Niezależność i autonomia

Wojciech Świątkiewicz

publikacja 22.04.2008 15:44

Znana z agresji wobec Kościoła Joanna Senyszyn nie ukrywa zamiarów lewicy: Mam nadzieję, że w przyszłości Polska wybije się na niepodległość i zerwie Konkordat. Ale najpierw musimy mieć większość w parlamencie. Nikt z tzw. autorytetów nie zwrócił uwagi na tak obraźliwe wobec Polski i Stolicy Apostolskiej słowa. Idziemy, 20 kwietnia 2008

Niezależność i autonomia



Po zawarciu Konkordatu Polacy staną przed „apokaliptyczną wizją państwa wyznaniowego” – straszyła przed 10 laty lewica. Czy miała rację?



Batalia trwa


W 10 lat od ratyfikacji i wejścia w życie postanowień Konkordatu, batalia o niego nie zakończyła się. „Z powodu konkordatu stajemy się państwem wyznaniowym” grzmi sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski. A w „Trybunie” dodaje: „Konkordat trzeba całkowicie zmienić, a najlepiej, gdyby go w ogóle nie było”. Znana z agresji wobec Kościoła Joanna Senyszyn nie ukrywa zamiarów lewicy: „Mam nadzieję, że w przyszłości Polska wybije się na niepodległość i zerwie Konkordat. Ale najpierw musimy mieć większość w parlamencie”. Ciekawe, że nikt z tzw. autorytetów nie zwrócił uwagi na tak obraźliwe wobec Polski i Stolicy Apostolskiej słowa. Czy podobnie byłoby, gdyby dotyczyło to umowy zawartej z kimś innym?

Arcybiskup Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce, zauważa: „Szkodę wyrządza się społeczeństwu, kiedy do oceny normy prawnej wprowadza się wątki polityczne i demagogię, gdy przewrotnie chce się tłumaczyć treść zapisu, nie dla lepszego jego zrozumienia, lecz tylko dla doraźnych korzyści partyjno-politycznych. Gdy sieje się niepokój nawet wśród ludzi dobrej woli, zwłaszcza tych, którzy nie mają możliwości przeczytać zawartej w prawniczym języku umowy. Ileż tego rodzaju zabiegów było podejmowanych, ileż przedstawiano zagrożeń dla jednostek i całego społeczeństwa. I okazuje się, że nie znalazły one żadnego pokrycia w rzeczywistości minionego dziesięciolecia”.



Przywrócona normalność


„Dzisiaj zaczyna się nowy etap, określiłbym go jako normalny, we wzajemnych relacjach między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską, które odtąd będą regulowane umową konkordatową. Trzeba było na to czekać aż pięćdziesiąt trzy lata” – powiedział 25 marca 1998 r. Jan Paweł II po wymianie dokumentów ratyfikacyjnych Konkordatu między Stolica Apostolską a Rzeczpospolitą Polską.

Ta „normalność”, o której mówił Ojciec Święty, wyraziła się już w art. 1 Konkordatu, w którym „Rzeczypospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swojej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”. Zasada niezależności i autonomiczności wywodzi się z soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” (1965), gdzie jest mowa o wspólnocie politycznej i Kościele, które są „każda na własnym terenie od siebie niezależne i autonomiczne”.




Dla lewicy, wiernej spadkobierczyni komunistycznej przeszłości, takie ustawienie relacji Kościoła i Państwa było nie do przyjęcia. Wcześniej w prawie przez nią stanowionym, Kościół miał być „oddzielony od państwa, a zasady stosunku państwa do Kościoła miały określać ustawy” (art.70 Konstytucji PRL). Gdy się okazało, że to nie ustawy, które można łatwo zmienić, ale umowa międzynarodowa miała być podstawą do trwałych stosunków między Stolicą Apostolską a Polską i między Kościołem katolickim w naszym kraju a władzą państwową, lewica podniosła krzyk. „Walka była o tyle brzydka, że czepiano się właściwie każdego artykułu. Wytaczano kolubryny przeciwko Kościołowi, posądzając go o to, że aprobuje bigamię albo że sprzeciwia się pochówkom ludzi niewierzących na cmentarzach wyznaniowych. Każdy właściwie przepis był atakowany każdego tygodnia, negowano uczciwość Kościoła i wieszczono ogromne niebezpieczeństwa wiszące nad społeczeństwem” – wspominał niedawno w wywiadzie dla KAI bp Tadeusz Pieronek, przewodniczący Kościelnej Komisji Konkordatowej.

