Żywność czy biopaliwa?

Irena Świerdzewska

publikacja 27.05.2008 21:34

Nagły kryzys żywnościowy dotknął świat. Wkrótce w biedzie znaleźć może się 100 mln osób. Ceny ryżu i zbóż wciąż idą w górę. W jakim stopniu ta sytuacja dotyczy Polski? Czy na pewno nie zagraża nam głód? Idziemy, 25 maja 2008

Żywność czy biopaliwa?



W ciągu 2 miesięcy umrze z głodu do 300 tys. ludzi – taką dramatyczną informację o sytuacji w kraju podała niedawno południowokoreańska organizacja humanitarna. Alarmujące apele od kilku tygodni płyną ze strony światowych organizacji i instytucji. – Wskutek szybkiej zwyżki cen artykułów żywnościowych na ostre niedożywienie cierpią 2 miliardy ludzi na świecie, a dalsze 100 milionów osób w krajach rozwijających się znajdzie się w strefie bezwzględnego ubóstwa – ostrzega prezes Banku Światowego Robert Zoellick. Szczególnie trudna sytuacja dotyczy kontynentu azjatyckiego, na którym zamieszkuje 60% ludności całego świata. Azjatycki Bank Rozwoju ostrzegł, że ponad 1 miliard Azjatów może znaleźć się ponownie w krańcowym ubóstwie. Stanie się tak, jeśli nie otrzyma dodatkowej pomocy, by przeciwdziałać rosnącym szybko cenom żywności.

Według szacunków Banku Światowego ceny artykułów spożywczych podwoiły się w ciągu dwóch lat. Drożejąca w bezprecedensowym tempie żywność stała się w ostatnich tygodniach przyczyną demonstracji w wielu krajach, między innymi w Egipcie, na Haiti, w Argentynie, Kamerunie i Bangladeszu. Ponad tysiąc kobiet zgromadziło się przed budynkiem Kongresu w Peru. Były to właścicielki jadłodajni dla ubogich, w których można zjeść całodzienny posiłek za mniej niż jednego dolara: uderzając w puste garnki i patelnie, domagały się zwiększenia subsydiów na żywność o 30%. W Peru spośród 28 mln mieszkańców aż 42% żyje poniżej poziomu ubóstwa. Światowy Program Żywnościowy (WFP) Organizacji Narodów Zjednoczonych porównał rozprzestrzenianie się kryzysu żywnościowego na świecie z "cichym tsunami", które wkrótce może pogrążyć w głodzie i ubóstwie ponad 100 milionów ludzi.



Tąpnięcie zapasów


Przez ostatnie lata słyszeliśmy raczej o nadprodukcji żywności. Skąd więc wzięło się tak gwałtowne odwrócenie tendencji, że mówi się wręcz o wyczerpaniu zapasów? Na obecną sytuację określaną jako światowy kryzys żywności złożyło się kilka czynników. Jednym z nich jest rozwój gospodarczy Chin i Indii. Znacząco podniosły się dochody mieszkańców tych najliczniejszych przecież krajów świata, gdzie przeciętny obywatel wydaje teraz więcej na konsumpcję. Stąd aż kilkakrotnie wzrosło spożycie mięsa przez jedną osobę – do 50 kg wołowiny rocznie.

Kolejna przyczyna wzrostu cen zboża wynika ze zmniejszenia powierzchni upraw. Z jednej strony to skutek zmian klimatycznych. W Australii z powodu suszy o 98% spadła produkcja ryżu. Inne kraje zmniejszyły produkcję żywnościową z powodów politycznych. Zimbabwe, uważane przez dziesiątki lat za spichlerz Afryki, wskutek fatalnych rządów prezydenta Roberta Mugabe, doczekało się inflacji rzędu 100 000% i 80%-owego bezrobocia. Nie jest w stanie wyżywić własnych obywateli, którzy dożywają tylko 30 lat!





