Tygodniowy przegląd prasy - 16 sierpnia 2008

publikacja 14.08.2008 09:55

Kęskrawiec mnoży cyfry i pełne oburzenia słowa najrozmaitszych ludzi, którzy z oddawanym Kościołowi majątkiem, zabranym mu niezgodnie z ówczesnym, komunistycznym prawem, wiążą jakieś plany. Tak się składa, że najbardziej niezadowoleni są z działalności komisji reprezentanci ugrupowań lewicowych.

Tygodniowy przegląd prasy - 16 sierpnia 2008



Ani Wprost, ani Polityka nie napisały w tym tygodniu niczego, co mogłoby nas szczególnie zainteresować. Powstałą w ten sposób lukę zapełnił Newsweek (nr 33 z 17 sierpnia 2008).

W Newsweeku Marek Kęskrawiec kolejny raz zajmuje się tematyką rekompensat za utracone w czasach PRL-u mienie kościelne. I jak zawsze w tonie sensacyjnym i oskarżycielskim: „Rekompensaty za utracone mienie kościelne stały się źródłem podejrzanych interesów, którym patronują kolejne rządy” - rzuca na początek.

Dalej jest jeszcze gorzej: „W obawie przed gniewem hierarchów kościelnych polskie władze od lat godzą się na łamanie prawa. Niezależnie, czy krajem rządzi SLD, PiS czy PO, nikt nie ma odwagi ukrócić działalności przedziwnej instytucji, narażającej budżet państwa i samorządy na wielomilionowe straty. Chodzi o funkcjonującą przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Komisję Majątkową, zajmującą się od 18 lat przyznawaniem rekompensat za mienie zawłaszczone Kościołowi przez władze komunistyczne”.

Zdaniem Newsweeka „Powołana ze szlachetnych pobudek instytucja nie ma dziś nic wspólnego z naprawianiem krzywd. Raczej sama morzy ich nowy katalog. Dwunastoosobowy twór kościelno-rządowy wyspecjalizował się w podejmowaniu decyzji na niejawnych posiedzeniach na podstawie wycen majątkowych mających niewiele wspólnego z rzeczywistością. I nic z tym nie można zrobić. Orzeczenia komisji są bowiem ostateczne i nieodwołalne”.

Kęskrawiec starannie dobiera przykłady decyzji komisji, które można przedstawić jako krzywdzące dla rozmaitych osób i grup. Mnoży cyfry i pełne oburzenia słowa najrozmaitszych ludzi, którzy z oddawanym Kościołowi majątkiem, zabranym mu niezgodnie z ówczesnym, komunistycznym prawem (bo tylko taką część dawnego majątku kościelnego polskie państwo zdecydowało się przed laty zwrócić) wiążą jakieś plany. Tak się składa, że najbardziej niezadowoleni są z działalności komisji reprezentanci ugrupowań lewicowych.

Marek Kęskrawiec w swoim tekście nie wyakcentował, że krytykowana przez niego komisja zgodnie z ustawą powinna zakończyć swoją działalność wiele lat temu. A temu, że nadal musi działać, winna jest wyłącznie strona państwowa, czyli kolejne ekipy rządzące Polską. Na tym polega łamanie przez nie prawa, a nie na spóźnionym zwracaniu polskim katolikom niewielkiej części zagrabionych im przez komunistów dóbr.





„Kości zostają dzielone” to tekst Dariusza Wilczaka i Tomasza Wojciechowskiego, opublikowany w tym samym numerze Newsweeka. „Stara tradycja w nowym opakowaniu. Aby przyciągnąć wiernych, polskie kościoły prześcigają się w pozyskiwaniu relikwii” - anonsują swoje dzieło dwa dziennikarze.

