Wokół Baranka Paschalnego

ks. Józef Dębiński

publikacja 11.04.2007 19:53

Wszystkie omówione obrzędy i zwyczaje powinny być dla nas przypomnieniem naszej bogatej tradycji, ale także wezwaniem, abyśmy nie stali ze spuszczonymi głowami, lecz odpowiedzieli na miłość Bożą postawą naszego chrześcijańskiego życia, a to oznacza życie Boga w nas i nasze w Bogu, czyli zmartwychwstanie. Czas serca, 2/2007

Wokół Baranka Paschalnego




Pan Jezus dokonał odkupienia świata przez całe swoje życie, a szczególnie przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Dopiero w blasku zmartwychwstania Jego krzyż i okrutna śmierć nabiera właściwego sensu. Nic więc dziwnego, że św. Paweł ma odwagę wprost wyznać: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara” (1 Kor.15,13-14).

Wobec wielkiej prawdy wiary, jaką jest zmartwychwstanie Chrystusa, nie można nic mówić. Trzeba uklęknąć i uwierzyć. Może dlatego tę tajemnicę wiary ojcowie nasi oprawili w tyle pięknych znaków, zwyczajów, obrzędów, aby człowiek mógł odczuć, że Jezus żyje. Przyjrzyjmy się więc jedynie niektórym naszym zwyczajom, aby przez ich zrozumienie bliższa stała się nam tajemnica o zmartwychwstaniu Pana.

Boże Groby

Są pozostałością dawnych misteriów religijnych odprawianych po kościołach. Jest to zwyczaj znany przede wszystkim w Polsce (XI w.), Austrii i Bawarii. W ich przygotowanie wkładano wiele wysiłku, niejednokrotnie wstrząsały swoją aktualną symboliką. Istniał zwyczaj, że w większych miastach wierni, ubrani na czarno, obchodzili wszystkie kościoły, aby odwiedzić Groby.

Święcone

W domach, głównie szlachty, urządzano obfite święcone. Był to nie tylko przejaw zamiłowania Polaków do suto zastawionego stołu, ale i wielkiej gościnności. W Wielką Sobotę przygotowywano osobny stół, który zastawiano babami i mazurkami oraz różnego rodzaju wędlinami. Musiał też być bochenek chleba, kilka jaj wielkanocnych i zrobiony z masła baranek wielkanocny z chorągiewką. Tak przygotowane stoły święcił proboszcz, który objeżdżał domy szlachty i bogatszych gospodarzy, zamieszkujących w parafii. Z kolei chłopi święcone przynosili w koszykach w jedno wyznaczone miejsce, ustawiali je półkolem na ziemi, a w środku wiadro z wodą. Przybyły ksiądz święcił najpierw wodę, a dopiero potem święcił nią przyniesione jadło. Pozostałą wodę chłopi zabierali do domów, a resztę wylewali do studni.

Wigilia Paschalna w Wielką Sobotę

W tym czasie Kościół oddaje cześć Chrystusowi jako Temu, który jest „światłością świata”, co wyraża obrzęd poświęcenia świecy wielkanocnej (paschału) oraz ognia (VIII w.). Od nowego ognia, oprócz paschału, zapalane były inne świece, a sam ogień starano się zachować w wiecznej lampie przez cały rok. W ogniu tym palono ubiegłoroczne oleje.

Oprócz liturgii światła obowiązywała w tym dniu bogata liturgia słowa oraz liturgia poświęcenia wody chrzcielnej i odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. W pierwszych wiekach nowo ochrzczonym dawano tzw. agnuski, tj. kuleczki z wosku, spadającego w postaci kropel z paschału. Potem robiono z wosku specjalne medaliki, które neofici nosili na szyi.

W czasie mszy św. wielkosobotniej, która zwykle zaczynała się około 22.00, nie odmawiano „Wierzę w Boga”, a to m.in. na pamiątkę, że apostołowie posłyszawszy o zmartwychwstaniu nie chcieli temu wierzyć.



Rezurekcja

Liturgia Wigilii Paschalnej kończyła się procesją rezurekcyjną (trzy razy) wokół lub wewnątrz kościoła. W dawnych czasach była ona często połączona z widowiskiem, m. in. strzelano z armat, fuzji, pistoletów, palono szczapy, a nawet stare smolne beczki. W procesji brał udział król, ministrowie, dwór i senat.

Msza św. rezurekcyjna dla Polaków w okresie zaborów miała zawsze szczególny charakter. Uważano ją za zapowiedź zmartwychwstania Polski. Dlatego na rezurekcję przychodzili nawet ludzie niewierzący po to, by swoją obecnością dać wyraz nadziei na wskrzeszenie ojczyzny.

W wielu okolicach Polski w czasie wielkanocnym pozdrawiano się: „Chrystus zmartwychwstał”. „Zmartwychwstał prawdziwie”. Dziś ten zwyczaj dalej istnieje w Kościele prawosławnym.

Inne zwyczaje

Ze świętami wielkanocnymi było związane wiele obrzędów ludowych, m.in. chodzenie z „traczykiem”, tj. drewnianym barankiem, który miał przy nóżkach piłę, która miała przypominać, że Pan Jezus pomagał św. Józefowi jako cieśla. Chłopcy obchodzili z tym barankiem domy i zbierali datki.

Zwyczajem niektórych okolic było też dzwonienie w dzwony przez cały dzień po to, by podkreślić radość i wielkość święta. Bywało, że w niektórych okolicach na Wielkanoc chłopcy chodzili też z drewnianym kogutem, przypominając zdradę Piotra, a dziewczęta z „gaikiem”, czyli zielonym drzewkiem obwieszonym barwnymi wstążkami, na znak wiosny i zmartwychwstania.

Nie można również pominąć związanego z drugim świętem Wielkanocy dyngusu i śmigusu, który to obrzędy trwały i trzy dni. Sam zwyczaj oblewania wodą był wspólny ludom aryjskim i Słowianom. Należy jednak odróżnić dyngus od śmigusu. Dyngus (prośba o podarki) znaczy tyle, co „wykupywać się” żakom, którzy w Poniedziałek Wielkanocny obchodzili domy i zbierali datki, a mniej szczodrobliwych oblewali wodą. Śmigus oznacza natomiast śmiganie palmami wielkanocnymi i oblewanie wodą tych, których zastano jeszcze w łóżku. Oblewanie wodą w dawnej tradycji odbywało się nawet wytwornych domach. Na wioskach oblewano się przy studni całymi wiadrami.

Wszystkie omówione wyżej obrzędy i zwyczaje powinny być dla nas przypomnieniem naszej bogatej tradycji, ale także wezwaniem, abyśmy nie stali ze spuszczonymi głowami, lecz odpowiedzieli na miłość Bożą postawą naszego chrześcijańskiego życia, a to oznacza życie Boga w nas i nasze w Bogu, czyli zmartwychwstanie.