„Za kogo Mnie uważacie?”

Ks. Dariusz Gardocki SJ

publikacja 06.01.2010 15:35

Jakie są granice w literacko-historycznym odczytywaniu Ewangelii? Czy nauka może podważyć prawdy wiary? Tygodnik Powszechny, 3 stycznia 2010

„Za kogo Mnie uważacie?”


Geza Vermes, znawca rękopisów z Qumran i kultury starożytniej Palestyny, jest dziś także jednym z głównych przed­stawicieli trzeciego etapu badań historyczno-literackich nad Jezusem. Jedną z cech charakterystycznych tego nurtu

jest to, że w badaniach rezygnuje z kryterium różnicy, ogólnie przyjmowanego przez egzegetów, które ukazuje wyjątkowość i jedyność Jezusa, zastępując je kryterium historycznej dopuszczalności. W świetle tego kryterium zostaje uznane za historyczne i mogące pochodzić od Jezusa z Nazaretu tylko to, co jest możliwe i dopuszczalne w kontekście żydowskim i co pozwala zrozumieć powstanie pierwotnego chrześcijaństwa. Konsekwencją tego kryterium jest przyjęcie przez Vermesa tezy na temat tego, że dla Żydów żyjących w I w. „żadna istota ludzka, nawet ktoś sławiony jako »Syn Boży«, nie mogła wyobrażalnie dzielić natury Najwyższego” (Vermes, „Twarze Jezusa”). Założenie to staje się jednocześnie głównym kluczem, za pomocą którego odczytuje on i interpretuje teksty Ewangelii i Pism Nowego Testamentu.

Nauczanie z mocą

Autor przyjmuje następującą metodę badań nad autentycznością wypowiedzi Jezusa. Najpierw poszukuje sprzeczności występujących w Ewangeliach, następnie eliminuje te alternatywy, które wydają się najmniej prawdopodobne. W dalszej fazie posługuje się kryterium spójności, które pozwala uznać wypowiedzi Jezusa za autentyczne wówczas, gdy są zgodne z zasadniczą treścią Jego przepowiadania, jakim było królestwo Boże. Kryterium to uzupełnia wreszcie o kryterium wielokrotnego poświadczenia danej wypowiedzi, tj. występującej we wszystkich dostępnych źródłach: Ewangeliach, hipotetycznie zrekonstruowanym na podstawie Ewangelii „źródle Q” i apokryficznej Ewangelii Tomasza.

Jaka jest zatem główna treść przesłania głoszonego przez Jezusa? Jest nią według Vermesa przepowiadanie rychłego nadejścia królestwa Bożego jako rzeczywistości przeznaczonej wyłącznie dla Żydów, co odsłania ekskluzywizm, a zarazem prożydowskie nastawienie Jezusa. Wyrazem tego jest troska wyłącznie o zagubione owce Izraela, a także to, że nigdy nie nauczał pogan, chociaż w kilku przypadkach dokonał ich uzdrowienia. Królestwo to postrzegał On jako rzeczywistość bliską, której ustanowienia oczekiwał jeszcze w czasie swojego ziemskiego życia. Wejście do niego uzależniał od wiary i zaufania do Boga.

Jako przykład tej postawy stawiał dzieci, co jest „cechą wyróżniającą Jezusa zarówno na tle Biblii, jak i późniejszej literatury żydowskiej” (s. 427). Pokazywał ponadto, że tym, co decyduje o przynależności do królestwa Bożego, jest pełnienie woli Boga, nie zaś więzy krwi.

Wola ta została określona w Prawie, którego sam Jezus przestrzegał i które praktykował, chociaż czynił to w charakterystyczny dla siebie sposób. Jego celem było pogłębienie znaczenia przykazań, nie zaś ich odrzucenie, czego nie byli w stanie nierzadko pojąć „ograniczeni prowincjonalni znawcy Prawa i przywódcy wiejskich synagog” (s. 442). Stąd przesłanie religijne i etyczne Jezusa było „pełnym mocy streszczeniem najgłębiej zinterpretowanego judaizmu” (s. 240). Nie wniosło ono jednak nowych treści w stosunku do starotestamentowego nauczania w zakresie Prawa, chociaż w niektórych przypadkach Jezus dokonał „proroczej internalizacji i etycznej interpretacji Prawa” (s. 442). Przykładem tego jest nauka o wnętrzu człowieka jako źródle, z którego pochodzi wszelkie zło.

Wspomniana wiara i zaufanie do Boga, których Jezus wymagał od innych, były także cechami określającymi Jego własną pobożność i postawę do Boga. Wyrazem tego jest zarówno osobista modlitwa Jezusa, jak i Jego nauka na temat modlitwy, której skuteczność uzależniał od absolutnego zaufania Bogu, od wewnętrznej i pokornej postawy modlącego się oraz od wielkoduszności i otwartości wobec bliźnich. O zaufaniu Jezusa do Boga świadczy także sposób, w jaki zwracał się On do Boga, którego nazywał Ojcem.


