Anioł, który był kolegą

Roman Zając

publikacja 11.07.2019 09:53

Z pewnością nie każdy dobrze wspomina czasy, gdy chodził do szkoły. Okres gimnazjum czy liceum bywa dla niektórych nastolatków bardzo trudny. Zwłaszcza dotyczy to młodych ludzi określanych mianem nerdów, czyli nieprzystosowanych do życia w grupie młodzieżowej. Nerdowie nie utrzymują stosunków towarzyskich i nie dbają o formę fizyczną. Czasami dotyka ich przemoc szkolna, gdyż nie potrafią odpowiednio reagować na zaczepki. Któż nie chciałby mieć wtedy przyjaciela, posiadającego nadprzyrodzone moce i potrafiącego naginać rzeczywistość do naszych celów?

Któż jak Bóg 4/2019 Któż jak Bóg 4/2019

Śledząc anielskie tropy w kulturze popularnej, zauważyć możemy, że w wielu amerykańskich filmach pojawia się wątek pomocy, jaką otrzymuje jakiś nastolatek od swego anioła stróża, który pomaga mu dostosować się, uzyskać akceptację wśród rówieśników, zdobyć popularność, rozwiązać problemy związane z dojrzewaniem, umówić się z dziewczyną na randkę itp.

Oczywiście adresatami tych filmów są nastolatkowie i znajduje to swoje odzwierciedlenie w poziomie żartów oraz naiwnej fabule. Anioł stróż nie jest w nich mądrym przewodnikiem i doradcą, ale mentalnie nie odbiega od swego podopiecznego, ponieważ do opieki nastolatka przydzielony zostaje... inny, zmarły nastolatek, tyle że taki, który za życia był bardziej przebojowy. Mamy tutaj do czynienia z dość popularnym, choć całkowicie błędnym wyobrażeniem, jakoby ludzie po śmierci mogli zostać aniołami. W wielu utworach ci, którzy nie zdołali dokończyć czegoś przed śmiercią i znajdują się w stanie zawieszenia między dwoma światami, aby przekroczyć niebiańską bramę, muszą powrócić na Ziemię i wykazać się jako aniołowie stróżowie. Większość takich filmów razi infantylnością, ale te adresowane do nastolatków, biją pod tym względem wszelkie rekordy.

Niegrzeczny chłopiec w skórzanej kurtce

Główny bohater filmu „Facet z Nieba” („Heavanly Kid”, 1985), niejaki Bobby Fontana, zginął tragicznie jako młody człowiek w latach 60-tych XX wieku. Bobby oraz jego rywal Joe postanowili w specyficzny sposób zawalczyć o dziewczynę - ich samochody jechały prosto w przepaść, a ten, który pierwszy wyskoczy, miał przegrać. Początkowo wydawało się, że Bobby wygra, ale w momencie, gdy chciał wyskoczyć z samochodu, jego bransoletka zaczepiła się o drążek skrzyni biegów. Samochód spadł w dół kanionu i roztrzaskał się. Chwilę później chłopak ocknął się jako pasażer metra, wśród ludzi ubranych w dziwne stroje (był tam płetwonurek, lekarz w kitlu, nowożeńcy i wielu innych). Na stacji wszyscy zmierzali do ruchomych schodów, jadących na górę, w stronę światłości. Dwaj mężczyźni w śnieżnobiałych smokingach, którzy stali przy schodach jako strażnicy, nie przepuścili Bobby'ego. Nieoczekiwanie zjawił się na motocyklu pewien ekscentryczny starzec w pelerynie przeciwdeszczowej, który przedstawił się jako Rafferty i zabrał go do całodobowego dworcowego baru. Bobby nie chciał go początkowo słuchać, ale kiedy próbował wyjść z baru, przez każde drzwi trafiał z powrotem do środka. Rafferty wyjaśnił mu, że nie jest jeszcze gotowy, aby dostać się do Uptown (czyli Nieba) i dlatego musi pozostać w Midtown (czyli Czyśćcu), dopóki nie otrzyma zadania do wykonania na Ziemi, od którego zależeć będzie jego zbawienie. Tymczasowo musiał kursować w pociągu razem z innymi pasażerami aż nadejdzie odpowiedni czas. Wśród pasażerów były duchy ludzi z różnych epok (np. wikingowie lub żołnierze wojny secesyjnej).

