Księża w aktach IPN: kompleks czy duma?

Ks. Marek Solarczyk

publikacja 20.12.2007 08:54

Zaczęło się bezpardonowo. Zainstalowany przez moskiewską władzę Bolesław Bierut prowadził Prymasa Augusta Hlonda w procesji Bożego Ciała. W tym samym czasie kazał już organizować zakulisowe przygotowania do wyeliminowania Kościoła z życia narodu. Idziemy, 16 grudnia 2007

Księża w aktach IPN: kompleks czy duma?




We wrześniu 1947, podczas spotkania przedstawicieli dziewięciu partii komunistycznych z bloku sowieckiego w Szklarskiej Porębie zaznaczono, że jednym z naczelnych etapów działań przeciwko wrogim ideologicznie siłom we wszystkich krajach bloku powinno być zintensyfikowanie walki z Kościołem katolickim. Jako wzór przywoływano doświadczenia radzieckie, które sprowadzały się w pierwszym rzędzie do niszczenia hierarchii kościelnej i aktywistów świeckich. Biorąc pod uwagę brak możliwości całkowitego wyeliminowania Kościoła z życia publicznego, poszukiwano różnych form maksymalnego ograniczenia jego oddziaływania na społeczeństwo.


Główna siła opozycyjna


Wydaje się, że upragniona przez aparat bezpieczeństwa byłaby sytuacja, w której każdy z kapłanów podchodziłby do swojej posługi jak do zawodu, dzięki któremu mógłby osiągnąć pewien status społeczny i niewiele różniłby się w życiu codziennym od świeckich obywateli. Z tego powodu, kiedy w materiałach SB-cy przedstawiają charakterystyki kapłanów, koncentrują się na określeniu czy są to ludzie oddani swojemu powołaniu, czy nie. Charakterystyka w stylu: „Całkowity asceta, nie pije, nie pali papierosów. Człowiek kulturalny i dobrze wychowany, posiada tytuł magistra. Nałożone nań obowiązki spełnia bardzo dobrze i gorliwie. Współpraca z otoczeniem układa się możliwie, nie przykry, ani dokuczliwy”, była swoistym zwróceniem uwagi na kapłana, który może być kłopotliwy dla służb poprzez swoją gorliwość apostolską i brak łatwego dotarcia do niego z propozycjami operacyjnymi. Kiedy jednak oficer po rozmowie z księdzem zapisał: „O sobie powiedział, że miał trudne warunki materialne w dzieciństwie i to było faktycznym powodem, iż zdecydował się podjąć naukę w seminarium duchownym. Wydawało mu się, że tylko tym sposobem może uzyskać wyższe wykształcenie. W zasadzie nie zastanawiał się nad tym, czy po raz drugi zdecydowałby się na zawód księdza, lecz by tego nie uczynił.”, niemal natychmiast pojawiały się w raporcie wnioski o dalsze działania operacyjne wobec takiego księdza. W takich przypadkach standardowo typowano go na kandydata na tajnego współpracownika, a gdy takie zamierzenia nie dochodziły do skutku, to w ocenie aparatu bezpieczeństwa osoba taka nie była żadnym zagrożeniem ideologicznym i nie wymagała większego zainteresowania.

W odniesieniu do duchownych z wyższych stanowisk kościelnych najbezpieczniejszą dla władz byłaby taka sytuacja, w której wszyscy hierarchowie obejmowaliby swoje funkcje z woli urzędników państwowych i poprzez swoje prace przyczyniali się do utwierdzania władzy ludowej. Właśnie takie dążenia były wyrażone w ogłoszonym 9 lutego 1953 r. Dekrecie o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych. Zasadniczy głos w podejmowanych decyzjach personalnych i organizacyjnych Kościoła miał należeć do organów państwowych, przez co Kościół utraciłby swoją tożsamość i łączność ze Stolicą Apostolską. Często dziś przywoływany list biskupów polskich z 8 maja 1953 ze słowami „non possumus”, był reakcją na wspomniany dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych.