Gospodarka światowa przypomina system naczyń połączonych. Wpisuje się w nią także polityka Unii Europejskiej. – Światowe ceny zbóż w ostatnich miesiącach ogromnie wzrosły, a publiczne i prywatne zapasy zbóż spadły do poziomu najniższego od 40 lat – nie omieszkali zaznaczyć w rezolucji z października ubiegłego roku eurodeputowani. Wśród nich ze strony polskiej posłowie Adam Bielan, Janusz Wojciechowski, Andrzej Zapałowski, Zdzisław Podkański, Ewa Tomaszewska, Zbigniew Kuźmiuk, Ryszard Czarnecki i Mieczysław Janowski. W 2006 r. plony zbóż w Unii Europejskiej wyniosły zaledwie 265,5 mln ton, co dawało tylko milion ton na interwencje w 2007 r. Zmniejszenie zapasów żywności na świecie szczególnie odczuły kraje o niskich dochodach i deficycie żywności, należące do grupy krajów rozwijających się. Koszty importowanego zboża osiągnęły wśród nich w latach 2007–2008 niespotykany dotychczas poziom –28 mld $, czyli o około 14% więcej w stosunku do i tak już wysokiego poziomu z roku 2006.

– Dotychczas prowadzona była walka z nadprodukcją żywności w Europie. Obecnie sytuacja zmieniła się i zapanował odwrotny kierunek. Jednak brakuje danych o potrzebach żywnościowych Europy. Konieczna jest nowa polityka w zakresie produkcji rolnej – nie ukrywa poseł Janusz Wojciechowski, wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w UE.



Rzepak zamiast ziemniaka


Jako jedną z przyczyn kryzysu żywnościowego podaje się produkcję biopaliw. To prawda, że na największą skalę odbywa się ona na kontynencie amerykańskim. Tam 20% kukurydzy przeznacza się na uzyskanie alkoholu dodawanego jako biopaliwo do silników. Toteż rolnicy chętnie przestawiają się na uprawy roślin energetycznych, bo te przyniosą im pewny zbyt i wysokie zyski. Niestety, skutkuje to zmniejszeniem areału pod zasiew zbóż i soi, co winduje ceny obu tych produktów. W opinii Międzynarodowego Funduszu Walutowego subsydiowanie amerykańskich farmerów uprawiających kukurydzę przeznaczoną do produkcji biopaliwa jest jednym z bardzo istotnych czynników kryzysu żywności.

W krajach Unii Europejskiej produkcja biopaliw nie jest jeszcze prowadzona na tak dużą skalę jak w USA, wykazuje jednak tendencje do szybkiego wzrostu. Od 2004 r. powierzchnia upraw roślin energetycznych podniosła się dziesięciokrotnie – do 2,84 milionów ha. Także w Polsce rolnicy będą zainteresowani produkcją roślin energetycznych i nie można im się dziwić. W unijnej kasie zarezerwowano 90 mln euro rocznie na dopłaty do takich upraw. Obok ceny za produkt rolnik do każdego ha może otrzymać 45 euro. W Polsce na liście roślin, które otrzymają takie dopłaty w roku 2008 znalazły się m.in.: rzepak, rzepik, żyto, kukurydza, len włóknisty, a także buraki cukrowe i soja, wierzba energetyczna i topola. Już obserwować można zmianę areałów upraw.: w 2004 r. uprawy rzepaku i rzepiku zajęły 538 tys. ha, w 2005 – 550 tys. ha, a w 2006 – 624 tys. ha. Na przestrzeni tych lat spadła zaś uprawa ziemniaków. Poza roślinami energetycznymi rolnicy mogą otrzymać też płatności bezpośrednie do takich upraw jak pomidory czy truskawki i maliny.




Komisja Europejska założyła, że do roku 2020 biopaliwa stanowić mają 10% domieszki w spalanych w silnikach produktach ropopochodnych. A wszystko po to, by o 20 proc. ograniczyć emisję dwutlenku węgla – gazu, który odpowiada za zmiany klimatyczne na Ziemi. – Przy spalaniu biopaliw emisja CO2 do atmosfery jest niższa niż przy spalaniu tradycyjnych paliw. Jednak o pozytywnym bilansie można mówić dopiero po przeanalizowaniu procesu produkcji biopaliw. Należy sprawdzić czy właśnie ich produkcja i transport nie powodują nadmiernego uwalniania się do atmosfery CO2 – ocenia dr Wiesława Walisiewicz-Niedbalska z Instytutu Chemii Przemysłowej. Jak podkreśla poseł Wojciechowski, obecnie potrzebna jest weryfikacja biopaliw: czy ich produkcja jest sprawą sensowną. W obecnej sytuacji najważniejsza powinna być kwestia produkcji żywności, na następnym miejscu można brać pod uwagę sprawę ochrony środowiska, a dopiero na kolejnym dostarczanie energii przy użyciu roślin energetycznych – ocenia Janusz Wojciechowski.