Tymczasem Konkordat w żaden sposób nie ułatwiał ani bigamii, ani nie likwidował ślubów cywilnych czy rozwodów. Podobnie jak nie zabraniał pochówku osoby niewierzącej na cmentarzu będącym własnością parafii katolickiej. W tej ostatniej sprawie w ogóle się nie wypowiadał. Podobnie jak nie łamał zasad równouprawnienia innych Kościołów i wyznań. Wręcz przeciwnie, dzięki Konkordatowi, również i one wiele zyskały.



Nie tylko małżeństwa


– Po Soborze Watykańskim II Konkordat przestał być traktowany jako instrument kościelnych przywilejów, pozwalający utrzymać dominującą pozycję Kościoła, a stał się narzędziem do rozwiązywania problemów prawnych w stosunkach między Państwem a Kościołem – wyjaśniała na niedawnej konferencji w Warszawie poświęconej Konkordatowi Hanna Suchocka, ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej, w momencie podpisania umowy premier rządu RP.

Jedną z dziedzin objętych regulacją umowy konkordatowej jest instytucja małżeństwa. Kościół zawsze zabiegał, aby małżeństwo – ważne w obliczu prawa państwowego i prawa kanonicznego – było zawierane jednym aktem. Taka praktyka jest szeroko i od dawna znana w systemach prawnych demokratycznych państw. Oczywiście, sytuacja Kościoła w rządzonej po wojnie przez komunistów Polsce, nie sprzyjała uregulowaniu takich kwestii. Zawarcie małżeństwa kanonicznego o skutkach cywilnych stało się możliwe dopiero po wejściu w życie postanowień Konkordatu.






W Konkordacie podkreśla się, że między kandydatami do małżeństwa nie mogą istnieć przeszkody wynikające z prawa polskiego oraz że przy zawieraniu małżeństwa złożą oni oświadczenie woli o tym, że chcą przez ślub kościelny uzyskać także skutki cywilne. Fakt zawarcia małżeństwa musi zostać wpisany do Urzędu Stanu Cywilnego w terminie 5 dni od jego zawarcia. Wniosek w tej sprawie sporządza proboszcz parafii. – W pierwszych miesiącach funkcjonowania instytucji małżeństwa konkordatowego odnotowano kilkanaście przypadków niedochowania przez proboszczów pięciodniowego terminu zgłoszenia zawartego małżeństwa konkordatowego we właściwym urzędzie stanu cywilnego. Na ogół sprawy te załatwiono polubownie, co jednak nie wykluczyło przypadków kierowania pozwów do sądów powszechnych z żądaniem zadośćuczynienia ze strony proboszcza – podkreśla ks. Witold Adamczewski SJ, członek Kościelnej Komisji Konkordatowej.

Śluby konkordatowe bardzo szybko zaczęły cieszyć się powszechnym uznaniem i większość zawieranych obecnie w Polsce małżeństw wybiera tę formę ślubu. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2006 r. zawarto 226 181 związków małżeńskich, z czego 157 231 związków religijnych. Oznacza to, że tylko 31 proc. małżeństw zdecydowało się na ślub wyłącznie w Urzędzie Stanu Cywilnego.

Jedynie w polskim Konkordacie w sprawach małżeńskich bezwarunkowo rozdzielono kompetencje sądów kościelnych i państwowych. Oznacza to w praktyce, że orzekanie o ważności małżeństwa kanonicznego, a także w innych sprawach małżeńskich przewidzianych w prawie kanonicznym, należy do wyłącznej kompetencji władzy kościelnej, natomiast orzekanie w zakresie skutków określonych w prawie polskim, należy do kompetencji sądów państwowych. Orzeczenie więc o nieważności małżeństwa wydane przez sąd kościelny nie rozwiązuje małżeństwa, które nadal istnieje według prawa polskiego. Z kolei orzeczony przez sąd cywilny rozwód nie rozwiązuje małżeństwa kanonicznego.