Jeszcze jednym z realizowanych przez władze komunistyczne rozwiązań było stworzenie grupy księży „pozytywnych” skupionych w formacji lojalnej wobec władz i działających dla dobra socjalistycznego państwa. Do takich kroków namawiał przedstawicieli polskich władz także sam Józef Stalin. Podczas moskiewskiego spotkania z Bolesławem Bierutem w dniu 1 sierpnia 1949 roku, generalissimus dowodził, że zadowalające efekty sprawowania władzy w Polsce zostaną osiągnięte tylko dzięki dokonanemu rozbiciu szeregów duchowieństwa katolickiego. Toteż następne lata przyniosły konkretne rozwiązania, które skupiły „księży-patriotów” w kilku organizacjach kontrolowanych przez władze komunistyczne.

Wśród ubeckich-esbeckich sposobów kilka wysuwa się na plan pierwszy: przede wszystkim gromadzenie informacji na temat ewentualnych kandydatów do seminarium i działania zmierzające do odwiedzeniach ich od tej decyzji; próby pozyskania alumnów do współpracy realizowane szczególnie w czasie wakacji czy ferii czy powoływanie w latach 1959-1980 alumnów do służby wojskowej i poddawanie ich wzmożonej agitacji politycznej.

W odniesieniu do czynnych duchownych działania operacyjne były nakierowane także na eliminowanie niepokornych kapłanów. Według szacunków ks. Zygmunta Wichrowskiego do 1953 r. w Polsce usunięto
z diecezji lub aresztowano 9 biskupów, zabito 37 księży, 260 zaginęło lub zmarło na skutek represji, 350 zesłano, 700 przebywało w więzieniu a 900 wygnano.

Szeroko wykorzystywano także różne sposoby skompromitowania najbardziej zaangażowanych kapłanów. Przykładem może sytuacja z przełomu 1971 i 1972 r., gdy funkcjonariusze chcąc przeszkodzić aktywnej działalności pewnego kapłana zrealizowali, jak to zostało określili: „kombinację przedsięwzięć operacyjnych zmierzających do kompromitacji księdza (….) w środowisku”. Do wspomnianego kapłana, co 2-3 tygodnie wysyłano na adres domowy, lub kaplicy sióstr, gdzie był kapelanem, odkryte karty pocztowe z Warszawy bądź Zakopanego z tekstami: „Moc serdecznych pozdrowień przesyła Jola”. Albo: „Marian. Muszę wyjechać do rodziców i nie będę mogła być w umówionym terminie. Jolka”. Lub: „Dlaczego nie dajesz znaku życia. Oczekiwałam Cię we wtorek lecz bezskutecznie. Zadzwoń do mnie. Jolka.”

Opracowano także list do przełożonej sióstr, którym posługiwał kapłan, gdzie rzeczona Jola C. dzieli się swoim bólem, jako kobieta wykorzystana przez księdza, rzekomo spodziewająca się dziecka i aktualnie pozostawiona sama sobie. Przygotowany list kończył się słowami: „Proszę, bardzo proszę niech siostra nie odtrąca mojej ręki, ręki samotnej, biednej, z rozdartym sercem kobiety, przyszłej matki. Niech siostra wspomni przyszłe dziecię, które będzie musiało przecież żyć. Proszę niech siostra chociaż w kilku słowach wspomni o tym ks. Marianowi, niech w tej trudnej sytuacji nie zostawia mnie samej”.





Warto zaznaczyć, że tę sprawę nadzorowała kobieta – Inspektor Operacyjny SB w Otwocku!

Wśród innych działań znajdowały się także: próby wpływania na nominacje kościelne, skłócanie biskupa z najbliższymi współpracownikami oraz kompromitowanie kierownictwa kurii biskupiej i samych biskupów w oczach duchowieństwa, wspieranie narastających intryg, konfliktów, walk o władzę, a przez to inspirowanie i pogłębianie podziałów wśród duchowieństwa.

