Przywracanie tradycji

Józef Majewski

publikacja 25.07.2008 11:20

Papież planuje zmiany w rycie Mszy posoborowej - wskazują przecieki z Kurii Rzymskiej. Nawet jeśli się nie potwierdzą, nie ulega wątpliwości, że Kościół za Benedykta XVI wszedł w okres odnowy liturgii. Tygodnik Powszechny, 20 lipca 2008

Przywracanie tradycji



Według Ignazia Ingrao, watykanisty włoskiego tygodnika „Panorama”, Papież „zlecił Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przestudiowanie niektórych modyfikacji w liturgii. W szczególności – mówi się – ma zamiar przywrócić łacińską formułę podczas konsekracji eucharystycznej w ramach Mszy sprawowanej w językach narodowych. To samo może dotyczyć formuł chrztu, bierzmowania, spowiedzi i innych sakramentów”. Zmianie miałby ulec także moment przekazywania znaku pokoju – nie, jak dziś, bezpośrednio przed Komunią, ale przed przygotowaniem darów na ołtarzu.



Krok po kroku


Zmiany te wpisywałyby się w ciąg ostatnich liturgicznych decyzji, inicjatyw i gestów Benedykta XVI, takich jak usytuowanie krzyża podczas Mszy na stole ofiarnym, udzielanie Komunii na język klęczącym wiernym, używanie pastorału Piusa IX zmarłego w 1878 r., zmiana paliusza, czyli symbol władzy apostolskiej papieża, przywrócenie tronu papieskiego na konsystorzach, styczniowa celebracja Liturgii Eucharystycznej „plecami do ludu” w Kaplicy Sykstyńskiej.

O tych gestach mówił w czerwcu na łamach „L’Osservatore Romano” ks. Guido Marini, mistrz ceremonii papieskich. Wszystkie – podkreślił – oznaczają przywracanie istotnych elementów liturgicznej tradycji Zachodu. Krzyż ustawiony na środku – powiedział – ma wskazywać centrum Eucharystii, którym jest Jezus Chrystus. Podczas papieskich liturgii normą będzie przyjmowanie Komunii na język w postawie klęczącej, Benedykt XVI bowiem mocno popiera tę praktykę, która akcentuje „prawdę o realnej obecności Chrystusa w Eucharystii, wspomaga pobożność wiernych i łatwiej wzbudza poczucie tajemnicy”.

Ks. Marini zaznaczył też, że Komunia na rękę funkcjonuje na zasadzie indultu, tj. wyjątkowego odstępstwa od obowiązującego prawa kościelnego, którym jest przyjmowanie Ciała Chrystusa bezpośrednio do ust. Posługiwanie się pastorałem Piusa IX – wyjaśniał dalej papieski ceremoniarz – oznacza powrót do tradycji liturgicznej Kościoła zachodniego; insygnium tego używali wszyscy po-Piusowi papieże aż do Pawła VI. Na powrót tradycji Zachodu wskazuje też zmiana kroju papieskiego paliusza, który dotychczas opierał się na wzorach bizantyńskich. Fakt, że paliusz Papieża różni się od tych, które przysługują biskupom metropolitom, ma m.in. wskazywać na różnicę jurysdykcji biskupa Rzymu i tych hierarchów. Używanie tronu zaś to symbol liturgicznego przewodnictwa papieża, następcy św. Piotra i wikariusza Chrystusa. A w końcu: sykstyńska liturgia sprawowana przez Benedykta XVI była nie celebracją „tyłem do ludu”, ale wspólnym zwróceniem się Papieża i wiernych ku Panu, jak w klasycznej Mszy łacińskiej (trydenckiej) – to Chrystus jest centrum liturgii.

