Drogi i bezdroża doświadczenia Boga. Między subiektywnym przeżyciem a obiektywną prawdą

ks. Waldemar Irek

publikacja 14.07.2008 10:50

Wszyscy, którzy poszukują Boga, reflektując swoje doświadczenie religijne, a szczególnie chrześcijanie, ugruntowani w Objawieniu – powinni spytać, na ile to, co przeżywają, oparte jest na fundamencie prawdy, a na ile są to jedynie subiektywne konstrukcje pseudo-doświadczenia mistycznego. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2008

Drogi i bezdroża doświadczenia Boga. Między subiektywnym przeżyciem a obiektywną prawdą



Filozofia nowożytna, odwracając dotychczas powszechnie uznawany porządek świata, stawia tezę, że to człowiek stworzył Boga na swój obraz i swoje podobieństwo. Feuerbach i Marks, mówiąc o ludzkich doświadczeniach religijnych, nazwali je „iluzją” stworzoną w umyśle po to, by odpowiedzieć na wielkie pragnienie ludzkości – szczęścia i doskonałego świata.

Wszyscy, którzy poszukują Boga, reflektując swoje doświadczenie religijne, a szczególnie chrześcijanie, ugruntowani w Objawieniu – mogą i powinni spytać, na ile to, co przeżywają, oparte jest na fundamencie prawdy, a na ile są to jedynie subiektywnie tworzone konstrukcje pseudo-doświadczenia mistycznego.
Poszukiwanie Boga, a tym bardziej Jego znalezienie, jest sprawą wyjątkowo osobistą i indywidualną. Możemy, motywowani różnymi potrzebami, poszukiwać Boga na różne sposoby. Po czym poznamy, że Go rzeczywiście znaleźliśmy? Z punktu widzenia konkretnej jednostki, kryterium może być subiektywne odczucie zaspokojenia potrzeb, ze względu na które owa jednostka rozpoczęła aktywność w tym kierunku. Jeśli szukamy Boga, bo chcemy, by zapewnił nam dostatnie życie, to pozostając biedakami, powiemy, że Boga nie ma. Jeśli nie znajdziemy ukojenia w objęciach religii, a tego właśnie oczekujemy – powiemy, że nie spotkaliśmy Boga. Nie da się nikogo przekonać, by w Boga uwierzył, każdy sam musi odwołać się do swoich doświadczeń i odczuć, czy to o charakterze naturalnym, czy nadprzyrodzonym. Odpowiedź na pytanie o motywację jest niezmiernie ważna, bowiem wynika z niej przyjmowany punkt widzenia. Jeżeli za punkt wyjścia obieramy tezę, że Boga nie ma, to nie uda się udowodnić niczego innego. Jakie można zatem przyjmować stanowiska, rozpoczynając poszukiwanie Boga we współczesnym świecie? Jeżeli człowiekiem kierują potrzeby tożsamościowe, materialne i duchowe, to jedynym założeniem, jakie może on przyjąć, jest istnienie Boga. Skoro podstawowym powodem, dla którego człowiek zaczyna szukać Boga, są oczekiwania związane z Jego odnalezieniem, trudno wyobrazić sobie, by podejmował trud z góry oczekując niepowodzenia. Należy raczej spodziewać się, że podejmując poszukiwania, ma nadzieję na powodzenie.

