Mężczyzna – jakiej płci?

Piotr S. Mazur

publikacja 25.09.2006 09:51

Czasy współczesne skłaniają do stawiania wielu dramatycznych a zarazem paradoksalnych diagnoz. Mówi się o kryzysie rodziny, autorytetu, nauki, religii czy wreszcie cywilizacji. Wygląda na to, że charakter cywilizacji ma niemały, a może nawet decydujący wpływ na dookreślenie ról społecznych mężczyzny i kobiety. Kwartalnik "Cywilizacja", 17/2006




Czasy współczesne skłaniają do stawiania wielu dramatycznych a zarazem paradoksalnych diagnoz. Mówi się o kryzysie rodziny, autorytetu, nauki, religii czy wreszcie cywilizacji. Do listy tej można również dodać kryzys mężczyzny, a właściwie jego społecznej roli. Trzeba bowiem zauważyć, że „kryzys” ten ma się nijak do świata islamu, w którym mężczyzna odgrywa rolę dominującą, ale przede wszystkim w którym istnieje klarowny podział ze względu na płeć i nic nie wskazuje na to, żeby w przewidywalnej przyszłości miały pod tym względem nastąpić jakieś zmiany. W szerszym wymiarze problem taki nie zaistniał dotychczas także w dziejach naszej cywilizacji. Wygląda więc na to, że charakter cywilizacji ma niemały, a może nawet decydujący wpływ na dookreślenie ról społecznych mężczyzny i kobiety.

Inklinacje naturalne człowieka

Św. Tomasz z Akwinu wyjaśniając zagadnienie prawa naturalnego podkreślał, że jego nakazy wynikają z istnienia naturalnych skłonności – inklinacji do dobra: „Istnieje bowiem w człowieku inklinacja do dobra, wspólna wszystkim substancjom, o ile każda z substancji zmierza do zachowania swego istnienia naturalnego (...). Następnie jest w człowieku inklinacja bardziej wyspecjalizowana, wspólna wszystkim istotom żyjącym. I zgodnie z nią mówi się, że do naturalnego prawa należy to, o czym natura poucza wszystkie istoty żyjące, a tym jest związek pierwiastka męskiego i żeńskiego (...). W trzecim znaczeniu jest w człowieku inklinacja do dobra zgodnie z naturą rozumu właściwą dla człowieka” [1]. Tak więc za Akwinatą w tradycji filozofii realistycznej wskazuje się trzy zasadnicze skłonności człowieka: do zachowania życia, do przekazywania życia, i do rozwoju osobowego.

Inklinacje te ujawniają ludzką naturę, która ma charakter duchowo-cielesny. Obok więc skłonności wspólnych człowiekowi i światu ożywionemu jest też transcendująca przyrodę skłonność do aktualizacji spotencjalizowanej, lecz zarazem osobowej natury. Inklinacje te nie mogą ulec istotnej zmianie, o ile człowiek miałby nadal być człowiekiem. Z racji tego, czym są, ich realizacja stanowi niezbywalne dobro osobowe tak dla mężczyzny jak i dla kobiety. Zarazem jednak ujawniają one właściwy tym odmiennym płciom sposób ich aktualizacji przede wszystkim w sferze przekazywania życia.

Naturalne skłonności, które stanowią jeden z istotnych składników ludzkiego działania, nie są od siebie odizolowane. Wyłania je ten sam byt i choć bezpośrednio mogą być nakierowane na różne przedmioty i służyć różnym celom, to ostatecznie przyporządkowane są do dobra osobowego. Tak więc ludzka skłonność do przekazywania życia nie może być odseparowana od skłonności do jego zachowania czy inklinacji do rozwoju osobowego. Realizując inklinację wyższego rzędu człowiek może podporządkować jej inklinacje rzędu niższego, a czasem te ostatnie może wręcz przezwyciężyć. Zarazem jednak skłonność do aktualizacji potencjalności osobowych musi łączyć się z tymi skłonnościami, które płyną z biologicznego uposażenia człowieka.

