Benedykt na ławie oskarżonych

George Weigel

publikacja 25.04.2010 14:00

Papież przywiódł Kościół do zrozumienia, że pomoc ofiarom molestowania, publiczne potępienie nadużyć księży, ostra krytyka niegodziwych biskupów oraz zdecydowane reformy są konieczne w tej i w podobnych sytuacjach.

Tygodnik Powszechny 17/2010 Tygodnik Powszechny 17/2010

 

25 marca „New York Times” opublikował na pierwszej stronie artykuł sugerujący, że kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary świadomie hamował sankcje wobec księdza z Milwaukee wykorzystującego głuchonieme dzieci powierzone swojej opiece.

Przyjmując tę datę i kalumnie przeciw Benedyktowi XVI za amerykański „punkt zero” w najnowszej rundzie ataków ukazujących Kościół jako globalną zbrodniczą konspirację zboczeńców i ich pomocników z siedzibą w Rzymie, zapytajmy: jak wygląda stan rzeczy po tym, co początkowo zanosiło się na skandal podobnie niszczący, jak tzw. Długi Wielki Post Kościoła w USA przed ośmioma laty? [wybuchł wtedy skandal związany z ujawnieniem swoich historii przez ofiary molestowania księży z lat 60., 70. i 80; okazało się, że wielu biskupów nie usuwało księży pedofilów ze stanowisk, ale przenosiło z parafii do parafii, część diecezji musiała ogłosić bankructwo z powodu wysokości odszkodowań – red.]

Rok 2002 minął

W trakcie Długiego Wielkiego Postu media odegrały ważną rolę w wyciągnięciu na światło dzienne okropnych rzeczy, którym Kościół nie potrafił stawić czoła lub czynił to nieudolnie. Wstyd tamtego okresu wciąż boli, podobnie jak rany ofiar. Jednak rok 2010 to nie 2002, i to właśnie dzięki wydarzeniom sprzed ośmiu lat.

Pomimo ignorancji i tendencyjności, jaką wykazało się wielu dziennikarzy, fakty powoli wychodzą na jaw. Rozsądni ludzie, których percepcji nie wypacza toksyna antykatolicyzmu, widzą, że Kościół w USA i Kanadzie wykonał ogromny wysiłek dla likwidacji „zepsucia” (to sformułowanie Josepha Ratzingera z 2005 r.). Dzięki temu wysiłkowi można dzisiaj empirycznie wykazać, że Kościół jest dla młodych ludzi najbezpieczniejszym środowiskiem w Ameryce Północnej. Paraliżujący dźwięk werbli jednej okropnej historii za drugą, który rozbrzmiewał przez cały rok 2002, już się nie powtórzy. To, z czym teraz mamy do czynienia, jest w dużej mierze recyklingiem materiałów, zwykle przekazywanych do prasy przez adwokatów, których celem jest rozbudzenie publicznego dyskursu o spisku – co miałoby wpłynąć na decyzje sądów w sprawie tego, czy Watykan może znaleźć się w zasięgu amerykańskiego prawa.

Uświadomienie sobie przez poważnych katolików, że sprawy dramatycznie uległy zmianie, doprowadziło do dużo bardziej zdecydowanych wysiłków w reakcji na tak wypaczone przedstawienia problemu, jak to miało miejsce w „NYT”. Jednak świadomość, że rok 2002 minął, nie może przysłonić ważnych faktów. Pozostają rany do wyleczenia, na realizację czeka reforma formacji kapłańskiej, trzeba zająć się błędami biskupów. Oczekują wprowadzenia nowe normy wyboru biskupów oraz rozliczenie się z odpowiedzi na pytanie, dlaczego Watykan jeszcze przed przejęciem przez Ratzingera kontroli nad sprawą nadużyć seksualnych był zbyt powolny w reakcji na czyny księży i niewydolne działania hierarchów.

