Suknia napisana bursztynem

z Mariuszem Drapikowskim, twórcą bursztynowej sukienki Matki Bożej Jasnogórskiej, rozmawia o. Robert Jasiulewicz OSPPE

publikacja 09.07.2007 20:43

Suknia Matki Bożej została napisana. Praca nad nią była swego rodzaju moją modlitwą. Każdy artysta modli się inaczej. Inaczej będzie się modlił muzyk, tworząc muzykę czy wykonując ją, inaczej poeta, jeszcze inaczej rzeźbiarz. Czas Serca, 7-8/2007

Suknia napisana bursztynem




Proszę nam opowiedzieć o swojej przygodzie z Jasną Górą, z Matką Bożą Jasnogórską. Kiedy był Pan pierwszy raz w tym sanktuarium, czy wtedy zaczęło się nabożeństwo do Matki Bożej?

Jestem osobą wierzącą. Wychowałem się w rodzinie katolickiej, więc z Matką Bożą Jasnogórską jestem związany od dzieciństwa – sercem, wiarą…
Każdy ma w swoim życiu trudne momenty. Zdarzają się sytuacje, kiedy nie wiemy, jak postąpić, kiedy wszystko się wali, wymyka spod kontroli i nie wiadomo, jak wybrnąć z pewnych sytuacji. I kiedyś właśnie w takim momencie mojego życia znalazłem się na Jasnej Górze z modlitwą zawierzenia. Poprosiłem o pomoc, o wsparcie mojej pracy nad rozwiązaniem pewnych problemów.
W swoich modlitwach na ogół staram się częściej dziękować niż prosić.

Dziękuje Pan również swymi darami…

Tak. Ta suknia jest podziękowaniem. Wcześniej była monstrancja i bursztynowe róże. W miarę swoich możliwości staram się czynić takie wota.




Jest Pan głównym twórcą bursztynowej sukienki Matki Bożej…

Wykonywałem wiele prac – dla Ojca Świętego, dla Watykanu, dla różnych głów koronowanych… Niektóre z nich znajdują się w różnych miejscach kraju i za granicą, jednak kiedyś pojawiała się myśl, a nawet kilka razy użyłem takiego stwierdzenia, że największym honorem byłoby wykonanie sukni dla Matki Bożej Jasnogórskiej. Użyłem słowa „wykonanie”, ale w rzeczywistości suknię się pisze i patrząc na nią można ją czytać.
Suknia Matki Bożej została napisana. Praca nad nią była swego rodzaju moją modlitwą. Każdy artysta modli się inaczej. Inaczej będzie się modlił muzyk, tworząc muzykę czy wykonując ją, inaczej poeta, jeszcze inaczej rzeźbiarz.
Sukienka ta zmieniła konwencję dotychczasowych sukienek okrywających Cudowny Obraz. Powstawały one w ten sposób, że wszywano w nie wota. Bursztynowa sukienka natomiast to praca jubilerska, czyli stanowi ona jednolitą całość. Wykonana jest na srebrnej konstrukcji wyłożonej niezwykłymi bryłami bursztynu i okuta złotem.
Suknia Matki Bożej jest wykonana z bardzo rzadko występującego w przyrodzie białego bursztynu, natomiast na suknię Dzieciątka użyto bursztynu o barwie od czerwonej po pomarańczową, nawiązując tym samym do oryginalnego – czerwonego – koloru Jego sukni.




W tak wielkie przedsięwzięcie musiało się zaangażować wiele innych osób…

Najpierw byli pomysłodawcy. Inicjatywa narodziła się w Watykanie. W grudniu 2003 roku byłem u Ojca Świętego Jana Pawła II. Wówczas ówczesny przeor Jasnej Góry o. Marian Lubelski wspomniał, że chcielibyśmy podarować Matce Bożej nową sukienkę, wykonaną z polskiego, ciepłego kamienia, jakim jest bursztyn. Powiedział też, że jest już twórca. Ojciec Święty uśmiechnął się z aprobatą. Ten uśmiech zobligował nas do tego, by uczynić wszystko, żeby sukienka powstała. Z mojej strony był to dar, wotum. Swoją pracę ofiarowałem Matce Bożej, nie biorąc za nią żadnego wynagrodzenia. Musieliśmy natomiast pozyskać sponsorów, by zdobyć środki na zakup surowców – złota, bursztynu, brylantów.