Nietrudno dostrzec, że ludzka płciowość ujawnia się przede wszystkim w kontekście inklinacji do przekazywania życia. Zasadniczy sens tak męskości jak i kobiecości bierze się ze sposobu przekazywania istnienia na drodze szczególnego współdziałania dwóch odmiennych płci. Sama więc płciowość predestynuje człowieka do określonego sposobu przekazywania życia, ale zarazem nie jest odseparowana od innych aktów ludzkich. Wręcz przeciwnie, jej fundamentalny charakter powoduje, że musi ona znajdować jakieś odzwierciedlenie nie tylko w indywidualnych działaniach człowieka, ale i w sposobie urządzenia życia zbiorowego – cywilizacji. Tak więc charakter cywilizacji może sprzyjać rozumnej realizacji tych inklinacji bądź tworzyć dla nich różnorodne przeszkody.



Mężczyzna a przekazywanie życia

M.A. Krąpiec podkreśla, że istotnym znamieniem cielesnej natury człowieka jest przekazywanie życia na sposób płciowy. I temu właśnie przyporządkowany jest cały ludzki organizm. „Fakt płciowości każdej ludzkiej jednostki przenika cały jej organizm i nie może być traktowany w kategoriach przypadłościowych” [2]. Samo zaś rozumienie natury jest przyporządkowane temu, co powstaje na drodze rodzenia. W przypadku człowieka ta natura, która przyporządkowuje go do rodzenia, jest naturą męską lub żeńską. Ujawniając komplementarność mężczyzny i kobiety we wzajemnym darowaniu się i w przekazywaniu życia, zarazem poprzez realizowane w świecie akty naznacza wszelkie czynności człowieka [3]. „Wszelkie”, a więc nie tylko biologiczne, ale także psychiczne i duchowe. „(...) Nie ma i nie może być czynności człowieka (mężczyzny lub kobiety) wydestylowanej od płci, gdyż byłoby to «wydestylowanie» od podstaw ludzkiej natury (...)” [4].

Tak więc z racji przyporządkowania każdego człowieka do określonego sposobu przekazywania życia bądź jako kobiety, bądź jako mężczyzny, istnieje naturalna między nimi różnica. Charakterystyczne jest to, że w naszej cywilizacji, była ona w przeszłości uznawana za tak istotną, że niekiedy stanowiła uzasadnienie zróżnicowania godności osób, niemal jakby odnosiło się to do różnych gatunków. Chrześcijaństwo od początku niosło ze sobą orędzie o równej godności osobowej mężczyzny i kobiety, ale zarazem nie tylko nie zniosło naturalnej różnicy między płciami, ale ją uwydatniło. Dlatego afirmując ludzką godność mężczyzny i kobiety św. Paweł dawał równocześnie właściwe tym odmiennym płciom wskazania o charakterze obyczajowym [5].

Zróżnicowanie płciowe, jak podkreśla M.A. Krąpiec, wpływa na kształt ludzkiego życia i na sposób realizacji skłonności naturalnych. Inklinacje, które ujawniają się w sferze życia ludzkiego, nie ulegają na przestrzeni wieków większym zmianom. Miejsce mężczyzny w zaistnieniu nowego człowieka jest trwałe, ale już jego odczytanie i wynikające z tego ukształtowanie relacji społecznych, choćby tak ważnych, jak te w rodzinie, podlega znacznie większym zmianom. Oprócz tego jest jeszcze cała złożona sfera życia zbiorowego, które różnym płciom i ludziom w różnym wieku przypisuje właściwe lub niewłaściwe dla danego rodzaju role społeczne. W cywilizacji personalistycznej nie są one oczywiście oderwane od odczytania natury bytów, ale zarazem jest też w nich obecne dziedzictwo przeszłości, w której mężczyzna odgrywał znaczącą rolę.

Obecne osłabienie czy załamanie pozycji mężczyzny jest wynikiem splotu wielu czynników. Nie jest to tylko efekt naporu ideologii równości i zmiany w sferze moralności, u podstaw których leży niewątpliwie laicyzacja i sekularyzacja społeczeństw Zachodu. Równie dobrze można dziś pytać o ideał mężczyzny. Czy nasze czasy go mają, a jeśli już, to czy rzeczywiście jest to wzorzec mężczyzny, czy raczej nieokreślonego osobnika pozbawionego płci? Trzeba też zwrócić uwagę na inne niż w przeszłości uwarunkowania zewnętrzne zmieniające sposób życia społeczności, które stanowią ważny czynnik kształtowania ról społecznych. Nie wydaje się jednak, by okoliczności te mogły determinować pozycję społeczną mężczyzny w całkowitym oderwaniu od podstawowego przyporządkowania wynikającego z inklinacji naturalnych.

