Humor jako wartość o znaczeniu wychowawczym

Robert Zbierański OFMConv

publikacja 27.08.2009 21:00

Można przypuszczać, że humor towarzyszył człowiekowi od zarania jego świadomego istnienia. Stanowi on w pewien sposób o specyfice ludzkiego lub – szerzej nieco rzecz ujmując – osobowego przeżywania zdarzeń i idei. Cywilizacja, 29/2009

Humor jako wartość o znaczeniu wychowawczym



Można przypuszczać, że humor towarzyszył człowiekowi od zarania jego świadomego istnienia. Stanowi on w pewien sposób o specyfice ludzkiego lub – szerzej nieco rzecz ujmując – osobowego przeżywania zdarzeń i idei. Refleksja nad zjawiskiem humoru stosunkowo rzadko ukazuje je jako wartość o znaczeniu wychowawczym. Tymczasem głębsze nieco od potocznego spojrzenie na humor pozwala dostrzec w nim jakości wykraczające poza krąg zjawisk czysto komicznych, ulokowanych w niepoważnych wymiarach życia. W. Tatarkiewicz nie waha się nazwać humoru postawą moralną, czyli – dopowiedzmy – przejawem ludzkiej dojrzałości i odpowiedzialności[1].

Ściśle rozumiany termin „humor” zawiera się w zakresie znaczeniowym komizmu, stając obok innych terminów należących do tej kategorii, takich jak ironia, satyra, żart, dowcip itp. W potocznej polszczyźnie wiele z owych słów traktuje się jak synonimy humoru lub też terminy mu podporządkowane.

W Uniwersalnym Słowniku Języka Polskiego PWN humor uznany jest za synonim komizmu[2]. Jednak zjawisko humoru, rozumiane w ścisłym estetycznym sensie, wyróżnia się w swej genezie i charakterze spośród szerokiej gamy zjawisk z kręgu komizmu. Ta odrębność jest na tyle istotna dla refleksji moralnej i wychowawczej, że uzasadnia osobne i szersze nieco zarysowanie genezy pojęcia „humor” w jego specyficznym sensie.

W pracach niemieckich autorów badających humor z perspektywy psychologicznej i psychopedagogicznej, jak W. Ruch czy B. Rißland, rys historyczny problematyki humoru skoncentrowany jest na kulturze angielskiej. Niesłuszne byłoby poszukiwanie genezy zjawiska humoru jedynie na Wyspach Brytyjskich, jednak to właśnie brytyjscy myśliciele od przynajmniej trzech stuleci analizowali i definiowali ten fenomen, kształtując współczesną treść pojęcia „humor” obecnego w wielu językach o europejskiej genezie.

W literaturze oraz źródłach historycznych w języku polskim znajdujemy odcienie humoru analogiczne do wskazanych przez badaczy literatury i kultury angielskiej. Tradycja polskiej refleksji filozoficznej czy filologicznej nad zagadnieniami humoru jest jednak znacznie młodsza, stąd brak tekstów autorów różnych epok, analizujących zjawisko humoru z perspektywy im współczesnej.

To być może jedna z przyczyn braku syntetycznego historycznego opracowania na temat pojęcia i zjawiska humoru w kulturze polskiej, porównywalnego z pracą Wit and Humour W. Schmidt-Hiddinga, która stanowi podstawowe źródło informacji zawartych w niniejszym tekście. Przedstawione tu rozumienie humoru zdaje się jednak być na tyle uniwersalne i własne dla całej kultury europejskiej, że różnice odcieni kulturowych nie zmieniają jego wspólnej istoty.

Zarys historii terminu „humor” rozpocząć trzeba właśnie od jednego ze wspólnych nurtów kultury europejskiej. Łacińskie słowo humor lub umor oznacza wilgoć, płyn lub sok[3]. To pierwotne znaczenie stoi u początku niezwykłej ewolucji terminu przejętego z łaciny przez inne języki europejskie.

