi, kiedy się modlą, wyraża on pragnienie kochania Boga całym sercem i całą duszą.

Wzniesione ręce wyrażają uwielbienie, skrzyżowane na piersiach – miłość, wyciągnięte do przodu – naszą ofiarę. Tupanie stopami symbolizuje walkę, tak jak Maryja zdeptała głowę węża, tak tupnięcie w tańcu oznacza deptanie grzechu i wszelkiego zła. Podskoki i obroty wyrażają radość i dają możliwość, by Bóg nacieszył się naszym widokiem.

Trzeba pamiętać, że każdy gest dla danego człowieka może wyrażać co innego, mieć inne znaczenie. To jest właśnie piękno w różnorodności. Ważne jest to, by za konkretnym gestem stała treść. Kiedy świadomie wykonujemy gesty, ciało i dusza łączą się w intensywnej modlitwie, która prowadzi nas ku Bogu.

Taniec to zwierciadło

Bóg jest Panem porządku. Kiedy chcemy wspólnie mówić do Boga poprzez taniec, musimy podjąć trud nauczenia się konkretnej choreografii, kroków. To jest ten moment, kiedy ujawnia się cała prawda o nas. Nasze ciało będzie mówić o naszych zranieniach, albo braku akceptacji siebie. Ciało może pokazać nam to, co się dzieje w sferze ducha. Kościół naucza, że ciało i dusza są głęboko zjednoczone, tak, że można uważać duszę za „formę” ciała. To nie jest przypadek, kiedy dane gesty są dla nas trudne do wykonania.





Często kryje się za tym konkretne cierpienie. Okazuje się, że nie mam do siebie cierpliwości, że ciągle siebie krytykuję, porównuję i oceniam, bo może nie uczę się tak szybko, jak inni. My przecież musimy być doskonali. Ucząc się kroków nie kontroluję swoich reakcji i odsłania się moje wnętrze, to, co kryje moje serce.

W tańcu jestem tu i teraz. Tańczenie uczy nas patrzenia na siebie, jakim jestem w rzeczywistości, z naszymi błędami i ułomnościami. Taniec jest prawdziwym zwierciadłem. Stajemy w prawdzie, bez szminki i pudru. Prawda o nas samych powoduje, że zwracamy się ku Bogu. Jego obecność przychodzi, nawiedza nasze wnętrze. Dokonuje się nasze uzdrowienie, uwolnienie. Człowiek doświadcza spojrzenia Ojca i ma siłę zaakceptować siebie samego.

Taniec staje się drogą uzdrowienia, pokochania swojego ciała, swojej tożsamości kobiety i mężczyzny. Może trzeba będzie na nowo uczyć się gestów uwalniających naszą tożsamość. Piękno gestu tkwi w jego prawdzie. Kiedy gest odpowiada naszemu wnętrzu, wówczas mogą oddziaływać one na nas samych i innych. Wtedy stajemy się piękni, bo w wolności możemy być takimi, jakimi stworzył nas Bóg.

Taniec jest formą napełnienia się pięknem Bożym i promieniowaniem nim na innych. Nie kokieterią, przyciąganiem ludzkich spojrzeń, ale promieniowaniem światłem Jezusa, które powinno być w nas. Nie skupiać spojrzenia na sobie, jak uczyniła to córka Herodiady, ale być przeźroczystym. Kiedy taniec skierowany jest do wspaniałości Wcielenia, to mówi, że Życie jest Prawdą, która jest Miłością.

Tańczyć tak, by cieszyć serce Boga. Taniec jest świętowaniem chwały Bożej. Mogę to czynić, gdyż już tu, na ziemi uczestniczę w dziedzictwie Boga, Jego szczęściu i radości. Taniec jest drganiem naszej radości, jakby wszystkie komórki naszego ciała zaczęły tańczyć i wyśpiewywać chwałę Bogu. Tańczyć – to całkowicie oddać się Bogu, ofiarować siebie w dziękczynieniu.

Tańczący Bóg

Mam ogromną łaskę uczestnictwa w rekolekcjach, gdzie taniec izraelski jest ich ważnym elementem. Przez tych kilka lat widzę ogromne zmiany, jakie dokonały się w tych osobach. Jak rozkwitły, stały się delikatne i kobiece. W przypadku mężczyzn nabrali męskości i pewności siebie. Coraz więcej wolności i radości można zauważyć w ich sposobie bycia.

Same świadczą, że taniec był ważną częścią ich uzdrowienia. Oni są po prostu piękni! I to są cuda! Bo przed laty, w oczach świata te osoby by nie miały żadnej wartości. Bóg to przemienił. Taniec był formą terapii. Bóg przychodził z pocieszeniem do kobiet po stracie dziecka, uwalniał tych, którzy byli zamknięci na gest przez spojrzenia innych, objawiał swoją miłość oblubieńczą.

Nie tylko my tańczymy dla Boga, ale On tańczy dla każdego z nas: Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz - On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości (So 3,17). W języku hebrajskim pojawia się tu słowo hul, które oznacza wirowanie, obracanie się pod wypływem emocji. Może więc oznaczać także taniec. W przekładzie francuskim czytamy, że Bóg tańczy nad nami. Trzeba uświadomić sobie i uwierzyć, że Bóg tańczy dla mnie z miłości. To On jest Partnerem prowadzącym nas w tańcu, który sam zapoczątkował.