Od czego zależy punkt widzenia, jaki przyjmujemy? Jak to się dzieje, że gotowi jesteśmy przyjąć taką czy inną koncepcję? Jedną z odpowiedzi znajdujemy w filozofii W. Jamesa. Twierdzi on, że jeśli w naszym działaniu kierujemy się oczekiwaniem – jest ono dążeniem. Ta dążność do poznania jest przewidywaniem (nie może być czystą wiedzą, gdyż nie można wszystkiego wiedzieć o tym, czego jeszcze nie poznaliśmy; jeżeli zatem nie jest samą wiedzą, musi być także wiarą). Kto dla skrupułów naukowych nie chce przyjąć, że Bóg istnieje, ten postępuje tak, jakby już przyjął, że nie istnieje. Opiera się więc – tak czy inaczej – na wierze, gdyż nie skłania go do tego wiedza, która nie przemawia przeciw istnieniu Boga, tak samo jak bezpośrednio nie przemawia za Nim. Podobny nacisk na wiarę kładł francuski filozof C. Renouvier. Jako jedną z dwóch dróg poznania bezwzględnego bytu wskazywał on, obok zasady sprzeczności, właśnie wiarę. I to dzięki niej doszedł do uznania istnienia Boga, jak i nieśmiertelności duszy i wolnej woli. Jeszcze bardziej radykalny był J. Newton, który był pewien jedynie istnienia „siebie i swojego Stwórcy”.
„Miejcie odwagę posługiwać się rozumem” – wzywał Kant. Chrześcijanie w większości swojej populacji nie obawiali się rozumu, uważali nawet, że żarliwa wiara i wysublimowany racjonalizm często się ze sobą łączą. Większość inteligentnych ludzi, którzy szczerze wierzą, że Bóg jest w niebie, a świat jest z gruntu dobry, czuje potrzebę posiadania przekonującego uzasadnienia swojej wiary, tym większą, jeśli zakradły się do niej jakieś wątpliwości, które nie dają im spokoju. A trzeba mieć na uwadze fakt, iż rozumem można się posługiwać równie dobrze dla podważenia wiary, co dla jej umocnienia.





Istnieje wiele dróg, na których możemy spotkać Boga. „Człowiek stworzony na obraz Boga, powołany by Go poznawać i miłować, szukając Boga odkrywa pewne «drogi» wiodące do Jego poznania. Nazywa je także «dowodami na istnienie Boga»” (Katechizm Kościoła Katolickiego [KKK] 31), choć bardziej są one argumentami, które domagają się ustawicznej obiektywizacji myślenia i doświadczenia.

Obraz Boga ukształtowany w człowieku – doświadczenie wiary


Umysł ludzki zasadniczo mógłby o własnych siłach dojść do prawdziwego i pewnego poznania jedynego osobowego Boga, który przez swoją Opatrzność czuwa nad światem i nim rządzi, na mocy prawa naturalnego, które Stwórca wpisał w nasze dusze. Skuteczne i owocne wykorzystanie za pomocą rozumu wrodzonych zdolności natrafia jednak w praktyce na liczne przeszkody. Prawdy dotyczące Boga oraz relacji między Bogiem i ludźmi przekraczają w sposób absolutny porządek rzeczy podpadający pod zmysły i – gdy powinny one wyrazić się w czynach i kształtować życie – wymagają od człowieka poświęcenia i wyrzeczenia się siebie. Rozum ludzki natomiast w swych poszukiwaniach takich prawd napotyka trudności wynikające z wpływu zmysłów i wyobraźni oraz ze złych skłonności spowodowanych przez grzech pierworodny. Sprawia to, że w tych dziedzinach ludzie łatwo sugerują się błędem lub przynajmniej niepewnością w tym, czego nie chcą uznać za prawdę. „Z tego powodu człowiek potrzebuje światła Objawienia Bożego nie tylko wtedy, gdy chodzi o to, co przekracza możliwości jego zrozumienia, lecz także, by nawet prawdy religijne i moralne, które same przez się nie są niedostępne rozumowi, w obecnym stanie rodzaju ludzkiego mogły być poznane przez wszystkich w sposób łatwy, z zupełną pewnością i bez domieszki błędu” (KKK 38).