Przyjmując wszak, że Benedykt XVI zainicjował proces, który doprowadzi do podjęcia z całą mocą wszystkich tych problemów, można postawić pytanie: czy ci, którzy dziś najenergiczniej nagłaśniają kwestie nadużyć i złego zarządzania, są rzeczywiście zainteresowani bezpieczeństwem dzieci, czy też wykorzystują wypadki z przeszłości do podważenia moralnej wiarygodności Kościoła? To pytanie w 2002 r. wielu potraktowałoby słusznie jako unik. Ale dziś nie może już być w ten sposób odczytywane – z powodu działań, które Kościół podjął przez ostatnie lata.

Odpowiedź Watykanu

W ciągu pierwszych miesięcy Długiego Wielkiego Postu 2002 r. ani waszyngtońska nuncjatura, ani watykańska Kongregacja ds. Duchowieństwa nie wywiązywały się właściwie ze swoich zadań. Nuncjatura nie dostarczała Papieżowi szczegółowych informacji: w kwietniu, gdy kard. Bernard Law po raz pierwszy złożył rezygnację, Kuria Rzymska była co najmniej trzy miesiące do tyłu z raportami. Sprawę pogorszył prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa kard. Dario Castrillon Hoyos, który podczas prezentacji papieskiego listu do księży na Wielki Czwartek, na pytania o skandale seksualne odpowiedział, że Papież ma ważniejsze zmartwienia, np. pokój na Bliskim Wschodzie.

Od tamtych dni stan rzeczy się zmienił. Biuro prasowe Stolicy Apostolskiej, któremu wcześniej (za obecnego pontyfikatu) obce było szybkie reagowanie na sytuacje kryzysowe, w ostatnich tygodniach bez zwłoki udostępniało wiarygodne informacje i komentarze. Papieski marcowy „List do Kościoła w Irlandii” zademonstrował, że jego autor siłą przywiódł Kurię do zrozumienia, iż pomoc ofiarom, publiczne potępienie nadużyć księży, teologiczna ostra krytyka niegodziwych biskupów oraz zdecydowane reformy są konieczne w tej i w podobnych sytuacjach.

Nadal istnieją jednak sprawy, którymi Stolica Apostolska nie zajmuje się właściwie. Podczas Wielkiego Tygodnia można było mieć nadzieję, że przemówi Papież. Tymczasem w dwóch najbardziej pamiętnych momentach wystąpiły postaci drugoplanowe. W czasie liturgii Wielkiego Piątku kaznodzieja Domu Papieskiego o. Raniero Cantalamessa włączył do homilii komentarz, w którym wydawał się zgadzać z (żydowskim) przyjacielem, że ataki na Kościół były podobne do okropności historycznego antysemityzmu. Dwa dni później, na początku Mszy wielkanocnej, dziekan kolegium kardynalskiego kard. Angelo Sodano użył wyrażenia: „błahe plotki” na określenie tego, co było zdecydowanym atakiem na wiarygodność Kościoła. Pomimo tych niestosownych kroków wydaje się, że prawda wyszła na jaw, choć powoli i nie do końca. A najbardziej wpływową postacią w dziele przemiany postawy Kurii był obecny Papież.



Ława oskarżycieli nie może jednak tego uznać, ponieważ oznaczałoby to obalenie wersji sprzedawanej mediom. Wrogowie Ratzingera nie akceptują tego, ponieważ nigdy nie byli w stanie znaleźć w Papieżu niczego dobrego; europejscy sekularyści – ponieważ w ich mniemaniu Kościół jest z zasady niereformowalnie skorumpowany.

Ostateczne ustalenie kontrodpowiedzi byłoby dużo łatwiejsze, gdyby w nadchodzących tygodniach została opublikowana obszerna i udokumentowana wersja kazusu księdza z Monachium, którego czynami zajmowano się w sposób niewłaściwy w okresie arcybiskupiej posługi Ratzingera. Pomocne byłoby również wyjaśnienie przez Stolicę Apostolską sposobu, w jaki księża dopuszczający się nadużyć są laicyzowani, oraz jak ten proces został usprawniony. Nie przynosi ujmy przyznanie, że – podobnie jak każdy inny biskup – Ratzinger stopniowo uczył się, jak reagować na nadużycia wśród księży i niegodziwość biskupów. Należy jednak podkreślić, że uczył się szybciej i działał wobec tego, o czym się dowiedział, bardziej zdecydowanie niż ktokolwiek inny.