W publikowanych przez aparat bezpieczeństwa opiniach duchowieństwo bardzo często było określane jako „jedyny oficjalny i zorganizowany ośrodek opozycji ideologicznej w kraju”.


Uwaga: nadjeżdża Prymas


Opinia o duchownych budowana była systemowo: oto wroga ofensywa kleru, wiodącej siły przeciwstawiającej się państwu. To co w referatach z teologii pastoralnej nosiłoby miano inicjatyw duszpasterskich, przez funkcjonariuszy było określane jako wroga działalność godząca w podstawy ustrojowe państwa i naruszanie porządku prawno-publicznego.

W języku SB inicjatywy kościelne nazywane były ofensywą: dewocyjną, społeczną i polityczną. Do pierwszej – określanej często mianem kierunku na tzw. hiszpanizację życia religijnego w Polsce – zaliczano publiczne manifestowanie przekonań religijnych w ramach różnego rodzaju uroczystości i obrzędów religijnych. „Wroga działalność społeczna” była odnajdywana we wszelkich próbach stworzenia aktywu katolickiego. Zaliczano do tego tworzenie różnorodnych grup przykościelnych, ale także wpływ na legalne organizacje, np. ZHP czy Związek Młodzieży Wiejskiej.

Do wrogich działań na gruncie politycznym zaliczano różnorodne formy dyskredytowania ideologii marksistowskiej, a także odwoływanie się do wydarzeń historycznych – 3 maja, 11 listopada - których treść mogła zakłócić spokojny odbiór propagandy socjalistycznej.

„Aktywność operacyjna na płaszczyźnie dewocyjnej” oznaczała próby możliwie największego ograniczania masowych uroczystości religijnych. Z tego powodu nie wydawano zezwoleń na procesje Bożego Ciała, albo skracano ich trasy. Przy każdej okazji szukano informacji na temat uczestników pielgrzymek z poszczególnych parafii, a później za pomocą różnych działań wpływano na nich i oczekiwano zaprzestania takich praktyk. Przy pomocy znacznej ilości funkcjonariuszy bądź informatorów gromadzono informacje na temat uroczystości parafialnych - przykładem może operacyjne rozpracowanie wizyty Prymasa Wyszyńskiego w Wołominie, który 06.10.1966 konsekrował kościół parafialny.





Oficer w meldunku zapisał: „Kardynał Wyszyński nadjechał o godz. 16.25 od strony Warszawy przez Ząbki, Zielonkę i Kobyłkę samochodem marki „Humber” numer rejestracyjny WE-6055 w towarzystwie starszego księdza w purpurze. Samochód ten jechał samotnie z szybkością ok. 40 km na godzinę, a przy wjeździe do Wołomina jeszcze zwolnił do 30-25 km na godzinę jakby spodziewając się powitania przez tłumy na ulicach. Przejazdowi kardynała przez ulice Wołomina nie towarzyszyło najmniejsze zainteresowanie, przechodnie nie zwracali uwagi na samochód.” W dalszej części oficer opisywał uroczystości konsekracyjne i streszczał wygłaszane przemówienia, a w zakończeniu meldunku zapisał: „Kolacja trwała od godz. 20-tej do 21.10, kiedy to kardynał odjechał do Warszawy przez Kobyłkę i Zielonkę. Pozostali księża przebywali jeszcze na plebanii ok. 15 min., następnie udali się grupkami na stację lub odjechali własnymi środkami lokomocji. Podczas kolacji prowadzono rozmowy wyłącznie na tematy religijne, dominowała sprawa budowy i konsekracji kościoła. Kardynał dłuższą chwilę rozmawiał z ks. Zajkowskim, emerytem z Dąbrówki. Temat tej rozmowy nie jest jeszcze nam na razie znany”.