Droga do współczesnego zakresu znaczeniowego humoru wiodła początkowo przez dziedzinę medyczną. Hipokrates (ok. 460-377 przed Chr.) w swej klasyfikacji płynów ustrojowych – rozpowszechnionej przez Galena (ok. 130-200) – wyróżnił cztery ciecze zawarte, jak mniemał, w ludzkim organizmie: krew (sanguis), flegmę (phlegm), żółć (choler) i czarną żółć (melancholie)[4].
 



[1] W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć: sztuka, piękno, forma, twórczość, odtwórczość, przeżycie estetyczne, Warszawa 1975, s. 185.
[2] Zob. Humor, w: Uniwersalny słownik języka polskiego, PWN SA 2004, CD-ROM.
[3] Zob. Słownik łacińsko-polski, K. Kumaniecki, Warszawa 2001. s. 203, 442.
[4] Zob. Hipokrates, O naturze człowieka, w: Hipokrates, Wybór pism, t. 1, tłum. M. Wesoły, Warszawa 2008, s. 153-157.



Zdaniem kontynuatorów myśli Hipokratesa, stosunek ilości wspomnianych płynów (łac. liczba mnoga – humores) miał decydować o określonym typie ludzkiego temperamentu. Mamy więc: sangwinika, flegmatyka, choleryka i melancholika. Słowo humor, określające najpierw poszczególne płyny, zaczęło z czasem oznaczać ich układ, decydujący o psychicznej specyfice określonej osoby – o jej temperamencie.

Stopniowo znaczenie pojęcia przesuwało się z fizjologicznych kategorii płynów ustrojowych na psychologiczne kategorie temperamentu. Pierwszą istotną zmianą w znaczeniowej ewolucji terminu „humor” była więc jego psychologizacja. Na tym etapie owo pojęcie oznaczało określone cechy psychiczne, składające się na charakter człowieka, na jego sposób bycia i reagowania.

Pojawia się tu również nowe znaczenie – nastrój. Mowa jest o dobrym lub złym humorze, w znaczeniu dobrego lub złego nastroju. W języku angielskim, będącym główną sceną opisywanych tu przemian, pierwszą pisaną wzmiankę o good humour i bad humour spotykamy w 1565 r. W tym okresie humor nie wiąże się jeszcze w żaden sposób z komizmem[5].

U końca XVI w. angielskie słowo humour zaczyna określać wpisaną w charakter niektórych ludzi skłonność do zachowań odbiegających od ustalonych w danej społeczności norm. Zachowania ekscentryczne wynikają, w ówczesnym przekonaniu, z „zachwiania równowagi płynów ustrojowych” (humores).

Odbiegające zaś od normy zachowania bywają zabawne, stąd termin humour zyskuje nowy element treściowy: śmieszność, co wprowadza go w obszar komizmu. Komizm jest tu jednak związany bardziej z samą psychologią postaci, z jej charakterem, niż z zabawną sytuacją czy też świadomym i celowym zachowaniem. Zdaniem Schmidt-Hiddinga takie rozumienie humoru utrwalił swoją twórczością angielski dramaturg, poeta i aktor Ben Jonson (1572-1637).

H. Ulrici rolę literackiego pioniera owego charakterologiczno-komicznego rozumienia humoru przyznał W. Shakespeare’owi (1564-1616). „W tymże sensie – temperamentu, charakteru i nastroju – używa tego słowa Ben Jonson, przyjaciel i konkurent Shakespeare’a […] Z tego też znaczenia ukształtowało się stopniowo pojęcie estetyczne (humor), które wspomnianym słowem opisujemy – dopiero jednak od Shakespeare’a i następujących po nim angielskich pisarzy humorystycznych” [6].

Jednak w opinii Schmidt-Hiddinga nie dramat Shakespeare’a, lecz komedia Jonsona zdefiniowała ówczesne rozumienie słowa humour. „Przez cały siedemnasty wiek i jeszcze długo potem świat angielski rozumie artystyczne pojęcie humour tylko w sensie ustalonym przez Bena Jonsona” [7].

