Antoni (Aniołowie według Ojców Kościoła)

Herbert Oleschko

publikacja 23.07.2010 11:30

Otrzymawszy chryzmat rozróżniania duchów, umiał doskonale poznawać ich poruszenia, impet, rodzaj ataku. Naturalnie Antoni nie dokonywał tego wszystkiego własną mocą, ale daną przez Boga.

Któż jak Bóg 4/2010 Któż jak Bóg 4/2010

 

Ponownie pojawia w naszym cyklu (po Sokratesie, Filonie i Konstantynie) wybitna postać nie należąca formalnie do kręgu tzw. Ojców Kościoła, ale wszechobecna w literaturze patrystycznej, a co dla nas jeszcze ważniejsze – ściśle związana z tematyką angelologiczną. W przypadku Antoniego nie sposób mówić o spuściźnie pisarskiej, gdyż sławny Ojciec Mnichów do końca pozostał analfabetą i według tradycji był z tego wręcz dumny: „Kto ma zdrowy umysł, temu litery nie są potrzebne” – przytacza w anegdocie słowa pustelnika jego najsławniejszy biograf, Atanazy Aleksandryjski.  Ograniczymy się zatem do siedmiu uznanych za autentyczne listów Antoniego (podyktował je swoim uczniom), a w dalszej kolejności do wspomnianego już Żywota i Apoftegmatów, tj. krótkich sentencji Ojców Pustyni (twórcą wielu powiedzonek miał być Antoni).

Urodził się w roku 251 w Koma (wioska w dolinie Nilu niedaleko od Fajum). W osiemnastym roku życia stracił rodziców, co doprowadziło do przełomu religijnego. Rozdawszy ogromny majątek ubogim, udał się na odludzie, by w opuszczonym grobie niedaleko wioski oddać się całkowicie modlitwom i postom. Uznawszy tę izolację za niedostateczną, przeprowadził się do opuszczonego fortu wojskowego w oazie pustynnej. Ku swemu zdumieniu znalazł licznych naśladowców osiedlających się w pobliżu. W taki sposób powstało pierwsze w świecie chrześcijańskim skupisko monastyczne. Liczni chorzy i biedacy, a przede wszystkim ciekawscy oblegający pustelników, żebrzący i domagający się wsparcia modlitewnego, usług medycznych oraz protekcji, nie sprzyjali ascezie. Niezadowolony Antoni powędrował samotnie na wschód, w głąb pustyni. Ostatecznie osiadł w pustelni u podnóża góry Kolzim. To tu rozpoczęła się na dobre anielska przygoda Antoniego, a głównie heroiczne zmagania z aniołami upadłymi, demonami.

