Geje zamiast św. Jana

Beata Zajączkowska

publikacja 23.08.2007 19:53

W wakacje nieopodal Koloseum proklamowano oficjalnie pierwszą we Włoszech ulicę gejów. „Odwaga świecka” wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. I to wszystko w imię walki z homofobią. Idziemy, 19 sierpnia 2007

Geje zamiast św. Jana




Sklepikarze ponoć cieszą się, że zarobią więcej niż na turystach dusigroszach. Zaś „kochający inaczej” świętują, namiętnie całując się na oczach przypadkowych przechodniów i dzieci. Nie mówi się o zgorszeniu, lecz o obaleniu kolejnego tabu chrześcijańskiego Rzymu. Nawet wyuzdanie i moralna tandeta mogą stać się wizytówką Wiecznego Miasta. Protesty się przemilcza. W końcu taka ulica – jak głoszą włoskie media – to świetna reklama dla miasta.

Tymczasową nazwę Gay Street nadano fragmentowi ulicy biegnącej od Koloseum do bazyliki św. Jana na Lateranie i noszącej jego imię – via di San Giovanni in Laterano. Ostatnie 300 metrów ulicy to enklawa homoseksualistów. Wszystko zaczęło się w 2001 r. Wówczas trzy lesbijki: Annalisa, Monica i Flavia otworzyły tam lokal "Coming out” przeznaczony dla LGBT, czyli lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów. Niedługo potem powstał „My Bar”, w którym barmanami mogą być tylko geje. Dziś okolica jest homoseksualną enklawą. Organizacje gejów od dawna starały się, by władze miasta oddały im ten teren we władanie. Nadzieje mogły się ziścić, kiedy lewacki rząd premiera Romano Prodiego zaczął kokietować obietnicami gejowski elektorat. Petycję poprali chlubiący się swą orientacją seksualną parlamentarzyści, transseksualista Vladimir Luxuria i wieloletni szef „Arcigay” Francco Grillini. I stało się.

Otwarcie było huczne i hałaśliwe. Przemawiała asesor ds. równouprawnienia w Rzymie. Odczytała też entuzjastyczne przesłanie do gejów podpisane przez troje ministrów: Barbarę Pollastrini (ds. równouprawnienia), Giovannę Meladrii (resort młodzieży i sportu) i Paolo Ferrero (opieka społeczna). Impreza trwała do białego rana z przerwą na długi, zbiorowy homoseksualny pocałunek. Był to gest solidarności wobec Michele i Roberto, których pod Koloseum karabinierzy aresztowali za akty obsceniczne (uprawianie seksu oralnego na ulicy). Zatrzymani twierdzą, że był to normalny pocałunek. Zresztą jeden z nich podczas otwarcia Gay Street przeciął wstęgę mówiąc: "To dla nas takie małe zwycięstwo."

Enklawa aktywnych homoseksualistów powstała w sercu antycznego Rzymu, gdzie jego pogańska historia spotyka się z chrześcijaństwem. Koloseum i gladiatorzy, bazyliki pierwszych męczenników i papieży, Kościół świadków i tych, co własną krwią przypieczętowali wierność Chrystusowi. W Amfiteatrze Flawiuszów co roku u z udziałem papieża w Wielki Piątek odbywa się procesja Drogi Krzyżowej. Po przeciwległej stronie ulicy gejów leży bazylika św. Jana. Stamtąd wyrusza papieska procesja Bożego Ciała. Tam rozpoczął się proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. To się jednak nie liczy. Europejska tolerancja rozwija się bowiem jednokierunkowo, promując homoseksualne lobby. W czasie inauguracji Gay Street dumnie eksponowano transparenty: już św. Jan był gejem.





Mieszkańcy domów przy ulicy gejów skarżą się, że to zgorszenie dla dzieci. Nie chcą też mieszkać w samym środku dyskoteki i potykać o obcałowujące się pary: pan z panem, pani z panią. Nieobojętny jest też strach przed AIDS, którego ta enklawa jest prawdziwą wylęgarnią.

Co na to chrześcijanie Rzymu? Jakby zapomnieli o swojej godności. Tymczasem zamiast półgębkiem podnoszonych protestów i pobłażliwego poklepywania po plecach, by nie daj Boże nie dostać łatki homofoba, trzeba jasnej postawy. Chrześcijan musi być widać. W przeciwnym wypadku sami promujemy chrystianofobię. Przykład? Nawet Konferencja Episkopatu Włoch miała obawy czy „Family Day” nie zakończy się klapą. Poparcie dla inicjatywy było cichutkie. Do Rzymu przyjechało jednak ponad milion osób, by zamanifestować swe poparcie dla prawdziwej rodziny. I nota bene działo się to kilkaset metrów od obecnej ulicy gejów. A więc można! W tym samym czasie tylko garstka manifestowała swą „odwagę świecką”, wyrażając poparcie dla legalizacji związków partnerskich, w tym homoseksualnych.

Świat uczy, że dumniej być gejem niż chrześcijaninem. W imię tolerancji otwiera się Gay Street. Jednocześnie w imię szacunku dla myślących inaczej Federacja Piłki Nożnej FIFA zakazuje umieszczania napisów o tematyce religijnej na koszulkach zawodników. Kolejna czerwona kartka dla Jezusa. I co my na to?



***

Autorka jest dziennikarką Radia Watykańskiego