William Shakespeare zwrócił uwagę na przeciwny w stosunku do humoru biegun zjawisk psychicznych, wywołanych wspomnianym już „zachwianiem równowagi (ang. o’ergrowth of some complexion) – mianowicie na tragizm[8]. Zdaniem Ulrici, rozumienie problemu humoru przez Shakespeare’a jest znacznie głębsze i bardziej kompleksowe, niż można to zaobserwować w ówczesnej twórczości innych autorów.
 



[5] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, w: Humor und Witz, W. Schmidt-Hidding, Europäische Schlüsselwörter. Wortvergleichende und wortgeschichtliche Studien, Band I, München 1963, s. 94.
[6] H. Ulrici, Über Shakespeare’s Humor. Einleitender Vortrag zur Jahresversamlung der Deutschen Shakespeare-Gesellschaft am 6. Juni 1870, „Jahrbuch/Deutsche Shakespeare-Gesellschaft” 1871, vol. 6, s. 3.
[7] W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 97.
[8] Niejeden skutkiem naturalnych przywar – Czyli to rodu (czemu nic nie winien, Bo któż obiera sobie pochodzenie), Czy to jakiegoś krwi usposobienia, Które częstokroć rwie tamy rozumu […], W. Shakespeare, Hamlet, akt I, scena 4, Warszawa 2001, s. 28. That for some vicious mole of nature in them, As, in their birth--wherein they are not guilty, Since nature cannot choose his origin - By the o'ergrowth of some complexion, Of breaking down the pales and forts of reason […]. W. Shakespeare, The Tragedy of Hamlet, Prince of Denmark, Hayes Barton Press, 1937, s. 21. Tu complexion oznaczałoby w istocie „humor” w pierwotnym – jeszcze nie komicznym – rozumieniu „temperamentu”, głęboko zakorzenionego w dynamicznej naturze.



Warto przytoczyć fragment tekstu, który w zwięzłych słowach oddaje istotę rzeczy: „Dowcip, w ścisłym znaczeniu, dowcip zimnego, niezaangażowanego, bawiącego się swoimi rozbłyskami rozumu, jest z gruntu niedramatyczny, humor natomiast – na wskroś dramatyczny. Posiada on tę przewagę, ponieważ wypływa nie po prostu z rozumu, ale z serca. […] W tragedii […] działa on w dwóch kierunkach: z jednej strony, przez ostry kontrast wzmacnia […] działanie tragizmu, z drugiej zaś łagodzi je przez wpływ komizmu, do którego nie przestaje należeć” [9].

Istotą cytowanej refleksji jest idea głębokiego osadzenia humoru w złożonej dramatycznej rzeczywistości ludzkiej. Humor dzieje się na granicy doświadczenia dramatu oraz ludzkiej wolności odniesienia się do niego. Dowcip i pokrewne kategorie komiczne mogą stać się narzędziami postawy humoru, formami jego ekspresji, same w sobie są jednak tylko zabawą intelektualną. Na granicy dramatu operować może natomiast sarkazm i ironia. Jeśli jednak nie zostaną wykorzystane i pozytywnie przeobrażone przez humor, zajmują diametralnie odmienne stanowisko wobec dramatu: stają się wyrazem pesymizmu.

O ile u Jonsona i Shakespeare’a osią humoru jest pewna rzucająca się w oczy nietypowość zachowania, jako trwała cecha charakteru, o tyle u ich artystycznego spadkobiercy – nadwornego poety, pisarza i dramaturga – Thomasa Shadwella (1642-1692) jest nią już ludzka głupota i słabość charakteru. Shadwell piętnuje zwłaszcza niedoskonałości moralne, ukrywane za parawanem zakłamania[10]. Analogiczny wymiar odnajdujemy w rodzimej twórczości.