LISTY

Wspomnianych siedmiu listów Antoniego (za wyjątkiem pierwszego powstały one w latach 323-336), nie możemy naturalnie traktować na równi z pismami dogmatycznymi wielkich teologów wczesnego chrześcijaństwa, aczkolwiek w zakresie nauki o aniołach dostarczają nam niezwykle cennych informacji, głęboko osadzonej refleksji duchowej. Dla wielkiego pustelnika cały kosmos (niebiosa i ciała niebieskie, aniołowie wszystkich hierarchii, diabły i demony wszystkich hierarchii, ludzie) bierze początek z jednej doskonałej istoty duchowej, z którą utraciły byty stworzone związek w wyniku grzechu pychy. Najważniejszym celem człowieka jest powrót do utraconej jedności z Bogiem: warunkiem powodzenia tego przedsięwzięcia jest oparta na ascezie intensywna praca duchowa. W rezultacie tych działań możliwe jest rozpoznanie w sobie „iskry bożej” i podążanie za nią w wielkim powrocie do Boga, do roztopienia się w nim i uczestniczenia wraz z aniołami w akcie wieczystej adoracji. W wędrówce do Boga przeszkadza zarówno ociężałość ciała (tę pokonujemy przez askesis), a przede wszystkim wrogie działania demonów, zazdroszczących ludziom możliwości zbawienia. Co ciekawe, pojawienie się demonów nie tylko w życiu naszego pustelnika wiąże się z przełomem życiowym, wstrząsem wyrywającym z letargu uśpioną duszę. Antoni buduje – zarówno w Listach, ale jeszcze bardziej swym życiem – obraz człowieka-gladiatora, wojownika i rycerza bożego wyzywającego złego ducha na pojedynek, zmagającego się na pustyni z demonami, przeciwstawiającego diabelskiej pysze prostotę, pokorę i posłuszeństwo Bogu. Złu przeciwstawia dobro będące „dla aniołów źródłem wesela w służbie” (Św. Antoni, List III [w:]  Święty Antoni Pustelnik, Pisma, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1987, s. 132). Posiadając świadomość wsparcia ze strony dobrych aniołów, zdaje sobie sprawę z istnienia jakiejś hierarchii i szeroko rozbudowanej społeczności anielskiej, zarówno dobrych jak i złych – zgodnie z właściwą im zakresem działania i specjalnością (List IV..., s. 139). Człowiekowi dążącemu do Boga przychodzi w sukurs Duch nawrócenia (Antoni nie nazywa go wprost aniołem stróżem, z pewnością nie można go utożsamiać z Duchem Świętym). Jest to pierwszy etap wielkiej wędrówki do Boga. Ten duchowy przewodnik otwiera oczy duszy, dba o to, aby dusza była w stanie pokonać poruszenia pochodzące od złych duchów (List I..., s. 124-125). Działania szatańskie wzbudzają w człowieku niepokój i niepewność, osłabiają i wywołują wątpliwości. Pułapki złych duchów odznaczają się różnorodnością i przemyślnością, a sidła zastawiane są bezustannie (List IV..., s. 136-137, List VI..., s. 152). Ten kto ulegnie złym duchom, stanie się siedzibą i mieszkaniem demonów (naturalnym „miejscem pobytu” złych duchów jest według Antoniego powietrze, skąd starają się przedostać do ludzkiego wnętrza), zostanie całkowicie podporządkowany ich władzy (List IV..., s. 138). Wnikają demony do duszy poprzez ciało, aczkolwiek one same są niematerialne i niewidzialne (List IV..., s. 138). Maskują się doskonale, toteż ukryte przed naszymi oczami mają większą swobodę działania, a ich obecność objawia się w naszych uczynkach (List IV..., s. 139). Obejmują wówczas w posiadanie ciało ludzkie, które staje się dosłownie i w przenośni jaskinią zbójecką. Ten stan zaniedbania, upadku i odwrócenia się człowieka od świętości jest powodem smutku dobrych aniołów, Antoni mówi wręcz o ich cierpieniu z tego powodu (List IV..., s. 142). Ale jest też odwrotnie: nasza poprawa i pokuta przynosi dobrym aniołom ukojenie oraz radość.

Skuteczną tamą przeciwko mocom diabelskim jest nieustanna czujność, baczne strzeżenie samego siebie (List IV..., s. 142), dalej zesłana nam pomoc anielska (List V bis..., s. 150) i asceza: jej brak natychmiast wzmaga siłę działań demonów (List I..., s. 127). Poza ascezą człowiek dążący do Boga posiada inną potężną broń przeciwko zakusom złego ducha, modlitwę: na imię Chrystusa zgina się wszelkie kolano, przeciwnik musi (przynajmniej na pewien czas) odstąpić (List II..., s. 130). Wspomniany Duch nawrócenia chętnie wspomaga człowieka, ale zadziała z pełną skutecznością wówczas, kiedy podopieczny świadomie go zaprosi, kiedy odda się Bogu z całego serca (List I..., s. 128). Wszak człowiek posiada wolną wolę i od niego zależy wybór dobra lub zła, otwarcie się na podszepty diabelskie lub na podpowiedzi aniołów dobrych – Antoni podkreśla to bardzo wyraźnie (List IV..., s. 142-143). Ludziom wytrwale dążącym do Boga przeznaczony jest anielski tron (List III..., s. 134).

