Fałszywie pojęta wierność (Solidarność rodziców z dziećmi w kontekście szkolnym )

Mirosław Chmielewski CSsR

publikacja 04.02.2009 13:21

Niektórzy rodzice nie dają wiary, iż ich dziecko może źle postępować, np. wagarować, pić alkohol, narkotyzować się, palić papierosy, przebywać w demoralizującym środowisku, prostytuować się, kraść etc. W rozmowach można usłyszeć: „Moje dziecko?! Nie, nigdy! To niemożliwe!” Zeszyty Karmelitańskie, 3/2008

Fałszywie pojęta wierność (Solidarność rodziców z dziećmi w kontekście szkolnym )



Rafał systematycznie i często opuszczał zajęcia szkolne. Z równą częstotliwością i systematycznością mama Rafała – bądź pisała mu usprawiedliwienia, bądź też osobiście u wychowawczyni przedstawiała barwne historie, dlaczego jej „kochany Rafałek” nie mógł być w szkole. Niestety, prawda była taka, że Rafał doskonale wykorzystywał piękną, acz w pewnych aspektach naiwną miłość swojej mamy, która ulegała każdej jego zachciance, symulacji choroby, dawała wiarę opowiadanym przez syna pełnym fantazji historiom o niedobrych nauczycielach i permanentnym szkolnym stresie gimnazjalisty z drugiej klasy. Żaden argument wychowawczyni ani pedagog szkolnej nie złamał rodzicielskiej solidarności mamy Rafała. Rafał po czterech latach zakończył edukację gimnazjalną i znalazł się w prywatnej szkole opłacanej przez mamę.

Źle rozumiana i przeżywana solidarność rodziców ze swoim dzieckiem w kontekście szkolnym wynika m.in. z ich nieprawidłowych postaw wobec trudności szkolnych ich dziecka. Pierwszą z nich jest lęk połączony z perfekcjonizmem. Jeśli dziecko przeżywa jakieś trudności w szkole (o charakterze dydaktycznym czy wychowawczym), rodzice lękają się o dalszą przyszłość dziecka. W takich wypadkach niejednokrotnie za daleko idzie ich pomoc w odrabianiu zadań domowych, w przypadkach skrajnych rodzice wyręczają w tym dziecko, nieraz angażując do tego innych członków rodziny – starsze rodzeństwo, dziadków, znajomych.

Powodem takiego postępowania jest troska, aby zapewnić dziecku odpowiednią przyszłość edukacyjną, szczególnie taką, jaką sami sobie dla niego wymarzyli, nie licząc się z jego umiejętnościami, talentami, zainteresowaniami czy wreszcie potrzebami i możliwościami. Tymczasem dziecko traci wówczas wiarę we własne siły lub całkowicie zwalnia się z obowiązków szkolnych. Efektem „solidarności lękowo-perfekcjonistycznej” rodziców jest zaniżona samoocena dziecka. To zaś prowadzi do przeżywania przez niektóre z nich stanu permanentnego zagrożenia i lęku, gdy mają udzielać odpowiedzi czy wykonywać jakieś zadania na lekcji.

Druga postawa obrazująca źle rozumianą solidarność z dzieckiem to postawa agresywna. W przypadku trudności dziecka w szkole, rodzice reprezentujący taką postawę stają po stronie swojej pociechy, solidaryzują się z nią i swoją agresję kierują na szkołę lub na konkretne osoby wychowawców czy nauczycieli. Są to te wszystkie przypadki, gdy rodzice w rozmowach i dyskusjach rodzinnych w obecności dziecka podważają autorytet nauczyciela i szkoły. Niejednokrotnie ma to również miejsce w szkole, gdy w obecności dziecka, czasami przy całej klasie, podważany jest autorytet wychowawczy i dydaktyczny nauczycieli. Dochodzi czasami nawet do agresji fizycznej rodziców wobec nauczyciela w obecności całej klasy.

W wypadku „solidarności agresywnej” rodzice – kierując się źle pojętym interesem własnym czy ich dziecka – bronią je, nie doszukując się prawdziwych przyczyn zaistniałych trudności wychowawczych lub edukacyjnych. Dziecko niejednokrotnie przeżywa zawstydzenie taką postawą rodziców, w efekcie izoluje się lub wchodzi w patologiczne grupy nieformalne; bądź też – czując się „wzmocnione” „odwagą” rodziców, przybiera postawę pogardy i przekonania, że nic i nikt im nie zrobi, a szkołę i tak „musi skończyć, a jak nie, to szkoła poleci w rankingu”.

Trzecia postawa rodziców to beztroska. Wynika ona bądź z ogólnego braku odpowiedzialności życiowej rodziców, bądź z chęci taniego „kupienia” dziecka i niejako przeciągnięcia go na swoją stronę. Postawa beztroski manifestuje się nie tylko w środowisku rodzinnym, ale także w miejscu pracy rodziców i beztroskim traktowaniu przez nich znaczenia nauki szkolnej dla życiowych perspektyw dziecka. W praktyce szkolnej można zaobserwować grupę rodziców, którzy zdają się mówić: „jakoś to będzie”, dziecko sobie samo poradzi; przecież od tego jest szkoła, aby „mój Zenek wyrósł na ludzi”.

