Nauczyciel-wychowawca wobec skutków rewolucji seksualnej

Małgorzata Jałocho

publikacja 01.02.2007 12:08

Teologia ciała Jana Pawła II jest, jak do tej pory, najbardziej twórczą, chrześcijańską odpowiedzią na seksualną rewolucję i dokonane przez nią spustoszenie ludzkiej osoby. - George Weigel, „Świadek nadziei” Pressje, 8/2006

Nauczyciel-wychowawca wobec skutków rewolucji seksualnej




Niewątpliwie jednym z największych wyzwań dla nauczyciela–wychowawcy, a szczególnie dla wychowawcy do życia w rodzinie, są skutki rewolucji seksualnej lat 60., do których należą między innymi: uprzedmiotowienie ciała; niszczenie rodziny; podważenie ludzkiej rozumności na rzecz niekontrolowanych uczuć; szkodliwa mitologia erotyzmu głosząca, iż spontaniczne zachowania i akty seksualne są najwyższym i jedynym źródłem szczęścia; itp. Wszystkie te negatywne zjawiska są, oczywiście, bez przerwy wzmacniane przez kulturę masową i jej potężne narzędzia: media, modę, przemysł farmaceutyczny i kosmetyczny, itp.

Najbardziej efektywnym sposobem przezwyciężania skutków rewolucji seksualnej jest upowszechnianie i nauczanie stosunkowo mało znanej w Polsce, a popularnej w Ameryce, teologii ciała Jana Pawła II. Zgadzam się z cytowanym na wstępie stwierdzeniem wnikliwego znawcy życia i myśli Jana Pawła II, George’a Weigla, że: „[papieska teologia ciała jest] jak do tej pory najbardziej twórczą chrześcijańską odpowiedzią na seksualną rewolucję i dokonane przez nią spustoszenie ludzkiej osoby” [1]. Biograf Papieża entuzjastycznie nazywa tę część jego antropologii „teologiczną bombą zegarową”, której wybuch odegra niezwykle pozytywną rolę w odnowie życia chrześcijańskiego wspólnoty Kościoła.

Ta „bomba zegarowa” obejmuje cztery cykle Katechez środowych, wygłoszonych w Watykanie w latach 1979–1984. Papież, z właściwą sobie filozoficzną erudycją, siłą przekonywania i rzetelnością argumentów, obala kilka obiegowych mitów, mocno zakorzenionych w świadomości współczesnego człowieka i mających niezwykle destrukcyjny wpływ, zwłaszcza na młodzież. Mity te są nieodłącznie związane z rewolucją seksualną i stanowią niełatwy problem do rozwiązania dla nauczycieli szkół katolickich, w tym nazaretańskich – nie można ich pomijać i przemilczać w nauczaniu, jeśli ma ono pełnić funkcję wychowawczą, a nie tylko informacyjną. Poniżej próbuję wyodrębnić kilka z tych mitów i wskazać, iż teologia ciała Jana Pawła II jest nieocenionym narzędziem w ich zwalczaniu.

Mit 1: Kościół zdegradował ciało i płciowość – rewolucja seksualna nobilitowała je.

Papież z całą mocą wykazuje, iż tym, co najbardziej poniża ciało, jest nowożytny redukcjonizm przyrodniczo-mechanistyczny, wywodzący się z kartezjańskiego podziału na myślącą duszę i materialne ciało (res cogitans i res extensa). W paradygmacie kartezjańskim, ciało ludzkie jest tylko przyrodniczym organizmem, nie różniącym się niczym od organizmów zwierzęcych, i wiedzę o nim czerpiemy z nauk przyrodniczych, a przede wszystkim – z biologii. Zdaniem Papieża natomiast, prawdziwym źródłem adekwatnej wiedzy o ciele ludzkim, jego sensie i jego osobowej godności, jest biblijne Objawienie, które zaznacza wyraźną i jednoznaczną granicę pomiędzy światem zwierząt a człowiekiem stworzonym na obraz i podobieństwo Boże.