Na pewno poświęcił Pan wiele czasu na tworzenie sukienki dla Matki Bożej. Czy Pańska rodzina nie była na tym stratna?

Nie. Cała rodzina była u Ojca Świętego, gdzie uczyniliśmy zawierzenie. To był szczególny rok. Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca. Były też ważne rocznice, jak 25-lecie „Solidarności” i 350-lecie Obrony Jasnej Góry, ale ta suknia jest dedykowana przede wszystkim Janowi Pawłowi II. Wszystkie inne daty wpisują się w jakiś sposób w jego pontyfikat. Przecież to dzięki Ojcu Świętemu z modlitwy do Jasnogórskiej Pani zrodził się ruch „Solidarności”, który bezkrwawo przyniósł wolność polityczną i gospodarczą. To wszystko zaczęło się wtedy, gdy kard. K. Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej. Bez Ojca Świętego nie narodziłaby się „Solidarność” albo rodziłaby się dłużej. To był przewrót, który odbił się echem na całym świecie.




Bursztynowa sukienka nosi nazwę: sukienka zawierzenia, co jakoś współgra z koronami ofiarowanymi Matce Bożej przez Jana Pawła II. Kiedy Pan się dowiedział, że te dwa wota będą wisiały obok siebie?

Były to niezależne inicjatywy. Korony, które papież przekazał Matce Bożej, wykonał artysta z Krakowa. Ojciec Święty wiedział, że powstaje bursztynowa sukienka. Nie mieliśmy jednak z wykonawcą koron żadnego kontaktu. Dowiedziałem się, że korony zostały poświęcone, kiedy sukienka już powstawała. Niespodziewanie okazało się, że te korony nie pasują do żadnej innej sukienki. Na tym opieram swoje przeświadczenie, że Opatrzność czuwała nad moją pracą i te korony musiały zaistnieć z tą suknią.

Czuje się Pan jakby narzędziem w rękach Pana Boga, tworząc takie dzieła, czy może raczej jest to indywidualna twórczość artystyczna?

Właściwie wszyscy jesteśmy narzędziami Pana Boga, choć nie zawsze chcemy się poddać Jego woli. W głębi duszy wiemy, jak powinniśmy postąpić, ale często sobie zaprzeczamy i wtedy wszystko zaczyna się komplikować – przynajmniej ja tak uważam. Czasem trudno przyjąć Bożą wolę, ale kiedy już się z czymś pogodzimy, uznamy, że tak ma być, przychodzi spokój. Niektóre rzeczy dobrze widać dopiero po czasie, z pewnej perspektywy.
W pracy nad sukienką poddałem się zupełnie woli Stwórcy. Nie zaprzeczałem zdarzeniom, które się działy po drodze. Czułem, że Opatrzność czuwa nade mną, np. miałem w pracowni bryły bursztynu, których nie wiedziałem, do czego użyć i one akurat idealnie wpisywały się w tę suknię, tak jakby na nią czekały. Akceptowałem wszystkie „podpowiedzi”, np. chciałem gdzieś umieścić jakiś kamień – nie pasował. Potem, zupełnie przypadkowo, został użyty w innym miejscu i okazywało się, że właśnie tam powinien zaistnieć.




Z tego, co Pan mówi, wynika, że praca na tą sukienką była to nie tylko przeżywaniem sztuki, ekspresji artystycznej, lecz także przeżywaniem wiary.

Obraz Matki Bożej jest Ikoną. Dawniej twórca piszący ikonę musiał oddawać się wcześniej pewnym procesom oczyszczenia duszy, pokutom, umartwieniom. Musiał dojrzeć do tego, żeby tę ikonę napisać. Jeśli ja pisałem suknię do ikony, to – nie chcę mówić, że były to podobne przeżycia – coś z tego pojawiło się i u mnie. Pisanie sukni bursztynem nie było tylko wyrachowanym cięciem, rzeźbieniem, cyzelowaniem, stukaniem, klejeniem…, lecz także modlitwą – moją i moich współpracowników. Dziś ta suknia nie należy już do mnie, ale do ludzi. Ta suknia już jest suknią Matki Bożej i należy do wszystkich, którzy przychodzą do Niej na Jasną Górę. Ja po prostu kiedyś uczestniczyłem w jej napisaniu i mam do niej sentyment.

Dziękuję za rozmowę.