Zagłada domu Trinczerów – refleksje historyka

Dariusz Libionka

publikacja 17.04.2008 19:12

Świadectwo spisane przez Tadeusza Markiela [drukowane w kwietniowym numerze Znaku – przyp. red.] należy do najbardziej poruszających dokumentów autobiograficznych, z jakimi zetknąłem się, badając stosunki polsko-żydowskie, jakie istniały w okresie niemieckiej okupacji na polskiej prowincji. Znak, 4/2008

Zagłada domu Trinczerów – refleksje historyka



Polskie wspomnienia dotyczące zbrodni na Żydach popełnianych przez Polaków są stosunkowo rzadkie. Dzieje się tak z wielu powodów. Truizmem jest przypomnienie, że w okresie PRL nie było ani klimatu do podejmowania tego tematu, ani możliwości ku temu. Od początku lat sześćdziesiątych koncentrowano się przede wszystkim na dokumentowaniu przypadków polskiej pomocy Żydom, którą starano się przedstawiać jako rozległą i bezinteresowną. A udział Polaków w zbrodniach na Żydach zwyczajnie pomijano lub w najlepszym razie uznawano za niewiele znaczące marginalia. Po roku 1989, pomimo zniknięcia ograniczeń cenzuralnych, pojawiły się trudności innej natury. Z uwagi na lepszy dostęp do archiwów niewątpliwemu poszerzeniu uległa nasza wiedza na temat stosunków polsko-żydowskich w okresie okupacji. Obok wspomnieniowych materiałów żydowskich dysponujemy dokumentacją Polskiego Państwa Podziemnego, archiwaliami administracji okupacyjnej, a także wykorzystywanymi w coraz większym stopniu powojennymi materiałami śledczymi i sądowymi powstałymi w pierwszych latach powojennych (tzw. sierpniówki). Znajdziemy wśród nich tysiące zeznań podejrzanych i świadków (w znakomitej większości polskich) oraz sentencje wyroków. Przekazy te są częstokroć podawane są w wątpliwość jako wymuszone, a pojawiające się w nich fakty negowane. Dlatego tak cenne są, niezależne od takiego czy innego kontekstu politycznego czy ideologicznego, świadectwa współczesne.

Jednak żyjący – coraz bardziej nieliczni – świadkowie tak bardzo odległych już w czasie wydarzeń najczęściej wybierają milczenie. Dzieje się tak z powodu lęku przed krytyczną reakcją nie tylko ze strony krewnych sprawców przestępstw na Żydach, którzy niejednokrotnie pielęgnują (często być może nawet w dobrej wierze) heroiczny obraz dziejów rodziny, lecz także ze strony całych lokalnych społeczności. Dotyczy to również byłych członków konspiracji niepodległościowej – oni także obawiają się niezrozumienia i odrzucenia, a przede wszystkim przykrości. Nie pomagają w tym historycy, uwikłani w taką czy inną politykę historyczną, obawiający się szargania świętości lub odpowiedniego, łatwego do przewidzenia, zaszufladkowania. Tym bardziej, że w ostatnich latach powróciła tendencja do uwypuklania polskiej pomocy Żydom. Do realizacji tego szeroko zakrojonego programu włączono szereg instytucji (w tym przede wszystkim IPN) i zaangażowano duże środki finansowe. W efekcie pojawiają się kolejne publikacje na temat rodziny Ulmów rozstrzelanej w marcu 1944 roku w ramach represji za przechowywanie Żydów [1]. Nie neguję potrzeby takich działań w sferze badawczej i edukacyjnej. Trudno jednak zgodzić się na przechodzenie do porządku dziennego nad złożonym kontekstem historycznym. Bo Markowa, rodzinna wieś Ulmów, z której próbuje się czynić modelowy przykład na postawy Polaków wobec Zagłady, położona jest kilkanaście kilometrów od Gniewczyny, w której stał dom Trinczerów. Świadectwo Tadeusza Markiela potraktować należy zatem jako apel o rozwagę w tworzeniu obrazu okupacyjnej rzeczywistości na użytek przyszłych pokoleń.


Zob. M. Szpytma, Sprawiedliwi i ich świat. Markowa w fotografii Józefa Ulmy, Warszawa–Kraków 2007.





