publikacja 15.02.2008 15:27
Pierwszym warunkiem dialogu wychowawczego jest to, że rodzice mają czas dla dzieci, gdyż powinnością rodziców jest okazywanie miłości. Jeśli - mimo zmęczenia - rozmawiają ze swymi dziećmi o marzeniach, problemach, lękach, to potwierdzają, że dzieci są dla nich cenne. Don BOSCO, 2/2008
Jak powinna wyglądać komunikacja w rodzinie?
Po pierwsze powinna być! Coraz częściej dzieci „komunikują się” z telewizją, Internetem, grami komputerowymi, a nie z rodzicami. Rodzice dużo czasu spędzają poza domem, ale nawet gdy wracają, to komunikacja w rodzinie szwankuje: dzieci siedzą przed telewizorem czy komputerem, tata czyta gazetę, mama krząta się w kuchni. Pierwszym warunkiem dialogu wychowawczego jest to, że rodzice mają czas dla dzieci, gdyż powinnością rodziców jest okazywanie miłości. Jeśli – mimo zmęczenia – rozmawiają ze swymi dziećmi o marzeniach, problemach, lękach, to potwierdzają, że dzieci są dla nich cenne.
Czy nie wystarczy sama obecność rodziców? Dlaczego właśnie rozmowa jest taka ważna?
Poprzez dialog uczymy dzieci sztuki życia. Chrystus całymi godzinami dialogował z ludźmi, których formował. Rozmawianie o tym, jak żyć, jest nie tylko wyrazem troski i miłości. Czasem dosłownie ratuje życie. W człowieku jest i dobro, i zło, chociaż wiele popularnych, tzw. humanistycznych ideologii zakłada, że w nas jest tylko dobro, że jesteśmy wewnętrznie harmonijni i że rozwijamy się spontanicznie, bez wysiłku. To są absurdalne tezy. Realistycznie myślący rodzic wie, że dzieci są zagrożone i przez wpływy zewnętrzne, i przez własną naiwność i słabość. Czasem dziecko mówi: a ja uważam, że należy postępować tak a tak. Wtedy trzeba tłumaczyć: synu, córko, twój los nie zależy od tego, co ty uważasz, gdyż twoje życie rozgrywa się nie w subiektywnych przekonaniach, lecz w obiektywnej, twardej rzeczywistości.
Dlaczego niekiedy tak trudno rodzicom porozumieć się z dziećmi?
Pierwszym warunkiem porozumienia jest miłość. Wychowanie ma sens, jeśli jest wyrazem miłości, gdy nie opiera się na wojskowym drylu czy strachu i gdy nie wynika z perfekcjonizmu rodziców: nasz syn musi być wzorcowy, nie może stwarzać problemów. Najłatwiej porozumieć się możemy się z tymi, których najbardziej kochamy. Jeżeli dzieci i młodzież nie doświadczają miłości ze strony rodziców, to nie będą ich słuchać. Wsłuchujemy się w głos tylko tych, którzy nas kochają. Nawet wtedy, gdy w jakimś przypadku ich głosu nie posłuchamy. Ważna jest także technika dialogu, który powinien być oparty nie na zakazach i nakazach, ale wspólnym z dzieckiem analizowaniu różnych postaw i ich naturalnych konsekwencji. Przekazywać wiedzę na temat sztuki życia – to pomagać dzieciom, by świetnie odróżniały to, co je rozwija, od postaw, przez które krzywdzą siebie czy innych ludzi.
Niektóre współczesne teorie wychowawcze sprowadzają wychowanie wyłącznie do dialogu. Gdzie są granice?
Oczywiście dialog jest tylko jednym z elementów wychowania. Wychowanie dokonuje się przede wszystkim przez pozytywne więzi i wartości w rodzinie: miłość, prawdomówność, otwartość, zaufanie, dyscyplinę, klimat bezpieczeństwa. Jedynie wewnątrz tego typu więzi i wartości ma sens rozmawianie. Celowo mówię „rozmawianie”, bo nie jest to dialog równych sobie partnerów. Rodzice są za dzieci odpowiedzialni. Także prawnie. Nie tylko zdrowy rozsądek, ale nawet prawo wymaga, by rodzic nie był partnerem, ale wychowawcą i autorytetem. Twierdzenie, że jesteśmy dla dzieci partnerami, to ucieczka od odpowiedzialności i rzeczywistości, a to powoduje zagubienie u dzieci. Niestety współcześni rodzice są często ostatnim pokoleniem tych, którzy słuchali własnych rodziców i pierwszym, które słucha własnych dzieci. A gdy rodzice słuchają własnych dzieci, to na tym najbardziej przegrywają dzieci.
Dobrze, jeśli nastolatki pytają, ale przecież często jest tak, że nie chcą rozmawiać z rodzicami. Co robić gdy dziecko się zamyka?
Po pierwsze trzeba zapobiec takiej sytuacji. Warto rozmawiać od wczesnego dzieciństwa. Tam, gdzie jest miłość i uwaga, tam wchodzenie w okres dorastania nie spowoduje przerwy w komunikacji z rodzicami. Jeśli nastolatki nie chcą rozmawiać z rodzicami, to wina leży zwykle po obu stronach. Gdy rozmowy brakuje, wtedy rodzice powinni wprost o tym mówić: córko/synu, martwi mnie to, że się przede mną zamykasz, że nie chcesz nic o sobie mówić. Jeśli rodzic interesuje się tym, co dziecko czyta, co ogląda, w co gra – nie po to, żeby szpiegować, ale żeby o tym porozmawiać – to łatwiej jest z nastolatkiem rozpocząć rozmowę o świecie, filmie, książce niż o osobistych sprawach tegoż nastolatka. Jeśli to nie działa, a objawy nadal są niepokojące, warto wtedy nawiązać kontakt ze szkołą, z parafią, ze środowiskiem rówieśników dziecka.
A nie jest to naturalna sytuacja, że w tym wieku grupa rówieśnicza jest dla dziecka ważniejsza niż rodzice?
Tak się wydaje wielu rodzicom, ale to błędne przekonanie. Gdy rodzice słuchają z miłością, gdy są dyskretni, gdy coś mądrego radzą, wtedy nastolatki mogą czuć się bezpiecznie i chętnie podejmują rozmowy.
Jak wychowawca może „wychwycić” i wspomóc wychowanka, który w domu nie doświadcza miłości, bezpieczeństwa i nie uczy się dojrzałej komunikacji?
Wychwycić jest łatwo, gdyż zachowanie takiego wychowanka jest zwykle problematyczne. Warto, by nauczyciel, ksiądz czy katecheta zainicjował rozmowę, by podrzucił jakiś ciekawy artykuł, książkę, by zaprosił problematycznego wychowanka do włączenia się w jakąś grupę formacyjną. Trzeba zacząć od pozytywów: zauważam, że szukasz twojej drogi życia, że stawiasz pytania, a to znaczy, że myślisz. Najgorsze, co można zrobić, to moralizować, czyli ograniczać się do nakazów, zakazów i ocen. Trzeba natomiast ostrzegać przed tym, co niedojrzałe i groźne i nie pozwalać nigdy na to, by wychowanek krzywdził siebie czy też był krzywdzony w naszej obecności.