Wreszcie, po 18 latach, Bobby powrócił na Ziemię jako anioł stróż pewnego niezdarnego nastolatka, Lenny'ego Barnesa, któremu brakowało pewności siebie i który był zbyt nieśmiały, aby zapytać wymarzoną dziewczynę, czy zechce się z nim umówić. Bobby miał się z nim zaprzyjaźnić, zmieniając go w silnego, odważnego i inteligentnego chłopaka. Aby zrealizować swój cel Bobby używał sztuczek modnych w latach 60-tych. Zaczął uczyć Lenny'ego, jak się stosownie ubierać, jak być lubianym i jak zyskać zainteresowanie szkolnej piękności. Przy okazji, korzystając z daru niewidzialności, zaglądał czasem pod sukienki różnych nastoletnich dziewcząt. W pewnym momencie jednak wszystko się skomplikowało. Kiedy Bobby ujrzał matkę Lenny’ego i rozpoznał w niej swoją dawną dziewczynę, Emily, zrozumiał, dlaczego do opieki nad nastolatkiem wybrano akurat jego. Okazało się, że Emily wyszła za jego największego wroga – Joe'go. Bobby dowiedział się, że w rzeczywistości to on jest ojcem Lenny'ego. Chłopak - z początku oferma i największy nieudacznik w miasteczku - pod wpływem nadprzyrodzonej pomocy przeszedł przemianę, stając się nieznośnym i pewnym siebie bufonem. Odrzucił miłość i szacunek zakochanej w nim Melissy na rzecz szkolnej „laleczki” Sharon. Jakby tego było mało, został też wyzwany przez pewnego szkolnego macho do wyścigu o dziewczynę, takiego samego, w jakim zginął Bobby. Oczywiście wszystko ostatecznie skończyło się dobrze. Do Lenny'ego dotarło, jak wielki zrobił popełnił, i z powrotem przemienił się on w „zwykłego” chłopaka, czym ponownie zyskał miłość Melissy. Ale nie tylko Lenny się zmienił. Przemianie uległ także Bobby, który zdolny był swoją oddać duszę za jego życie. Tym właśnie gestem zyskał przychylność „wyższych instancji” i otworzył sobie drogę do Nieba.

Film „Heavanly Kid” stał się luźną inspiracją dla dwóch seriali telewizyjnych - „Teen Angel” (1989) i „Teen Angel Returns” (1990). Jason Priestley (znany później z serialu „Beverly Hills 90210”) wcielił się tam w postać Buzza Gundersona, który w 1959 roku zginął we wraku samochodu. Cim którzy oglądali słynny film „Buntownik bez powodu” („Rebel Without a Cause”, 1955), pamiętają z pewnością, że 17-letni Jim Stark (grany przez Jamesa Deana), rywalizował właśnie z Buzzem Gundersonem w ten sposób, że pędzili ukradzionymi samochodami w kierunku przepaści, aby sprawdzić, kto pierwszy pęknie, wyskoczy z samochodu i zostanie uznany za tchórza. „Zabawa” skończyła się tragicznie dla Buzza, kiedy pasek na rękawie jego skórzanej kurtki zaczepił się o drzwiczki samochodu i nie mógł on wyskoczyć przed upadkiem z klifu. Autorzy wspomnianych przez mnie seriali postanowili pokazać „dalsze losy” Buzza Gundersona, który po śmierci, jako początkujący anioł (nadal ubrany w czarną, skórzaną kurtkę z lat 50-tych), otrzymywał różne zadania na Ziemi, aby zasłużyć na wejście do Nieba.