Ten sposób mówienia, chociaż odsłania „prawdziwą postawę synowską Jezusa” (s. 427) w stosunku do Boga, to jednak nie oznacza ani też nie wskazuje, zdaniem Vermesa, na odwieczne synostwo Boże Jezusa. Nazywanie Boga Ojcem jest jedynie „najlepszym metaforycznym określeniem troskliwego bóstwa dbającego o stworzony świat” (s. 427).

Nie jest ono ponadto czymś wyjątkowym i właściwym tylko dla Jezusa, ponieważ „przedstawianie Boga jako »Ojca« jest podstawowym elementem teologii Starego Testamentu” (s. 251), powszechnie wykorzystywanym w pismach rabinicznych. Dlatego ten sposób zwracania się Jezusa do Boga pokazuje, że „naśladuje On ustalony wzorzec, powszechny w jego społeczności, jego epoce i jego religii” (s. 251). Z drugiej zaś strony odróżnia Jezusa od powszechnej tradycji żydowskiej tym, że w tradycji tej mówi się zazwyczaj o Bogu jako o „Królu Wszechświata” (s. 447).

Jezus w swojej nauce nawoływał ludzi do skruchy i nawrócenia. Wzywał do niestawiania oporu złu i do miłowania nieprzyjaciół. Nowością było to, że wprowadził nową formę nauczania „z mocą”, której towarzyszyło wypędzanie złych duchów i uzdrawianie chorych. Czynów tych dokonywał we własnym imieniu i pojmował je jako znaki uwiarygodniające głoszoną przez Niego naukę. Boga zaś przedstawiał jako dobrego i troskliwego Ojca, a także jako Pana.

Końcem działalności Jezusa była śmierć na krzyżu, której On nie przewidział ani też nie zapowiadał, podobnie jak i nie przepowiadał swojego zmartwychwstania. Śmierć była wynikiem wywołanej przez Jezusa na dziedzińcu świątyni awantury, która została odczytana przez władze kapłańskie jako zagrożenie bezpieczeństwa narodu wybranego. Dlatego został uznany za „potencjalnie groźnego przywódcę rewolucjonistów” (s. 439) i przekazany Piłatowi, który kazał Go ukrzyżować, ponieważ widział w Nim rebelianta.

Chasyd oddany sprawie

Kim był zatem według Vermesa Jezus? Człowiekiem wybranym przez Boga i Jego przedstawicielem. „Współczesnym prorokiem, chasydem, który poświęcił się całkowicie sprawie, którą – jak sądził – powierzył mu Bóg” (s. 436).

Celem Jego działalności, pozbawionej jakichkolwiek pobudek politycznych i rewolucyjnych, było wewnętrzne odnowienie judaizmu i zebranie razem dzieci Izraela. Nie uważał się jednak i nie nazywał siebie „Mesjaszem”, „Synem Bożym” ani też „Synem Człowieczym”. To ostatnie określenie, zazwyczaj uważane przez egzegetów za pochodzące od samego Jezusa i wykorzystywane przez Niego do samookreślenia swojego pochodzenia i misji, zdaniem Vermesa zostało przypisane Jezusowi przez pierwotny Kościół po to, by uwiarygodnić wiarę w to, że zapowiedział On zarówno swoją śmierć i zmartwychwstanie, jak i paruzję.

Zaletą jest, że Vermes analizuje naukę Jezusa przedstawioną w Ewangeliach pod kątem literackim, próbując odkryć jej pierwotne przesłanie i treść w niej zawartą. Analizę tę wzbogaca jednocześnie o zestawienie i porównanie nauki Jezusa z nauką biblijną i literaturą międzytestamentalną. Zasadniczą słabością jest natomiast to, że – wbrew temu, co Autor sugeruje we wstępie, iż w swojej analizie Ewangelii przyjmuje postawę życzliwego historyka, który odrzuca wszelkie uprzedzenia religijne dotyczące osoby Jezusa, tj. zarówno na temat Jego ubóstwienia przez chrześcijan, jak i żydowskie karykatury przedstawiające Go jako apostatę, czarownika i wroga Izraela – kieruje się przyjętym z góry założeniem, zgodnie z którym Jezus nie mógł uważać siebie za Syna Bożego, ponieważ jest to sprzeczne z wiarą judaizmu.

Dobrym przykładem jest konkluzja, do jakiej Vermes dochodzi w związku z omawianą przez niego niemożliwością zapowiedzenia przez Jezusa swojej śmierci i zmartwychwstania. Wynika ona, jego zdaniem, z faktu, że „ani śmierć, ani zmartwychwstanie Mesjasza nie należały do wierzeń i oczekiwań Żydów w I wieku n.e.” (s. 421).