Kierunek zmian cywilizacyjnych

Przemiany społeczne i cywilizacyjne, jakich doświadczamy, wpływają na przewartościowanie tradycyjnych ról społecznych każdego członka rodziny. Inne w porównaniu z przeszłością jest dziś miejsce w społeczności dziecka czy człowieka w podeszłym wieku. Zmienia się też miejsce mężczyzny i kobiety, którym proporcjonalnie do naturalnego uposażenia dawne społeczności przypisywały odpowiednie role. Dlatego mężczyzna, jako silniejszy, podejmował obowiązki wiążące się z większym niebezpieczeństwem, np. brał udział w wojnie, a dla odmiany zadaniem kobiety było dbanie o ognisko domowe. Społeczności epok wcześniejszych wyraźnie oddzielały te sfery aktywności, które są domeną mężczyzn i te, które stanowią domenę kobiet. Tej tradycyjnej odrębności, za którą szło rozgraniczenie tego, co właściwe dla danej płci, nie gwarantuje dziś nauka, sport, życie polityczne, wojna, obyczajowość, praca, zainteresowania ani nawet religia. Coraz mniej jest tzw. męskich czy kobiecych zawodów. I choć naturalna różnica płci, wraz z jej biologicznym i psychologicznym uposażeniem nie została zniesiona i w zasadzie zniesiona być nie może, to jednak jest ona w wielu wypadkach usuwana z przestrzeni społecznej.



W tym sensie można mówić o wirtualizacji życia społecznego, gdzie dochodzić może do takich paradoksów, że pełniona rola społeczna całkowicie neguje naturalne uposażenie człowieka. Jedną z przyczyn jest to, że lansowany przez liberalną demokrację model urządzenia życia zbiorowego nie dopuszcza do przestrzeni publicznej życia rodzinnego, uznając je w całości za sferę prywatną. Idzie za tym pominięcie naturalnego podziału na płeć, który najbardziej uwyraźnia się właśnie w życiu rodzinnym. W ramach rodziny dokonuje się zarówno przekazywanie życia jak i wypełnianie wynikających z tego ról społecznych: kobiety jako żony i matki oraz mężczyzny jako męża i ojca. Wspomnianej wirtualizacji życia społecznego sprzyjają również inne tendencje, które niwelują „podział” na płeć. Należą do nich: równość w produkcji, równość w konsumpcji i, co może dziwić, równość w prawie.

a) równość w produkcji

Dla państwa liczy się przede wszystkim gotowy obywatel, którego tożsamość dookreśla się nie poprzez prokreację i udział w życiu tradycyjnych społeczności jak plemię czy naród, lecz przez produkcję. Zasadniczą zatem sferą odniesienia i wartościowania społecznej użyteczności człowieka jest zdolność do wytwarzania różnorodnych dóbr konsumpcyjnych. Postęp sprawia, że coraz mniej jest profesji niejako zastrzeżonych dla mężczyzn czy kobiet. Zaawansowany proces technologiczny czyni zbędnym a nawet szkodliwym zawężanie kręgu wytwórców do jednej płci czy grupy. Tak więc sfera produkcji nie tylko nie różnicuje społecznie mężczyzny i kobiety, ale wręcz ich odmienność znosi, dlatego mogą oni podejmować identyczne obowiązki. Podstawowym wymogiem staje się tzw. dyspozycyjność, a więc nielimitowane oddanie się pracy. Wszystko, co ową dyspozycyjność do pracy zwiększa, uznawane jest za dobre, to zaś, co ją zmniejsza, traktowane jest jako utrudnienie. Przy gwarancji tej samej skali dyspozycyjności mężczyzny i kobiety nie ma prawa występować żadne zróżnicowanie i – co więcej – powszechnie, tak w świadomości społecznej jak i w przepisach prawa, jego brak uznaje się za zaletę.