Przykładem niech będą postacie takie jak Papkin z Zemsty Aleksandra Fredry, bohaterowie Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, czy Sienkiewiczowski Zagłoba. Tu – może poza pierwszą z wymienionych postaci – obecne są już także nuty humoru ciepłego i przyjaznego, z sympatią odnoszącego się nawet do osoby obarczonej ewidentną słabością moralną. W znaczeniowej ewolucji pojęcia „humor”, twórczość Shadwella to kolejny krok w stronę komizmu. Shadwell nawiązuje do sięgającej starożytności tradycji komizmu nieprzyjaznego, której liczne świadectwa możemy znaleźć tak w myśli starożytnych filozofów, jak i na kartach Biblii.

W tekstach Williama Congreve (1670-1729) spotykamy wyraźne odróżnienie terminów humour i wit (dowcip). Słowa te wówczas używane były zamiennie – pierwotnie w formie przysłówkowej (humorously, wittily). Dla Congreve’a, podobnie jak dla Jonsona, humourjest indywidualną właściwością człowieka, niepowtarzalnym zespołem jego cech. Humor u Congreve’a to już jednak nie zespół cech osobliwych, wywołujących śmiech lub drwinę, ale pewien indywidualny rys – klimat, charakteryzujący konkretnego człowieka.

Jeśli nawet jest to charakter dziwny, odbiegający od norm, nie zasługuje na drwinę, ale na współczucie, ponieważ jest wrodzony, a więc niezawiniony. To zaś, co może być powodem śmiechu, to dowcip (wit), wynikający z ludzkich zachowań. Congreve, pozostając wiernym nurtowi zapoczątkowanemu przez Jonsona, łączącemu humor z komizmem, prezentuje już nowe spojrzenie na zjawisko humoru, spojrzenie nacechowane szacunkiem dla osoby, nawet w sytuacji komicznej krytyki jej zachowań[11].

W literackich rozważaniach Williama Temple (1628-1699) humor zyskuje znaczenie bliskie współczesnemu. Jest trudnym do zdefiniowania i subtelnym zjawiskiem znajdującym się pomiędzy dowcipem (wit) i wyobraźnią lub fantazją (fancy). Co ciekawe, Temple nie dostrzegał tego fenomenu w literaturach innych niż angielska – może z wyjątkiem Moliera, choć w ocenie angielskiego myśliciela i molierowskie komedie skłaniają się raczej w stronę farsy.

Istotnym elementem w refleksji Temple’a jest uznanie humoru nie tyle za specyficzny charakter, jak u Congreve’a, czy zespół cech wywołujących śmieszność, jak u Jonsona, co za uzdolnienie ducha. Uzdolnienie to znajduje się gdzieś w przestrzeni pomiędzy ostrością dowcipu i szerokością wyobraźni, samo zaś nacechowane jest przyjaznym i uprzejmym charakterem[12].
 



[9] H. Ulrici, Über Shakespeare’s Humor, s. 11.
[10] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 99.
[11] Zob. tamże, s. 102.
[12] Zob. tamże, s. 105.



Ten sposób rozumienia lokuje fenomen humoru w atmosferze dobrodusznej uprzejmości. Odtąd elementem sine qua non angielskiego rozumienia humoru jest afirmacja – pogodna postawa wobec życia we wszelkich jego przejawach. To niezwykle istotny punkt zwrotny w ewolucji omawianego terminu. Najważniejszą nowością jest tu przeniesienie fenomenu humoru ze sfery przedmiotowej do przestrzeni podmiotu: humor to już nie cecha osób lub zdarzeń, lecz sposób ich postrzegania i wartościowania.

