Niech wszyscy będą misjonarzami

ks. Andrzej Pietrzak

publikacja 21.06.2007 19:57

Obecność Benedykta XVI nie była „kaftanem bezpieczeństwa" nałożonym na episkopat latynoamerykański. Tygodnik Powszechny, 17 czerwca 2007

Niech wszyscy będą misjonarzami




Obecność Benedykta XVI w Aparecida nie była „kaftanem bezpieczeństwa" nałożonym na episkopat latynoamerykański. Papież dał dowód dobrej orientacji w problemach tego kontynentu i tego Kościoła, choć wywołał burzę wypowiedzią na temat pierwszej chrystianizacji Ameryki.

Od 13 do 31 2007 r. maja w Aparecida w Brazylii obradowała V Konferencja Ogólna Episkopatu Latynoamerykańskiego i Karaibów (CELAM). Przez niespełna trzy tygodnie 162 biskupów i ponad stu gości, obserwatorów i ekspertów szukało rozwiązań bolączek swojego kontynentu. Nie znamy jeszcze dokumentu końcowego, który przekazano do zatwierdzenia Benedyktowi XVI, jednak przemówienie Papieża w dniu otwarcia Konferencji, a także przesłanie biskupów na jej zakończenie pozwalają na opisanie planów południowoamerykańskiego Kościoła.

„Uczniowie i misjonarze Jezusa Chrystusa, aby nasze narody w Nim miały życie" – tak brzmiał temat spotkania. Biskupi podczas obrad wrócili do trzystopniowej (wywodzącej się z Akcji Katolickiej) metody prac, której kroki stanowią: 1) analiza rzeczywistości społeczno-kulturowo-religijnej; 2) jej ocena doktrynalna; 3) określenie kierunków działań ewangelizacyjnych. Innymi słowy: dostrzec, ocenić, działać. Metoda ta sprawdziła się przy nakreślaniu planów pastoralnych i dynamizacji działalności wielu konferencji narodowych, diecezji i parafii, jednak w ostatnich dziesięcioleciach spotkała się z ostrą opozycją tradycyjnych środowisk katolickich. Był to swoisty wyraz niechęci do wszystkiego, co pochodziło od „bazy" i „rzeczywistości" (wyrażenia typowe dla Kościoła latynoskiego), związany z próbą przeforsowania modelu Kościoła skoncentrowanego głównie na pobożności, de facto przedsoborowego.


Szkoła jedności


Temat V Konferencji i powrót do wspomnianej metody oznaczają zmianę spojrzenia CELAM-u na rzeczywistość latynoamerykańską. Biskupi skierowali uwagę na kwestię fundamentalną: osobę żyjącą we wspólnocie Kościoła. Będąc powołana przez Chrystusa i na mocy chrztu, staje się ona Jego uczniem-misjonarzem, jest posłana do kontynuacji Jego misji: dawania świadectwa o Nim i przepowiadania Jego Ewangelii. To dotyka wszystkich chrześcijan bez względu na stan i pozycję społeczną.




Według ks. Davida Gutiérreza, rzecznika CELAM-u, podjęcie tego problemu było konieczne, ponieważ w Ameryce Łacińskiej katolicy przeżywają kryzys tożsamości – odchodzą do sekt lub stają się obojętni wobec Kościoła. „Biskupi są świadomi faktu, że choć należy stawić czoło problemom społecznym, politycznym i ekonomicznym naszego kontynentu, nie znajdą one rozwiązania jedynie przy pomocy środków technicznych, ale dzięki nawróceniu każdego, kto wierzy" – podkreślił Gutiérrez.