Kolejny ważny zapis Konkordatu dotyczy uznania przez Państwo prawa do religijnego wychowania dzieci, a także zagwarantowanie, że w szkołach publicznych podstawowych i ponadpodstawowych oraz w przedszkolach organizowana będzie – zgodnie z wolą zainteresowanych – nauka religii w ramach planu zajęć. To bardzo ważny zapis, gdyż mimo wprowadzenia religii do szkół jeszcze przed podpisaniem Konkordatu, ciągle wszczynane były różnorakie próby mające wyprowadzić ją ze szkół. Inicjatorów takich akcji, zwłaszcza tych wywodzących się ze środowisk ateistycznych, przerażał zapewne fakt, że katechezą objętych jest 95 proc. uczniów szkół podstawowych i 90 proc. szkół ponadpodstawowych. Jest to znacznie więcej niż w czasach, gdy katecheza była tylko w salkach przykościelnych. Według najnowszych badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Warszawskim, stopień akceptacji społecznej nauczania religii w szkołach publicznych wzrósł z pięćdziesięciu kilku procent (na początku) do 70 procent obecnie.




Program nauczania oraz podręczniki opracowuje władza kościelna, a nauczyciele religii muszą posiadać upoważnienie (missio canonica) od biskupa diecezjalnego. Cofnięcie tego upoważnienia oznacza utratę prawa do nauczania religii. W sprawach treści nauczania i wychowania religijnego nauczyciele religii podlegają przepisom i zarządzeniom kościelnym, a w innych, przepisom państwowym. Dzieci i młodzież katolicka przebywające na koloniach i obozach mają możliwość wykonywania praktyk religijnych, w szczególności uczestniczenia we Mszy św. w niedziele i święta.

Kościół ma prawo zakładać i prowadzić placówki oświatowe i wychowawcze, w tym przedszkola oraz szkoły wszystkich rodzajów.

Warto tu dodać, że choć Konkordat gwarantuje obecność religii w szkołach, to nie zajmuje się takimi sprawami jak np. wynagrodzenie katechetów. – Uszczegółowienie tych zasad pozostawia się prawu wewnętrznemu kraju w oparciu o uzgodnienia Konferencji Episkopatu i władz ustawodawczych. Wynagrodzenie nauczycieli czy obecność stopnia z religii na świadectwie nie należy do Konkordatu i Stolica Apostolska nie będzie się mieszała w te sprawy – podkreśla abp Józef Kowalczyk, nuncjusz papieski. Dotyczy to także obecności religii na maturze.

Rzeczpospolita Polska uznaje osobowość prawną Kościoła katolickiego i wszystkich jego instytucji, które uzyskały taką osobowość na podstawie prawa kanonicznego. Państwo zapewnia Kościołowi katolickiemu, bez względu na obrządek, swobodne i publiczne pełnienie jego misji, co oznacza np. swobodę organizowania pielgrzymek i procesji. Tworzenie właściwych Kościołowi struktur (np. diecezji) należy do kompetentnej władzy kościelnej. Jurysdykcję biskupów polskich i granice naszych diecezji wiąże się z granicami Rzeczypospolitej.

Mianowanie i odwoływanie biskupów należy wyłącznie do Stolicy Apostolskiej, która będzie mianować biskupami w Polsce duchownych obywateli polskich. –To ostatnie – podkreśla abp Józef Kowalczyk – spowodowane jest przepisami prawa polskiego dotyczącymi osób prawnych, a nie wymogami Stolicy Apostolskiej.

W odpowiednim czasie poprzedzającym ogłoszenie nominacji biskupa diecezjalnego Stolica Apostolska podaje jego nazwisko do poufnej wiadomości rządu RP. Nie ma więc mowy o możliwości sprzeciwu władz państwowych wobec kandydata.





Rzeczpospolita Polska zapewnia Kościołowi katolickiemu wolność sprawowania kultu. Miejscom przeznaczonym do jego sprawowania i grzebania zmarłych Państwo gwarantuje nienaruszalność. Jedynie z ważnych powodów i za zgodą kompetentnej władzy kościelnej można przeznaczyć te miejsca na inny użytek.