Twierdzenie to może równie dobrze świadczyć o czymś przeciwnym, niż sugeruje to Vermes, a mianowicie, że to właśnie wiara judaistyczna podzielana przez apostołów była przyczyną ich niedowierzania i utrudniała im przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa, pomimo wcześniejszych Jego zapowiedzi na ten temat.

Dopiero osobiste spotkanie uczniów z Jezusem zmartwychwstałym pozwoliło im przezwyciężyć te uprzedzenia i uwierzyć, że Jezus żyje, a także zrozumieć, co próbował wcześniej powiedzieć. Dlatego uznanie przez apostołów śmierci Jezusa jako śmierci Mesjasza, który dokonał ekspiacji grzechów świata na sposób ofiary zastępczej, opierało się wbrew temu, co sugeruje Vermes, na rozumieniu pochodzącym od samego Jezusa.

Przemawia za tym fakt, że postać Mesjasza cierpiącego była obca, a nawet skandaliczna, dla myśli starotestamentowej. A po drugie to, że wiara w śmierć Jezusa jako śmierć „za nas” i ofiara ekspiacyjna na sposób zastępczy za grzechy innych, chociaż pojawiła się w przepowiadaniu Deuteroizjasza (Iz 52, 13–53, 12), to jednak nie była łączona z postacią oczekiwanego Mesjasza za czasów Jezusa. Interpretacja ta stała się możliwa dzięki zmartwychwstaniu Jezusa, które rzuciło światło na znaczenie Jego życia i śmierci.

Dynamika objawienia

Wspomniane założenie dostrzegalne jest także w proponowanym przez Autora odczytaniu nauki samego Jezusa jako pozostającej zasadniczo w nurcie judaizmu. Każe to Vermesowi widzieć i oceniać polemiki Jezusa z uczonymi w Piśmie na temat Prawa i jego interpretacji, o których mówią Ewangelie, jako niedotykające rzeczy istotnych w wierze judaizmu, a zatem uważać je za późniejsze wstawki pochodzące od pierwotnego Kościoła, które posłużyły do usprawiedliwienia przyczyn odłączenia się chrześcijaństwa od judaizmu.

Tymczasem polemiki te, oraz nauczanie Jezusa, jak pokazał to żydowski uczony J. Neusner, odsłaniają rzecz zasadniczą – chodzi w nich o autorytet Jezusa, który zajmuje miejsce Tory i czyni z siebie Pana Szabatu oraz wymaga od człowieka tego, czego może wymagać jedynie Bóg. Wskazują one jednocześnie na Jezusa jako na nowego Mojżesza przynoszącego nową Torę, której istotę streścił w Kazaniu na Górze (por. Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu”, s. 92-110).

Odsłaniają także główną przyczynę skazania Jezusa na śmierć przez władze religijne Izraela. Dlatego śmierć Jezusa nie była czymś przypadkowym, spowodowanym jednorazowym wydarzeniem, jakim było wypędzenie kupczących ze świątyni. Jej powodem, wbrew temu, co sugeruje Vermes, było odczytanie nauki Jezusa przez przywódców religijnych jako bluźnierstwa, którego istota polegała na roszczeniach wysuwanych przez Niego do bycia równym Bogu.

W końcu, twierdzenie Vermesa, że Jezus nie mógł nauczać czegoś nowego w stosunku do obowiązującej w tym czasie nauki i wiary judaistycznej, będące zarazem zasadniczym założeniem jego książki, nie uwzględnia dynamiki historycznej objawienia obecnej w wierze starożytnego Izraela, której istota polegała na tym, że dotychczasowe schematy teologiczne były stale przekraczane i rozwijane na podstawie kolejnych objawień Boga (zob. G. von Rad, „Teologia Starego Testamentu”, s. 614-668).

Książka Vermesa, chociaż jest kolejną podjętą przez niego próbą konfrontacji z osobą Jezusa, nie wnosi niczego nowego w stosunku do wcześniejszych jego publikacji na ten temat. Pokazuje także, że sama analiza literacko-historyczna nie wystarcza do odczytania Ewangelii, ponieważ są one świadectwem wiary, które odczytuje i interpretuje ziemską historię Jezusa z perspektywy Jego zmartwychwstania.

GEZA VERMES, „AUTENTYCZNA EWANGELIA JEZUSA”, przeł. J. Kołak, Wyd. Homini, Kraków 2009



Ks. dr hab. Dariusz Gardocki SJ jest wykładowcą teologii dogmatycznej, profesorem Papieskiego Wydziału Teologicznego „Bobolanum” w Warszawie. Specjalizuje się w chrystologii. Ostatnio opublikował „Jezus z Nazaretu. Studium analityczno-krytyczne chrystologii Jona Sobrino”. Recenzję z książki G. Vermesa „Twarze Jezusa”, która ukazała się w „Studiach Bobolanum”, można przeczytać na www.tygodnik.onet.pl w dziale „Wiara”.