Benedykt XVI już w 2007 r. sugerował zmianę momentu liturgicznego przekazywania znaku pokoju. W opublikowanej wówczas adhortacji „Sacramentum caritatis”, podsumowującej rzymski Synod Biskupów na temat Eucharystii z października 2005 r., pisał: „Biorąc pod uwagę starożytne i szanowane obyczaje oraz pragnienia wyrażone przez Ojców synodalnych, poprosiłem odpowiednie dykasterie Kurii Rzymskiej, aby przebadały możliwość umiejscowienia znaku pokoju w innym momencie, np. przed przygotowaniem darów na ołtarzu. Taki wybór (...) wzbudziłby znaczące przypomnienie przestrogi Pana o koniecznym pojednaniu poprzedzającym wszelką ofiarę składaną Bogu (por. Mt 5, 23n)”.



Wyjście z awarii


Idea „reformy reformy liturgicznej” bliska była Josephowi Ratzingerowi już w jego czasach kardynalskich. Zrodziła się ona w niewielkim środowisku katolików, duchownych i świeckich, kultywujących tradycyjną Mszę (stąd nazwa „tradycjonaliści”) i krytycznie oceniających reformę liturgiczną dokonaną po Vaticanum II, przypieczętowaną wydaniem w 1969 r. Mszału Pawła VI, wprowadzającego znany nam kształt liturgii. Początki tej idei sięgają lat 80., ale głośno zrobiło się o niej w kolejnej dekadzie. Zwolenników „reformy reformy” niekiedy określa się jako reformistów.

Reformiści – w przeciwieństwie np. do lefebrystów – nie negują prawomocności Mszy Pawła VI, niemniej uważają ją za liturgię chorą, wymagającą uzdrowienia. Krytyka dotyczy nie tyle praktycznej realizacji zasad odnowy reformy liturgicznej, ale także samych tych zasad, ich otwartości na błędy i nadużycia oraz braku wierności liturgicznym postanowieniom Soboru Watykańskiego II.

W przeciwieństwie do tego, co znajdujemy we Mszy Pawła VI, Sobór – twierdzą reformiści – nie postulował nowego Mszału, nie wymagał dodawania nowych kanonów eucharystycznych do kanonu rzymskiego np. pierwszej Modlitwy Eucharystycznej, nie zarządził rezygnacji z łaciny w liturgii, udzielania Komunii na rękę, nie zachęcał też do „protestantyzacji” liturgii czyli traktowania Mszy bardziej jak ucztę niż ofiarę. Dokumenty soborowe nie domagały się też rezygnacji z ukierunkowania Eucharystii na Wschód rozumiany jako symbol Chrystusa, by celebrować „twarzą do ludu”. „Msza św. sprawowana ku ludowi jest sprzeczna sama w sobie, jest czystym nonsensem” – pisał bliski reformistom francuski teolog ks. Louis Bouyer. „Żaden z tych »znaków firmowych« reformy posoborowej nie ma mandatu Soboru” – stwierdził Paweł Milcarek, redaktor naczelny polskiego tradycjonalistycznego dwumiesięcznika „Christianitas”.



Narzędzia


O „reformę reformy” – twierdzą reformiści – woła zarówno sprawa zdrowia-czystości kultu Bożego sprawowanego w Kościele, czyli ostatecznie zbawienia świata, jak też jedność wspólnoty wierzących. Jedność wszystkich katolików musi wyrastać z gleby liturgii, która jest sercem Kościoła. Nie chodzi tu o odgórne zarządzenie powrotu wszystkich do klasycznej liturgii łacińskiej. Chodzi natomiast, uzdrowienie w nowej Mszy tych istotnych elementów, które z niej wyparowały lub uległy okaleczeniu, a pozostają niewzruszone i zdrowe w starej Mszy.