„Kościoły starają się o relikwie, bo przykuwają one uwagę nie tylko wiernych, ale i turystów. Parafie rekordzistki mają prawie sto świętych cząstek, a biura podróży zaczynają się specjalizować w ofercie pielgrzymek związanych z oglądaniem relikwii. Dla wielu miejscowości, szczególnie tych najmniejszych, położonych daleko od turystycznych szlaków, posiadanie relikwii to jedyna szansa, żeby ktokolwiek do nich zajrzał, zostawił pieniądze na straganie z pamiątkami, po modlitwie odwiedził miejscowy bar, zrobił zakupy albo został na noc u gospodarzy wynajmujących pokoje gościnne” - piszą dziennikarze Newsweeka, tropiąc w Polsce parafie, w których kult relikwii jest szczególnie rozwinięty. Starają się swoją tezę podeprzeć wypowiedziami autorytetów: „Od kilku lat można zaobserwować renesans kultu relikwii. W dodatku wspierany i animowany przez niektórych hierarchów, choćby takich jak biskup Alojzy Orszulik, który ostatnio zainicjował u siebie, w Łowiczu, odnowienie kultu św. Jadwigi, patronki miasta - twierdzi Andrzej Datko, socjolog religii z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według niego rocznie pielgrzymuje po Polsce około 5-6 milionów wiernych, z czego prawie milion udaje się do sanktuariów, by zobaczyć relikwie świętych. - Kult relikwii bez wątpienia jest formą pobożności - uważa ksiądz profesor Jan Kracik z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. - Niektórzy proboszczowie robią to jednak na zasadzie naśladownictwa: sąsiednia parafia ma kości swojego świętego, to i my zdobędziemy relikwię naszego patrona. Czasem trudno wyznaczyć granicę między kultem a zbieractwem i w kolekcjonowaniu relikwii można zagubić to, co najważniejsze, czyli sacrum”.

Jednak sami niezbyt dokładnie odrobili lekcję. Napisali: „Obowiązujący od niedawna nowy katechizm Kościoła na temat relikwii wypowiada się bardzo oszczędnie”. Ciekawe, gdzie w Katechizmie Kościoła Katolickiego pada słowo „relikwie”?

Przerażenie budzi początek artykułu Moniki Rębały w Newsweeku, zatytułowanego „Syn czy córka?” Autorka pisze: „Na to pytanie ginekolodzy w Azji wolą nie odpowiadać przyszłym matkom. Odpowiedź córka wciąż bowiem brzmi jak wyrok”.

Jest jednak w nim troche optymizmu: „Z początkiem sierpnia kobiety w ciąży w Korei Południowej będą mogły poznać płeć dziecka jeszcze przed jego narodzeniem. Trybunał Konstytucyjny w Seulu po ponad 20 latach uchylił przepis, który zabraniał lekarzom przekazywania rodzicom tego typu informacji. Wprowadzono go w 1987 r., by zapobiec rosnącej liczbie aborcji żeńskich płodów. Religia konfucjańska, którą wyznaje oficjalnie 23 proc. Koreańczyków (choć odcisnęła piętno na obyczajowości całego narodu), zakłada, że tylko męski potomek może kontynuować linię rodu i opiekować się duchami przodków. Zgodnie z tą tradycją to synowie powinni zostać z rodzicami na starość, podczas gdy córki przenoszą się do domu męża. Nauki Konfucjusza młodzi Koreańczycy coraz częściej skłonni są między bajki włożyć”.

Interesujące są również końcowe zdania tekstu: „Chińczycy po cichu rozważają odejście od obowiązującej od blisko 30 lat polityki jednego dziecka. Ostatnio władze pozwoliły mieć kolejnego potomka rodzicom, którzy w marcowym trzęsieniu ziemi w Syczuanie stracili jedyne dziecko. Wietnam dwa lata temu wprowadził zakaz informowania rodziców o płci potomka, by rodzice nie usuwali żeńskich płodów. W obu tych krajach, a także w Indiach, prowadzone są kampanie społeczne, które mają dowartościować dziewczynki w oczach rodziców. W latach 90. w Korei furorę zrobiło hasło: ‘Jedna córka warta jest dziesięciu synów’. Ciekawe, czy obecnie zyska popularność także w Chinach” - zastanawia się dziennikarka Newsweeka.

Newsweek postanowił też przygotować raport o przeciętnej polskiej rodzinie. Przygnębiająca lektura.