Rodzina a etyka chrześcijańska

Emilio J. Martínez González OCD

publikacja 29.09.2007 18:47

Katolicka etyka pojmuje rodzinę jako wspólnotę rodziców i dzieci, które pochodzą z małżeństwa; będącą instytucją najbardziej naturalną i niezbędną do pełnego stworzenia, rozwoju i ukształtowania człowieka. Zeszyty Karmelitańskie, 3/2007

Rodzina a etyka chrześcijańska




Rodzina jako instytucja w sposób oczywisty uprzedza etyczno-teologiczne rozważania o niej. Etyka katolicka bez wątpliwości stwierdza, że ten naturalny związek jest ukochaną i ożywianą przez Boga formą życia, w której istota ludzka osiąga osobistą pełnię.

Na tej podstawie katolicka etyka pojmuje rodzinę jako wspólnotę rodziców i dzieci, które pochodzą z małżeństwa; będącą instytucją najbardziej naturalną i niezbędną do pełnego stworzenia, rozwoju i ukształtowania człowieka. W rodzinie powstaje ludzkie życie, owoc miłości rodziców; tam naucza się człowieka, by był im podobny, w jej łonie zaspokaja on swoje codzienne potrzeby. Jest obszarem uspołeczniającym, w którym człowiek uczy się być, otrzymuje od rodziców wykształcenie pozwalające mu później radzić sobie we wspólnocie ludzkiej. Kiedy zatem mowa o zaspokajaniu codziennych potrzeb, nie chodzi jedynie o sprawy materialne i przyziemne, ale również psychologiczne, etyczne i duchowe: rodzina jest domowym Kościołem, małą chrześcijańską wspólnotą, w której dzieci uczą się od rodziców o Bogu Jezusie i obcowania z Nim.

Etyka katolicka – wychodząc z założenia, że całe społeczne dobro opiera się na prawidłowym funkcjonowaniu życia rodzinnego – niezmiennie twierdzi, że zadaniem państwa jest chronienie praw rodziny. I tak powinno ono troszczyć się o egzystencję i właściwy byt rodzin, o prawo rodziców do wykształcenia dzieci i do zapewnienia im utrzymania; państwo winno wspierać ten związek, nawet poprzez interwencję w obronie wartości rodzinnych, kiedy dochodzi do zaniedbania obowiązków przez rodziców.
Katolicka nauka napotyka obecnie na opór w niektórych społeczeństwach. Ich rządy posuwają się nawet do popierania – przynajmniej częściowo – ruchów społecznych, które ogłaszają śmierć rodziny i stawiają na alternatywne formy współżycia. Zwraca uwagę fakt, że niektóre z nich są jedynie schematami starającymi się (wymieniając pewne role), naśladować strukturę rodziny zwanej tradycyjną. Wyrażenia tego używa się w szerszym znaczeniu, czego nie rozumiem i z czym nie mogę się zgodzić; w moim po¬jęciu to, co nazywamy tradycyjną rodziną, jest po prostu rodziną. Nie będziemy tutaj polemizować z tymi ideologiami. Ograniczymy się do ukazania nauki etyki katolickiej o rodzinie, poczynając od jej podwalin.


Rodzina – dar od Boga. Podstawy biblijne


Nauka Kościoła o rodzinie opiera się na Piśmie Świętym. Jak już wspomnieliśmy, korzenie instytucji rodzinnej sięgają najdawniejszych czasów; inne kultury i religie także chronią ją jako wielką wartość. Odkąd stworzeni zostali mężczyzna i kobieta i według Księgi Rodzaju wzrastali i rozmnażali się, Słowo objawione przez Boga jest dla wierzącej wspólnoty źródłem światła również w kwestii nauki o rodzinie. Rodzina wierząca ma świadomość, że jest inna, że wyraża swoistą odrębność, tak jak pokazuje to małżeństwo Tobiasza i Sary (Rdz 8,4-8).

