Chleba nie kupisz za lindeny

Rozmowa z ks. Józefem Klochem

publikacja 29.08.2007 18:41

Wiara w Second Life. Tygodnik Powszechny, 26 sierpnia 2007

Chleba nie kupisz za lindeny




„La Civilta Cattolica", cieszący się w Watykanie uznaniem jezuicki miesięcznik, uznał ostatnio wirtualne środowisko Second Life za teren misyjny. „Nie wolno zmarnować szansy i trzeba wyjść naprzeciw duchowym oczekiwaniom" – czytamy – gdyż „są ludzie wyrażający siebie poprzez metaforę Second Life, a część tej ekspresji ma charakter duchowy". Artykuł ks. Antonia Spadaro SJ nosił tytuł „Second Life. Pragnienie drugiego życia".

- Czy Ksiądz ma swojego avatara?

Ks. Józef Kloch: – Nie, po prostu nie mam czasu na granie. Mówię „granie”, bo Second Life jest internetową grą przygodową nowej generacji – częściowo płatną – w wirtualnym świecie 3D.

– W jezuickim czasopiśmie „La Civilta Cattolica” czytamy, że cyfrowa ziemia może być ziemią misyjną.

– Tak, jezuici mający dwustu misjonarzy w Chinach ogłosili, że mają też kilku avatarów w SL. A wyruszyli tam po to, by szukać człowieka. Bo przecież za każdym avatarem kryje się prawdziwa ludzka istota. Także taka, która może potrzebować pomocy, bo przestała odróżniać świat realny od wykreowanego w sieci. Kościół musi leczyć z nierealności. Ludzie potrafią czasem zaniedbywać obowiązki rodzinne ze względu na konwencjonalne gry komputerowe. A Second Life wciąga jeszcze bardziej.

– Czy w wirtualnym świecie można znaleźć Boga?

– Odpowiedź znajdziemy w dwóch kościelnych dokumentach ogłoszonych w 2002 r.: „Kościół a internet” i „Etyka w internecie”. Ich autorzy dostrzegli, że wirtualny świat wprawdzie służy lepszemu kontaktowaniu się ludzi, ale może też doprowadzić do skrajnego izolowania się od innych. Dlatego użytkownicy internetu muszą narzucić sobie dyscyplinę i nauczyć się dobrze wybierać. Kiedyś z przyjaciółmi napisaliśmy dziesięć przykazań internauty. Jedno z nich brzmiało „nie zastępuj przyjaciół komputerem”. Bo w Second Life kontaktujesz się wprawdzie z żywymi ludźmi, ale znajdujesz się w sztucznym świecie!

Ten świat posiada swój system gospodarczy, przemysł rozrywkowy, swoje 8 mln mieszkańców, swoich biznesmenów, karierowiczów i muzyków – ale jest to jednak zabawa. A nasze codzienne, prawdziwe życie trudno przecież traktować jak zabawę. Spotykamy się z realnymi problemami żyjąc wśród realnych ludzi, musimy wyżywić realną rodzinę, pocąc się w realnej pracy. Chleba powszedniego nie kupujemy za lindeny.




Świat tej gry przypomina trochę doznania przy czytaniu dobrej książki. Sam wędrowałem oczyma wyobraźni po wszystkich kontynentach razem z Tomkiem Wilmowskim. A dla człowieka współczesnego takie obrazy realizują się nie w wyobraźni, ale na ekranie komputera. Tyle że jedne i drugie są czymś nierealnym, jedynie naśladowaniem sytuacji.

John Searle, zajmujący się filozofią sztucznej inteligencji, wykazał w eksperymencie myślowym „Chiński pokój”, że działanie komputera jest jedynie naśladowaniem pracy ludzkiego mózgu, ale nie duplikowaniem go. Podobnie jest z Second Life – to tylko naśladowanie życia realnego. Bajkowy świat, który tak łatwo można unicestwić. Gdyby wyłączyć wszystkie wtyczki z kontaktu...