Konkordat reguluje też sprawę dni wolnych od pracy w Polsce. Oprócz niedziel są to: Nowy Rok (Świętej Bożej Rodzicielki), drugi dzień Wielkanocy, Boże Ciało, 15 sierpnia (Wniebowzięcie NMP), 1 listopada (Wszystkich Świętych), Boże Narodzenie i 26 grudnia są dniami wolnymi od pracy. Po porozumieniu stron może nastąpić rozszerzenie powyższego wykazu.

Art. 16 Konkordatu dotyczy opieki duszpasterskiej nad żołnierzami, która powierzona jest ordynariuszowi polowemu. Zapewnia im możliwość swobodnego uczestniczenia we Mszy św. w niedziele i święta, jeśli nie koliduje to z ważnymi obowiązkami służbowymi. Została też uregulowana sprawa służby wojskowej. Kapłani, diakoni oraz zakonnicy zostają przeniesieni do rezerwy, a alumnom wyższych seminariów duchownych, osobom po złożeniu ślubów czasowych oraz nowicjuszom odracza się służbę wojskową ze względu na odbywanie nauki.

Konkordat zapewnia warunki do wykonywania praktyk religijnych i korzystania z posług religijnych osobom przebywającym w zakładach penitencjarnych, wychowawczych, resocjalizacyjnych oraz opieki społecznej i zdrowotnej. Mogą one uczestniczyć we Mszy św. w niedziele i święta oraz w katechizacji i rekolekcjach, a także korzystać z indywidualnych posług religijnych. Szczególnie ważna jest obecność kapelana w więzieniu. W przeszłości niejednokrotnie zdarzało się, że działalność ewangelizacyjna była uzależniona od dobrej czy złej woli kierownictwa placówki.

Konkordat reguluje też inne sprawy: działalność instytucji charytatywnych, prawo do swobodnego wydawania i drukowania przez Kościół publikacji związanych z jego posłannictwem, prawo do zakładania fundacji, przeprowadzania zbiórek pieniężnych, posiadania własnych środków przekazu.

Przez całe lata zgoda na budowę kościoła zależała od kaprysów władzy. Obecnie art. 24 Konkordatu jednoznacznie stwierdza, że Kościół ma prawo do budowy, rozbudowy i konserwacji obiektów sakralnych i kościelnych oraz cmentarzy. O potrzebie budowy świątyni i o założeniu cmentarza decyduje biskup. Budowę inicjują władze kościelne po uzgodnieniu miejsca z kompetentnymi władzami i po uzyskaniu wymaganych decyzji administracyjnych.






W tekście Konkordatu aż 17 razy znajdujemy odwołanie się do prawa polskiego. Np. w art. 18 prawo wiernych do zrzeszania się zgodnie z prawem kanonicznym, zostało uwarunkowane zachowaniem również przepisów prawa polskiego, jeśli poprzez swoją działalność dane stowarzyszenie wkraczałoby w sferę uregulowaną w tym prawie. Jeśli więc przy parafii powstałoby biuro turystyczne, musi działać zgodnie z polskim prawem, nawet gdyby organizowało tylko pielgrzymki.

– Konkordat z Polską odegrał ważną rolę ekumeniczną. Pośrednio bowiem przyczynił się do poszanowania praw innych Kościołów i związków wyznaniowych, mimo że wprost – ze względów formalnych, nie miał do nich zastosowania – podkreśla nuncjusz papieski w Polsce. – Uważano, że z uwagi na zasadę równouprawnienia Kościołów i wyznań w Rzeczypospolitej, prawa i obowiązki gwarantowane Kościołowi katolickiemu będą miały również zastosowanie do innych Kościołów. I tak się stało. Cieszymy się z tego – mówi abp Kowalczyk.

Po zawarciu Konkordatu niekatolicy wyrażali niepokój i dopatrywali się zagrożenia ich praw. Podnoszono też, że w chwili zawarcia Konkordatu, brak było w obowiązującej wówczas Konstytucji dyspozycji upoważniającej najwyższe organy władzy do uregulowania stosunków z Kościołem w formie umowy międzynarodowej. Zarzucano też, że fakt zawarcia Konkordatu oznacza przyznanie uprzywilejowanej pozycji Kościołowi katolickiemu, co powoduje naruszenie zasady równouprawnienia Kościołów, a tym samym nadanie Państwu charakteru wyznaniowego – katolickiego i dyskryminację innych Kościołów.

