Patriotyzm w popkulturze

Piotr R. Mazur

publikacja 27.03.2009 21:39

Patriotyzm w polskiej muzyce rozrywkowej stanowi zjawisko marginalne, są jednak miejsca na świecie, w których artyści śpiewają o miłości do ojczyzny i obowiązkach wobec niej w wypełnionych po brzegi wielkich salach koncertowych i na stadionach Cywilizacja, 27/2008

Patriotyzm w popkulturze



Popkultura, a w szczególności muzyka rozrywkowa, raczej nie kojarzy się z patriotyzmem. Podobnie brzmiący wykonawcy różnych gatunków, bardzo często anglojęzyczni niezależnie od kraju swego pochodzenia, są na ogół w sposób bardziej lub mniej zamierzony kosmopolityczni, zatem muzyka rozrywkowa, niezależnie czy to będzie disco, rock, czy heavy metal – jest czynnikiem wspomagającym trendy globalizacyjne.

Czy chcemy tego czy nie, młodzi ludzie poddani są działaniu kultury masowej. Dlatego warto podjąć rozważania na temat obecności patriotyzmu w popkulturze. Na kilku przykładach spróbujemy pokazać, jak owe zjawisko wygląda w naszym kraju, odnotujemy również, jak rzecz przedstawia się w innych państwach.

W „poprzednim ustroju” Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu sztucznie kreował demoludowy model patriotyzmu, poprzez łatwo wpadające w ucho melodie z tekstami typu: „Witaj Zosieńko, otwórz okienko, na wschodnią stronę! / Daj dla ochłody łyk zimnej wody – usta spragnione! / Witaj nam Polsko, myśmy są wojsko biało-czerwone! / Wolność za nami idzie polami – marsz, marsz, marsz!”.

Na przeciwległym biegunie w tamtym okresie funkcjonowały piosenki obecne w oficjalnym obiegu lecz o całkiem innej wymowie, jak Biały krzyż Czerwonych Gitar napisany w hołdzie żołnierzom podziemia, czy Żeby Polska była Polską Jana Pietrzaka. Rockowy wybuch lat 80. raczej ominął tematykę patriotyzmu w swych tekstach – Grzegorz Ciechowski i jego Nie pytaj o Polskę jest jednym z nielicznych wyjątków.

Zachłyśnięcie się „wolnością” na przełomie lat 80. i 90. XX w. to początek obecności patriotyzmu w muzyce rozrywkowej w formie – można powiedzieć – bardzo zdegenerowanej. Zespoły związane z subkulturą skinheadów zaczęły mieszać prymitywny nacjonalizm i szowinizm z wulgarnym nierzadko słownictwem i, co najgorsze, ów rzekomy „patriotyzm” – łączyć z fascynacją hitleryzmem i pogańskimi wierzeniami.

Takich „artystów” można bez ogródek posądzić o schizofrenię, bo jak inaczej określić teksty zespołu Konkwista 88, z których jeden sławi bohaterów spod Grunwaldu i znad Bzury, inny zaś gloryfikuje Waffen SS. Grupy związane z tą subkulturą, jeśli nie wykazywały prohitlerowskich fascynacji, to prezentowały inne „ciekawe” pomysły, np. pochwałę wprowadzenia stanu wojennego.

Jeżeli zaś muzycy rockowi związani z tzw. „skins” odwoływali się do wiary katolickiej czy chlubnych kart naszej historii, wówczas zaraz obok pojawiały się teksty typu „łyse głowy, tatuaże” i „gardła zakrapiane winem”. Oczywiste jest, że tak prezentowany i zniekształcony patriotyzm pozostał w subkulturowej niszy. Kilka inicjatyw, które próbowały ów stan rzeczy zmienić, niestety, nie objęło swym zasięgiem szerszego grona odbiorców.

Swoistym przełomem było wydanie przez grupę Lao Che płyty poświęconej powstaniu warszawskiemu. Utrzymane w ostrych rockowych aranżacjach znane powstańcze melodie znalazły wielką rzeszę odbiorców, materiał uzyskał wsparcie publicznych mediów, zaś wykonawców obsypano szeregiem nagród. Jednak owa jaskółka nie okazała się zwiastunem wiosny, za tym jednostkowym przypadkiem nie poszli inni twórcy, choć warto tu zwrócić uwagę na inną inicjatywę grupy młodych ludzi współpracujących ze Związkiem Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.