Jednym z najbardziej dokuczliwych działań aparatu bezpieczeństwa przeciwko rozwojowi życia religijnego było niedopuszczanie do rozwoju bazy materialnej Kościoła i posiadanych przez niego placówek duszpasterskich. Do 1956 odbierano Kościołowi majątki ziemskie i budynki użyteczności publicznej. Później ograniczano budownictwo sakralne. W obecnej diecezji warszawsko-praskiej do końca lat 40-tych utworzono 5 parafii, w latach 50-tych 11, a między 1960 a 1969 nie powstała żadna. Kolejna dekada przyniosła wzrost o 8 nowych placówek, a między 1980 a 1989 powstało ich 29. Wykorzystywano informacje z kurii biskupich i monitorowano nastroje społeczne w rozbudowujących się osiedlach. SB chciała znać inicjatorów budowy nowych placówek kościelnych i planowane sposoby wzniesienia obiektu: postawienie całkowicie nowego budynku, przebudowę kaplic czy punktu katechetycznego, albo adaptację innych budynków.

Jak pokazują materiały zgromadzone w archiwach IPN, w wypadku „tendencji do zbudowania nowych obiektów sakralnych”, SB działała konsekwentnie i brutalnie: zakładała „sprawy obiektowe”, poprzez które starano się wyciszać i neutralizować dążenia do budowy. Takie sprawy na obszarze obecnej diecezji warszawsko-praskiej miały parafia Mrozy – sprawa obiektowa kryptonim „Maszt”; parafia Kobyłka – ośrodek w Duczkach – sprawa obiektowa kryptonim „Szkoła”; parafia św. Józefa w Wołominie – sprawa obiektowa kryptonim „Orioniści”.

Aby osłabiać „tendencje budowlane”, SB rozpowszechniała negatywne informacje o inicjatorach prac, doprowadzała do zatargów w grupach i komitetach społecznych, lub - poprzez swoje działania - zniechęcała członków takich komitetów do aktywnej działalności. Stosowano rozmowy ostrzegawcze na komendzie MO, zwolnienia z pracy, lub różnego rodzaju grzywny.

Szeroko stosowano także restrykcje prokuratorskie wobec osób oskarżanych o „samowole budowlane”. Banalny remont groził wszczęciem dochodzenia prokuratorskiego w oparciu o art. 80 pkt. 2 Ustawy o prawie budowlanym. Wynikające z tych przepisów oskarżenie o samowolę budowlaną przyniosło wiele kłopotów licznym duchownym.




Niebezpieczna aktywność społeczna


Władza najbardziej bała „ideologicznego kształtowania obywateli”, co wiązała z różnymi formami duszpasterskiej opieki nad grupami. Hamowano więc aktywność kapłanów w różnych organizacjach, szczególnie młodzieżowych, a także będących oparciem dla ludzi tworzących różne formy opozycji społeczno-politycznej. Jedne z największych sił operacyjnych kierowano wobec duszpasterstwa akademickiego. Znaczne zaangażowanie duszpasterskie wobec młodych ludzi stawiało ideologów systemu komunistycznego w przeświadczeniu, że przekonanie młodego pokolenia do założeń socjalistycznych jest skazane na porażkę.

Poczynania SB wobec duszpasterzy akademickich są bardzo dobrze widoczne na przykładzie dwóch zespołów akt znajdujących się w IPN, a odnoszących się do kapłanów należących dzisiaj do diecezji warszawsko-praskiej.