W toku tych żmudnych duchowych zapasów człowiek odtrąca tworzywo tego świata, którym tak zręcznie posługuje się zły duch (List VI..., s. 154),  dochodzi do coraz lepszego poznania siebie, odnajduje w sobie Boga, zdobywa wiedzę (gnosis), niezbędny warunek zbawienia (List V bis..., s. 149; List VII..., s. 156). Najlepszą drogą dojścia do Boga jest miłość: miłość do bliźniego w oczach Antoniego jest formą miłości do Boga (List IV..., s. 143). Pierwszym szczeblem życia duchowego jest zatem przejście od strachu przed demonami do strachu przed Bogiem, kolejny to przejście od bojaźni bożej do gorącej miłości do Boga. Droga wiedzie od próby pokus diabelskich do wypróbowania samego siebie. W rezultacie Antoni jawi się jako „wtajemniczony w misteria”, osiąga czystość serca i dar rozróżniania duchów, pojmowany tu jako jedne z najważniejszych charyzmatów wspomnianych w 1 Liście do Koryntian 12,10.

 

 

Zrekonstruowana w ogólnym zarysie (na podstawie Listów) nauka Ojca mnichów o aniołach i walce duchowej to jasne i jednoznaczne wskazówki duchowe mistrza dla adeptów, oparte na własnym doświadczeniu poglądy, podszyte duchem wielkiego Orygenesa, którego obecności nie znajdziemy w późniejszych przypowiastkach i sentencjach Ojców Pustyni.

APOFTEGMATY I ŻYWOT

Z Apoftegmatów Ojców Pustyni wyłania się obraz Antoniego – mimo całej surowości – pogodnego, posiadającego poczucie humoru, a czasem nawet chwile słabości i zwątpienia. Świadczy o tym np. następująca opowiastka. Pewnego dnia, kiedy wielki pustelnik popadł w ciemność wewnętrzną, ujrzał kogoś łudząco podobnego do siebie, kto na zmianę siedział pracując przy pleceniu liny i powstawał do modlitwy. Sobowtórem owym okazał się anioł pouczający Antoniego: „Tak rób, a będziesz zbawiony”. Usłyszawszy głos anioła, odczuł pustelnik wielką radość i ufność (Apoftegmat 1 zKsięgi Starców [w:] Święty Antoni Pustelnik, Pisma... s. 166).

Najbardziej sugestywny i popularny wizerunek naszego bohatera powstał dzięki Atanazemu. Napisany tuż po śmierci Antoniego Żywot przyniósł mu nieśmiertelną sławę i mimo rzetelności autora (biskup Aleksandrii Atanazy znał Antoniego dobrze i kontaktował się z nim przez wiele lat), oświetla go jakby z innej perspektywy. Spójrzmy zatem na Antoniego oczyma Atanazego, skupiając się jak zwykle na sprawach anielskich, a raczej demonicznych, bowiem rozwinięta ekstremalnie demonologia jest najbardziej specyficzną cechą tego dzieła i to ona zadecydowała na takim, a nie innym konterfekcie Antoniego Pustelnika, jakże ochoczo podejmowanego przez całe pokolenia artystów, jak np. reprodukowany tu obraz Grünewalda.