Na popularności tego utworu zyskała twórczość podbeskidzkiej grupy Forteca. Zespół grający ostrego rocka do tekstów opartych m.in. na poezji K.K. Baczyńskiego nie mógł się przebić do tej pory do szerszej publiczności, ale już w rocznicę bitwy warszawskiej na koncercie współorganizowanym przez publiczne media, Muzeum Niepodległości w Warszawie i Instytut Pamięci Narodowej, po koncercie pieśni patriotycznych, po występach takich wykonawców jak m.in. Emilian Kamiński i Piotr Szczepanik, zagrali rockowcy z Fortecy.

Mniej więcej w tym samym okresie zespół nagrał teledysk z Elegią o …chłopcu polskim do wiersza K.K Baczyńskiego. Grupa coraz częściej jest zapraszana do uświetniania wystaw i innych przedsięwzięć związanych z prezentacją dziejów ojczystych.

Przytoczmy tu słowa Dawida Zadury – pomysłodawcy i dyrektora artystycznego inicjatywy: „Projekt TWARDZI JAK STAL to muzyczny hołd oddany Narodowym Siłom Zbrojnym – legendarnej armii Polski Podziemnej fascynującej również w dzisiejszych czasach. W bohaterskiej historii NSZ jest bowiem wszystko to, co najpiękniejsze w legendzie Pokolenia Kolumbów.

Młodość i entuzjazm tysięcy chłopców i dziewcząt, takich samych jak ja i Ty. Pragnienie wolności, które wypełniało ich serca. Niewyobrażalna siła ich sprzeciwu wobec dwóch najpotworniejszych, totalitarnych mocarstw w historii ludzkości. Marzenia o Polsce, wolnej i lepszej, bo przecież zawsze chcemy, by to, co nowe, było lepsze od tego, co stare.

Wierność wobec towarzyszy broni, silniejsza niż strach przed śmiercią i torturami. Idealizm i wiara we własną wizję Przyszłości. Tragedia narodu zdradzonego przez fałszywych przyjaciół i tragedia ostatnich partyzantów jego wyklętej armii. Potęga wiary i modlitwy, którą karmili swe dusze przed wyruszeniem do bitwy. Tarcze ryngrafów z Matką Boską, chroniące ich młode piersi. Bojowy okrzyk Śmierć Wrogom Ojczyzny!, adresowany znienawidzonym okupantom. Brzozowe krzyże, pod którymi śpią wyklęci żołnierze (...)”[1].

Z powodów natury finansowej kilkanaście utworów przygotowanych w bardzo różnorodnej stylistyce, od poezji śpiewanej do ostro brzmiących metalowych gitar, dostępnych było do tej pory jedynie jako darmowe pliki dźwiękowe w internetowej sieci. Być może w chwili, gdy ten numer „Cywilizacji” trafi do Państwa rąk, będzie już dostępna edycja płytowa Twardzi jak stal.

Inicjatywa ta mogła skończyć w „małej niszy” tak jak jej poprzedniczki, jednak mimowolnym „sojusznikiem” okazała się tu „Gazeta Wyborcza”, gdyż dzięki jej bardzo nieprzychylnej recenzji nie tylko lawinowo wzrosła liczba wejść na stronę i pobrań materiału, ale też znaleźli się ludzie dobrej woli gotowi pomóc przy wydaniu płyty CD. Można mieć nadzieję, że po Twardych jak stal będą miały miejsce kolejne podobne inicjatywy.
 



[1] Zob. http://www.twardzijakstal.pl/o_projekcie.html



Paradoksem może być fakt, że zainteresowanie tematyką patriotyczną w polskiej popkulturze pobudził szwedzki zespół heavy metalowy o mało przyjemnej nazwie Sabaton, który na swej najnowszej płycie zamieścił utwór poświęcony obronie Wizny we wrześniu 1939 r.