Śladów horroru, jaki rozegrał się w Gniewczynie Trynieckiej, poszukiwałem w dostępnych mi źródłach i opracowaniach. Miejscowość ta nie pojawia się w zbiorze tużpowojennych relacji zgromadzonych w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego. Również wśród prac nadesłanych na konkurs pamiętnikarski „Moja wieś w czasie okupacji”, rozpisany w marcu 1948 roku przez Instytut Prasy „Czytelnik”, nie znalazłem żadnych materiałów na jej temat. Z powiatu przeworskiego nadesłano jedenaście tekstów, z których trzy opublikowano ze skrótami. Niektóre z nich czynione były wyraźnie pod presją cenzury. Na przykład w pamiętniku mieszkańca nieodległej od Gniewczyny wsi Gać redaktorom udało się przemycić informację o pominięciu fragmentu dotyczącego losu czterech rodzin żydowskich [2]. Jednak, jak można wnosić z lektury opublikowanych materiałów i regestów tych, które nie weszły do tomu, odniesienia do losu Żydów były w nadesłanych relacjach wyjątkowo nieliczne.

Bardziej interesujący jest zapis, jaki znalazł się w Rejestrze miejsc i faktów zbrodni dokonanych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939–1945 wydanym przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Odnotowano tutaj, iż w Gniewczynie Trynieckiej w 1942 roku „żandarmi z Jarosławia zamordowali w domu Lejba Trinczera 16 Żydów” [3]. Prawda to, ale przecież jakże niepełna. Nie jest to zresztą ani pierwsze, ani jedyne nagięcie rzeczywistości do potrzeb ideologicznych, jakiego dokonano, redagując rejestry. Mimo że nie podano dokładnej daty zdarzenia, ustalono 14 nazwisk ofiar. Warto je przypomnieć, gdyż relacja Tadeusza Markiela jest pod tym względem niekompletna: Adler Gitla (l. 38), Adler Józef (l. 12), Adler Nuchem (l. 8), Adler Szymche (l. 43), Adler Urszula (l. 10), małżeństwo Majerów z dwójką dzieci, Sandman Całka (l. 3), Sandman Lejzor (l. 1), Trinczer Scheinda (l. 30), Trinczer Lejb (l. 31), Trinczer Lizor (l. 1). Nieuwzględniona w tym zestawieniu dwójka to zapewne pozostałe dzieci Trinczerów. W tym samym wydawnictwie pojawił się również zapis o wymordowaniu 10 rodzin żydowskich w oddalonej 5 kilometrów od Gniewczyny wsi Jagiełła [4]. Brak tylko informacji o uczestnictwie w tej zbrodni członków Ochotniczej Straży Pożarnej.

Na kolejny ślad natknąłem się w klasycznej pracy Aliny Całej Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej. Wśród zarejestrowanych przez autorkę wywiadów znalazła się pozyskana w 1984 roku wypowiedź mieszkańca Gniewczyny Łańcuckiej. Wspomina on o dwóch kobietach z tej miejscowości ukrywających się w niej przed Niemcami. Jedna w koszmarnych okolicznościach przeżyła, a po wojnie wyszła za mąż za Polaka. Jej matka została zadenuncjowana, podobno przez zamiejscowe osoby, z którymi handlowała. Ta, która przeżyła, nie miała dokąd wrócić, bo „sąsiedzi rozkradli jej gospodarstwo”. W wywiadach przeprowadzonych przez Alinę Całą w tej okolicy pojawiają się znane z relacji Markiela wątki: wiara w istnienie mordu rytualnego, nie tylko obojętność wobec losu Żydów, ale także zadowolenie z tego faktu, oraz przypadki denuncjacji Żydów przez Polaków [5]. Autorka ze zdziwieniem odnotowała gotowość respondentów do opowiadania o pożyciu Polaków z Żydami, w tym do szczerości, jeśli chodzi o sprawy okupacyjne. Pojawia się też wspomnienie o jednej z ofiar z Gniewczyny: „Nuchema [w tekście: Nuchyma – D.L.] zabito w lesie (w czasie wojny); jest tam grób z krzyżykiem, który postawili ludzie... Na tym miejscu co grób, to nieraz widać światełka w nocy” [6].


[2] Zob. Wieś polska 1939–1948. Materiały konkursowe, oprac. K. Kersten, T. Szarota, t. III, Warszawa 1970, s. 466.
[3] Warszawa 1983, s. 29.
[4] Zob. tamże, s. 37.
[5] Zob. A. Cała, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992, s. 43, 158–160.
[6] Tamże, s. 105.