– Pewien wspomniany w „La Civilta Cattolica” szwedzki muzułmanin każe swemu avatarowi klęczeć, kiedy sam się modli. Wygląda na to, że ludzie mają potrzebę wyrażania w wirtualnym świecie swoich prawdziwych potrzeb duchowych.

– Istotnie, ponieważ avatar jest pewnym odbiciem ego. Niemniej to nie jest zamiennik 1:1. Tego rozróżnienia nie można zagubić, bo inaczej wkrótce będziemy chcieli stworzyć w Second Life Chrystusa. A rzeczywistość wirtualna nie jest zamiennikiem realnej obecności Chrystusa w Eucharystii.

– Ale może wkrótce przestanie mieć znaczenie, czy komunikujemy się w rzeczywistości prymarnej, czy wirtualnej, i pojawi się możliwość życia duchowego w sposób zapośredniczony przez media.

– To właśnie byłoby zagubienie różnicy między światami. Komuś może się lepiej żyć w Second Life niż w realnym świecie – bo tu sobie nie radzi, a tam lindeny same wpadają do kieszeni. A czym byłby avatar Jezusa? Jedynie bożkiem. Można zaakceptować Second Life jako inteligentną grę, ale jako życie alternatywne – na pewno nie. Czy dla chrześcijanina ideałem jest zamknięcie się w pokoju przed ekranem komputera?

– Ale być może powstanie taka grupa ludzi i Kościół będzie musiał na to odpowiedzieć.

– Dlatego właśnie włoscy jezuici „zeszli” do Second Life. Społeczeństwo przyszłości nie może być przecież zbiorem pojedynczych ludzi siedzących przed komputerami i zajmujących się de facto jedynie sobą. Cóż w takim świecie stanie się z solidarnością międzyludzką i z miłością? Ci ludzie będą kochali tylko siebie.




– A czy jest możliwe przekazywanie Dobrej Nowiny w Second Life?

– Jej zasad – tak. W SL można przecież być świadkiem dobra wśród innych avatarów. To byłoby tłumaczenie Ewangelii na tamten świat – ale nigdy odwrotnie.

– W wirtualnym kościele można klęknąć przed obrazem Chrystusa czy krzyżem. Czy to zabawa w religię? Profanacja czy wyraz tęsknoty?

– Jeśli przyjmiemy, że avatary są w pewnym zakresie naszym alter ego, to ktoś religijny w świecie realnym będzie chciał być też religijny w Second Life. W ten sposób potrzeby religijne są naśladowane w świecie wirtualnym.

– Czy wyobraża sobie Ksiądz modlitwę w świecie Second Life? Wydaje nam się, że sfera kontemplacji nie może dotyczyć świata wirtualnego.

– Zgadza się. Bo cóż avatar mógłby doświadczać w „modlitwie”?

– A jeśli ludzie spotkając się w „wirtualu” odmówią np. „Ojcze nasz”, możemy mówić o modlitwie?

– Słowa Chrystusa „Gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam jestem wśród nich” odnoszą się do ludzi, a nie avatarów w wirtualnym świecie. Co innego, kiedy ludzie np. odmawiają różaniec za pośrednictwem Skype’a, bo to tylko inna forma komunikowania się, a nie przenosiny do innego świata. Taki sposób prowadzenia dialogu Pan Bóg dał nam w tych czasach. Ale nie można przesadzać w puszczaniu wodzy wyobraźni.

– Czyli avatary nie stworzą Kościoła?

– Bez przesady – oczywiście, że nie. Second Life to gra, a nie realny świat!

– Przypomnijmy więc na koniec, że słowo „second” znaczy po angielsku nie tylko „drugi”, ale i „drugorzędny”.

– Tak. I że wyżej w hierarchii ważności stoi first life.



***

Z ks. dr. Józefem Klochem, prezesem Fundacji „Opoka” prowadzącej oficjalny serwis internetowy Kościoła katolickiego w Polsce, rozmawiali Michał Kuźmiński i Maciej Müller