Nowe idee w refleksji nad naturą humoru znajdujemy w myśli brytyjskiego filozofa, lorda Shaftesbury, Anthony’ego Ashley’a Coopera (1671-1713). Shaftesbury zwrócił uwagę na rolę, jaką w zjawisku dowcipu i humoru (wit and humour) pełni dobry smak i dyscyplina, co współbrzmiało z antyczną ideą równowagi, stanowiącej oś jego myśli moralnej[13]. Nie zaniechał przy tym łączenia humoru z przyjazną dobrodusznością (benevolence). Bez owych wartości humor i dowcip stają się, jego zdaniem, jedynie zarzewiem społecznego nieładu.

W tym czasie wyrażenie wit and humour funkcjonowało jako związek frazeologiczny. W takiej też postaci spotykamy je w tekstach Shaftesbury’ego, który nie rozgranicza ostro ich dopełniających się wzajemnie znaczeń. Autor ten dostrzega obecność dowcipu i dobrego humoru w naturze religii chrześcijańskiej, oddając to w przymiotnikowym zwrocie: witty and good-humoured (dowcipne i pełne dobrego humoru) [14]. Warto zauważyć, jak znacząco pogląd ów kontrastuje z obrazem chrześcijaństwa kształtowanym przez wielu wcześniejszych i późniejszych myślicieli, niezależnie od ich postawy wobec tej religii[15].

Humor i dowcip, wg Shaftesbury’ego, jest także narzędziem weryfikacji lub falsyfikacji przekonań i postaw. Prawdziwe przekonania lub postawy – także sama postawa humoru – powinny bez oporów poddawać się testowi śmieszności (the test of ridicule) i jeśli nie są błędne lub udawane, ostoją się i zdobędą potwierdzenie[16]. Tu jedno ze swoich źródeł znajduje pojęcie poczucia humoru (the sens of humour), choć samo wyrażenie pojawi się nieco później.

Trzeba zauważyć, że ideę the test of ridicule odnajdujemy w rodzimym przysłowiu: „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”, pochodzącym z zakończenia Monachomachii Ignacego Krasickiego[17]. Wspomniany zaś utwór jest wyrazistym przykładem literackiego zastosowania szeroko rozumianego humoru, jako narzędzia krytycznej weryfikacji praktyki cnót chrześcijańskich.

Kwestię obserwowanego na przełomie XVII i XVIII w. napięcia semantycznego, obecnego w wyrażeniu wit and humour, w sposób godny szerszego zacytowania, ujmuje W. Schmidt-Hidding: „Im bardziej w oczach zwolenników humanizmu na znaczeniu tracił agresywny wit, tym większe znaczenie zyskiwały good-humour i good-nature, przy czym, good-nature, na ile to tylko było możliwe, zabarwiła znaczeniowo humour i good-humour, a wcielając się niejako w humour, przyjęła znaczenie łagodności. Good-nature ijawią się przy narodzinach nowoczesnego pojęcia humoru jako rodzice chrzestni” [18].

Fragment ten bardzo plastycznie ukazuje znaczenie elementu dobroduszności: dobrego charakteru (good-nature) i dobrego nastroju (good-humour), jako składników denotacji współczesnego pojęcia humour.

 



[13] Zob. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 2, Warszawa 2002, s. 119.
[14] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 110-111.
[15] Na temat dyskusji o roli humoru w codzienności i myśli chrześcijańskiej, zob. H. Campenheusen, Christientum und Humor, „Theologische Rundschau” 1961, 27/1, s. 72.
[16] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 108-109 i 111.
[17] „Niech się z nich każdy niewinnie rozśmieje. Żaden nagany sobie nie przyswoi, Nicht się nie zgorszy, mam pewną nadzieję. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, Niechaj występek jęczy i boleje”. I. Krasicki, Monachomachia (usunięte podziały wierszy).
[18] W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 115.



W kontekście zmian zakresów znaczeniowych terminów humour i wit, których wzajemna relacja, zdaniem Schmidt-Hiddinga, zdążała od pierwotnej synonimiczności w stronę antonimu, pojawia się jeszcze u Shaftesbury’ego wartościujące rozróżnienie na good humour i bad humour lub też w innej formie: thrue humour i false humour. Wpływowy angielski pisarz i polityk Joseph Addison (1672-1719), niepodzielający – ironicznej w istocie – idei test of ridicule, podejmuje rozważania na temat good and bad humour[19].