Ponadto Kartezjusz ustanawia ostry dualizm między ciałem a duszą, zupełnie obcy Księdze Rodzaju, opiewającej duchowo-cielesną jedność człowieka w stanie pierwotnej niewinności. Ta jedność tkwi w każdym z nas, ponieważ w każdym z nas są trzy natury: natura integra (stan niewinności przed upadkiem), natura lapsa (natura upadła po grzechu pierworodnym) i natura redempta (natura odkupiona). Po upadku osiągnięcie owej cielesno-duchowej jedności wymaga etycznego wysiłku i odkupieńczej łaski sakramentów, między innymi sakramentu małżeństwa.


[1] George Weigel, „Świadek nadziei”, Kraków 2000, s. 433



Rewolucja seksualna przebiegała pod hasłami przezwyciężania dualizmu duszy i ciała, nobilitacji ciała i ludzkiej seksualności i powrotu do pierwotnej jedności i niewinności. Gwarantować ją miało spontaniczne podążanie za wszystkimi impulsami uczuciowo-zmysłowymi. Dualizm i degradację ciała przypisywano Kościołowi i kulturze chrześcijańskiej, utożsamianej zwykle z mieszczańskim purytanizmem. Zadaniem katolickiego nauczyciela–wychowawcy byłoby tutaj, po pierwsze, wykazanie błędności drugiego argumentu (o winie Kościoła i kultury chrześcijańskiej), w oparciu o wyżej wspomniane fragmenty teologii ciała Jana Pawła II. Sięgając do tejże, trzeba by było także przyznać, że oskarżanie Kościoła o niechęć do ciała nie jest całkowicie bezzasadne. Papież bowiem zauważa iż, owszem, takowa niechęć istniała i wywodziła się z nadmiernego akcentowania listów św. Pawła (szczególnie Listu do Galatów o sprzeczności między dążeniami ducha a dążeniami ciała). Jednak pawłowe pojmowanie ciała odnosi się tylko do natura lapsa, a nie obejmuje całości ludzkiej natury, co z kolei jest zrozumiałe w świetle epoki, w której owe listy powstawały.

Po drugie nauczyciel–wychowawca katolicki musi, rzecz jasna, wykazać, że swobodne podążanie za każdym impulsem uczuciowo-zmysłowym nie ma nic wspólnego z miłością do drugiej osoby, w tym do jej ciała, a prowadzi do jej wykorzystywania dla własnej przyjemności i folgowania własnemu egoizmowi. Tutaj pomocą może nam służyć integralna część teologii ciała, „Miłość i odpowiedzialność” Karola Wojtyły, w której szczegółowo omawia on rodzaje miłości, normę personalistyczną, i poddaje surowej i wszechstronnej krytyce etykę utylitaryzmu.

Mit 2: Cielesność tożsama płciowości – akt seksualny jest dbaniem o higienę i zdrowie ciała.

Jakkolwiek seksualność jest dla Papieża niezwykle ważnym czynnikiem osobotwórczym, z jego teologii ciała jasno wynika, że nie można sprowadzać cielesności do płciowości. Zwłaszcza w trzecim cyklu Katechez, opartym na rozmowie Chrystusa z saduceuszami o prawie lewiratu i przyszłym zmartwychwstaniu (Mt 22, 24-30 i synoptycy), Jan Paweł II podkreśla uświęcający ciało moment wcielenia Boga, nie występujący nigdzie oprócz chrześcijaństwa. Zwraca także uwagę na odkupieńczy i Eucharystyczny sens Ciała Chrystusa (Odkupienie dokonało się przez Ukrzyżowanie, Mękę i Zmartwychwstanie Najświętszego Ciała Chrystusa i wszystko to zostało uwiecznione w tajemnicy Eucharystii). Po zmartwychwstaniu, jak mówi Chrystus w dyskusji z saduceuszami, „ani się żenić nie będą ani za mąż wychodzić, lecz będą [w ciele uwielbionym] jako Aniołowie Boży”. Tak więc ciało, mając tak istotny udział w Odkupieniu i Zmartwychwstaniu, zostało wywyższone w chrześcijaństwie do niebywałej rangi, jak w żadnej innej religii. Nie jest iluzją, jak w buddyzmie, ani więzieniem dla duszy, jak u Platona. Dbanie o ciało, to dbanie o to, aby było godne tak wielkiego wywyższenia, aby nie zaprzeczało duchowi, lecz jak najpełniej go wyrażało, aby było „świątynią Ducha”



