Czego nauczyłem się od chrześcijan

Irving Greenberg

publikacja 26.11.2007 13:28

Mówiąc ogólnie, doszedłem do wniosku, że chrześcijaństwo to niesamowita religia, a swoją postawę wobec niej muszę na nowo przemyśleć. Dlatego przez ponad 20 ostatnich lat starałem się sformułować pozytywną żydowską teologię chrześcijaństwa. Więź, 11-12/2007

Czego nauczyłem się od chrześcijan




Serdecznie dziękuję współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, Zbigniewowi Nosowskiemu i Stanisławowi Krajewskiemu, oraz całej Radzie za to wyróżnienie*. Wszyscy ludzie cieszą się wyrazami uznania i docenienia pochodzącymi od osób, które sami szanują, zwłaszcza gdy kroczą drogą, która jest względnie nowa. Wiele razy sam podawałem w wątpliwość moje własne przekonania, dlatego tego rodzaju potwierdzenie jest dla mnie bardzo ważne. Jestem także głęboko wdzięczny mojej żonie Blu, którą mało znacie, ale to ona jest moją nauczycielką, moim wzorem i moim partnerem w przymierzu, w mojej pracy, nie tylko w tej podróży, ale każdego dnia mojego życia.

Prawdę mówiąc, to wy zasługujecie na nagrodę, wy wszyscy, chociaż to nie wy podróżujecie samolotami, wygłaszając wykłady i otrzymując wyróżnienia. Wy żyjecie w tej rzeczywistości każdego dnia, jako mała grupa starająca się poruszyć większe masy. Próbujecie prowadzić ludzi od apatii do zaangażowania duchowego, od przeszłości pełnej redukcjonizmu i wrogości do przyszłości pełnej wzajemnego szacunku i miłości. Jest to ciężka praca, czasami wręcz rozdzierająca serce. Robicie to bez większego uznania i bez żadnej ziemskiej nagrody. Dlatego głęboko modlę się, abyście otrzymali nagrodę z rąk Boga Izraela, którego Imię jest uświęcane przez tę waszą świętą pracę.



MOJA DROGA DO DIALOGU

Moje zaangażowanie w dialog żydowsko-chrześcijański i moja refleksja nad Holokaustem rozpoczęły się od świadomości wielkiego zła. Gdy w Europie trwała Zagłada, żyłem szczęśliwym życiem dziecka w Ameryce. Moja matka zostawiła w Łomży czterech braci z dużymi rodzinami, a mój ojciec pozostawił tam siostrę z niewielką rodziną. Żadna z tych osób nie przeżyła, by opowiedzieć mi swoją historię. Nie mogą opowiedzieć ani o życiu, ani o śmierci, ani o umieraniu. W 1961 roku moja żona i ja oraz nasz pierwszy syn Mosze wyjechaliśmy do Izraela na jeden rok. Byłem tam gościnnie wykładowcą historii myśli nowożytnej na uniwersytecie w Tel Awiwie. Wcześniej studiowałem w szkole rabinackiej i byłem już ordynowany jako rabin ortodoksyjny, nie miałem jednak zamiaru praktykować jako rabin. A w Jerozolimie zetknąłem się z Holokaustem i poświęciłem tej sprawie całe moje życie.

Śmierć, okrucieństwo, opuszczenie Żydów, milczenie Boga wstrząsnęły moją wiarą. Ponieważ wzrastałem w ciepłej, pełnej miłości i gorliwej religijnie rodzinie, ponieważ kochałem moją religię i mój sposób życia, wiary nie porzuciłem. Myślę, że Izrael także pomógł mi w tym ocaleniu, ponieważ był tak bardzo pełen życia. Dostrzegłem tam spełnienie obietnic proroków. Było to świadectwo odwrotne wobec Holokaustu, mówiące, że nasze przymierze trwa i żyje.