Najlepszy kumpel z zaświatów

W serialu, który w Polsce był wyświetlany pod tytułem „Aniołek z piekła rodem” („Teen Angel”, 1997-98), główny bohater, Marty DePolo, zmarł jako piętnastolatek po zjedzeniu sześciomiesięcznego hamburgera, znalezionego pod łóżkiem swego najlepszego przyjaciela Steve'a Beauchampa. Kiedy trafił do Nieba, otrzymał skrzydła anioła stróża i dowiedział się, że ma wrócić na Ziemię, aby pomagać swemu przyjacielowi w radzeniu sobie ze szkolnym łobuzem i generalnie z licealnym życiem. Bezpośrednim anielskim przełożonym Marty’ego był Rod (twierdzący, że jest kuzynem Boga), który miał wygląd ogromnej głowy, unoszącej się na tle rozgwieżdżonego nieboskłonu. Rod (grany przez czarnoskórego aktora Rona Glassa) dał Marty'emu różne uprawnienia, w tym niewidzialność (tylko Steve mógł go zobaczyć), możliwość podróżowania w czasie i zdolność do przechodzenia przez ściany (ale tylko cienkie, budowane po 1957 roku). Diabelskim antagonistą i piekielnym odpowiednikiem niebiańskiego Roda był niejaki Neville (również pod postacią unoszącej się głowy, ale z rogami i pojawiającej w aurze piekielnego ognia).

Marty pomagał Steve'owi w różnorodny sposób. Obdarzył go na przykład świetnym głosem, aby mógł wygrać konkurs talentów. Doradzał Steve'owi, jak umówić się z popularną cheerleadereką, Jessiką Fishman. Bojąc się, że dziewczyna nie zechce pójść na randkę z jego podopiecznym, aby uratować twarz, Marty sam przybrał postać Jessiki, co doprowadziło do chaosu, gdy pojawiła się prawdziwa Jessika. Innym razem anioł umożliwił chłopakowi dostanie się do drużyny zapaśniczej oraz wygranie głównej roli w szkolnym przedstawieniu „Bunt na Bounty”. Ożywił także jedną z lalek siostry Steve’a Katie, aby dziecko miało się z kim bawić, a Steve mógł pójść na randkę. Zdarzyło się, że zamienił domowego psa w przystojnego mężczyznę, aby był „chłopakiem” mamy Steve'a, Judy. Marty przywoływał różne postacie historyczne, które udzielały Steve'owi doraźnej pomocy (Abraham Lincoln napisał dla niego wypracowanie historyczne; Kleopatra doradziła, jak umówić się z królową balu - Amy Kosover; Pablo Picasso zaprojektował plakaty kampanii „Steve for Class President” itp.). W jednym z odcinków Marty obdarzył żabę Steve'a darem mowy (z brytyjskim akcentem), skutkiem czego nowy nauczyciel biologii chciał ją koniecznie poddać badaniom. Kiedy Katie biwakowała z drużyną skautek i straciła plemienne pióro, Steve dał jej potajemnie jedno z piór Marty'ego, nie wiedząc, że ma moc spełniania życzeń.

Nie będę rzecz jasna opisywał wszystkich przygód zwariowanego duetu, ale podane przykłady chyba wystarczą, aby ukazać na czym ta anielska „opieka” polegała.

Niesforny luzak

Bardzo podobną fabułę odnajdziemy w kanadyjskim serialu „Mój kumpel anioł” („Wingin' It”, 2010-2012), w którym pojawił się młody anioł-stażysta Porter Jackson, grany przez czarnoskórego aktora Demetriusa Joyette. Tym razem odstąpiono od pomysłu, że aniołem staje się człowiek po śmierci. Aniołowie-stażyści, określani skrótem AIT (Angel-In-Training), odbywali szkolenie, aby awansować na pełnoprawnych aniołów i w trakcie tego szkolenia zobowiązani byli do zdania „ludzkiego” testu, zanim zostali dopuszczeni na Ziemię. Paradoksalnie anioł, będący ich nauczycielem, sam niewiele wiedział o ludziach i przyznał, że tylko o nich czytał. Bezpośrednim przełożonym Portera (superwizorem, opiekunem i obserwatorem) był nobliwy Dr Bartholomew Cassibi, któremu Porter sprawiał liczne kłopoty (kiedyś np. zamienił jego aureolę w pączek).