W zglobalizowanym rynku unicestwiane są wszystkie odrębności przede wszystkim po to, by łatwiej było przenosić produkcję i usługi między odmiennymi państwami i regionami świata, należącymi bardzo często do różnych cywilizacji. Nie ulega wątpliwości, że w takich warunkach istnieje także nacisk na wyrugowanie z przestrzeni społecznej zróżnicowania płci.

b) równość w konsumpcji

Powszechna standaryzacja, która wynika z istnienia globalnego rynku produkcji przenosi się również na konsumpcję. Jednakże charakter konsumpcji domaga się większej niż produkcja różnorodności. O ile więc znaczna cześć towarów nie jest zróżnicowana ze względu na płeć, to zarazem niekiedy ich specyfikacja i nakierowanie na konkretnego odbiorcę daje efekt w postaci zwiększonej konsumpcji. Tak więc strategia marketingowa bywa tu bardziej niż przy produkcji złożona i dlatego odwołuje się, obok innych, także do przynajmniej symbolicznego akcentowania odmienności płciowej. Ponieważ określone produkty częściej są konsumowane przez różniące się między sobą grupy społeczne, dlatego czasami korzystne jest wyodrębnianie płci i wpisywanie określonych towarów i usług w kontekst pełnionych ról społecznych. Widoczne jest to doskonale zwłaszcza w reklamie. Z drugiej strony część produktów dotychczas będących w obrębie zainteresowania danej płci kieruje się także do płci przeciwnej, jak to ma miejsce w przypadku mody i ubioru.

Na ogół powszechną standaryzację i uniwersalność produktów w różnych zresztą wymiarach traktuje się jako miarę ich markowości. Po stronie konsumenta zglobalizowanego rynku oferowana wolność mieści się zasadniczo w zakresie owej standaryzacji. Z tej perspektywy właściwie nie istnieje potrzeba zróżnicowania społecznego ze względu na płeć.

Istnieje jeszcze inna forma równości, która idzie za równością konsumpcji. Jest to przekonanie, że bez względu na wiek, płeć, pozycję społeczną czy inne odmienności, każdy ma równe prawo do maksymalnej konsumpcji produkowanych dóbr. W ten sposób eliminowana jest ze sfery życia społecznego obyczajowość, będąca miarą zachowania człowieka tradycyjnie przyporządkowaną do płci i wypływającej z niej roli społecznej.

c) równość względem prawa

Najbardziej zaskakującym elementem, który można wskazywać jako jedną z przyczyn zagubienia odmienności mężczyzny i kobiety, jest równość wobec prawa. Jest ona jedną z ważniejszych zdobyczy cywilizacji zachodniej. Niekiedy uznaje się ją za jedyną realną równość, jaką można osiągnąć w społeczności. Poza nią, jak twierdzi F. Koneczny: „(...) postęp polega nie na zbliżaniu się ku równości, lecz na sprawiedliwym rozdziale nierówności” [6] .



Prawo pozytywne poprzez zakaz jakiejkolwiek dyskryminacji wyraża przekonanie ustawodawców o naturalnej równości płci. Akcentuje także podmiotowość wobec niego wszystkich członków społeczności bez względu na jakiekolwiek ich zróżnicowanie. Zarazem jednak prawo to coraz częściej interpretowane jednoznacznie niesie ze sobą przesłanie, że źródłem „zła”, któremu prawo się przeciwstawia, jest każda ewokowana odmienność ludzi. Paradoksalnie więc, prawa obywatelskie, choć same w sobie dobre, przyczyniają się do naruszania tego podstawowego zróżnicowania, jakie istnieje między mężczyzną i kobietą z racji natury bytu ludzkiego.