Szwedzcy metalowcy tak śpiewają o polskich Termopilach: „Ochrzczeni w ogniu / Czterdziestu na jeden / Duchem Spartanie / Śmierć i chwała / Żołnierze Polski / Stoją jak mur / Gniew Wermachtu dobija się do naszych drzwi. / Pamiętaj zawsze poległych żołnierzy / Pamiętaj zawsze ojców i synów wojny / Pamiętaj zawsze poległych żołnierzy / Pamiętaj zawsze ojców i synów wojny / Pamiętaj zawsze pogrzebanych w historii”. Bitwa pod Wizną z zapomnianej karty polskiej wojny obronnej stała się dzięki tej piosence jednym z bardziej znanych wydarzeń Września.


Patriotyzm w polskiej muzyce rozrywkowej stanowi zjawisko marginalne, są jednak miejsca na świecie, w których artyści śpiewają o miłości do ojczyzny i obowiązkach wobec niej w wypełnionych po brzegi wielkich salach koncertowych i na stadionach. Jednym z przykładów jest rosyjski poprockowy zespół Lube.

Rosjanie łącząc w muzyce rosyjski folklor z elektrycznymi gitarami, w swych tekstach dużo miejsca poświęcają wielkości Rosji, armii, a w szczególności formacjom specjalnym. Artyści na scenie nierzadko występują w mundurach.

Jednym z największych przebojów zespołu była nieschodząca przez miesiące z czołowych miejsc list przebojów w Rosji piosenka pt. Kombat, której tekst oddaje uczucia żołnierzy podczas wojny w Czeczenii i w zasadzie ilustruje rosyjską duszę: „A na wajnie, kak na wajnie: / Patrony, wodka, machorka w cenie, / A na wajnie nielegkij trud, / A sam strelaj, a to ubjut, / A na wajnie, kak na wajnie, / Padruga, wspomni obo mnie. / A na wajnie nierowien czas, / A możet' my, a możet' nas. (...) Kombat-batianja, batianja-kombat, / Za nami Rosija, Moskwa i Arbat, Ogon', batareja, ogon', batalion / Kombat, jo, komandujet on”.

Twórczość Lube i innych podobnych zespołów w Rosji jest wspierana przez prorządowe organizacje. Nie padają pod ich adresem oskarżenia o „faszyzm” itp.; ich twórczość uznaje się za pomocną w krzewieniu patriotyzmu wśród młodzieży. I właśnie fenomen Lube jest też dowodem na to, że ten rodzaj muzyki połączony z patriotycznym przekazem, właściwie wypromowany, miałby spory oddźwięk również i w Polsce, ponieważ Rosjanom udało się wypełnić Salę Kongresową Pałacu Kultury mimo drogich biletów (od 70 do 300 zł).

Innym wykonawcą, zasługującym na uwagę dużo większą niż przedstawieni powyżej Rosjanie, jest chorwacki muzyk Marko Perković „Thompson” (artysta do nazwiska dołączył nazwę pistoletu maszynowego, którego używał walcząc z Serbami o niepodległość Chorwacji). Swą karierę rozpoczął na froncie w sposób przypadkowy.

Wspomniany wyżej twórca projektu Twardzi jak stal Dawid Zadura tak pisze o początku artystycznej drogi Perkovića: „W okopach pod Cavoglave narodziło się muzyczne zjawisko, któremu na imię «Thompson». Zjawisko, które słusznie uchodzi za kulturowy fenomen i jako taki stało się nawet przedmiotem badań socjologów. A wszystko za sprawą przypadkowo i spontaniczne stworzonej piosenki Bojna Cavoglave. Bojna Cavoglave powstała między dwoma serbskimi bombardowaniami jego wsi. Kiedy ustał świst pocisków, Marko i jego znajomi wzięli gitary w ręce i cicho grali.



Towarzyszyło im zawołanie (dedykowane Serbom): «Nie chcemy was w Cavoglave!». Z tego hasła zrodziła się pieśń pełna siły i przekonania. To zaważyło na fakcie, że stała się hitem. Marko i jego przyjaciele układali wers po wersie, a kiedy skończyli, Marko pozbawił ją zbędnych zdań i dodał muzykę – czytamy w oficjalnej biografii «Thompsona». Perković nagrał utwór za pomocą zwykłego magnetofonu i w tej amatorskiej wersji piosenka krążyła po knajpach w Splicie.

