Obraz na biurku kardynała Ratzingera

Stanisław Rodziński

publikacja 09.05.2006 13:09

Gdy dowiedzieliśmy się, że na biurku kard. Josepha Ratzingera stał obraz „Ukrzyżowanie” pędzla Stanisława Rodzińskiego, poprosiliśmy krakowskiego malarza i profesora Akademii Sztuk Pięknych o przedstawienie historii, która do tego doprowadziła. Być może obraz ten stoi także na biurku Benedykta XVI? (Red.) Więź, 4/2006

Obraz na biurku kardynała Ratzingera



Tuż przed śmiercią Jana Pawła II, w sobotnim dodatku do „Rzeczpospolitej” – „Plus-minus” datowanym na 31 kwietnia-1 maja 2005, ukazała się rozmowa z prof. Stanisławem Grygielem z rzymskiego Uniwersytetu Laterańskiego pt. ”Zapytajmy kardynała Ratzingera”.

Stanisław Grygiel – przed laty redaktor „Znaku”, filozof i eseista, od dawna mieszkający w Rzymie – był jednym z najbliższych przyjaciół Jana Pawła II. We wspomnianej rozmowie, pytany przez red. Ewę Czaczkowską o postać i znaczenie kard. Josepha Ratzingera, omawia jego duchową bliskość z Janem Pawłem II, zaufanie łączące tych dwóch wielkich ludzi Kościoła, wspomina też swoje osobiste kontakty z kardynałem.

W wywiadzie tym czytamy, jak swego czasu, odwiedziwszy Grygielów w ich rzymskim mieszkaniu, kardynał zwrócił uwagę na mój obraz – „Ukrzyżowanie”. Miał się wówczas wyrazić, że jest to jeden z niewielu współczesnych obrazów religijnych, który podoba mu się, ze względu na jego kolor i klimat.


Rysunkowy szkic do „Ukrzyżowania”, który zapoczątkował cały cykl obrazów. Wśród nich są dwa, ofiarowane Ludmile i Stanisławowi Grygielom oraz kardynałowi Josephowi Ratzingerowi. Fot. Mirosław Sikorski.

Pamiętam telefon profesora Grygiela, który powiedział mi o tym późnym wieczorem niemal zaraz po spotkaniu z kardynałem. Oczywiście, wiadomość ta ogromnie mnie ucieszyła i wzruszyła. Dodatkowo byłem jeszcze wówczas pod ogromnym wrażeniem książki kardynała Ratzingera „Raport o stanie wiary”.

Postanowiłem namalować niedużą replikę „Ukrzyżowania” i korzystając z uprzejmości i przyjaźni Staszka Grygiela przekazać ją kardynałowi. Obraz nieduży, na desce, namalowałem i przesłałem do Rzymu. Załączyłem też egzemplarz „Raportu” z prośbą o dedykację.

Po niedługim czasie otrzymałem ów egzemplarz z łacińską dedykacją. Patrzyłem na tę dedykację i charakter pisma kardynała, który przywołał na myśl średniowieczne inkunabuły.

Ta wzruszająca „przygoda” była i pozostała dla mnie bardzo ważna. Nie ma potrzeby udawać, że fakt, iż obraz, który namalowałem, podobał się kardynałowi Ratzingerowi – stał się istotny również dlatego, że po to malujemy, by obraz napotkał swego odbiorcę. Jeżeli tym „odbiorcą” jest „ktoś taki” – radość jest tym większa.

Ucieszyłem się tym bardziej, gdy w kolejnej książce kardynała Ratzingera „Moje życie” zobaczyłem jego zdjęcie w watykańskim gabinecie. Na stoliczku obok biurka stał oparty o ścianę… mój nieduży obrazek.


Fotografia kard. Ratzingera w jego rzymskim mieszkaniu. Na biurku, oparty o ścianę, stoi obraz Stanisława Rodzińskiego „Ukrzyżowanie”. Fot. Gianni Giansanti, „Gente”.


W roku 2000 kard. Joseph Ratzinger wygłaszał w Krakowie, w dominikańskim kapitularzu, bardzo interesujący wykład poświęcony sytuacji współczesnego Kościoła. Byliśmy oboje z żoną pod ogromnym wrażeniem tej wypowiedzi, a także późniejszej dyskusji, podczas której Panzerkardinal okazał się człowiekiem łagodnym, o ogromnym poczuciu humoru, który znakomicie odpowiadał na wiele pytań, nie stroniąc od ironicznych uwag. Poruszane przez pytających sprawy należały do tych zasadniczych, z kolei odpowiedzi udzielane natychmiast dawały wyobrażenie o wielkości umysłu kardynała, ale i o jego ogromnej, duchowej sile.

Po referacie i dyskusji zdobyłem się na odwagę i poprosiłem kard. Macharskiego, by przedstawił mnie prelegentowi. Ucieszyłem się, gdy wspomniał o obrazie. W czasie inauguracji pontyfikatu Benedykta XVI była w Rzymie nasza córka. Gdy kilka miesięcy wcześniej planowała wraz z grupą przyjaciół archeologów ten wyjazd, nie przypuszczali, że naukowa podróż połączy się z historycznym wydarzeniem.

Po powrocie córka przekazała mi egzemplarz jednego z włoskich tygodników w całości poświęcony osobie nowego Papieża, w którym na jednym ze zdjęć ujrzałem znów swój obrazek w gabinecie kardynała.

Pisząc to wspomnienie, zdaję sobie sprawę z jego niemal egoistycznego charakteru. Równocześnie wiem, że nie doszłoby do tego, gdyby nie nasza długoletnia przyjaźń z Ludką i Staszkiem Grygielami, która zaczęła się przed laty w Krakowie.

Lata mojej współpracy z „Tygodnikiem Powszechnym”, spotkania z kardynałem Karolem Wojtyłą, udział (wraz z ks. prof. Józefem Tischnerem, Markiem Skwarnickim, prof. Władysławem Stróżewskim) w zespole, który przygotowywał materiał o ewangelizacji kultury na obrady Synodu Krakowskiego – wszystkie te spotkania w Krakowie, a potem w Rzymie, gruba teczka z kartkami i listami – wszystko to – stało się dla mnie szczególnego rodzaju prezentem od Boga.

Myśląc o tym i o "przygodzie z obrazem dla kardynała Ratzingera” – mogę więc dzisiaj najzwyczajniej w świecie właśnie Panu Bogu podziękować za te spotkania.

***


Stanisław Rodziński – ur. 1940. Malarz, profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (rektor w latach 1996-2002). Miał około stu wystaw indywidualnych w kraju i zagranicą, laureat wielu nagród. W latach osiemdziesiątych aktywny uczestnik ruchu kultury niezależnej. Eseista, współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku”, autor książek-zbiorów esejów: "Sztuka na co dzień i od święta", "Obrazy czasu". Mieszka w Krakowie.