Problem wielu znaczeń ciała, wykraczających poza funkcję seksualną, porusza także Papież w pierwszym cyklu Katechez. Nie wdając się w szczegółowe analizy, wskażmy tylko, iż to ciało uzdalnia człowieka do pracy, do czynienia sobie ziemi poddaną. Omawianie z młodzieżą tych wielorakich sensów ciała wydaje się ważne w przezwyciężaniu swoistej redukcji ciała do funkcji seksualnej, która jest tak eksponowana w kulturze masowej. Może być także pewnym antidotum na, charakterystyczne dla wieku dojrzewania, przytłoczenie tzw. „burzą hormonów”, zawężającą często postrzeganie cielesności. Zarówno reklama, filmy, seriale, jak i to swoiste zawężenie percepcji ciała w młodości powoduje, iż utożsamia się je z wąsko pojętą płciowością, a to zwykle wiąże się z uprzedmiotowieniem człowieka i sprowadzeniem go do roli seksualnej zabawki. Myśl Papieża niezwykle poszerza spojrzenie na ciało, obalając i ten redukcjonistyczny mit.

Mit 3: Popęd seksualny jest tak silny, że niemożliwe i niewskazane jest powstrzymywanie się od współżycia seksualnego.

Przede wszystkim, Jan Paweł II sprzeciwia się samemu określeniu „popęd seksualny” – jest ono niegodne człowieka. Sugeruje bezwzględny determinizm, jak u zwierząt, i eliminuje ludzką wolność. Papież mówi o „wolności od przymusu ciała”. Jedynie będąc wolnym od przymusu ciała, mogę złożyć siebie w darze Bogu lub drugiej osobie, bowiem nie posiadając siebie, nie mogę siebie dać. Tak, w skrócie wygląda, argumentacja Papieża, ze wszech miar warta popularyzacji wśród młodzieży.

Trzeba tu także pamiętać o uwagach Karola Wojtyły z „Elementarza etycznego”, dotyczących różnicy między percepcją wartości zmysłowych a percepcją wartości duchowych. Wojtyła stwierdza tam, że wartości duchowe, choć wyższe i ważniejsze, są jak gdyby słabsze od zmysłowych. „Człowiek mocniej i bardziej bezpośrednio odczuwa to, co materialne, co podpada pod zmysły i przynosi zadowolenie. [...] Wartości duchowe nie mają takiej siły bezpośredniej, nie zdobywają człowieka z taką łatwością i nie przyciągają z taką mocą” [2]. Wychowawcy powinni uczulać młodzież na ten fakt, nie wolno bowiem ignorować tak przemożnej siły wartości zmysłowych, zwłaszcza u młodego człowieka. Tylko to może otworzyć drogę do szczerej dyskusji o trudzie wzrastania do najwyższej wartości duchowej – miłości.