Błoto się przyczepiło

Czas skandalu w wydaniu 2010 roku nie skończył się. Adwokaci dalej będą prezentowali dokumenty sugerujące, że Ratzinger, dekady temu, wstrzymał laicyzację – podczas gdy realizował kanoniczne normy tamtego czasu, do których zmian później walnie się przyczynił.

Wrześniowa papieska pielgrzymka do Wielkiej Brytanii jest zagrożona. Bp Rowan Williams, przywódca Kościoła anglikańskiego, stwierdził, że Kościół katolicki utracił swoją wiarygodność, co bardziej zbzikowani komentatorzy sugerują, że Papież powinien zostać aresztowany w chwili przyjazdu, a stacja BBC w sposób wypaczony podejmowała temat Monachium, Milwaukee i innych przypadków. Biskupi brytyjscy winni uznać, że rozpowszechnianie informacji o skandalach przeszło już w pełnowymiarowy atak na katolicyzm jako taki; powinni też poświęcić następne cztery miesiące na energiczną obronę prawd wiary katolickiej. Dobrze by się stało, gdyby Benedykt XVI spotkał się podczas pielgrzymki z brytyjskimi i irlandzkimi ofiarami nadużyć, tak jak to zrobił w USA i w Australii.

Co do przyszłości Kościoła w Irlandii, powaga sytuacji powinna dać Rzymowi sposobność do podjęcia dramatycznych kroków. Choć przejście na emeryturę bp. Johna Magee z Cloyne zostało przyjęte w następstwie papieskiego listu, to nie jest jasne, czy ten krok był reakcją na problemy wobec przypadków nadużyć w jego diecezji. Jeśli jednak rok 2010 nie ma stać się powtórką 2002, Stolica Apostolska musi jasno dać do zrozumienia, że obok szybkich działań w sprawie nadużyć księży Kościół jest gotowy do podjęcia zdecydowanych działań wobec złych rządów biskupich.

Nie chodzi tu o krytykę języka mediów, ale o kwestię szacunku i integralności instytucjonalnego życia Kościoła. Przez ostatnie półtora wieku Stolica Apostolska zyskała w całym świecie wolność nieskrępowanego wybierania biskupów. Prawo to niesie jednak ze sobą obowiązek reagowania na błędy episkopatu, nawet w postaci ostatecznego remedium, jakim jest złożenie z urzędu. Procedury laicyzacji księży są usprawniane, należy teraz opracować podobne procedury pozwalające określić, kiedy biskup utracił zdolność sprawowania urzędu z powodu nieodwracalnego upadku swojej wiarygodności jako pasterza. Oczekuje się, że nadchodząca wizytacja apostolska niektórych diecezji irlandzkich przyniesie gruntowną zmianę w katolickim przywództwie w Irlandii. Zmiana ta winna być wprowadzona raczej szybciej niż później i być bezpośrednio związana z reformami, do których nawoływał Benedykt XVI w swoim liście.

***

Cynizm i ironia korodują życie kościelne. Nie oprą się jednak mocy radykalnego nawrócenia, radosnego pójścia za głosem Bożym i odważnego ewangelizowania. W USA, Wielkiej Brytanii i Irlandii, w Niemczech, Austrii, w Holandii i właściwie w całym świecie są to najskuteczniejsze odpowiedzi na falę zaszczuwania Kościoła i nagonki na katolików.

I tu można zauważyć jedno adekwatne podobieństwo między sytuacjami z lat 2010 i 2002. Jedyną odpowiedzią na pytanie o to, co tkwi u podłoża kryzysu wierności, jest głębsza, bardziej radykalna wierność prawdzie niesionej w glinianym naczyniu Kościoła.

PRZEŁOŻYŁ Zbigniew Danielewicz

GEORGE WEIGEL (ur. 1951) jest katolickim teologiem i publicystą, wykładowcą Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie, autorem biografii Jana Pawła II „Świadek nadziei”.

Dziękujemy za zgodę na przedruk artykułu redakcji „First Things” (www.firstthings.com). Skróty i tytuł od redakcji „TP”.