Można posłużyć się tu pewną analogią – trudno jest coś powiedzieć o drugim człowieku, jeśli nie mamy okazji poznać jego postępowania, a on sam do nas nic nie mówi. Nikt z nas nie posiada zdolności odczytywania wnętrza drugiego człowieka, jego myśli, pragnień, planów, odczuć itp. Jesteśmy w stanie poznać wnętrze drugiego człowieka, gdy on sam coś nam o sobie powie lub gdy uważnie obserwujemy jego czyny, np. jego sposób odnoszenia się do innych. Jeszcze trudniej poznać Boga, którego nie widzimy. W dojrzewaniu wiary, pod wpływem różnych doświadczeń – można ugruntować w sobie nieprawdziwy obraz Boga (kryterium prawdziwości jest Ewangelia). Przykładem może być wpływ dzieciństwa, obrazu własnego ojca, brak wsparcia czy chociażby ojciec tyran, obcy, nieobecny...

W ciągu wieków Bóg posługiwał się różnymi ludźmi – którzy przekazywali ludzkości zbawcze prawdy. Jednak w doświadczeniu chrześcijańskim jedynie Chrystus przynosi pełny i prawdziwy obraz Boga. „Należy mianowicie mocno wierzyć w to, że w tajemnicy Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego, który jest «drogą, prawdą i życiem» (J 14,6), zawarte jest objawienie pełni Bożej prawdy” (KKK 31).





Wrócić do Objawienia – w trosce o prawdziwość doświadczenia


Słowo Boże przybiera w Kościele postać nauki – doktryny. Już w Nowym Testamencie znajdujemy ustalone formuły nauczania i wyznania wiary. Św. Paweł pisze do Tymoteusza: „Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej zawsze za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie! Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tm 1,13-14). Z tej i z innych wypowiedzi Nowego Testamentu rozwinęła się nauka o Urzędzie Nauczycielskim w Kościele, którego zadaniem jest autentyczna interpretacja Słowa Bożego – zobowiązująca wiernych. Sobór Watykański II stwierdza:
Lud Boży, pobudzany wiarą w to, że prowadzi go Duch Pański, napełniający okrąg ziemi, stara się w wydarzeniach, potrzebach i pragnieniach, w których uczestniczy z resztą ludzi naszej doby, rozpoznać, jakie w nich mieszczą się prawdziwe znaki obecności lub zamysłów Bożych. Wiara bowiem rozjaśnia wszystko nowym światłem i ujawnia Boży zamysł odnośnie do pełnego powołania człowieka; dlatego kieruje ona umysł do rozwiązań w pełni ludzkich. Sobór zamierza rozeznać w owym świetle przede wszystkim te wartości, które dziś najwięcej się ceni, oraz odnieść je do ich Bożego źródła. Te bowiem wartości, jako pochodzące z twórczego ducha danego człowiekowi przez Boga, są bardzo dobre; ale z powodu zepsucia serca ludzkiego są odwracane od należytego swego porządku i dlatego potrzebują oczyszczenia” (Konstytucja Dogmatyczna o Kościele 11).

Od samego początku, od stworzenia świata, Bóg jest tym, który mówi. Swoim Słowem stwarza wszystko: niebo i ziemię, morze, rośliny, zwierzęta. Na końcu stwarza człowieka – „koronę stworzenia”, jedyną istotę, która jest zdolna odpowiedzieć na Jego Słowo. I tak zaczyna się Historia Zbawienia. Historia, w której Bóg ciągle wypowiada Swoje Słowo i w której kolejne pokolenia ludzi na to Słowo odpowiadają. Wielka historia spleciona z milionami małych historii – splatających się i przenikających wzajemnie historii pojedynczych ludzi. Życie każdego człowieka jest jego dialogiem z Bogiem. Składa się z Bożych słów i ludzkich odpowiedzi.

Pierwszym słowem, które Bóg mówi do każdego z nas, jest „chcę, abyś był Moim obrazem, żebyś był do Mnie podobny”. Bóg chce, byśmy byli święci. Powołuje każdego człowieka do świętości. Ale powszechność tego powołania nie oznacza, że wszyscy ludzie mają być tacy sami. Przeciwnie – codzienne doświadczenie, historia, uczą, że każdy dialog człowieka z Bogiem przebiega inaczej. Każdy człowiek ma swoją własną, niepowtarzalną historię zbawienia. Dla każdego człowieka Bóg przygotował inną drogę do świętości.