Istnienie różnych, choć zarazem ściśle ze sobą skorelowanych płci jest jedną z wielu istniejących w świecie dyferencji. Różnicy tej nie da się zniszczyć, ale można społecznie ją dezawuować. Świat islamski wydaje się pozostawać ciągle w sytuacji odcięcia kobiety od sfery życia publicznego i odmawiania jej wielu należnych jej z natury praw. Tkwiąca w biologicznym uposażeniu różnica, ale o skutkach osobowych, traktowana jest jako podstawa do bardzo głębokiego zróżnicowania społecznego. Na Zachodzie z kolei sytuacja jest odmienna: równość względem prawa bezzasadnie uznaje się za identyczność. I dlatego życie społeczne trzeba budować tak, by zniwelować różnorodność, w tym także odrębność i komplementarność płci, która ma swoje źródło nie w przypadkowych pomysłach filozofów, lecz jest osadzona w naturze ludzkiej. Być może to deprecjonowanie odmienności płci jest jednym z czynników popularności homoseksualizmu.

Kobieta mężczyzną czyli feminizm

Tam, gdzie nie istnieją wyraźne odrębności, odbiera się możliwość identyfikacji. Ta trudność odczytania swojej tożsamości w społeczeństwie wcale nie musi dotyczyć tylko mężczyzn. Może też być problemem kobiet. Osłabieniu roli społecznej mężczyzny towarzyszy ogólne osłabienie autorytetu i samej władzy. Zasadniczą rolą mężczyzny, zwłaszcza w starszym wieku, było służenie społeczności nie tyle swoją siłą fizyczną, co mądrością życiową. Na skutek biologicznych ograniczeń możliwości przekazywania życia i osobistego zaangażowania w czynną obronę zachowania życia były bardzo ograniczone, natomiast pozostawała i pozostaje możliwość udziału w rozwoju osobowym własnym i osób drugich. Społeczny kryzys ujawnia się dziś jednak w tym, że doświadczenie starszego pokolenia albo nie jest wystarczające, albo nie jest za takie uznawane. Ogólnie brakuje bowiem pola, którym jest rodzina wielopokoleniowa, tworząca warunki do przekazywania własnego doświadczenia młodemu pokoleniu. To miejsce wypełniają dziś niemal w całości środki masowego przekazu.

Ale ten proces w równym stopniu odnosi się również do kobiet, które w społeczności tracą swoją odrębność. W przeciwieństwie do czasów współczesnych, role społeczne, jakie dotychczas przypadały matce i ojcu oraz innym członkom wspólnoty rodzinnej były przedłużeniem tych zadań, jakie wynikają z inklinacji naturalnych. Dokonująca się w naszych czasach społeczna uniwersalizacja płci, które z natury są komplementarne, a więc nie identyczne, lecz różne, przynosi dziś rezultaty dalekie od oczekiwań jej inicjatorów. Przegranymi są nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Wyraźnie zdaje się to pokazywać ruch feministyczny, który wyrastał z przekonania o niższej pozycji społecznej kobiety i konieczności zniesienia tej dysproporcji. Tymczasem jak słusznie pisze R. Pernound: „często (...) nasuwa się pytanie (wszystko bowiem ma charakter odwracalny, tak w dziejach narodów, jak i jednostek), czy podejmowane obecnie wysiłki na rzecz wyzwolenia kobiety nie mijają się z celem, jako że naznaczone są pewną tendencją samobójczą: zaprzeczyć własnej kobiecości, zadowolić się kopiowaniem sposobu bycia swojego partnera, starać się naśladować go jako model idealny i doskonały, odrzucając niejako z góry całą swoją odrębność? (...) Czy kobiety na długo zadowolą się odgrywaniem niejako z musu, roli niedoszłych mężczyzn – chyba że nastąpiłaby jakaś wspaniała odmiana ludzkości, która też miałaby swój kres?” [7]. R. Pernaud zadaje pytanie, a G.K. Chesterton już przed stu laty dowodził, że feminizm prowadzi do paradoksu, gdyż w imię równości płci przyznaje rację męskiemu punktowi widzenia świata i stosowanej w nim oceny postaw i decyzji [8].