Według biskupów bycie uczniem i misjonarzem Jezusa Chrystusa nie jest ani celem abstrakcyjnym, ani samym w sobie. Nie oznacza jednostkowego nawrócenia wyalienowanego z realiów życia. Pójście tą drogą umocni tożsamość katolików, zachęci ich do aktywnego wypełniania misji dziejowej, również w kwestiach społecznych i politycznych. Będzie źródłem odnowy pastoralnej i punktem wyjścia do nowego projektu ewangelizacji narodów latynoskich – tzw. Misji Kontynentalnej. „Jesteśmy wezwani do bycia Kościołem z otwartymi ramionami, który potrafi przyjąć i dowartościować każdego ze swoich członków – czytamy w przesłaniu końcowym. – Dlatego dodajemy odwagi czynionym w parafiach wysiłkom uczynienia z nich »domu i szkoły jedności«, rozwijania wspólnot, stowarzyszeń świeckich, ruchów kościelnych".

Biskupi zobowiązali się do zabierania głosu w kwestiach społecznych, zwłaszcza w obronie wykluczonych („Poprzez umocnienie tożsamości chrześcijańskiej pomożemy każdemu bratu i siostrze odkryć swoją misję w Kościele i społeczeństwie, o którą prosi Pan"), i chcą formować chrześcijańskich polityków, którzy przyczynią się do zbudowania społeczeństwa opartego na braterstwie i nauczaniu społecznym Kościoła.


Heroldowie Jezusa


Za tymi stwierdzeniami kryje się służebny model Kościoła. To nie tylko Kościół uczący. To także Kościół, który się uczy: jest świadomy swego powołania, ale także pokorny wobec historii i świadomy swoich ludzkich ograniczeń.

Proponowana Misja Kontynentalna ma być nowym etapem działań pastoralnych: biskupi wzywają do życia w stanie permanentnej misji, by rozpalić kontynent miłością i ogniem Ducha Świętego. Realizowanie tej misji to bycie misjonarzem i heroldem Jezusa wszędzie tam, gdzie Ewangelia nie jest jeszcze wystarczająco obecna, a zwłaszcza w środowiskach trudnych.




Powołanie misyjne oznacza głoszenie Ewangelii nie tylko słowem, ale także świadectwem życia i służby, a nawet męczeństwa. Pójście za Jezusem jest zadaniem nie tylko jednostki, ale całej wspólnoty. Życie wspólnotowe jest przecież integralną częścią Jezusowego przesłania o królestwie Bożym. Dlatego chrześcijanie wszczepieni w społeczeństwo powinni unaoczniać miłość i braterską solidarność, promować dialog z różnymi środowiskami i religiami, katalizować siły budujące świat bardziej sprawiedliwy.

Pogłębiające się różnice pomiędzy bogatymi i biednymi są dla uczniów Chrystusa zaproszeniem do wzmożonych wysiłków. „Potwierdzamy naszą opcję preferencyjną i ewangeliczną na rzecz ubogich. (...) Zobowiązujemy się do obrony słabych, zwłaszcza dzieci, chorych, niepełnosprawnych, ludzi starszych, więźniów, migrantów. Będziemy czuwać nad poszanowaniem prawa, jakie mają narody do obrony i promowania wartości spoczywających we wszystkich warstwach społecznych, zwłaszcza narodów indiańskich. Chcemy przyczynić się do tego, by zagwarantować im godne warunki życia: zdrowie, żywność, edukację, mieszkanie i pracę".

Wierność Chrystusowi prowadzi do walki ze złem, takim jak aborcja, wojny, porwania, przemoc zbrojna, narkotyki, terroryzm, machismo (poczucie wyższości mężczyzn nad kobietami), degradacja seksualności człowieka, ekologiczna destrukcja Ziemi. „Zapraszamy wszystkich kierujących naszymi narodami do ochrony niezbywalnego i świętego prawa do życia i godności osoby ludzkiej od jej poczęcia aż do naturalnej śmierci. Oddajemy do dyspozycji naszych krajów wysiłki pastoralne Kościoła, aby przyczynić się do promocji kultury uczciwości" – napisali biskupi.


Widma konkwistadorów


Podobnie jak podczas poprzednich Konferencji Ogólnych, również w Aparecida pojawiły się głosy, jakoby obecność Papieża była „kaftanem bezpieczeństwa" na episkopat latynoamerykański. Stawiano pytanie, czy Benedykt XVI jest dobrze poinformowany o tym, co dzieje się w Ameryce Łacińskiej. Organizatorzy odpowiadali, że przemówienie inauguracyjne Papieża świadczy o jego dobrej orientacji w problemach Ameryki.