Kluczowa rola w uzdrawianiu liturgii posoborowej przypada więc według reformistów liturgii trydenckiej. To ona jest liturgią wzorcową, „najpiękniejszą rzeczą po tej stronie nieba”. Jest liturgicznym kryterium, autentycznym wyrazem wiary Kościoła, oferuje właściwe przeżywanie misterium Boga i Ofiary Chrystusa, poczucie świętości i transcendencji; najgłębszą przestrzeń adoracji Boga. Jako taka ma być ratunkiem i dla Kościoła, i dla świata.

Wśród reformistów nie ma pełnej zgody co do listy elementów, które winny się zmienić w Mszy Pawła VI, by przywrócić fundamentalną jedność między starą i nową liturgią. Najczęściej wylicza się następujące: celebracja versus Orientem – „na Wschód”; likwidacja „radosnej twórczości” celebransa, tj. tych miejsc w zreformowanym Mszale, które zostawiają mu swobodę w konstruowaniu niektórych aspektów liturgii; sprawowanie Mszy zawsze zgodnie z księgami Kościoła; odmawianie tylko kanonu rzymskiego lub odmawianie go równie często jak innych modlitw eucharystycznych (stosuje się głównie drugą); używanie języka łacińskiego, począwszy od prefacji; udzielanie Komunii do ust klęczącym wiernym.



Okres odnowy


Kard. Joseph Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary stał się nieformalnym liderem ruchu „reformy reformy”. Wielokrotnie krytycznie oceniał liturgię posoborową. Nie wahał się używać słów mocnych. W 1989 r., po śmierci ks. Klausa Gambera, jednego z najwybitniejszego reformistów, pisał: „To, co się stało po Soborze, było czymś innym [niż chcieli jego Ojcowie]: w miejsce liturgii będącej owocem stałego rozwoju, wprowadzono liturgię sfabrykowaną. (...) Nie chciano już kontynuować dokonującego się przez wieki stawania się i dojrzewania żywego organizmu, a zastępowano to, w sposób właściwy produkcji technicznej, fabrykowaniem, czyli banalnym produktem chwili”.

Reformiści zasadniczo dopuszczają możliwość ewolucji, rozwoju klasycznej liturgii łacińskiej, wprowadzanie do niej zmian. Ale nie rozumieją tego w kategoriach uzdrawiania czy reformowania. Klasyczny ryt – jako norma liturgiczna – nie jest chory, ale „musi się rozwijać, tak jak zawsze się rozwijał. Inaczej skostnieje i stanie się eksponatem muzealnym” (R. Spaemann). Kard. Ratzinger w 2001 r. mówił: „»Reforma reformy« odnosi się naturalnie do mszału zreformowanego, a nie do mszału poprzedniego”. Wśród reformistów niekiedy stawia się także pytanie o możliwość zjednoczenia starej i nowej liturgii, poprzez wprowadzenie zmian do obu. Przynajmniej niektórzy z nich nie wykluczają takiego obrotu rzeczy.

Ze zrozumieniem do tej idei odnosili się inni hierarchowie Kurii Rzymskiej. Szczególnie dotyczy to Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Myśl o „reformie reformy” odcisnęła znamię np. na wydanym przez nią w 2001 r. dokumencie „Liturgiam authenticam”. „Instrukcja ta – czytamy w niej – (...) przewiduje i stara się przygotować nowy okres odnowy” liturgicznej.

Wraz z nastaniem pontyfikatu Benedykta XVI Kościół wszedł w ten nowy okres odnowy liturgii, odnowy – jak wiele na to wskazuje – w jakiejś mierze w duchu „reformy reformy”.

***

Agencje nie zdołały potwierdzić w Watykanie doniesień Ignazia Ingrao. Informacje te należy traktować „z wielką ostrożnością” – ostrzegł przedstawiciel reformistycznego New Liturgical Movement. O spokój i cierpliwość apelowała także agencja Catholic World News, podkreślając: „Panorama” sugeruje tylko tyle, że Benedykt XVI skierował swoje propozycje do odpowiednich dykasterii, ale nic nie mówi o przygotowaniach do wprowadzenia ich w życie.