W tej samej Księdze Rodzaju znajdujemy słowa, które są podstawą chrześcijańskiej wizji małżeństwa i rodziny: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). Pismo Święte wyraźnie mówi o jednym ciele, wspólnocie miłości, w której wyrasta życie jak błogosławieństwo przezwyciężające karę za grzechy: „Mężczyzna dał swojej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących” (Rdz 3,20).





Ponadto, jeśli przyjrzymy się całej historii zbawienia, okaże się, że została w niej ukazana boska pedagogika. Z nieskończoną wyrozumiałością Bóg objawiał człowiekowi swoją wolę przeistoczoną w historyczną rzeczywistość. Zwyczaje Patriarchów w kwestii życia rodzinnego mogą nam się wydawać kontrowersyjne; jednak rozpoczynając od tamtych czasów aż po dziś dzień, człowiek powoli rozpoznaje wolę Boga, by tworzyć rodzinę – wspólnotę zbudowaną na małżeństwie zawieranym między kobietą i mężczyzną, z miłości których rodzą się dzieci, i których wierność stanowi fundament pozwalający przekazywać wartości ludzkie i duchowe. Bóg jest wyrozumiały i pozwala by człowiek zmierzał własną drogą, lecz wyraził jasno swą wolę w Piśmie Świętym, zgodnie z którą wartość rodziny jako jedności odnawiającej się w każdym pokoleniu, jest ważniejsza niż wartość klanu czy plemienia.

Nie oznacza to bynajmniej, że Biblia sprzyja całkowitemu zerwaniu z rodzicami. Potwierdza to wiele tekstów w Księdze Mądrości czy Księdze Psalmów, na przykład te, które uczą o potrzebie szanowania, poważania i troszczenia się o starych rodziców; chodzi jedynie o to, by klan nie próbował stale wpływać na życie poszczególnych rodzin.

W Listach św. Pawła znajdujemy bardzo dużo myśli dotyczących życia rodzinnego (np. Ef 5,2.21-23). Oczywiście, niektóre z nich są przesiąknięte naleciałościami kulturowymi, ale egzegeza pomaga nam je dzisiaj wyjaśnić. Niemniej wiążąca podstawa doktrynalna jest jednakowa we wszystkich epokach: rodzina ma się tworzyć jako jedność, w której małżonkowie kochają się i szanują na wzór Chrystusa miłującego Kościół, kształcą dzieci i otrzymują od nich w zamian szacunek i posłuszeństwo. Ukazują to inne liczne teksty Nowego Testamentu.

Powiedzmy jeszcze słowo o Jezusie. Paradoksalnie, niektóre ruchy ideologiczne antyrodzinne przedstawiają Go jako wroga rodziny. Podkreślają, że Jezus nie ożenił się, zachęcał uczniów do opuszczenia ojca, matki, braci i dzieci, a nawet porównywał do umarłych tych, którzy jako usprawiedliwienie, by nie pójść za Nim podawali obowiązek pochowania swych zmarłych rodziców (Łk 9,60); głosił, że Jego rzeczywista rodzina to ci, którzy Go słuchali i wypełniali wolę Boga (Mk 3,31-35)… Przedstawianie tych tekstów jako przykładów sprzeciwiania się Jezusa instytucji rodziny jest ewidentnie błędną egzegezą.

Prawidłowa interpretacja tekstu biblijnego wymaga umieszczenia go we właściwym kontekście. Aby tego dokonać, musimy po pierwsze wiedzieć, że Jezus urodził się i dorastał w ludzkiej rodzinie, w której się kształtował i uczył, również religijnie, otrzymał wsparcie, wzrastał w mądrości i łasce (Łk 2,39-40). Rodzina ta szanowała Jego osobowość i unikała konfliktów, co wynikało z poszanowania suwerenności człowieka (Łk 2,41-50), a z drugiej strony On był jej posłuszny (Łk 2,51-52). Zwraca też uwagę fakt, że w tekście, w którym Jezus namawia do opuszczenia ojca, matki, braci i dzieci, nie ma mowy o opuszczeniu małżonki czy małżonka, co pokazuje wielki szacunek dla wartości małżeństwa i rodziny jako jedności, w której żyje się wspólnie (Mk 10,29-30).