Nie ma jednak odważnych w strukturach UE, którzy chcieliby rzetelnie zająć się pokazaniem całej prawdy. Wątpliwości co do korzyści wprowadzenia biopaliw zgłaszały już Anglia i Francja. Najostrzej wypowiedział się ekspert ONZ ds. żywności Jean Ziegler: „produkcja biopaliw jest dziś zbrodnią przeciwko ludzkości". Choć Europejska Agencja ds. Środowiska, która przygotowuje także ekspertyzy naukowe dla Komisji Europejskiej, przestrzegła przed zwiększoną produkcją biopaliw jako "zagrożeniem dla środowiska naturalnego", rzecznik KE ds. energii Ferran Tarradellas ocenia, że KE nie planuje zrewidowania problemu opłacalności biopaliw.

Zniecierpliwieni brakiem reakcji ze strony UE Brytyjczycy zwrócili się do Banku Światowego o sporządzenie pilnej analizy amerykańskiego i europejskiego programu wykorzystania biopaliw wobec oznak narastającego kryzysu na światowym rynku żywności. Kanclerz skarbu Alistair Darling oczekuje, że analiza będzie gotowa na najbliższy, czerwcowy szczyt państw G7. W Anglii rosną ceny nie tylko chleba, ale także innych produktów żywnościowych oraz energii. Jak ocenił Darling, po raz pierwszy od pokoleń doszło do sytuacji, kiedy inflacja nie jest wynikiem złego prowadzenia brytyjskiej gospodarki, ale spowodowana jest skutkiem cenowym importowanych produktów.



Dopłaty do produkcji


Poseł Filip Kaczmarek, z Komisji Rozwoju UE, zajmującej się pomocą dla krajów rozwijających się ocenia, że biopaliwa nie są kluczowym ogniwem w problemie wzrostu cen żywności. – Nie porusza się tej sprawy w rezolucji, to dość drażliwa kwestia w polityce Unii Europejskiej – zaczyna. – Uważam, że jednym z zasadniczych powodów wzrostu cen żywności może być subsydiowanie jej produkcji. Poprzez dopłaty bezpośrednie sztucznie zwiększa się dochody producentów rolnych. Problem dotyczy nie tylko krajów UE, ale także USA, Australii, a nawet – choć w mniejszym stopniu – także Brazylii – konkluduje Kaczmarek.





Strategia UE w zakresie rolnictwa zaczyna spotykać się z krytyką od wewnątrz. W rezolucji z października 2007 r. eurodeputowani zawarli zapis, że polityka UE prowadzi do ograniczenia produkcji rolnej i wydaje się coraz bardziej sprzeczna z potrzebami konsumentów. Ceny zbóż, mleka, owoców i warzyw wzrosły w ciągu ostatnich lat niemal dwukrotnie w wielu krajach Europy, takich jak Włochy, Polska, Irlandia czy Litwa. W Polsce od 2003 r. ceny chleba wzrosły o 22,6%, jabłek o 83,8%, a ceny ziemniaków o 95,5%, natomiast we Włoszech ceny chleba wzrosły we wrześniu 2007 r. o 79%. Eurodeputowani zwrócili uwagę na konieczność zmian w zakresie produkcji mleka: „wzrost cen mleka w 2007 r. odpowiada niewielkiej, lecz pilnie potrzebnej podwyżce dochodów producentów mleka, ale stanowi problem z punktu widzenia konsumentów i utrudnia uzyskanie wymaganych dostaw produktów mlecznych, na przykład na potrzeby szkół i szpitali”. Eurodeputowani podkreślili przy tym „potrzebę zachowania europejskiego modelu rolnictwa”. Wszystko po to, by utrzymać stabilność krajowych rynków rolnych, ochronić je przed międzynarodowymi wahaniami cen.

Póki co UE próbuje ratować sytuację sterując w inny sposób rynkiem upraw. W związku z kryzysem żywnościowym w 2008 r. zawieszono odłogowanie gruntów. W ten sposób 2,9 mln ha mogło pójść pod produkcję zbóż. Przewiduje się, że dzięki temu plony wzrosną o około 10 mln ton. Jednak Rada nie przyjęła poprawek Parlamentu zmierzających do zawieszenia obowiązku odłogowania gruntów na rok 2009 r. Głos w tej sprawie zabrała część eurodeputowanych. Wrazili nadzieję, że temat zostanie podjęty przy najbliższej ocenie stanu Wspólnej Polityki Rolnej.