* Wystąpienie rabina Irvinga Greenberga wygłoszone 16 października 2007 r. po otrzymaniu honorowego tytułu „Człowiek Pojednania 2007”, przyznawanego przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów osobom spoza Polski, które są szczególnie zasłużone dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w Polsce, w uznaniu ich wyjątkowego wkładu w dzieło zbliżenia, lepszego poznania i pojednania chrześcijan i Żydów w Polsce. Tekst laudacji wygłoszonej przez Zbigniewa Nosowskiego można przeczytać na stronie internetowej Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów: http://prchiz.free.ngo.pl





Zamiast porzucić wiarę, zacząłem zatem zmagać się z Bogiem i trwa to po dziś dzień. Pojednanie między mną a Bogiem było możliwe również dlatego, że zrozumiałem, jak głęboko Bóg cierpiał podczas Holokaustu. Przecież nieskończona świadomość Boga oznacza, że każde ludzkie cierpienie pomnaża się w sposób nieskończony w doświadczeniu Boga. Fakt, że Bóg cierpi razem z ludźmi, to stara myśl żydowska. Moim chrześcijańskim partnerom dialogu zawdzięczam jednak, że bardziej przybliżyli mi tę prawdę.

Dlaczego przyłączyłem się do dialogu żydowsko-chrześcijańskiego? W trakcie moich studiów doszedłem do przekonania, że chrześcijańskie nauczanie pogardy i delegitymizacja judaizmu jako religii przekształciły się w antysemityzm. Chrześcijanie postrzegali Żydów jako odizolowaną grupą pariasów – obcych, sprytnych, a czasem nawet nieludzkich. Dzięki temu współczesny laicki rasistowski antysemityzm mógł także skupić się na Żydach i starać się ich zniszczyć. Byłem wstrząśnięty, byłem zły, ale przede wszystkim się bałem. Bałem się o moje dzieci i wnuki. Postanowiłem rozmawiać z chrześcijanami, aby powiedzieć im: przestańcie powtarzać te okropne zdania nienawiści.

Przyłączyłem się więc do dialogu z przyczyn niemających nic wspólnego z dialogiem. Ale kiedy już pojawiłem się na niwie dialogu, spotkałem tam chrześcijan, którzy daleko mnie wyprzedzili. Byli to fascynujący ludzie, zdeterminowani, by oczyścić chrześcijaństwo z nienawiści do ostatniej grudki. W swej pokucie osiągnęli ten poziom samokrytycyzmu, który widoczny jest u proroków biblijnych. W dawnych polemikach z Żydami chrześcijanie nadużywali argumentów z tekstów prorockich. Mówili: nawet wasi prorocy wyrzekli się was. Ale ja byłem świadom, że to właśnie prorocy byli miarą moralnej wielkości narodu żydowskiego. Zrozumiałem więc, że chrześcijaństwo jest naprawdę wielką religią, skoro potrafi wychować takich ludzi zdolnych do samokrytyki.

W dialogu najpierw słuchałem. Potem chrześcijanie zapraszali nas, abyśmy uczestniczyli w ich życiu, chodziliśmy na ich liturgie. Wtedy odkrywałem, jak głęboka była ich duchowość i jak potężna obecność Boga pośród nich. Na przykład, jako Żyda odpychała mnie myśl, że Bóg mógłby się wcielić i w postaci człowieka wyzwolić ludzi z grzechu. Ani tego nie potrzebowałem, ani tego nie przeżywałem w moim doświadczeniu religijnym. Ale zobaczyłem, że to jest właśnie rola, jaką odgrywał Jezus w ich życiu. Było to zbyt prawdziwe, aby było można to odrzucić. Pojąłem więc, że muszę poszerzyć moje kategorie rozumienia teologicznego.





Spotkałem też chrześcijan zdolnych do niewiarygodnego poświęcenia na rzecz innych ludzi. Ich motywacją była właśnie wiara chrześcijańska. W roku 1975 poznałem chrześcijanina, który wcześniej był czołową osobowością telewizji norweskiej. Porzucił swą karierę, postanowił wziąć swój krzyż i iść za Jezusem. Pojechał na Sri Lankę, gdzie z innymi braćmi chrześcijanami utworzyli wioskę, w której zajmowali się dziećmi z uszkodzeniami mózgu. Na Sri Lance rodzice byli tak biedni, że porzucali takie dzieci. Tak więc ta gwiazda telewizji porzuciła życie pełne bogactwa, aby służyć tym dzieciom 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Podcierał dzieci, których mięśnie nie trzymały kału i moczu, karmił je i mył, a jedyną nagrodą, jaką spodziewał się otrzymać, była wdzięczność w oczach tych dzieci.