Niezbędnym elementem owego trudu jest wyrzeczenie, obejmujące między innymi wstrzemięźliwość seksualną. Wysiłek wyrzeczenia, zwanego dawniej ascezą, nie jest według Karola Wojtyły, czymś nadzwyczajnym, sprzecznym z naturą człowieka (jak głoszą zwolennicy „wyzwolenia seksualnego”). Przeciwnie, „jest normalnym i koniecznym współczynnikiem moralnego życia człowieka. Oznacza rzetelną i bezkompromisową pracę nad sobą” [3] w myśl słów „musicie od siebie wymagać, nawet, kiedy nikt inny nie będzie od was wymagał.” Bez takiej pracy, podporządkowującej wartości zmysłowe wartościom duchowym, nie może być mowy o prawdziwym dojrzewaniu. Bez niej chłopak czy dziewczyna skazuje się na porażkę życiową, ponieważ „Klęska wartości duchowych – to klęska człowieka” [4]. Parafrazując te słowa z „Elementarza etycznego” można by powiedzieć, że, zgodnie z papieską nauką o cielesności, „klęska ducha, polegająca na folgowaniu sobie w nieuporządkowanym życiu seksualnym, jest klęską ciała”.



[2] Karol Wojtyła, „Elementarz etyczny”, Lublin 1983, s. 76-77
[3] Tamże, s. 77-78
[4] Tamże, s. 77




Dodać tu jeszcze można, że Papież nie lubił także terminu „współżycie seksualne”. W pierwszym cyklu „Katechez”, na określenie obcowania cielesnego mężczyzny i kobiety, zaproponował powrót do biblijnego słowa „poznanie” (por. m.in. pytanie Maryi „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża”). Tylko to słowo oddaje osobową treść cielesnego zbliżenia, w którym mężczyzna i kobieta poznają się wzajemnie najgłębiej, jak tylko można, w tajemnicy swej męskości i kobiecości.

Mit 4: Erotyzm jest największym, jeśli nie jedynym, źródłem szczęścia, ekstazy i spełnienia.

Ksiądz Józef Tischner tak pisze we wstępie do książki o Janie Pawle II ( „Pontyfikat” Janusza Poniewierskiego): „Erotyzm stał się czymś więcej niż tylko erotyzmem, przyjął na siebie znaczenia i funkcje, którego „nie jego są”. Stał się miejscem ucieczki od zimnego świata, zapomnienia o samotności, czułości imitującej miłość, bliskości maskującej oddalenie, [...] fizyką i metafizyka jednocześnie, a także rynkiem, na którym rządzą reguły podaży i popytu. [Erotyzm taki,] jeśli nie ciągnie człowieka w dół, to w każdym razie wodzi go po płaszczyźnie od pułapki do pułapki. Wycisnął na [nim] swe piętno współczesny kryzys nadziei. Akceptuje się go i ubiera w wielorakie znaczenia, pod warunkiem, że będzie erotyzmem bezpłodnym. [...] Jest narzędziem wolności, która mówi „nie” [życiu i człowiekowi]” [5].

Trudno o trafniejszą diagnozę jednego z największych problemów współczesności i trudno o celniejszą odpowiedź niż teologia ciała Jana Pawła II. Papież demaskuje wszystkie owe pułapki współczesnego erotyzmu. Ale, co najważniejsze, podaje także godne człowieka rozwiązania. Opierając się na Słowie Bożym, wskazuje prawdziwe źródła szczęścia i spełnienia, ustawia seksualność we właściwym świetle i na właściwym miejscu, nie odbierając jej nic z jej uroku – a wręcz przeciwnie, ukazując ją jako piękne tworzywo osobowej komunii i wspólnoty. Nauczyciel–wychowawca, podejmujący problem niebezpieczeństw i kłamstw współczesnego erotyzmu, znajdzie w papieskim nauczaniu o człowieku wiele treści godnych przekazania młodzieży

Mit 5: Samotność jest najgorszym nieszczęściem.