Jezus potępił zatwardziałość ludzkiego serca, przez którą deprecjono¬wano instytucję rodziny, ułatwiając mężczyznom w społeczeństwie żydowskim, a w społeczeństwie rzymskim mężczyznom i kobietom – rozwiązywanie małżeństwa. Cytował słowa Księgi Rodzaju, do których my odnieśliśmy się wcześniej: od samego początku Bóg pragnął, aby mężczyzna i kobieta tworzyli jedno ciało (Rdz 1,27; 2,24; Mk 10,1-12), stanowili źródło życia w wierności, które staje się komórką społeczną i Kościołem domowym.

Tak oto widzimy, że Jezus nigdy nie występował przeciwko rodzinie, lecz jedynie – i to w kontekście swoich czasów – przeciwko przywłaszczaniu Jego słowa przez plemię lub klan, które odmawiały, jak to w Jego czasach czyniły religijne autorytety żydowskie, zbawienia tym, którzy do tego klanu czy plemienia nie należeli. Taki zatem jest kontekst słów Jezusa, który objaśnia sens Jego wypowiedzi; nie ma tu myśli o odrzuceniu rodziny i jak mogliśmy zaobserwować, nie było jej ani w Jego życiu, ani w czynach, ani w słowach.


Przetrwanie rodziny


Pomimo krytyki i propozycji weryfikacji form ludzkiego współżycia rodzina trwa: „Fakty jasno pokazują siłę i trwałość instytucji małżeństwa i rodziny: głębokie przemiany we współczesnym społeczeństwie, które często są źródłem wielu trudności, pokazują na wiele sposobów prawdziwą istotę tej instytucji” (Sobór Watykański II, Gaudium et spes, 47). W numerach 47-52 tego dokumentu soborowego znajdujemy cenne streszczenie nauki Kościoła o małżeństwie i rodzinie. W tych i innych kościelnych dokumentach widzimy wyraźną obronę instytucji rodziny oraz bezwzględną konieczność ochrony i szacunku dla niej ze strony państw, opartą na dwóch fundamentalnych elementach, trafnie opisanych przez Marciano Vidala.

W pierwszym rzędzie rodzina jest odpowiednim środowiskiem dla kształtowania istoty ludzkiej, która formuje się właśnie dzięki wpływom dwóch odmiennych i uzupełniających się wzorców ojca i matki (męskiego i żeńskiego); jest środowiskiem miłości, zaufania, szacunku, wolności i odpowiedzialności; człowiek uczy się w niej ponadto kontaktów międzyludzkich, które prowadzą go do równowagi emocjonalnej; i w końcu, zostaje wtajemniczony w „szkołę najbogatszego humanizmu”, w mądrość; zostaje zaznajomiony z ludzkimi wartościami, które rodzina przekazuje.

Po drugie, rodzina pełni rolę uspołeczniającą. Nie jest to jedyna obarczona tym zadaniem instancja, niemniej „wspieranie autentycznej i dojrzałej wspólnoty członków rodziny staje się pierwszą i niezastąpioną szkołą życia w społeczeństwie” (Jan Paweł II, Familiaris consortio, [FC] 43). Jest ono realizowane w rodzinnej atmosferze poszanowania, sprawiedliwości, dialogu i miłości. W przyszłości wartości te zdeterminują społeczne życie jednostki. Będą pobudzać do walki z niesprawiedliwością, a w końcu, powstrzymując w życiu społecznym siły odczłowieczające i traktujące ludzi masowo, będą wspierać osobistą godność jako jego podstawę. Te dwa ostatnie aspekty przypominają nam biblijną wizję rodziny: związku przeciwstawnego plemieniu czy klanowi rozumianym jako zrzeszenia, które unieważniają indywidualność i wykluczają odmienność. Rodzina społeczna, ale nie plemienna, stanowi w tych wartościach wspólnotę ludzką i ewangeliczną, tym samym otwartą, gościnną, sprawiedliwą i zdolną do dzielenia się, przejawiającą niezwykłą troskę o odrzuconych.