Aby dostać swoje pierwsze skrzydła, Porter musiał na nie zasłużyć, prowadząc ku dobru jakiegoś człowieka na Ziemi. Jego podopiecznym został Karl Montclaire, chłopiec, który miał ustawicznego pecha, przez co jego życie było jednym wielkim koszmarem. Porter Jackson na polecenie Doktora Cassibi, miał sprawić, że Karl zostanie najpopularniejszym uczniem w szkole. Chcąc mieć na wszystko oko, Cassibi został nowym, szkolnym pedagogiem, a Porter spadł z Nieba prosto na ulicę, czego świadkiem był jedynie Karl. Po powrocie do domu Karl zastał nieznajomego chłopaka, oglądającego, jak gdyby nigdy nic, albumy ze zdjęciami w towarzystwie jego mamy i siostry, które twierdziły, że jest znanym mu kuzynem z Vancouver. Porter miał przez jakiś czas mieszkać z Karlem w pokoju. Kiedy byli sami, Porter wyjawił, że jest anielskim stażystą, który w ramach stażu będzie przez pewien czas jego aniołem stróżem. Na dowód pokazał się z animowanymi skrzydłami i aureolą (prawdziwych, czyli pierzastych, jeszcze nie miał). Za pomocą magii sprawił też, że pokój, w którym panował straszliwy bałagan, błyskawicznie stał się uporządkowany i lśniący czystością. Karl nie mógł nikomu powiedzieć, że jego rzekomy kuzyn jest aniołem, ponieważ zamiast słowa „anioł” wypowiadał jakieś dziwaczne i pozbawione sensu słowa. Było to specjalne, magiczne zabezpieczenie, aby się nie wygadał. Tymczasem Porter zaczął naukę w tej samej szkole co Karl, czyli w Bennett High. Doktor Cassibi wręczył mu anielską księgę, w której były instrukcje, jak ma używać anielskiej magii i reguły, kiedy nie wolno mu ingerować. Oczywiście anioł-stażysta nie zamierzał korzystać z poradnika, co skutkowało wieloma zabawnymi sytuacjami. O tym jak Porter lekceważył regulamin świadczy najlepiej fakt, że kiedyś nielegalnie przemycił Karla do Nieba, aby ten zastąpił go w pracy w Angel Café, dzięki czemu Porter mógł udać się na urządzaną w Niebie imprezę.

Doktorowi Cassibiemu towarzyszył często szop pracz o imieniu Denise. Potem okazało się, że była to anielica-stażystka, Denise Simmons, która w XV wieku, w wyniku niefortunnego zaklęcia, utknęła w ciele zwierzątka. Po powrocie do ludzkiej postaci podjęła ponownie szkolenie jako AIT (Angel-In-Training). Denise podkochiwała się w Karlu i często próbowała mu pomagać (mimo sprzeciwów Portera). Dała mu na przykład paletkę do ping-ponga, która mogła spowolnić czas, co doprowadziło do uwięzienia Karla w innym wymiarze. Innym razem zaś zamieniła go w „Karlę”, aby w pełni zrozumiał, co to znaczy być dziewczyną, zanim będzie mógł wrócić do bycia chłopcem. Kiedy Karl i Denise zaczęli ze sobą chodzić, interweniowała wysokiej rangi anielica, pani Mildered Stern, ponieważ AIT nie mogli umawiać się z ludźmi. W końcu to Karl jako pierwszy zerwał ich związek, aby nie stać na drodze anielskiej kariery Denise.

W ostatnim odcinku trzeciego sezonu Porter otrzymał wreszcie własne skrzydła i musiał opuścić Karla, który nie potrzebował już jego pomocy.

***

Jeśli ktoś chciałby szukać w powyższych pozycjach przesłania czy morału, przemyconego przy okazji szczeniackich wygłupów, srodze się zawiedzie. Na dodatek deformują one rolę anioła stróża, ukazując ją w groteskowy sposób. Anioł stróż nie jest bowiem „zwykłym” kumplem o nadprzyrodzonych mocach, który zapewnia świetną zabawę i bezkarne wygłupy, ale potężnym bytem, wysłanym przez Boga, aby towarzyszyć nam na drodze zbawienia, od momentu poczęcia aż do chwili śmierci.

Jeśli jednak ktoś szuka jedynie płytkiej rozrywki i głupawego, infantylnego poczucia humoru, filmy tego typu pewnie przypadną mu do gustu.