Przyglądając się dzisiejszemu światu i propagandzie mediów można dostrzec paniczny wprost lęk przed samotnością. Ludzie tak się jej boją, że za wszelką cenę chcą od niej uciec. Przejawia się to, między innymi, w czymś w rodzaju kultu pary i miłości seksualnej (patrz: mitologia erotyzmu). Wszystko jedno z kim, ale trzeba z kimś być, a raczej kogoś „mieć”. Owocem tego jest nieodpowiedzialne wiązanie się z tzw. „partnerem” czy „partnerką”, przedwczesne współżycie seksualne, niedojrzałe podejście do zakładania rodziny na zasadzie „złapać na ciążę” i „zaciągnąć do ołtarza”, samotne macierzyństwo wynikające z lęku, żebym „na starość nie była sama, żebym kogoś miała”. Paradoksalnie, ucieczka od rzekomo najgorszego nieszczęścia – samotności – pomnaża nieszczęścia i pogłębia samotność. Prowadzi do uprzedmiotowienia dzieci, kobiet i mężczyzn, traktowania ich na sposób „posiadania”, a nie „bycia z nimi”. Wyrażają to właśnie potoczne słowa „mieć kogoś”, zamiast „być z kimś”. Ten negatywny obraz samotności znajduje szczególnie podatny grunt u młodych ludzi. Jak wiadomo, młodość to wiek budzenia się intensywnej potrzeby kontaktu z rówieśnikami i z płcią przeciwną. Wraz z nią pojawiają się wszystkie zagrożenia związane z panicznym lękiem przed byciem samemu.


[5] Janusz Poniewierski, „Pontyfikat 1978-2005. Wstęp ks. Józef Tischner”, Kraków 2005, s. 14



I znowu teologiczna refleksja nad ciałem Jana Pawła II jest wielką inspiracją do kreowania pozytywnego obrazu samotności. Pierwszy człowiek (Adam), nim został jak gdyby na nowo stworzony jako mężczyzna i kobieta (is, isa), był sam. Nie jest to fakt przypadkowy. Zgodnie z założeniem Papieża, każde słowo w Biblii ma głębokie znaczenie, wyraża jakąś istotną prawdę o człowieku, prowadzi ku budowaniu antropologii adekwatnej, tj. takiej nauki o człowieku, która ujmuje go „w tym, co istotowo ludzkie”. Tak więc do istoty człowieka należy pierwotna samotność. Adam staje wobec reszty stworzenia, któremu ma nadać nazwy, i uświadamia sobie, że nie ma wśród zwierząt odpowiedniej dla niego pomocy. Innymi słowy, przez tę swoją nadrzędność wobec stworzeń, „wy-osabnia” się, uświadamia sobie, że jest osobą, podmiotem wśród przedmiotów, kimś całkowicie innym i odrębnym od wszystkiego, co wokół istnieje, kimś obdarzonym wolną wolą i rozumem. W swej ziemskiej samotności, na sposób ludzki może zwrócić się tylko do Boga. Jan Paweł II pisze: „Człowiek jest sam – to znaczy poprzez swoje człowieczeństwo, przez to kim jest, jest zarazem ukonstytuowany w jedynej, wyłącznej i niepowtarzalnej relacji do samego Boga” [6]. Pierwotna samotność, fakt, że człowiek najpierw był sam oznacza więc, że relacja człowieka z Bogiem jest niejako wcześniejsza i bardziej podstawowa niż relacja między mężczyzną a kobietą czy związki z innymi ludźmi. I tak jak Adam, tylko w samotności, zyskujemy samoświadomość i zdolność samostanowienia, uczymy się poznawać i rozumieć samych siebie, pogłębiamy swoje życie wewnętrzne i kontakt z Bogiem. Bez dobrze przeżytej samotności i dobrej relacji z Bogiem nie są możliwe dobre relacje z ludźmi, bez poznania i rozumienia siebie nie możemy rozumieć innych.

