Nowość chrześcijaństwa

Artur Sporniak

publikacja 26.04.2007 09:10

Sobór Watykański II przypominał, że człowiek nie zrozumie siebie do końca bez Chrystusa. Tygodnik Powszechny, 22 kwietnia 2007

Nowość chrześcijaństwa




Sobór Watykański II przypominał, że człowiek nie zrozumie siebie do końca bez Chrystusa. Dlatego nie jest dziwne, że Benedykt XVI przygotował rozprawę o osobie Jezusa. Niecodzienny jest natomiast fakt, że zamiast encykliki powstała zwykła książka. Czy rzeczywiście zwykła?

Polskie wydanie „Jezusa z Nazaretu" ma 303 strony, a przekładu dokonał wybitny tłumacz mistyków nadreńskich – dominikanin o. Wiesław Szymona. W przedmowie Papież przyznaje, że prace nad książką zaczął jeszcze w 2003 r., i poświęcał jej wszystkie wolne chwile. Podczas watykańskiej prezentacji niemiecki biblista Thomas Sőding ujawnił, że kard. Ratzinger zamierzał po konklawe wrócić do Ratyzbony i tam dokończyć pisanie. Z powodu wyboru na papieża praca się przeciągnęła, Benedykt XVI zdecydował się więc w końcu opublikować pierwszą część – „Od chrztu w Jordanie do Przemienienia" (druga część będzie omawiała dzieciństwo Jezusa, Jego Paschę i Zmartwychwstanie). Ze względu na to podwójne – kardynalsko-papieskie – autorstwo na okładce umieszczono oba imiona: Joseph Ratzinger i Benedykt XVI. Medialną sensację wywołały słowa z przedmowy: „Właściwie nie muszę nawet mówić, że książka ta żadną miarą nie jest wypowiedzią Nauczycielskiego Urzędu, lecz stanowi jedynie wynik mojego osobistego szukania »oblicza Pana« (zob. Ps 27, 8). Zatem każdemu wolno mieć przeciwne zdanie". Papież dodał, że czytelniczki i czytelników prosi tylko „o odrobinę sympatii, bez której niemożliwe jest jakiekolwiek zrozumienie".

Książka składa się ze wstępu, w którym Autor wprowadza w swoje spojrzenie na tajemnicę Jezusa, dziesięciu rozdziałów oraz z siedmiostronicowej bibliografii (tekst nie posiada przypisów). Papież omawia kolejno chrzest Jezusa, scenę kuszenia na pustyni, nauczanie o królestwie Bożym, Kazanie na Górze i modlitwę „Ojcze nasz". Zastanawia się, jaki sens miało powołanie uczniów, jakie orędzie głoszą trzy wielkie przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie, o synu marnotrawnym oraz o bogaczu i ubogim Łazarzu, a także wielkie obrazy z Ewangelii Jana: woda, krzew winny i wino, chleb oraz pasterz. Pod koniec Benedykt XVI omawia „dwa doniosłe etapy na drodze Jezusa": wyznanie Piotra i Przemienienie oraz trzy wyrażenia, którymi określał Jezus sam siebie: Syn Człowieczy, Syn i „Ja jestem".

Jaki jest zamiar książki? Współczesne czasy zrelatywizowały postać Jezusa. Posoborowy rozwój naukowych metod interpretacji Biblii paradoksalnie doprowadził do sytuacji, w której każda prawda mogła zostać podważona. Żaden fakt opisywany w ewangeliach nie ostał się jako historycznie pewny. Nastąpił rozdział rzeczywistej osoby Jezusa od Chrystusa popaschalnej wiary chrześcijańskiej wspólnoty. W tych warunkach soborowe orędzie o Chrystusie, który objawia człowieka człowiekowi, stanęło pod znakiem zapytania – stało się wezwaniem do poznania ignotum per ignotum. Papież stara się przełamać ten zaklęty krąg relatywizmu. „Ufam Ewangeliom" – wyznaje, jednocześnie uwzględniając osiągnięcia współczesnej biblistyki, by pokazać „Jezusa Ewangelii jako autentycznego Jezusa". „Jestem przekonany i żywię nadzieję, że także czytelnik będzie mógł zauważyć, iż postać ta jest bardziej logiczna i – również z historycznego punktu widzenia – o wiele bardziej zrozumiała niż rekonstrukcje, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich dziesięcioleciach. Myślę, że właśnie ten Jezus – Jezus Ewangelii – jest postacią dobrze osadzoną w historii i przekonującą" – pisze Benedykt XVI. Plan jest ambitny, ale czytelnik nie powinien być zawiedziony.