I wreszcie „rodzina tworzy naturalne miejsce i najbardziej efektywne narzędzie do uczłowieczenia i zindywidualizowania społeczeństwa: u samych jego podstaw oraz dogłębnie uczestniczy w tworzeniu świata, czyniąc możliwym życie prawdziwie ludzkie, a w szczególności strzegąc, a także przekazując cnoty i wartości” (FC 43).


Szkoła wartości i Kościół domowy|


Pod koniec XIX w. przez Francję przetoczyła się fala laicyzmu. Wydawało się, że jednym z głównych celów ówcześnie rządzących była sekularyzacja narodu: prześladowano zakony, ze szkół znikały wszelkie znaki religijne. A przecież Francja w tym samym czasie dała Kościołowi niezliczone instytuty życia konsekrowanego oraz wielu świętych, spośród których na szczególną uwagę zasługują dwie córki tamtej epoki: św. Teresa z Lisieux i bł. Elżbieta z Dijon. Celowo nazywamy je od miejsca pochodzenia: córkami tamtej Francji. Wiara i wartości otrzymane i przekazywane przez ich rodziny z pewnością w dużej mierze legły u podstaw ludzkiego poziomu ich świętości.

Kiedy społeczeństwo i rządy odsuwają na bok lub wręcz nastają na wartości ludzkie i chrześcijańskie, rodzina objawia się jako środowisko, w którym mogą one być kultywowane i przekazywane. Wbrew mniej lub bardziej głośnym czy mniej lub bardziej legalnym konfrontacjom, zasadniczym zadaniem chrześcijan może być troszczenie się o rodziny i zachęcanie innych do podobnej troski, do przemiany ich w prawdziwe szkoły wartości i w domowe Kościoły. Proponujemy dwie wielkie wartości inspirowane tekstami nauczania duchowego – w szczególności zawartego w Familiaris consortio – pióra profesora etyki katolickiej Marciano Vidala.

Pierwszą wielką wartością, którą należy kultywować, jest wspólnota. „Rodzina zbudowana i ożywiana miłością stanowi wspólnotę ludzi” (FC 18).

Wspólnota jest wieczną wartością ewangeliczną i duchową oraz nieocenionym darem dla społeczeństwa, w którym tak często spotyka się ciasnotę umysłową, egoizm, nietolerancję czy brak solidarności. Te słowa mogą wydawać się ostre, a my nie chcemy skazywać wszystkiego na potępienie ogólne, tym samym niesprawiedliwe, niemniej zbyt wiele się już we współczesnym społeczeństwie narzuca – w mniej lub bardziej przewrotny sposób; zbyt wielu jest odrzuconych, zbyt wielka jest niemożność dzielenia się. W rodzinie prawo stanowi wspólnota i uczestnictwo, a nie dominacja, jak przypomina Dokument z Puebla*; jeżeli rodzina wzrasta w miłości, to umacnia się również jej siła i pryncypia i jeśli czyni z miłości fundament budowania osobowości jej członków, wywrze wpływ na społeczeństwo.



*Dokument wydany na III Generalnej Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej, która odbyła się w Puebla w Meksyku 28 stycznia 1979 r., omawiający stosunek Kościoła do sekt, ruchów duchowych, wolnych religii itp. z punktu widzenia semantycznego i problemów ze zrozumieniem i nazwaniem podobnych zjawisk (przyp. tłum.).





Poza powyższymi Marciano Vidal proponuje również inne drogi, którymi rodzina może podążać, aby przeistoczyć się w szkołę wspólnoty dla społeczeństwa: wspieranie postawy wdzięczności (FC 43), bycie szkołą zgody, szacunku i wsparcia dla osobistej odrębności. W ten sam sposób, o ile w rodzinie pojawiają się skuteczne formy współuczestnictwa, jej członkowie nauczą się je naśladować: przykładowo, jeśli dzieci zobaczą, że ojciec z matką dzielą się pracami domowymi, będą wzrastać w akceptacji i rozwoju tej wartości i w sposób naturalny podejmą własne obowiązki.