Wedle szacunków Elżbiety Rączy, historyczki z Rzeszowa, do zbrodni popełnianych przez Polaków wobec Żydów doszło co najmniej w 110 miejscowościach Rzeszowszczyzny [7]. Podstawę tych obliczeń stanowią materiały powojennych śledztw i procesów, a także relacje polskie i żydowskie. Dane te traktować należy jako robocze, jako że stanowią plon wstępnych zaledwie kwerend. W tym studium nie odnotowano zdarzeń, które rozegrały się w Gniewczynie Trynieckiej. Miejscowość ta nie jest również wzmiankowana w kolejnej przygotowywanej do druku pracy tej autorki na temat pomocy Żydom na Rzeszowszczyźnie [8].

Ze wstępnych, dokonanych w ostatnich latach cząstkowych badań powstałych na podstawie analizy akt sądowych, można dokonać typologii przestępstw na Żydach, w których uczestniczyli miejscowi Polacy [9]. Najczęściej spotykaną formą współdziałania z Niemcami było uczestnictwo w obławach na Żydów organizowanych przez siły okupacyjne lub podejmowanych z własnej inicjatywy przez sformowane naprędce grupy gorliwców, doprowadzanie napotkanych Żydów na posterunki policji i żandarmerii, znęcanie się nad Żydami w celu wymuszenia informacji o majątku, rabunki mienia, donosy ujawniające miejsce pobytu Żydów. Rzadsze były morderstwa na ukrywających się Żydach. Ofiarami tych ostatnich padali zarówno pojedynczy Żydzi, niezależnie od wieku i płci, jak i całe rodziny. Niekiedy zabijali ci, którzy Żydów ukrywali.

[7] Zob. E. Rączy, Stosunki polsko-żydowskie w latach drugiej wojny światowej na Rzeszowszczyźnie, w: Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945. Studia i Materiały,Warszawa 2006, s. 909.
[8] E. Rączy, Pomoc Polaków dla ludności żydowskiej na Rzeszowszczyźnie w okresie okupacji niemieckiej (książka ukaże się w tym roku w IPN). Dziękuję Autorce za udostępnienie tekstu.
[9] Zob. np. A. Żbikowski, Krótka historia stosunków polsko-żydowskich we wsi Grądy Woniecko w roku 1941, w: Świat niepożegnany. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII–XX wieku, red. K. Jasiewicz, Warszawa 2004; A. Skibińska, J. Petelewicz, Udział Polaków w zbrodniach na Żydach: casus region świętokrzyski, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”, t. 1, Warszawa 2005; D. Libionka, P. Reszka, Święto zmarłych w Rechcie, „Karta”, 2005, nr 46.





Uczestnikami tych zdarzeń są z jednej strony policjanci „granatowi”, członkowie Ochotniczych Straży Pożarnych, a wreszcie sołtysi. Wśród sprawców przestępstw nie brakuje też zwykłych mieszkańców wsi (rzadziej są to tropiciele Żydów), także członków różnych uzbrojonych grup, w tym członków konspiracji zbrojnej. Na obszarach wiejskich, na których zamieszkiwali Żydzi, spirala zbrodni rozpoczynała się z chwilą wydania przez Niemców rozkazów koncentracji Żydów przed wysłaniem do obozów zagłady. W niektórych przypadkach w działaniach tych, tak jak w Gniewczynie Trynieckiej, uczestniczyli wyłącznie Polacy, a Żydzi byli mordowani na miejscu.

Autor wspomnień wskazuje nie tylko na bieżące, ale również długofalowe przyczyny nienawiści do Żydów. Nie tylko pogłębiająca się, wywołana systemem okupacyjnym demoralizacja, ale również, a może przede wszystkim wpisany w kulturę ludową kod antyżydowski wzmacniany przez nauczanie Kościoła katolickiego. Również i ten aspekt problemu stanowi przedmiot badań etnograficznych, antropologicznych i historycznych.

Wiedza autorów cytowanego zapisu z wydawnictwa Głównej Komisji pochodziła z ankiety Okręgowej Komisji w Rzeszowie: „Represje na ludności żydowskiej” oraz akt Sądu Grodzkiego w Przeworsku i Sądu Wojewódzkiego w Rzeszowie. Materiałów sądowych nie udało się, jak dotychczas, odnaleźć, co jest jednak – jak się wydaje – kwestią czasu. Pozwolą one z pewnością na pełniejszą analizę przebiegu zdarzeń, jakie rozegrały się w domu Trinczerów, a przede wszystkim sporządzenie profilu sprawców i ich motywacji. Należy podkreślić, że bez świadectwa Tadeusza Markiela ten okupacyjny epizod z trudem, jeśli w ogóle, wyszedłby na światło dzienne.



***

DARIUSZ LIBIONKA, dr historii, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, pracownik Państwowego Muzeum na Majdanku, redaktor naczelny rocznika „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”.