Opanowany i powściągliwy zazwyczaj Addison w bardzo wyrazistych słowach zwraca się na łamach redagowanego przez siebie pisma „Spectator” przeciwko złośliwemu i bezlitosnemu humorowi: „Przez nic lepiej nie zdradza się niski pozbawiony szlachetności charakter, jak przez to, że skrycie godzi w czyjeś dobre imię. […] jestem bardzo zaniepokojony, gdy widzę dary humoru i dowcipu w posiadaniu człowieka złośliwego. […] Czymś zgubnym staje się dowcip, jeśli nie zostanie złagodzony przez cnotę i humanizm” [20].

Przedmiotem krytyki zawartej w humorystycznej reakcji na czyjeś wady lub szkodliwe zachowania powinny być owe wady lub zachowania, nie zaś sama osoba, jej wartość i dobre imię. To jest kryterium odróżniające humor dobry i prawdziwy od złego i fałszywego. Należy zwrócić uwagę na pedagogiczne znaczenie spostrzeżeń Addisona.

W czasach Addisona angielski humor wędrował już dwiema oddzielnymi drogami – jedna wiodła przez literaturę, druga przez życie codzienne. Schmidt-Hidding w Addisonie widzi właściwego fundatora tradycji nowoczesnego humoru w sferze codzienności. W literaturze zaś rolę tę spełnił znacznie wcześniej, zdaniem wspomnianego autora, średniowieczny angielski poeta, filozof i dyplomata – autor Opowieści kanterberyjskich – Geoffrey Chaucer (1343-1400), niedysponujący jeszcze, rzecz jasna, znaną Addisonowi nomenklaturą[21].

Mamy tu do czynienia z długim procesem, w którym filozoficzne idee z dziedziny antropologii i etyki wcielają się najpierw w literaturę – zyskując kształt estetyczny – potem zaś, kształtując umysłowość osób ceniących sztukę i zawartą w niej myśl, rozprzestrzeniają się w szerokich kręgach społecznych i tworzą kulturę codzienną. Trzeba też jednak zauważyć, że także sama codzienność jest polem poszukiwań etycznych i antropologicznych. Nieistnienie terminu nie świadczy zaś o nieistnieniu zjawiska.

W dookreśleniu definicji nowoczesnego pojęcia humoru istotną rolę odegrał poeta Samuel Taylor Coleridge (1772-1834). Charakter refleksji Coleridge’a wkracza w obszar myślenia filozoficznego. Potwierdza on i precyzuje odrębność pojęć humour i wit. Łagodne spojrzenie humoru odnosi przedmiot swej uwagi do szerokiej perspektywy nieskończoności, wobec której wszystko ujawnia swą skończoność i w ten sposób odzyskuje właściwą miarę.

Warto zauważyć, że pobrzmiewają tu echa myśli greckich stoików oraz zrównoważony dystans biblijnego Koheleta, łączącego świadomość własnych granic z pogodną ich akceptacją. Podobnie rozumiany humor możemy odnaleźć w świecie chrześcijańskim – także tym średniowiecznym, którego jednowymiarowy smutny obraz kreślili oświeceniowi humaniści, a bezkrytycznie przejęły rzesze zwolenników „nieciągłej wizji postępu” [22].
 



