Świetnie zagrany, choć niepełny

Grzegorz Guttman

publikacja 13.09.2006 21:42

Ostatnio wydarzeniem stał się film Jan Paweł II Johna Kenta Harrisona z Jonem Voightem w roli tytułowej. Opowiada on o życiu Karola Wojtyły aż do śmierci Jana Pawła II. Szkoda tylko, że w Polsce do kin trafiła wersja filmu skrócona o godzinę. Powściągliwość i Praca, 4/2006

Świetnie zagrany, choć niepełny





Ojciec Święty Jan Paweł II wciąż inspiruje twórców. Nie tak dawno mogliśmy zobaczyć pierwszą część film Giacoma Battiata Karol – człowiek, który został Papieżem z Piotrem Adamczykiem w roli głównej. Ostatnio wydarzeniem stał się film Jan Paweł II Johna Kenta Harrisona z Jonem Voightem w roli tytułowej. Opowiada on o życiu Karola Wojtyły aż do śmierci Jana Pawła II. Szkoda tylko, że w Polsce do kin trafiła wersja filmu skrócona o godzinę. – To był wymóg dystrybutora – powiedział Powściągliwości i Pracy Jerzy Łukaszewicz, autor koncepcji polskiej adaptacji amerykańskiej wersji filmu.

Tymczasem papież Benedykt XVI, po watykańskiej premierze filmu, która odbyła się 17 listopada zeszłego roku, powiedział: – Film ten jest kolejnym dowodem miłości, jaką ludzie obdarzają polskiego Papieża, oraz wielkiego pragnienia zapamiętania go, ponownego ujrzenia go, poczucia jego bliskości. Ojciec Święty stwierdził, że największe wrażenie na nim zrobiła scena zamachu na Placu św. Piotra: – Film ten na nowo obudził we mnie – a sądzę, że również we wszystkich, którzy dostąpili zaszczytu znajomości z nim – głęboką wdzięczność Bogu za to, że dał Kościołowi i światu Papieża o takiej postawie ludzkiej i duchowej – podkreślił Benedykt XVI.

Produkcja składa się z dwóch części: pierwsza obejmuje młodość i biskupstwo, aż do Konklawe, a druga – pontyfikat. – W pierwszej części polski widz nie zobaczy historii wojny, zagład Żydów oraz inwazji Sowietów na Polskę po 1945 r. – powiedział Jerzy Łukaszewicz. Z drugiej części wycięto fragmenty ukazujące Ojca Świętego w aspektach politycznych. – Amerykańska wersja była bardzo komiksowa – podkreślił reżyser. Jeżeli natomiast idzie o dialogi, to zostały one odpowiednio zmodernizowane po tym, jak z filmu usunięto pewne sceny: – Jednak nic z ich sensu ani ducha nie zostało zmienione – dodał Jerzy Łukaszewicz.

Niewątpliwie jednak film Johna Kenta Harrisona Jan Paweł II robi dobre wrażenie. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą doskonałego aktorstwa. I to zarówno słynnego Jona Voighta, odtwórcy roli Ojca Świętego w drugiej części, jak i nie tak często wspominanego Cary`ego Elvesa, który wcielił się w postać młodego Karola Wojtyły. Znakomity jest również James Cromwell w roli kard. Adama Sapiehy. W kręgu współpracowników Papieża rozpoznajemy także kard. Ratzingera. W tej roli wystąpił Mikołaj Grabowski (postać następcy Jana Pawła II jest jednak zaledwie zasygnalizowana). Przez cały czas u boku Papieża przebywa jego sekretarz, ks. Stanisław Dziwisz (Wenanty Nosul). Głęboko wzruszająca jest scena rozmowy telefonicznej z umierającym kardynałem Stefanem Wyszyńskim, którego poruszająco zagrał Christopher Lee.




Druga część filmu jest wyraźnie oddzielona od pierwszej. Główną rolę przejmuje Jon Voight. To ryzykowny
zabieg: jeszcze na Konklawe widz oglądał Elvesa, a już na balkon po wyborze wychodzi Voight (wypada przypomnieć w tym miejscu, że aktor ten jest prawdziwą legendą kina, a międzynarodową sławę przyniosła mu rola w kontrowersyjnym filmie Nocny kowboj Johna Schlesingera w 1969 r.). Aktor bezbłędnie wciela się w postać Papieża. Jego Jan Paweł II to mąż wiary, emanujący spokojem i pogodą ducha. Przyznać trzeba, że aktor mógł łatwo przeholować ze scenami, które stały się ikonami dla
współczesnych chrześcijan: zamach na Placu św. Piotra, wybaczenie Alemu Agcy, czy chwila, kiedy Ojciec Święty, ukazawszy się w oknie, nie był w stanie powiedzieć słowa.

Jednak Voight nie stara się grać na emocjach widza. W wywiadzie, po polskiej premierze filmowej, aktor stwierdził, że starał się zanurzyć w życie Papieża: – Grając tę rolę czułem – jak my wszyscy – ogromną odpowiedzialność – powiedział aktor. – Ojciec Święty był bliski wszystkim ludziom na całym świecie. Kiedy wyciągał ręce, wydawało się, że wszystkich obejmuje, każdy to odczuwał – mówił Voight. Dodał, że cały czas czuł wielkość Papieża i starał się go pokazać w pełnym wymiarze – jego duchowość, inteligencję, poczucie humoru.

Problem polega na tym, że to, co można zobaczyć w polskich kinach, nie oddaje skomplikowanego życia Jana Pawła II. Poza tym nadal żyje w naszym kraju dość spora liczba osób, która miała to szczęście i spotkała na swojej drodze Ojca Świętego. Dla tych wszystkich wolontariuszy i pielgrzymów byłoby zapewne bardziej interesujące obejrzeć historię młodości późniejszego Papieża. Co więcej, w świecie, w którym dominację stara się zdobyć relatywizm postaw życiowych, pokazanie zła, zarówno niemieckiego, jak i komunistycznego – i to w aspekcie Jana Pawła II – mogłoby wielu młodym osobom otworzyć oczy.

Za śmieszny natomiast należy uznać argument, że w początkowej wersji film Jan Paweł II był zbyt długi. Powstało przecież wiele produkcji opowiadających mniej poważne historie, których projekcje trwają dłużej niż dwie godziny. To ciekawe, że w Polsce, Ojczyźnie Jana Pawła II wyświetla się wersję krótszą...

I najważniejsze: Ojciec Święty jest zbyt wielką postacią w historii – warto przypomnieć że nawet Chiny uszanowały Jego ostatnie chwile, a muzułmanie modlili się o Jego zdrowie – aby potraktować Go jak ikonę popkultury, której życiorys można dowolnie, w zależności od odporności widza i zamożności dystrybutora, naginać i formować dla własnych potrzeb.