Drugą naczelną wartością jest humanizm. Rodzina jest inspiratorem ludzkiego rozwoju. „Ludzkość pokłada wiarę w rodzinie; w niej skupia się ludzka mądrość; w niej dokonują się istotne syntezy stanowiące fundament społeczeństwa” (M. Vidal).

Można powtórzyć za Janem Pawłem II: „rodzina jest pierwszą, fundamentalną i niezastąpioną szkołą uspołeczniającą” (FC 37). Oznacza to, że w łonie rodziny odnajdziemy główne cnoty, które pozwolą nam stać się rozważnie zintegrowanymi ze społeczeństwem obywatelami, zdolnymi do przeniesienia z obszaru ewangelicznego cnót i wartości humanistycznych.

W niej nauczymy się uczciwości; życia miłością w sposób prawdziwy, w duchu służby bliźniemu; dawania siebie innym; posiądziemy umiejętność prowadzenia dialogu w tolerancji i szacunku dla punktu widzenia drugiego człowieka, zdobędziemy pewność, że wzrastać można jedynie w różnorodności opinii; nauczymy się cenić w człowieku bardziej to, kim jest, niż to, co ma, etc.

Można by wymienić jeszcze inne wartości, które chrześcijańska rodzina powinna kultywować, którymi chrześcijańska wspólnota, Kościół i Kościół domowy, ubogaca społeczeństwo na podobieństwo działania zaczynu w cieście, podążając za przykładem i nakazem Pana.

Oto drogocenny program moralnego życia rodzinnego. Swą siłę czerpie ze szczęśliwości, którą daje solidarna chrześcijańska rodzina podążająca za Ewangelią. Podaruje światu mężczyzn i kobiety, wrażliwych na los biedaków cierpiących głód i pragnienie czy niesprawiedliwość i prześladowanie; mężczyzn i kobiety pokornych, współczujących i o czystym sercu, którzy pracują na rzecz pokoju… Jeśli nawet te rodziny będą prześladowane, to żyjąc i przekazując tego ducha, będą nie tylko dawać cenne świadectwo chrześcijaństwa, ale również niezwykle ubogacać społeczeństwo.


Post scriptum. Od doświadczania Jezusa do etyki chrześcijańskiej


W ubiegłym roku można było usłyszeć, że rodzina, która wspólnie się modli, pozostaje zjednoczona. Znany teolog Karl Rahner powiedział, że chrześcijanie XXI wieku albo będą mistykami, to znaczy ludźmi doświadczenia, albo nie będą chrześcijanami w ogóle.

Wierzący w Jezusa Chrystusa nie mogą czekać z założonymi rękami, aż rząd czy społeczeństwo pomogą ich dzieciom doświadczyć Boga. Nie mogą pozostawić ich w gestii szkół – ani nawet na progu parafialnej katechezy – oczekując, że będą to miejsca, w których nauczą się one i nasiąkną wartościami oraz cnotami chrześcijańskimi.





Rodzina – domowy Kościół, jest jedynym odpowiednim miejscem, w którym nasze dzieci poznają Boga, spotkają Jezusa, prawdziwie doświadczą Ewangelii przez słowa, a przede wszystkim przez czyny swoich rodziców, dziadków i innych bliskich. Tylko takie środowisko umożliwi im przyjęcie wartości chrześcijańskich i interioryzację ewangelicznej mądrości, które Kościół kultywuje i których strzeże dla dobra świata.

Spotkanie z Jezusem Chrystusem oświeci mężczyzn i kobiety naznaczonych Duchem Pana, aby kierowali się Nowym Przymierzem miłości do Boga i bliźnich, szczególnie do tych najbardziej opuszczonych. Tylko w rodzinie możliwe jest zasianie pierwszego ziarna, które padając na urodzajną ziemię, wyda owoc, i to owoc obfity. Oby nasze domy, na wzór domowego ogniska z Nazaretu, były małymi świątyniami, w których żywe, głoszone i okazywane w łonie rodziny Słowo Jezusa da światu niekończące się pokolenie wierzących zaangażowanych w wartości ewangeliczne.



***

Tłumaczyła Honorata Prządka