Potrzeba krytycznego myślenia

O. Tomasz Franc OP

publikacja 23.07.2009 19:43

W Kościele osobista wolność i pełny rozwój jednostki jest czymś fundamentalnym. Natomiast w sekcie wolność jednostki Jest podporządkowana doktrynie grupy. Tygodnik Powszechny, 19 lipca 2009

Potrzeba krytycznego myślenia


Artur Sporniak: Lato jest okresem wzrostu aktywności sekt. Czy rodzice wysyłając dzieci na wakacje, mają się czego obawiać?

O. Tomasz Franc OP: Wakacje to moment, w którym rodzice powinni zwrócić uwagę, kto jest organizatorem wypoczynku ich dzieci. Ostatnio modne są np. „ekoszkolenia”, odwołujące się do ekologicznych podstaw życia człowieka i proponujące poznawanie kultur dalekowschodnich, nieskażonych zachodnią cywilizacją.

Nowe grupy religijne wykorzystują zapotrzebowanie na taką tematykę i np. prowadzą werbunek pod pozorem organizowania festiwali dalekowschodniej muzyki, nauki tańca czy gry na egzotycznych instrumentach. Aktywne są też grupy neoprotestanckie odwołujące się do chrześcijaństwa, ale niezwiązane z żadnym tradycyjnym Kościołem protestanckim – luteranami czy kalwinami. Są to nowo powstałe grupy, które zwykle bardziej opierają się na charyzmie lidera niż na obiektywnym przekazie doktryny czy norm regulujących życie grupy.

O tyle jest to więc niebezpieczne, że losy naszego dziecka zależeć będą od pomysłów i aktywności lidera i jakiejś grupy ludzi, a nie od konkretnych norm. Radzę przyjrzeć się zawczasu, czy organizator ma kompetencje, jakimi dokumentami się legitymuje. Często grupy same sobie wystawiają uprawnienia, a rodzice zasięgają informacji jedynie np. ze strony internetowej danej organizacji. Warto zatem weryfikować uprawnienia w oparciu o kompetentne instytucje, np. kuratorium.

Te grupy często są prawnie zarejestrowane.

I często nie jako związki wyznaniowe, ale np. organizacje pożytku publicznego – stowarzyszenia lub fundacje, choć na Zachodzie funkcjonują jako związki wyznaniowe. Tak pozbywają się religijnej nomenklatury. Informację o imprezach, programach edukacyjnych i innych propozycjach wakacyjnych warto konfrontować z informacjami z zagranicy – jak dana organizacja czy grupa jest tam postrzegana.

W Polsce działa np. stowarzyszenie Akademia Pełnego Zaangażowania, organizujące „kursy cudów” (swoisty trening umysłu), które w USA funkcjonuje jako wspólnota religijna. Podobnie jest ze stowarzyszeniem Sathya Sai Baba, faktycznie zorganizowanym w Indiach wokół guru, który uważa się za osobę boską.

Których grup obawiać się najbardziej?

W Polsce nie ma prawnej definicji sekty jako destrukcyjnej organizacji. Dlatego w naszych sześciu Ośrodkach Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach nie tworzymy „katalogu sekt” – celem nie jest etykietowanie. Staramy się wskazywać na mechanizmy manipulacji, po to, by ludzie nie zwalniali się z obowiązku krytycznego myślenia i nie uzależniali decyzji od zewnętrznej oceny.

A z sektami jest trochę jak z mutującymi się wirusami. Jeśli jakaś grupa zostaje rozpoznana jako destrukcyjna, a informacja o niej – nagłośniona, wówczas zmienia nazwę i zaczyna działać w innej niszy społecznej z tym samym liderem i z podobnie destrukcyjnych motywów.


Jak rozpoznać, że bliska nam osoba jest pod wpływem takiej grupy?

Trzeba zwracać uwagę na wszelkie nagłe zmiany, których nie da się wytłumaczyć naturalnym rozwojem czy, powiedzmy, buntem nastolatka. Bliska nam osoba zaczyna się interesować ideami czy duchowością zupełnie nieznaną sobie wcześniej, i to w sposób, który zaskakuje, np. zmusza rodzinę do zajęcia pozycji: „Albo przyjmujesz to, w co wierzę, albo muszą się zmienić relacje między nami”. Przekonania stają się kartą przetargową w relacjach emocjonalnych w rodzinie czy kręgu przyjaciół.

Inny sygnał to zmiana myślenia o przyszłości. Czy osoba rozsądnie ocenia marzenia i plany? Często pod wpływem grup destrukcyjnych nagle następuje rezygnacja z wcześniejszych planów, np. pójścia na studia, założenia rodziny. Osoba decyduje się poświęcić jakiejś idei czy wręcz pracy na rzecz spotkanej grupy.

Często jest to związane z rezygnacją z odpowiedzialności za swe życie – z zaniedbaniem edukacji, porzuceniem pracy, odmową udziału w domowych obowiązkach. Wszystko staje się mniej ważne niż nowe „wartości duchowe”. Tymczasem znamienne dla zdrowej duchowości jest to, że przekształca ona rzeczywistość materialną, ale się od niej nie odcina, przeciwnie – pozwala człowiekowi w sensowny i twórczy sposób z niej korzystać. A w sektach często jest tak, że materialna strona rzeczywistości postrzegana jest jako zła, diabelska, obciążająca, dlatego trzeba się od niej uwolnić.