Wyzwaniem dla nauczyciela – wychowawcy do życia w rodzinie jest tu nie tylko ukazanie pozytywnych aspektów samotności, ale także mówienie o godności i ważności rodziny w taki sposób, aby nie deprecjonować innych powołań: powołania do życia konsekrowanego i do życia w pojedynkę. Istnieje pewne niebezpieczeństwo, że w chwalebnej skądinąd gorliwości przeciwdziałania niszczeniu rodziny, uczynimy z niej kolejnego „bożka”, zapominając o wezwaniu św. Augustyna: „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim miejscu”. Papież, kładąc tak ogromny nacisk na szacunek dla ciała w jego wielorakich funkcjach i znaczeniach, daje nam wspaniałe „narzędzie” do uniknięcia tej pułapki, bowiem to właśnie szacunek dla ciała, zrozumienie jego podmiotowej godności i różnorakich sensów, jest podstawą szacunku dla wszystkich powołań. Szacunek dla oblubieńczego sensu ciała zakłada uszanowanie jego dziewiczego sensu i odwrotnie. Osoba odnosząca się pogardliwie do dziewictwa, zwykle lekceważy także sakrament małżeństwa i najprawdopodobniej nie zawaha się przed zdradą bądź nakłanianiem do niej.

Czasem się może zdarzyć, że mówienie o decydującej roli szczęśliwej i pełnej rodziny w kształtowaniu człowieka, zamiast budować uczniów, może ich wpędzać w depresję. Dzieje się tak np. wtedy, kiedy adresatami pouczeń o rodzinie są, w większości, uczniowie z rodzin dysfunkcyjnych czy niepełnych. Wówczas lepiej chyba mówić o rodzinie w perspektywie nadziei, czyli tego, na co młody człowiek ma szansę, jeśli dokona odpowiednich wyborów, spełni pewne warunki. Pierwszym i najważniejszym warunkiem, dającym nadzieję na założenie szczęśliwej rodziny, jest właściwy stosunek do ciała, zrozumienie jego znaczenia i osobowej godności, pełna szacunku „miłość ciała”, która, jak podkreśla Papież, nie jest tym samym, co „miłość cielesna”. Tej „miłości ciała”, jako podstawy do szczęśliwej realizacji wszystkich powołań, uczą nas „Katechezy środowe”. Zatem uczynienie teologii ciała punktem wyjścia do nauczania wychowania do życia w rodzinie otwiera perspektywę nadziei na szczęśliwe życie zarówno w rodzinie jak i w kapłaństwie czy w pojedynkę – perspektywę tak potrzebną nam wszystkim, a zwłaszcza młodym ludziom. Nie bez powodu nazwano naszego wielkiego rodaka „świadkiem nadziei”. Jego refleksje na temat ludzkiego ciała pozwalają przekraczać kolejne progi nadziei, wbrew „spustoszeniom dokonanym w ludzkiej osobie przez rewolucję seksualną”.


[6] Jan Paweł II, „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, Lublin 1981, s.32



***


Małgorzata Jałocho – ukończyła filozofię i anglistykę w UMCS w Lublinie. Pracowała jako nauczyciel akademickim w Uniwersytecie Śląskim; obecnie jest nauczycielką w liceum, tłumaczką (m.in. Kata miłości I. D. Yalomai, wyd. Santorski & Co) i eseistką (miesięcznik Remedium, www.remedium-psychologia.pl). Uczestniczy w konwersatorium z teologii ciała, prowadzonym przez O. Jarosława Kupczaka OP.

Bibliografia:
  1. „Katechezy Ojca Świętego Jana Pawła II”, Duch Święty, Kraków 1999
  2. Jan Paweł II „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”, Lublin 1981
  3. Jarosław Kupczak OP „Dar i komunia, Teologia ciała w ujęciu Jana Pawła II”, Wydawnictwo „Znak”. Kraków 2006
  4. George Weigel „Świadek nadziei”, Kraków 2000
  5. Janusz Poniewierski „Pontyfikat. Wstęp: ks. Józef Tischner ”, Wydawnictwo „Znak“, Kraków 2005
  6. Karol Wojtyła „Miłość i odpowiedzialność”, Lublin 1982
  7. Karol Wojtyła „Elementarz etyczny”, Lublin 1983
  8. Małgorzata Jałocho „Wychowanie do idei według Jana Pawła II” w: „Remedium” nr 4/2005.