Muszę wyznać, że przedtem w apologetycznych sporach między Żydami a chrześcijanami przedstawiałem nieraz chrześcijaństwo niekorzystnie. Mówiłem, że chrześcijaństwo stawia nierozumne wymagania, podczas gdy judaizm akceptuje ludzkie potrzeby i rozwija ludzką działalność. Na przykład księża, podejmując celibat, wyrzekają się rodziny i seksualności, wyrzekają się własności i bogactwa, składając przyrzeczenie ubóstwa, podczas gdy moja religia – jakoby bardziej ludzka – zezwala mi jako rabinowi na to, żebym cieszył się rodziną, seksualnością i posiadaniem. Ale wtedy, gdy stałem w tej wiosce w Sri Lance, zadałem sobie pytanie, czy miałbym odwagę poprosić jakiegokolwiek Żyda, by porzucił wszystko i służył tutaj tym najsłabszym dzieciom Boga. Dziś muszę powiedzieć, że są dni, kiedy uważam, że trudniej jest być ojcem i mężem niż żyć w celibacie…

Mówiąc ogólnie, doszedłem do wniosku, że chrześcijaństwo to niesamowita religia, a swoją postawę wobec niej muszę na nowo przemyśleć. Dlatego przez ponad 20 ostatnich lat starałem się sformułować pozytywną żydowską teologię chrześcijaństwa.


POLSKA POKUTA


Na początku dialogu nie przykładałem wielkiej wagi do Polski i Polaków. Prawdę mówiąc, miały w tym udział również stereotypy, którym ulegałem. Pamiętałem też o duchach moich przodków, które pozostały w Polsce. Wydarzeniem, które przykuło moją uwagę i dokonało przemiany w mojej postawie, było powstanie „Solidarności” w 1980 roku. Zrozumiałem, że Polacy to naród, który dąży do wolności i godności wbrew obcemu ciemięzcy, i zacząłem im współczuć.





Pojawił się też Jan Paweł II, papież Polak. Mówił on ciepło o Żydach i o judaizmie jako przymierzu, które nigdy nie zostało odwołane. Uznał wszystkie błędy, które doprowadziły do Holokaustu. Ostatecznie także uznał państwo Izrael. Wykazał się miłością i determinacją w celu odrzucenia antysemityzmu (a nie tylko wykazania błędu antysemityzmu). On także pokazał mi, w jaki sposób religia może przemawiać w obronie godności i wolności ludzkiej. Pozostaję pod jego wielkim wrażeniem.

Wreszcie, kiedy komunistyczna władza w Polsce grała kartą antysemicką (jak często zdarza się rządom, które uciskają ludzi), byłem bardzo poruszony, gdy „Solidarność” tę grę odrzuciła. Wielki żydowski filozof Majmonides uczy, że są dwa rodzaje pokuty: jeden nazywa pokutą, a drugi zupełną pokutą. Pokuta prowadzi do tego, że Bóg przebacza grzechy. W przypadku zaś zupełnej pokuty grzech przemienia się w cnotę; dzięki Bożemu przebaczeniu człowiek staje się lepszy, niż byłby, gdyby nie zgrzeszył. Jaka jest różnica między pokutą a zupełną pokutą? Majmonides tak to wyjaśnia: wyobraźmy sobie mężczyznę, który w momencie słabości popełnia cudzołóstwo. Jakiś czas później spotyka tę samą kobietę, w takich samych okolicznościach, w których mógłby to zrobić jeszcze raz. Filozof dopowiada, że ten człowiek musi być wciąż jeszcze młody i odczuwać podobną intensywną żądzę. Jeżeli jest zbyt stary czy zmęczony, nie będzie to zupełna pokuta. Jeżeli jednak odczuwa ten sam zapał do popełnienia grzechu, ale nie robi tego – jest to zupełna pokuta.

Pomyślałem więc, że oto (przynajmniej niektórzy) Polacy mają taką samą możliwość popełnienia starego grzechu, lecz tego nie robią. Uznałem więc, że nadszedł czas, aby Żydzi i Polacy się pojednali i wspólnie rozpoczęli nowy rozdział przyszłości.