Charakterystyczny dla sekt jest podział na biało-czarną rzeczywistość: bliscy i dobrzy są ci, którzy podzielają moje przekonania, a ci, którzy się im sprzeciwiają, są źli. Ten podział szczególnie boleśnie odbija się na związkach rodzinnych osób manipulowanych przez sekty.

Co zrobić, aby pomóc takiej osobie?

Przede wszystkim nie reagować w sposób emocjonalny, prowadzący do zerwania kontaktu. Często rodzina czy przyjaciele irytują się, mówią: „przestań wierzyć w te bzdury”, lub „zajmij się czymś konkretnym”; albo pytają: „nie masz innych problemów w życiu?”. W istocie te jakby zdroworozsądkowe reakcje mają charakter zrywających komunikatów i są odbierane jako lekceważenie i brak troski. Osoba indoktrynowana, żyjąca nowymi ideami i celami, często wychodzi do rodziny, aby podzielić się swoimi doświadczeniami. Gdy spotyka brak zainteresowania, łatwo o zerwanie więzi.

Zatem pierwszą zasadą jest utrzymanie kontaktu emocjonalnego. Nie chodzi o udawanie: „akceptuję twoje nowe zainteresowania i twoich nowych przyjaciół”. Chodzi o komunikat: „akceptuję ciebie i nadal jesteś dla mnie osobą ważną, choć nie rozumiem twoich decyzji i niepokoi mnie twoje nowe zaangażowanie”.

Po drugie – szukać informacji o organizacji, w którą zaangażowała się bliska nam osoba, aby móc rozeznać zagrożenie i ewentualnie sięgnąć po fachową pomoc – psychologów czy wyspecjalizowanych ośrodków jak nasz. Nie po to natomiast, aby wchodzić w dyskusje. Osoby zmanipulowane chętnie podejmują rozmowy doktrynalne, odwołując się np. do świętych ksiąg, by uniknąć rozmowy o emocjach, relacjach z bliskimi, o swojej przyszłości, życiowych planach i ambicjach.


Trzecia zasada to nieużywanie przymusu psychicznego czy fizycznego. Takie zachowania są przez grupy wykorzystane jako argumenty przeciw rodzinie. Osobie manipulowanej mówi się: „widzisz, rodzina cię nienawidzi i źle ci życzy”. Mamy doświadczenie, że w grupach religijnych czy parareligijnych rodzinna przeszłość manipulowanej osoby jest przewartościowywana. Np. wyolbrzymia się jakieś jednostkowe trudne wydarzenia, dodając interpretacje w kategoriach karmy, losu czy celowej krzywdy. Tak łatwiej adepta odseparować od rodziny.

Rozmawiając z osobą zmanipulowaną, warto też zadawać pytania otwarte, czyli takie, które zmuszają ją do konstruktywnej odpowiedzi, a nie do obrony, np.: „co chcesz przez to powiedzieć, skoro dawniej uważałeś inaczej?”; „jak to rozumiesz?”. Chodzi o to, by sprowokować taką osobę do samodzielnego myślenia.

Jak poznam, że jestem manipulowany?

Po pierwsze, ważne jest to, jak np. kursy samodoskonalenia wpływają na moje relacje do osób bliskich. Czy nie przewartościowują moich relacji z rodziną i przyjaciółmi, powodując animozje i rozdźwięki. Po drugie, czy nie absorbują mojego życia w taki sposób, że zaczyna brakować mi czasu dla rodziny, na przyjemności, hobby – czyli to, co tworzy mój świat. Po trzecie, warto sprawdzić rzetelność proponowanej metody – czy jest np. zakorzeniona w akceptowanej tradycji psychologicznej, czy oparta na jakiejś pseudoafirmacji.

Po czwarte, pytajmy o kompetencje prowadzących. Często kursy są organizowane w instytucjach zaufania publicznego, jak dom kultury czy przychodnia, aby obniżyć krytycyzm potencjalnego adepta. I na koniec – pamiętajmy, by nie podejmować pod wpływem takich kursów pochopnych życiowych decyzji. Pozostańmy otwarci na argumenty osób bliskich i nam życzliwych.

Chrześcijaństwo w swoich początkach też zmieniało życie nawracających się Żydów czy Greków i przewartościowywało ich społeczne relacje. Czym Kościół katolicki różni się od nowych grup religijnych?

Tym przede wszystkim, że osobista wolność i pełny rozwój jednostki jest w Kościele czymś fundamentalnym. Natomiast w sekcie wolność jednostki jest podporządkowana doktrynie grupy. Zwykle grupa jako całość, a zwłaszcza wola lidera, jest ważniejsza od sumienia, decyzji życiowych, potrzeb intelektualnych czy wręcz fizycznych wplątanego w sektę człowieka.

Informację o pomocy osobom uwikłanym w sekty można znaleźć na stronie: www.sekty.eu

Rozmawiał Artur Sporniak