Papież pyta, co takiego stało się, że po tragicznej śmierci Jezusa – po ludzku rzecz biorąc przecież całkowitej Jego klęsce – powstał Kościół i zaczął się, mimo prześladowań, dynamicznie rozwijać? Czy wiara w Chrystusa popaschalnego, a więc we wcielonego Boga, mogła się samoistnie i spontanicznie narodzić w młodej wspólnocie, borykającej się z takimi przeciwnościami? Jest to niezrozumiałe, jeśli nie uwzględni się faktu, że prawda o Wcieleniu, którą pierwsi chrześcijanie uświadomili sobie nie od razu, lecz stopniowo (co znalazło wyraz także w strukturze literackiej pism Nowego Testamentu), zakorzeniona jest w historycznej postaci Jezusa i Jego samoświadomości. Orędzie Jezusa i Jego działalność były na tyle nowe, że „zdecydowanie przewyższyły przeciętne nadzieje i oczekiwania". Na czym polega ta zagadkowa „nowość"?




Benedykt XVI ukazuje to, analizując znaczenie Mojżesza w historii narodu wybranego. Religijny i prawodawczy autorytet Mojżesza pochodził tylko stąd, że był on „przyjacielem Boga", że przebywał w jego bliskości, choć ostatecznie odmówione mu zostało widzenie Boga „twarzą w twarz". Jezus jest „nowym Mojżeszem" i jednocześnie kimś więcej niż Mojżesz. „Nauczanie Jezusa nie zostało wzięte z żadnych ludzkich nauk. Jego źródłem jest bezpośrednie spotkanie z Ojcem, dialog prowadzony »twarzą w twarz«, widzenie tego, który jest w łonie Ojca". Bez tego wewnętrznego źródła nauczanie Jezusa byłoby przejawem zarozumiałości – pisze Papież. Potwierdzeniem tego są nie tylko ewangeliczne relacje o modlitwie Jezusa, ale także reakcje na Jego słowa, wyraźnie różniące się od wypowiedzi ówczesnych uczonych w Piśmie. Ostatecznie potwierdzeniem tego stał się wyrok wydany na Jezusa jako na bluźniercę.

Charakterystyczną cechą nowości orędzia Jezusa jest jego uniwersalizm, który czyni je aktualnym w każdym czasie i dla każdego. Jezus nie formułuje nowych przepisów prawa, będących fundamentem społecznej struktury narodu wybranego, którego istotą był związek pokoleń. Nie znosi czy też nie przekracza starotestamentowego Prawa, lecz je wypełnia, wskazując wprost na Boga. „Z chwilą gdy człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i tak też żyć, gdy przebywa swą drogę razem z Jezusem, wtedy żyje według nowych kryteriów i coś z »eschatonu«, z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecnością. Z Jezusem udręka przechodzi w radość". W ten sposób przybliża się królestwo Boże. Jego prawem jest miłość, której uczy nas sam Bóg, a która polega na oddaniu życia w służbie bliźnim. Doskonałym wypełnieniem tego nowego prawa jest ofiara Jezusa na Krzyżu.

Na tej nowej drodze czyhają pokusy, na które Papież wskazuje, analizując relacje o kuszeniu Jezusa na pustyni. Podstawową jest budowanie lepszej przyszłości świata i przeżywanie życia bez Boga. „Czy jednak my wszyscy ciągle nie mówimy Jezusowi, że Jego orędzie prowadzi do przeciwstawiania się panującym poglądom, a w konsekwencji naraża na niebezpieczeństwo porażki, cierpienia i prześladowania? Chrześcijańskie cesarstwo lub świecka władza papieża nie stanowią już dziś pokusy. Jednak ukazywanie chrześcijaństwa jako recepty na postęp i ogólny dobrobyt, uważane za właściwy cel wszystkich religii, a wiec i chrześcijaństwa, to nowa postać tej samej pokusy. Dzisiaj przybiera ona formę pytania: Cóż takiego przyniósł nam Jezus, jeśli nie zbudował lepszego świata? Czy nie to właśnie powinno stanowić treść mesjańskiej nadziei?" – pyta Benedykt XVI.

Co to zatem znaczy być chrześcijaninem? Papież odpowiada: „Powiedzieliśmy, że na modlitwie Jezusa Jego ludzka dusza zostaje włączona w synowską wspólnotę z Ojcem. Kto widzi Jezusa, widzi Ojca. Dlatego uczeń, który chodzi z Jezusem, jest wraz z Nim włączony we wspólnotę z Bogiem. I na tym właśnie polega rzeczywistość zbawienia".

Warto zwrócić uwagę na znamienny paradoks, jakim sama w sobie jest książka „Jezus z Nazaretu". Papież robi dokładnie to, do czego powołani zostali Apostołowie: dzieli się wiarą, głosi Dobrą Nowinę, wyjaśnia Pisma. Czytelnikowi pała serce. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dzieje się tak dlatego, że Benedykt XVI zawiesił swój apostolski urząd. Prawda objawia się mocą samej prawdy.

Benedykt XVI – Joseph Ratzinger „Jezus z Nazaretu", przeł. o. Wiesław Szymona, Wydawnictwo M 2007.