PO WIELKIEJ KATASTROFIE


Jest kilka powodów, dla których zmieniało się moje osobiste życie, dzięki którym zrozumiałem, że to, co robimy – dialog – jest tak ważne. Po pierwsze, chodzi o odkrycie, jaki był najważniejszy czynnik, który pozwalał Żydom przetrwać Holokaust. Nie było nim zachowanie nazistów, ponieważ starali się oni zabijać Żydów wszędzie. Nie chodzi o zachowanie Żydów – czy uciekali, czy też się ukrywali – bo prawie zawsze ich dopadano. Kluczem do ocalenia Żydów było zachowanie świadków. W Danii 95% Żydów uratowali sąsiedzi. W Europie Wschodniej 90% Żydów zginęło. Ale zrozumiałem też, że trzeba oddać Polakom sprawiedliwość – w Polsce żyły 3 miliony Żydów, a nie 30 tysięcy, jak w Danii. Polskich Żydów nie można było ewakuować do Szwecji. I to jedynie w waszym kraju naziści grozili śmiercią nie tylko tym, którzy bezpośrednio ratowali Żydów, ale także ich całym rodzinom.




I tu dochodzę do kluczowego problemu: zapytałem siebie, gdyby jeszcze raz – nie daj Boże – miał miejsce jakiś holokaust, to co ja bym zrobił? Czy zdecydowałbym się wystawić na niebezpieczeństwo moją rodzinę, aby ocalić nieznajomego? Mam nadzieję, że tak, ale nie wiem. Wiem jednak na pewno, że gdyby ten obcy praktykowałby jakąś religię, którą uznawałbym za okropną, gdybym uważał, że jest on mniej ludzki, mniej moralny, byłbym o wiele mniej skłonny do ryzykowania życia mojego i mojej rodziny. Dlatego postanowiłem, że musimy połączyć Żydów i chrześcijan, także Żydów i Polaków, więziami tak mocnymi, żebyśmy z większym prawdopodobieństwem wspierali się wzajemnie i uniknęli powtórki tych strasznych wydarzeń.

Nasze religie, judaizm i chrześcijaństwo, głoszą, że istnieje kosmiczna walka między życiem a śmiercią. Obie nasze religie uczą także, że zarówno jako jednostki, jak i jako wspólnoty, mamy zawsze wybierać życie i czynić wszystko, aby wspierać życie, a nie śmierć. Po każdym wielkim zniszczeniu, a takim był na pewno Holokaust, równowaga pomiędzy życiem a śmiercią jest zakłócona. Wydaje się, że śmierć zwyciężyła i że nasze nauczanie jest puste i nieistotne. Po takiej katastrofie nie wystarczy zatem przestać grzeszyć. Nasze religie uczą, że po każdym zwycięstwie zła musi nastąpić kontratak i zwycięstwo dobra. Po tym, jak nienawiść zabiła miliony ludzi, trzeba rozwijać miłość, która jest silniejsza niż śmierć.

Po zniszczeniu Drugiej Świątyni u Żydów nastąpiła niesamowita reakcja: był nią Talmud i rozwój judaizmu rabinicznego. Po Zagładzie odpowiedzią Żydów była budowa państwa Izrael, co stanowiło największy wybuch życia w żydowskiej historii. Po katastrofie ukrzyżowania uczniowie Jezusa stworzyli wspólnotę, która mogła przyjąć zmartwychwstanie i żyć tym zmartwychwstaniem. Innymi słowy, zawsze po wielkiej katastrofie musimy zrobić coś wielkiego dla życia. Wierzę, że właśnie to robimy w dialogu chrześcijańsko-żydowskim: świadczymy wobec świata, że miłość może pokonać wrogość i tworzymy nowe życie, tak aby ludzie mogli dostrzec, że miłość jest silniejsza od śmierci.

W tym tygodniu bp Stanisław Budzik, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, powiedział mi, że nie powinniśmy się spierać, czy nadejście Mesjasza, na które czekamy, będzie pierwszym, czy drugim, lecz powinniśmy trwać w przyjaźni, czekając na to przyjście, które da nam odpowiedź. Dodałbym, że jeżeli uda nam się osiągnąć to oczyszczenie i odnowę, o której mówimy, będziemy nie tylko wspólnie oczekiwać – my wręcz przyspieszymy nadejście Mesjasza.