Odpowiedź na słowo Boże

ks. dr Johannes Gamperl

publikacja 22.05.2009 19:28

Wierni na słowo Boże i występującą zaraz po nim homilię odpowiadają wyznaniem wiary oraz przez wyrażenie swoich próśb w modlitwie wiernych. Czas serca, 100/2009

Odpowiedź na słowo Boże



wiara przemienia życie

W każdą niedzielę i w uroczystości w czasie mszy świętej wyznajemy naszą wiarę. Zanim rozpocznie się druga część mszy św., zwana liturgią eucharystyczną, chcemy sobie przypomnieć istotne treści wiary w tak zwanym Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskim. Według liturgisty Theodora Schnitzlera powinniśmy nasze Credo – wyznanie wiary – nie tylko wyrecytować, lecz wyznać naszą wiarę uroczyście, z czcią – to znaczy poprzez śpiew.

Czyż przy tym nie mogłaby także zadźwięczeć w nas ta radość, którą ogłasza św. Paweł: „Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić (…) niezgłębione bogactwo Chrystusa. (…) W Nim mamy śmiały przystęp [do Ojca] z ufnością, przez wiarę w Niego” (Ef 3,8-12)?

Wiara może przemienić całkowicie ludzkie życie. Widzimy to w życiu Charles’a de Foucaulda, który tak bardzo walczył o swoją wiarę. „Oddalałem się, oddalałem się coraz bardziej od Ciebie, mój Panie i moje Życie i tak moje życie zaczynało być śmiercią i w tym stanie śmierci Ty jeszcze nade mną czuwałeś”.

W swych pismach wspominał później: „Rozpocząłem uczęszczać do kościoła bez wiary, ale modliłem się: «Mój Boże, jeżeli istniejesz, to pozwól mi się poznać!» I klęknął wówczas przed kapłanem, by się wyspowiadać, ale właściwie chciał z nim tylko porozmawiać o wierze. Pozwólmy jednak mówić samemu Foucauldowi: „Skoro tylko uwierzyłem, że Bóg istnieje, zrozumiałem, że nie mogę żyć inaczej, jak tylko dla Niego samego. Moje powołanie zakonne zrodziło się w tej samej godzinie, co i moja wiara”.

Wiara Charles’a de Foucaulda stawała się coraz głębsza, aż do tego stopnia, że doprowadziła go ostatecznie rzeczywiście do oddania życia za Jezusa. Jednak przedtem zdążył jeszcze napisać: „Dziękuję, że musiałeś umrzeć jak męczennik, ograbiony, zeszpecony, rozciągnięty nagi na ziemi, cały okryty krwią i ranami, przemocą i w okropnych cierpieniach zabity (…) i życzę sobie, aby się jeszcze dzisiaj to samo ze mną stało”.

moc płynąca z wiary

Tak jak Charles de Foucauld, tak tysiące ludzi z powodu wiary narażało swoje życie dla Chrystusa, a nawet często w męczeństwie je oddawało. Jakaż siła wypływa z wiary, z postawy: Wierzę, Panie… Wierzę w życie wieczne.

Czy w Austrii rzeczywiście – jak pisze Paul Schulmeister w czasopiśmie „Kurier” z 5 lutego1989 roku – tylko 29 proc. społeczeństwa wierzy w dalsze życie po śmierci? Jeżeli tak, to wszystko jest zrozumiałe: niski procent praktykujących katolików, wystąpienia z Kościoła itd.

Odmawiajmy więc często modlitwę, której anioł nauczył dzieci mające objawienia w Fatimie: „Boże mój, wierzę w Ciebie, wielbię Ciebie, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą w Ciebie, którzy Ci nie oddają hołdu uwielbienia, którzy nie pokładają nadziei w Tobie i którzy Cię nie kochają”.

Czyż spadek ilości duchownych powołań nie ma także powiązania z zanikaniem wiary? Pewien holenderski misjonarz ze zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego opowiadał mi niedawno, że przed 30 laty w jego zgromadzeniu zakonnym w Holandii co roku wyświęcano 25 do 28 nowych kapłanów. Obecnie natomiast już od wielu lat nie ma tam ani jednego nowego kapłana. Módlmy się więc o łaskę wiary dla nas samych i dla innych. Wiara jest łaską, którą daje Bóg także w odpowiedzi na nasze prośby.







modlitwa wiernych

Wierni na słowo Boże odpowiadają także przez wyrażenie swoich próśb w modlitwie wstawienniczej – modlitwie wiernych. W niej prosimy o łaski dla Kościoła, rządzących, dla świata, dla chorych i cierpiących, umarłych. Ponadto składamy wiele innych próśb do Serca Ojca.