Nie obyło się jednak bez przykrego zgrzytu. „Głoszenie Jezusa i Ewangelii nie oznaczało w żadnej chwili wyobcowania kultur prekolumbijskich ani nie było narzuceniem kultury obcej" – to zdanie Papieża odczytane podczas inauguracji obrad wywołało burzę. Benedykt XVI wypowiedział je w kontekście szerszym, odpowiadając na pytanie, co oznaczało przyjęcie wiary chrześcijańskiej dla ludów Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Wskazywał, że z Chrystusem Indianie przyjęli Boga nieznanego, którego ich przodkowie poszukiwali w swoich bogatych tradycjach religijnych („Chrystus był Zbawicielem, którego w cichości pragnęli"). A to oznaczało także chrzest i udział w jego łaskach, otrzymanie Ducha Św., który użyźnił ich kulturę i rozwinął obecne w niej liczne zarodki i nasiona Słowa.

Pomimo tej szerokiej teologicznej interpretacji religii i kultur prekolumbijskich organizacje Indian, intelektualiści i politycy wskazywali, że słowa Papieża mogą oznaczać zamykanie się Kościoła na kwestię kultur autochtonicznych i krok wstecz wobec nauczania Jana Pawła II. Wyliczali przypadki stosowania przemocy przez pierwszych misjonarzy, którzy niechętnych przyjęciu nowej wiary nierzadko palili na stosach i niszczyli dorobek kultury materialnej Indian. (Po powrocie do Rzymu, podczas audiencji 23 maja Benedykt XVI dodał, że nie można zapominać o cieniach, które towarzyszyły ewangelizacji w Ameryce Łacińskiej i cierpieniach powodowanych kolonizacją. Fakt ten jednak – według Papieża – nie przekreśla znaczenia chrystianizacji.)

Podczas obrad V Konferencji miały miejsce wydarzenia, które wskazują na złożoność problematyki latynoskiej, ale są też znakami nadziei. Od 18 do 20 maja w Pindamonhangaba niedaleko Aparecidy z inicjatywy Narodowej Rady Laikatu Brazylii 250 teologów z 17 krajów Ameryki Łacińskiej obradowało na I Seminarium Teologów Latynoamerykańskich. Na jego zakończenie uczestnicy ogłosili list otwarty, w którym podkreślili znaczenie działania wśród ubogich, obrony kultur indiańskich i afrolatynoskich. Zobowiązali się także do pogłębienia zagadnień teologii wyzwolenia, mającej swoje źródło w głębokiej religijności narodów latynoamerykańskich; teologii, która „będzie umacniała wiarę, odnawiała jej nadzieję i podkreślała wyzwoleńczy charakter praktyki miłości". Uczestnicy wyrazili poparcie eklezjalnym wspólnotom podstawowym, których liczba w Brazylii przekracza 70 tysięcy. W niedzielę 20 maja 6 tysięcy przedstawicieli tych wspólnot przybyło pieszo do Aparecidy. Pod przewodnictwem José Luis Bertanha, bp. Registro i innych biskupów modlili się w intencji Konferencji. To znaczące, ponieważ ta forma realizacji życia eklezjalnego, często źle rozumiana (zwłaszcza przez faworyzujących tzw. ruchy kościelne), w przesłaniu końcowym znalazła poparcie hierarchów.

Jaka przyszłość czeka Amerykę Łacińską i Karaiby, region, w którym żyje już prawie połowa katolików? Niewątpliwie potrzebny jest tam pluralizm pastoralny. Wewnętrzny dialog i pojednanie może ochronić Kościół przed jednostronnością, zniekształceniami istoty i próbami zawładnięcia nim przez dawne i nowe ideologie. Przynoszący pozorne poczucie bezpieczeństwa uniformizm i rozwiązania siłowe nie rozwiążą problemów ani Kościoła, ani społeczeństw latynoskich.