Druga grupa rodziców to „niespełnieni kumple”. „Rodzice – kumple” przy pojawiających się trudnościach szkolnych swoich dzieci chcą zaskarbić uwagę dzieci lub ją podtrzymać. W tym celu „kumplowska solidarność” rodziców polega na przywołaniu ich osobistych trudności, które mieli w szkole, nie zawsze dobrze rozwiązanych, i pocieszaniu dziecka, iż oni także „szkoły, a szczególnie pani od matematyki nie lubili”. Prowadzi to do identyfikacji rodziców z dzieckiem oraz dziecka z rodzicami, i powstania „kumplowskiej koalicji” do zwalczania niedobrej szkoły i złych nauczycieli.





Źle rozumiana i przeżywana solidarność rodziców ze swoim dzieckiem wynika ze wstydu rodziców przed przyznaniem się do bezradności, nieumiejętności w radzeniu sobie w trudnych sytuacjach, braku czasu poświęcanego dziecku oraz braku odwagi przed przyznaniem się do szeregu błędów popełnianych w wychowywaniu swoich dzieci. W takich sytuacjach najlepsze wydaje się przerzucenie winy na szkolę, inne osoby (np. koleżankę czy kolegę dziecka, innych rodziców lub instytucje), by samousprawiedliwić się, zyskać lepsze samopoczucie.

Niektórzy rodzice nie dają wiary, iż ich dziecko może źle postępować, np. wagarować, pić alkohol, narkotyzować się, palić papierosy, przebywać w demoralizującym środowisku, prostytuować się, kraść etc. W rozmowach można usłyszeć: „Moje dziecko?! Nie, nigdy! Ono w domu jest bardzo dobre, ja nie mam z nim żadnych kłopotów w domu, pomaga mi, nie pyskuje. To niemożliwe!”

Często za to słyszy się zarzuty takich rodziców wobec szkoły, wychowawcy czy pedagoga szkolnego: „A co szkoła zrobiła w tej sprawie! Dlaczego Pan/Pani nie powiadomiła nas o tym? Jak szkoła ma zamiar rozwiązać ten problem?!” lub też pojawia się zakaz: „Proszę się nie wtrącać w nasze rodzinne sprawy. Jakim prawem Pan/Pani wtrąca się w nasze sprawy!” Niestety, nieczęsto słyszy się: „Proszę o pomoc! Chcę podjąć ze szkołą współpracę, by pomóc mojemu dziecku”.

W takiej sytuacji pomoc dziecku okazuje się niemożliwa. Brak zgody rodziców na ingerencję lub „trwała toksyczna koalicja” rodzica z dzieckiem zmniejsza, a niekiedy nawet przekreśla szanse na „zdemaskowanie” grających swoje role aktorów – dziecka i rodziców oraz podjęcie skutecznej interwencji. Dziecko w ten sposób „chronione” staje się nie do zniesienia w klasie, jest utrapieniem dla nauczycieli oraz wychowawcy. Oddziaływanie zaś szkoły jest ograniczone i może się odbywać tylko w ramach obowiązujących procedur, przyjętych i zaakceptowanych przez rodziców (jak wiadomo, więcej przywilejów i praw ma obecnie uczeń, aniżeli nauczyciel i szkoła).

Co robić w takiej sytuacji? Skoro niemożliwa jest współpraca z rodzicem, należy uczynić wszystko, co możliwe, by wejść w koalicję z uczniem, nawiązać z nim pozytywne relacje, pokazać dobre wzorce, uświadamiać, nazywać „po imieniu” konsekwencje złych zachowań (i skutki dobrych), dokonywać z dzieckiem „bilansu zysków i strat”, wzmacniać każde dobre zachowanie, wyciągać konsekwencje za złego postępowania, włączać niesforne dziecko (jeśli problemem nie są wagary i dziecko systematycznie przychodzi do szkoły) do atrakcyjnych działań, które są przywilejem ucznia w szkole.

Jak pracować z rodzicami? Jeśli się da, nie bać się w sposób taktowny i delikatny, z zachowaniem godności – stopniowo uświadamiać rodzicom, co tracą, a co zyskują „kryjąc” swoje pociechy, wyręczając je lub chroniąc.

Warto też pamiętać o tym, że nie zawsze nauczyciel, wychowawca czy szkoła będą mogli pomóc. Należy i ten wariant wziąć pod uwagę, zachować dystans do tak trudnych spraw, nie obwiniać się za rzekome „porażki”. Nauczyciel nie jest wszechmogący i wszechwiedzący. Zróbmy tyle, ile jest możliwe. Zadaniem szkoły jest wspierać rodziców w wychowaniu. Ale za wychowanie dzieci ostatecznie odpowiadają rodzice.

*****

MIROSŁAW CHMIELEWSKI CSsR – dr teologii pastoralnej, wykładowca katechetyki i dydaktyki w WSD Redemptorystów i Księży Marianów; prowadzi zajęcia zlecone w INoR KUL w Lublinie; członek Zarządu Głównego i trener Stowarzyszenia Pedagogów NATAN. Lublin.