[19] Dobry i zły humor ma tu znaczenie wartościujące w aspekcie jakości, nie zaś nastroju, co zderza się z polskim rozumieniem tych zwrotów.
[20] J. Addison, „Spectator” (23), 1711, cyt. za: W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 114.
[21] Zob. W. Schmidt-Hidding, , s. 115. Por. K. Schütz, , w: Humor und Witz, red. W. Schmidt-Hidding, Europäische Schlüsselwörter. Wortvergleichende und wortgeschichtliche Studien, Band I, München 1963, s. 199.
[22] „Humor (świętego) Franciszka jest uśmiechem tego, który zrozumiał prawdę o miejscu człowieka […] i od niej uzależnił przeżywanie wydarzeń, doświadczenia, sądy i traktowanie namiętności. […] Jest bardzo różny od śmiania się za plecami innych, od żartów czy ironii. Tworzy niespodziewany, nieoczekiwany błysk osobistego punktu widzenia, który w osobliwy sposób trafia w sedno…”. J. Bougerol, Humor, w: Leksykon Duchowości Franciszkańskiej, Kraków-Warszawa 2006, kol. 547.



Dowcip, zdaniem Coleridge’a, zestawia kontrastujące ze sobą myśli lub obrazy i w ten sposób wywołuje śmiech. Nie daje jednak owego stoickiego pogodnego dystansu do świata, ponieważ nie otwiera się na szeroką przestrzeń nieskończoności i przemijalności, ale pozostaje niejako zamknięty w skończonych wymiarach[23].

Ów w istocie bliski chrześcijaństwu sposób pojmowania humoru znajduje pogłębienie i dopełnienie w refleksji Thomasa Carlyle’a (1795-1881). Definicja humoru jego autorstwa zdaje się się współbrzmieć z tradycją franciszkańską, z której później czerpał także Gilbert Keith Chesterton (1874-1936): „Esencją humoru jest wrażliwość; ciepłe, serdeczne poczucie wspólnoty (fellow-feeling) ze wszystkimi formami istnienia […]”[24].

Carlyle, odróżniając taką właśnie postawę od pesymistycznego sentymentalizmu oraz – podobnie jak poprzednicy – nieokrzesanego agresywnego dowcipu, podkreśla tę tak charakterystyczną dla humoru pogodną równowagę w spotkaniu z codziennością.

Od XIX w. poczucie humoru () staje się – obok zdrowego rozsądku, tolerancji i zdolności kompromisu – jedną z angielskich cnót obywatelskich. Angielski termin sense of humour rozprzestrzeniał się stopniowo razem z siłą kulturowego oddziaływania Imperium Brytyjskiego, zabarwiając charakter duchowy innych narodów – lub raczej dostarczając pojęć do opisu wartości obecnych w ich własnym doświadczeniu[25].

Błyskotliwego dowcipu i subtelnej ironii, w stylu Gilberta Keitha Chestertona, Michaiła Bułhakowa, Aleksandra Fredry czy Henryka Sienkiewicza, nie można wymagać od każdego. To bowiem w znacznej mierze intelektualne dary natury i losu. Jednak poczucie humoru, jako sposób przeżywania świata, jako pogodny i przyjazny stosunek do niełatwych realiów życia, to postawa moralna i duchowa, którą można kształtować w procesie wychowania.

To także wartość zakorzeniona w głębokich pokładach kultury duchowej naszego kontynentu. Właśnie dzięki niej optymista sądzi, że świat, w którym żyjemy, jest najlepszy z możliwych, a pesymista obawia się, że to, niestety, może być prawda.

*****

Robert Zbierański OFMConv - Pedagog, doktorant w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Społecznych KUL. Interesuje się problematyką komunikacji międzyludzkiej w procesie kształcenia i wychowania, zagadnieniem humoru w kontekstach pedagogicznych oraz dydaktyką ogólną. Prowadzi zajęcia z metodyki pracy umysłowej dla studentów pedagogiki oraz z dydaktyki ogólnej i szczegółowej dla studentów matematyki.

 



[23] Zob. W. Schmidt-Hidding, Wit and Humour, s. 141-142.
[24] Tamże, s. 144.
[25] Zob. W. Ruch, Sense of humor: A new look at an old concept, w: The Sense of Humor, red. W. Ruch, Berlin-New York 1998, s. 9.