Osłabienie pozycji społecznej mężczyzny nie jest prostym następstwem słusznego skądinąd wzmocnienia pozycji społecznej kobiety. Być może tak pojęty darwinizm społeczny ma miejsce w świecie rywalizujących ze sobą korporacji zawodowych, gdzie upadek jednej może wiązać się z rozkwitem drugiej, ale nie dotyczy to naturalnego uposażenia człowieka. Czy bowiem równocześnie nie jesteśmy świadkami narastania syndromu niewolnictwa, w którym następuje uprzedmiotowienie kobiety i pozbawienie jej tych uprawnień, które tradycyjnie przysługiwały jej jako żonie czy matce? Można więc w ramach cywilizacji Zachodu mówić o ogólnym zagubieniu w poznaniu i utracie właściwej miary dla tych działań człowieka, które wynikają z jego płciowości. Doświadczenia zaś naszej cywilizacji pokazują, że dowartościowanie jednych grup społecznych niekoniecznie musi wiązać się z deprecjonowaniem innych. Przyznanie wolności niewolnikom nie umniejszyło pozycji ludzi dotychczas wolnych, choć mogło naruszać ich interesy polityczne czy ekonomiczne.

Zakończenie

Obok wpisanej w płciowość roli związanej z przekazywaniem życia, można mówić o kształtowaniu w społeczności określonego paradygmatu mężczyzny, ale kultura współczesna jako całość wydaje się granice te zacierać, zrównując role i obowiązki społeczne bez poszanowania dla odmienności. Towarzyszą temu zmiany prawne, jak istniejące w niektórych prawodawstwach europejskich urlopy „macierzyńskie” dla mężczyzn itd. Niestety, ideologia formująca płciowość o charakterze społecznym w oderwaniu od podłoża biologicznego coraz mocniej wkracza na grunt naturalnych inklinacji, powodując zamieszanie w rozumieniu płciowości i identyfikacji tak kobiety jak mężczyzny i związanego z tym przyporządkowania własnego organizmu do określonego sposobu przekazywania życia.

Tymczasem ta różnorodność nie tylko istnieje, ale również jest czymś dobrym i pożądanym społecznie. Wprowadza ona oczywistą specyfikację aktów biologicznych człowieka jako męskich bądź żeńskich, ale przenosi się też w obręb życia psychicznego i duchowego. W tym kontekście zrównywanie płci jest zubożaniem nie tylko sfery biologicznej, ale i duchowej, pozbawiającym te „odmienne światy” swojej wyjątkowości i niepowtarzalności, czyli tego, co właśnie wzajemnie je ku sobie przyciąga. Tak więc w imię najczęściej szczytnych celów, życie społeczne bywa niekiedy ujęte w taką formę prawną, która przeczy inklinacjom, a ostatecznie przeczy też ludzkiej naturze.


***


Piotr S. Mazur - doktor filozofii, polonista, pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, dziennikarz, autor książki pt. O nazwach intelektu (2004).


Przypisy
  1. Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, 1-2, q. 94, a. 2, c, tłum. za: M.A. Krąpiec, Ludzka wolność i jej granice, Lublin 2004, s. 204.
  2. M.A. Krąpiec, Ja – człowiek, Lublin 1991, s. 168. Zwraca się uwagę na cztery zasadnicze składniki płci ludzkiej – genetyczną, gonadalną, hormonalną i psychiczną. „Wszystkie one są jedną płcią człowieka, czyli osoby ludzkiej, która jest osobą płciową – osobą kobiety i osobą mężczyzny”. Zob. M. Wójcik, Specyfika ludzkiej płciowości, w: Człowiek. Osoba. Płeć, red. M. Wójcik, Łomianki 1998, s. 123.
  3. M.A. Krąpiec, dz. cyt., s. 169.
  4. Tamże, s. 169.
  5. Zasadniczym wskazaniem św. Pawła odnoszącym się do godności kobiety w społeczności są słowa z Listu do Galatów: „Nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście jednym w Chrystusie” (Ga 3, 28). Obok tego św. Paweł naucza na temat właściwych każdej płci obowiązków małżeńskich (Ef 5, 22-33), a zarazem daje małżonkom pewne pouczenia o charakterze obyczajowym (1 Kor 11, 2-16).
  6. F. Koneczny, Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej, Warszawa-Komorów 2001, s. 133.
  7. R. Pernound, Kobieta w czasach katedr, tłum. I. Badowska, Warszawa 1990, s. 273-274.
  8. G.K. Chesterton, Obrona świata. Wybór publicystyki (1901-1908), tłum. J. Rydzewska, Warszawa-Ząbki 2006, s. 287-289.