Problem zachwianej polityki żywnościowej jak wrzód dojrzewał więc przez długi czas, by w końcu dojrzeć i pęknąć.



A skutek żałosny


Niedożywienie w linii prostej pociąga za sobą rozwój chorób i większą umieralność ludzi. Trwający światowy kryzys żywności stawia też poważne wyzwanie edukacji. Dyrektor Generalny UNESCO Koichiro Matsuura ostrzegł, że brak żywności może doprowadzić do redukcji liczby dzieci, które zapisują się do szkół w Afryce. „Jak wszędzie, w Ugandzie, koszty elektryczności, wody, paliwa i żywności wzrosły anormalnie. Bardzo trudno będzie poradzić sobie z tak wysokimi kosztami utrzymania” – taką notatkę otrzymali uczniowie Żeńskiej Szkoły w Nabisunsa. Wiele szkół prywatnych podniosło czesne.





W Polsce, choć nie tak drastycznie jak na kontynencie afrykańskim czy azjatyckim, to jednak wszyscy odczuwamy wzrost cen żywności. Uderza on zwłaszcza w rodziny, gdzie dochody starczały niewiele ponad zaspokojenie podstawowych potrzeb konsumpcyjnych. Według oceny Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w drugim kwartale tego roku ceny wzrosły o 7% w stosunku do tego okresu przed rokiem. Dr Jadwiga Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej optymistycznie jednak ocenia sytuację w Polsce, prognozując, że w ciągu najbliższych miesięcy będą obniżać się ceny owoców czy zbóż. Wiele zależeć będzie od jakości polityki rolnej w krajach UE. W mijającym tygodniu Parlament Europejski miał zająć się sprawą kryzysu żywnościowego.

O potrzebie szybkiego rozwiązania kryzysu mówi coraz częściej także Stolica Apostolska. Watykan domaga się, by zwalczanie ubóstwa i głodu traktowano jako problem sprawiedliwości społecznej. Kwestię tę podniósł abp Celestino Migliore podczas debaty o Milenijnych Celach Rozwoju, która odbyła się 4 kwietnia w ramach 62. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Benedykt XVI w czasie obchodzonego ostatnio Światowego Dnia Wyżywienia (16 X 2007 r.) wystosował specjalne orędzie do dyrektora generalnego FAO, Jacquesa Dioufa. Nawiązując do tematu obchodów – "Prawo do wyżywienia" – Papież zaapelował o "wyzwolenie od głodu milionów istot ludzkich, których życie jest w niebezpieczeństwie z powodu braku codziennego chleba". Zdaniem Ojca Świętego trudności w zapewnieniu prawa do wyżywienia należy przypisać nie tylko przyczynom naturalnym, ale przede wszystkim "sytuacjom będącym skutkiem postępowania ludzi".

• Co 3,6 sekundy jeden człowiek na świecie umiera z głodu.
• Co roku na świecie umiera z głodu 15 milionów dzieci.
• Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 1/3 ludności świata jest dobrze odżywiona, 1/3 jest niedożywiona, a 1/3 głoduje.
• 1/12 ludzi na świecie choruje z niedożywienia, w tym 160 milionów dzieci poniżej piątego roku życia (FAO).
• Niedożywienie powoduje 55% z wszystkich zgonów dzieci na świecie.
• Niedożywienie dotyka połowę dzieci poniżej piątego roku życia w Azji Południowej i 1/3 dzieci w Afryce Subsaharyjskiej.
• Około 1,3 miliarda ludzi na świecie żyje za mniej niż 1 dolara dziennie.
• 1,3 miliarda ludzi nie ma dostępu do czystej wody.
• Za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła pełna głodnych dzieci mogłaby przez 5 lat wydawać codzienny posiłek południowy. Statystycznie suma pieniędzy wydana w ciągu tygodnia na zbrojenia jest równa kosztom wyżywienia głodujących ludzi na całym świecie przez okres jednego roku.
• Jedna Europejka wydaje miesięcznie na kosmetyki tyle, ile afrykańska kobieta na utrzymanie całej swojej rodziny przez rok.


Źródło: Polska Akcja Humanitarna; Polski Czerwony Krzyż