– Mimo że powyższe zarzuty były bezpodstawne, to jednak zahamowały proces ratyfikacji Konkordatu w Sejmie RP – napisał w ekspertyzie „Kwestia zgodności Konkordatu z Konstytucją” ks. prof. Józef Krukowski. – Bezpodstawność ta wynikła przede wszystkim z przyjęcia przez przeciwników ratyfikacji Konkordatu prymitywnego pojmowania zasady egalitaryzmu, polegającego na traktowaniu wszystkich związków wyznaniowych identycznie, czyli bez względu na istniejące między nimi różnice. Prawidłowe pojmowanie zasady równouprawnienia polega na traktowaniu związków wyznaniowych identycznie w tych sprawach, w których posiadają takie same atrybuty, np. publiczne sprawowanie kultu, a odmiennie w tych sprawach, w których posiadają inne atrybuty. W szczególności usiłowano zignorować wyjątkowy atrybut prawny przysługujący Kościołowi Katolickiemu, polegający na posiadaniu podmiotowości publiczno-prawnej w stosunkach międzynarodowych i wynikającej stąd zdolności do zawierania umów międzynarodowych. Fakt regulacji stosunków między Państwem i Kościołem katolickim w formie umowy międzynarodowej nie narusza więc zasady równouprawnienia Kościołów, ponieważ inne Kościoły nie posiadają podmiotowości publiczno-prawnej w stosunkach międzynarodowych – stwierdził ten wybitny polski prawnik-kanonista.





Komisje kościelna i rządowa


W maju 1998 r. została powołana przez Stolicę Apostolską Kościelna Komisja Konkordatowa, na czele której stanął bp Tadeusz Pieronek. Celem komisji jest wprowadzanie w życie zapisów konkordatowych i podejmowanie problemów związanych z relacjami Państwo – Kościół. Wkrótce powstała też Rządowa Komisja Konkordatowa.

Pierwsze wspólne spotkanie obu komisji miało miejsce 19 czerwca 1998 r. – Najpilniejszą sprawą bezpośrednio po powołaniu komisji było wprowadzenie w życie zapisów dotyczących uznania przez Państwo skutków cywilnych małżeństwa wyznaniowego. Pierwszym owocem prac Kościelnej Komisji Konkordatowej było przygotowanie dla Episkopatu propozycji tekstu dekretu generalnego w sprawie zakazu zawierania małżeństw kanonicznych bez skutków cywilnych – mówi członek Kościelnej Komisji Konkordatowej ks. Witold Adamczewski SJ. Już w listopadzie 1998 r. Kościelna Komisja Konkordatowa opracowała tekst instrukcji w tej sprawie i na Boże Narodzenie 1998 r. mogły być zawarte pierwsze małżeństwa konkordatowe.

W październiku 1998 r. na spotkaniu komisji kościelnej i rządowej powołano trzy zespoły robocze: ds. ubezpieczeń osób duchownych i spraw finansowych Kościoła, ds. szkolnictwa oraz ds. duszpasterstwa w szpitalach i więzieniach. Kościół odrzucił propozycję, aby kapelani więzienni byli funkcjonariuszami Służby Więziennej, mieli mundury, stopnie itp. Mają być ludźmi Kościoła. Komisja wydała instrukcję dotyczącą sposobu powiadamiania organów państwowych o uzyskaniu osobowości prawnej przez terytorialne i personalne instytucje kościelne.

Na posiedzeniach komisji kościelnej i rządowej omawiane są czasem sprawy drobne, ale istotne. Np. niektóre urzędy paszportowe odmawiały przyjmowania od sióstr zakonnych zdjęć w welonach. Są i poważniejsze. Sądy kościelne mają duże trudności w zdobywaniu dokumentacji medycznej w sprawach o nieważności małżeństwa ze względu na chorobę psychiczną czy impotencję. Przed komisjami wciąż wielkie zadanie – podjęcie tematu spraw finansowych Kościoła.