Jednym z nich był ks. Stefan Wysocki, wobec którego przez blisko 10 lat prowadzono działania operacyjne pod kryptonimem „Akademik”, uzasadniane w ten sposób przez oficera: „Osoba ks. Wysockiego, jako duszpasterza akademickiego, zasługuje na naszą uwagę z punktu widzenia operacyjnego a utrzymywanie z nim kontaktu może przynieść określone korzyści dla hamowania jego aktywności w pracy z młodzieżą”.
Bogatszy materiał archiwalny zachował się w archiwach IPN w odniesieniu do ks. Jerzego Dziurzyńskiego. Między 1955 a 1969 rokiem założono mu dwie sprawy ewidencyjno-operacyjne o kryptonimach „Mleczak” i „Fantos”, dzięki którym aparat bezpieczeństwa starał się gromadzić możliwie najpełniejsze informacje o działalności księdza w zakresie duszpasterstwa akademickiego. Poprzez 23 tajnych współpracowników, rekrutujących się w zdecydowanej większości z grona uczestników grup młodzieżowych, blisko 10 funkcjonariuszy zbierało informacje i analizowało homilie księdza wygłaszane w kościele św. Floriana, treści poruszane na konwersatoriach w kościele św. Anny, tematykę rozmów podczas towarzyskich spotkań młodzieży w mieszkaniu kapłana. Ksiądz Dziurzyński był wzywany na rozmowy ostrzegawcze w komendzie MO, nakładano na niego różnego rodzaju kary i poprzez administracyjne zarządzenia utrudniano realizację wyjazdów wakacyjnych.


Kompleks Judasza czy Duma uczniów?


Służba bezpieczeństwa opierała swoje działania na fundamentalnym założeniu: musimy wiedzieć wszystko! Służby gromadziły wszelką wiedzę dotyczącą poczynań kościelnych. Zebranie informacji i systemowo przeprowadzana ich analiza pomagała przecież w prowadzonych pracach. Jednak według opinii funkcjonariuszy SB najskuteczniejszym narzędziem była sieć tajnych współpracowników. Ta tematyka przynosiła w ostatnich miesiącach bardzo wiele opinii. Stawiane wnioski tworzyły wokół przeszłości polskiego Kościoła atmosferę wstydu i niemal przesądzały, że najlepszym określeniem warunków życia kościelnego będzie tytuł książki Andrzeja Grajewskiego – „Kompleks Judasza”.





Uważam jednak, że obraz Kościoła, jaki znajdujemy w zachowanych aktach IPN jest świadectwem o bardzo mocnej i dynamicznej wspólnocie kościelnej, o ludziach, którzy poprzez niezłomną ufność składali świadectwo swojej wierności Bogu. Dlatego jestem przekonany, że najlepszym określeniem tamtych lat i ludzi wówczas tworzących wspólnotę Kościoła nie jest stwierdzenie: „Kompleks Judasza” ale „Duma uczniów”.



***

Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” rozpoczął 29 listopada nowy cykl „Polscy duchowni wobec zniewolenia komunistycznego”. Na pierwszym spotkaniu przedstawiona była postać bp Franciszka Musiela (1915-1992), biskupa pomocniczego częstochowskiego latami gnębionego przez władze PRL, z oraz film dokumentalny „Figurant Karol Wojtyła” przygotowany w oparciu o książkę Marka Lasoty „Donos na Wojtyłę”. Prof. dr Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN przypomniał, że badania naukowe obaliły tezę, iż Październik ’56 stanowił przełom w aparacie represji, które – jakoby – zelżały w późniejszych latach. Każda dekada – w świetle dokumentów IPN – miała swoją wstrząsającą specyfikę ze skrytobójczymi mordami dokonywanymi na księżach w latach 80. Prof. Żaryn zachęcił członków Klubu do spisywania zapamiętanych w rodzinach świadectw oporu duchowieństwa wobec rzeczywistości PRL i wzbogacania w ten sposób zasobów relacji o wybitnych księżach polskich.

Klub działa z inicjatywy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (ŚZŻAK), przy współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej - Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN-KŚZpNP), obecny jest przy wszystkich oddziałach IPN. Zadaniem Klubu jest zapoznawanie członków i sympatyków, a także szerokich kręgów społeczeństwa, w tym młodzieży, z opartą na rzetelnych podstawach naukowych wiedzą historyczną o losach państwa i społeczeństwa polskiego w latach okupacji i powojennego zniewolenia.

klub.grota@ipn.gov.pl, www.ipn.gov.pl/klub_grota