Jako pierwszy w radiowy eter puścił ją Edo Gracin, kierownik muzyczny Radia Split. W tym czasie Perković i jego towarzysze jako zwykli żołnierze zajęci byli walką i trudami frontowego życia. Marko nawet nie przypuszczał, że jest twórcą hitu, który będzie trampoliną do jego dzisiejszych estradowych dokonań. W święta Bożego Narodzenia 1991 roku prosto z linii frontu przyjechał do Splitu, aby w miejscowym studio nagrać pierwszy singiel”[2].

Od tego czasu z frontowego żołnierza Marko Perković „Thompson” stał się wielką gwiazdą w swej ojczyźnie. Obok tematyki wojennej w całej jego twórczości widać przywiązanie artysty do wiary katolickiej: „Nie trać nadziei, że będzie lepiej / Wznieś ręce do nieba / Odrzuć szatana, to Cię nie zawiedzie / Podaj rękę Chrystusowi, niech cię prowadzi / Wolność Bóg Ci daje / Zdecyduj się, bądź odważny / Czy chcesz iść ciemną stroną / Czy chcesz pójść ze mną” – to fragment piosenki Radost s visina (Radość z Niebios).

W E, moj narode słyszymy: „Już od czasów Chrystusa / Diabelskie siły się trudzą / By zadać nam klęskę / Antychryści i masoni / Komuniści, oto oni (...) Weźmy w swe ręce los i szczęście / Bo dłużej tak nie mogę i nie chcę”.

Zaś z okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Chorwacji przygotował następujący utwór: „Mój Narodzie, pozdrówmy Boga, / On nam przysyła namiestnika swego / Z niebios wiadomość nam przybywa / Na skrzydłach wiary coraz jest bliżej / Całą mu miłość ofiarujmy / Naszego ojca pozdrówmy, alleluja, alleluja / Janie Pawle II chorwacki Cię naród kocha / W modlitwie wszyscy z Tobą stańmy przed ukochanym Bogiem / Janie Pawle II chorwacki Cię naród kocha / Jezusa i Matkę Boską kochamy i o Bożą miłość prosimy / Całe życie z pełnią dostojeństwa / Nosisz brzemię naszej ludzkości / Obrońco tego Bożego stada / Błogosław naszą ziemię teraz / Całą mu miłość ofiarujmy / Naszego ojca pozdrówmy, alleluja, alleluja”.

Tego typu treści Marko Perković „Thomson” wyśpiewuje dla stutysięcznej nawet publiczności, a jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę ludności tego bałkańskiego państwa zauważymy, jaką skalę oddziaływania ma przekaz żołnierza-pieśniarza.

Kultura popularna, a zwłaszcza muzyka rozrywkowa, ma duży wpływ na młodzież na całym świecie, niezależnie od tego, jaki stosunek do tego typu twórczości przejawia pokolenie rodziców. Skoro nie da się zjawiska zneutralizować, warto spróbować wykorzystać je do celów dobrych i „ochrzcić” je oraz „upatriotycznić”, podobnie jak przed wiekami uczyniono to z obrzędami pogańskimi.

O tym, że jest to możliwe, udało się chyba wykazać w tym tekście, ale aby zamiar ów zrealizować, potrzeba artystów z dobrą wolą, rozumiejących swą misję, a jednocześnie umiejących znaleźć odpowiednią formę przekazu dla jak najszerszej publiczności. Dobrze byłoby gdyby media (zwłaszcza te publiczne, mające ustawowo zapisany misyjny charakter swej działalności) oprócz promowania multikulturowych festiwali uznały, że patriotyzm jest tym, czym również, a raczej przede wszystkim, powinny się zająć.

*****

Piotr R. Mazur - współpracownik Instytutu Edukacji Narodowej, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Związku Towarzystw Gimnastycznych Sokół; publicysta, współtwórca serwisu www. infopatria.pl
 



[2] http://www.mw.slask.pl/index.php?function=show_all&no;=325.