Modlitwę wiernych można porównać do postawy św. Jana Apostoła, który w czasie ostatniej wieczerzy położył swoją głowę na piersiach Pana i kierował do Niego pytania. Można ją porównać do postawy kobiety z Ewangelii, która dotknęła szaty Jezusa i została uzdrowiona. Jest podobna prośbie grzesznej kobiety, która swoimi łzami zrosiła stopy Jezusa i swoimi włosami je otarła. Zostały jej odpuszczone liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała i w tej miłości, prosząc, podeszła do Pana.

Pomyślmy także o tych odważnych przyjaciołach, którzy przynieśli do Jezusa paralityka i na łożu spuścili go przez odkryty dach do środka domu, tam gdzie On nauczał. „Wstawienniczy” czyn tych mężczyzn przyczynił się do tego, że Jezus uczynił zbawczy cud przebaczenia grzechów i uzdrowił ciało paralityka. Maryja zwróciła się ze wstawienniczą prośbą do Jezusa w czasie wesela w Kanie Galilejskiej, doprowadzając tym samym do pierwszego cudu swojego Syna. Tak jak prosi Ona, tak Kościół, i wszyscy wierzący proszą w wielu sprawach i potrzebach świata. Modlitwa wstawiennicza ma ogromną moc.

Ważność modlitwy wstawienniczej została kiedyś ukazana kardynałowi Mikołajowi z Kuzy (zm. 1464) w pewnej wizji. Zobaczył on starożytny kościółek, a w nim tysiące modlących się sióstr zakonnych, unoszących się wysoko w powietrzu, w postawie stojącej, z szeroko rozłożonymi rękami, których wewnętrzne powierzchnie dłoni były zwrócone ku górze. W swoich drobnych rękach niosły mężczyzn i kobiety, cesarzy i królów, państwa i krainy.

Czasami łączyły się razem ich pary rąk wokół państwa, lub znowu jakiś kraj całkowicie spoczywał na murze podpierających go rąk. Mikołaj w rękach pewnej młodej siostry zobaczył także papieża. Było widać, jak wielki ciężar niosą te zakonnice, a mimo to ich oblicza promieniały blaskiem radości. „Zobacz teraz – powiedział mu jakiś głos – jak podtrzymywani są ludzie, którzy pomimo popełnionych błędów nie przestali kochać Pana”.

Kardynał zapytał: „A co jest z tymi, którzy już nie kochają?”. Wtedy został zaprowadzony do krypty kościoła, gdzie znowu zobaczył tysiące modlących się sióstr. Wokół nich roztaczało się lodowato zimne powietrze, które rozporządzało o losie nieśmiertelnych dusz. Tych, za których siostry się modliły, nosiły na swoim sercu. Głos ponownie zwrócił się do Mikołaja, mówiąc: „Tak są jeszcze przetrzymywani także ci, którzy przestali kochać Boga. Czasami zdarza się, że znowu stają się ciepli dzięki żarowi serc, które się spalają”. Kardynał, pełen głębokiego szacunku, ukłonił się przed tymi męczennicami miłości.

Kto w swoim sercu nosi Jezusa, kto poznał Pana i doświadczył Jego miłości, ten może i powinien z siebie uczynić orędownika za innych poprzez modlitwę wstawienniczą – jak kiedyś Abraham czy Mojżesz – aby coraz więcej ludzi znajdowało Boga, nawracało się i osiągnęło zbawienie. Jest słuszne, dobre i konieczne, abyśmy pomagali ludziom w zaspokojeniu ich doczesnych potrzeb, ale jest tak samo ważne – a nawet jeszcze ważniejsze – byśmy się za nimi wstawiali w modlitwie i przez ofiarę przyczyniali do zbawienia dusz, do ratowania ludzi teraz, w czasie i w wieczności.

tłum. z jęz. niem.: ks. Jacek Kubica SCJ
(Szwajcaria)