Diabeł przybył do młodego jeszcze Antoniego – donosi atanazowy Żywot – kiedy ów postanowił rozdać majątek ubogim i usunąć się od spraw światowych. Wzbudził w nim żądzę pieniędzy, roztoczył przyjemności dobrego jedzenia, w nocy przybrał postać ponętnej kobiety, ale nie zdołał go skusić. Zjawiwszy się wkrótce pod postacią czarnego chłopca, ducha nieczystości, próbował zastosować inną taktykę, ale został przez Antoniego przejrzany i zlekceważony. Nie mogąc znieść afrontu, przybył wraz z całą chmarą demonów. Te pobiły pustelnika tak dotkliwie, że ten długo leżał na ziemi. W kolejnym ataku złe duchy przybrały kształt dzikich zwierząt – rycząc i szczerząc kły usiłowały rozszarpać człowieka. Bohaterski pustelnik wyśmiewając zjawy i modląc się, obezwładnił je i uświadomił im ich bezsilność. Widząc nieugiętą postawę diabeł zaczął podrzucać na pustynię kosztowności i skarby, wszak te nie wywarły na kuszonym najmniejszego wrażenia, widać poznał się i na tej sztuczce. Konstatując bezowocność swych prób zły duch nie dał jednak za wygraną, odtąd starał się uprzykrzyć życie świętemu mężowi hałasem i jazgotem. Antoni tak dalece przywykł do ataków diabelskich, że te nie robiły na nim wrażenia. Bezwstydne demony, pokonane i ośmieszone wracały do pustelnika pod coraz to innymi monstrualnymi, ohydnymi, karykaturalnymi postaciami. Groziły i prosiły, płakały i jęczały, ale bez skutku. Obdarzone różną mocą i umiejętnościami, wszystkie bez wyjątku zostały przez Antoniego upokorzone i obezwładnione. Opisy Atanazego są bardzo sugestywne i nie ma miejscu, aby relacjonować je dokładnie (por. Św. Atanazy Aleksandryjski, Żywot św. Antoniego 21-40, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1987, s. 69-81). Poza tym duże partie teoretycznego wywodu o demonach są wstawką intelektualisty i wybitnego teologa Atanazego, nie mogą pochodzić od „stroniącego od liter” prostego pustelnika.

Antoni według Atanazego świadomie szukał utarczki z mocami ciemności. Chciał ukazać światu słabość diabła, jego głupotę i zacietrzewienie, całkowitą bezbronność wobec potęgi modlitwy i ascezy. W Żywocie pustelnik wielokrotnie demaskuje kłamliwą naturę demonów: np. prorokując o czymś, co nastąpi za kilka dni, nie mają co do tego pewności, ale przewidują z naturalnego biegu rzeczy. Demaskuje ich tchórzliwość przed znakiem Krzyża Pańskiego, opisuje taktykę i podaje sposoby obrony. W końcu konkluduje: „Skoro więc diabeł sam przyznaje się do swojej niemocy, powinniśmy zupełnie lekceważyć zarówno jego, jak i jego demony” (Atanazy, Żywot..., s. 81).    

Postępując w pracy duchowej Antoni sam zaczął w końcu wypędzać złe duchy z ciał opętanych. Był tak wyczulony, że trafnie diagnozował obecność demonów nawet po specyficznym odorze (Atanazy, Żywot..., s. 94). Otrzymawszy chryzmat rozróżniania duchów, umiał doskonale poznawać ich poruszenia, impet, rodzaj ataku. Naturalnie Antoni nie dokonywał tego wszystkiego własną mocą, ale daną przez Boga.

Bardzo ciekawy jest opis porwania Antoniego w zaświaty: „wychodzi z siebie i jest prowadzony w powietrze przez jakieś postaci” (Atanazy, Żywot..., s. 95). Dalej następuje opis demonicznych postaci zabraniających przejścia, żądających rozliczenia z czynów. Przewodnicy Antoniego (dobrzy aniołowie), bronią prawdy i zaświadczają, iż jakiekolwiek złe uczynki Antoniego zostały zmyte innymi wyrzeczeniami. Czyż nie tu po raz pierwszy pojawia się idea mytarstw, wyznawana do dzisiaj w Kościele Wschodnim?

 

 

Atanazy krytykuje także czary i praktyki magiczne, bóstwa pogańskie, traktując je wszystkie razem jako jeden z przejawów działalności szatańskiej (Atanazy, Żywot..., s. 102). Zasadniczo wszystkie „antydiabelskie” działania naszego pustelnika zmierzają do zniszczenia demonologii egipskiej. Zasiedlając opuszczone i zrujnowane groby z czasów faraonów, Antoni symbolicznie wprowadzał w tę przestrzeń chrześcijaństwo.

PROMIENIOWANIE

Atanazy pisał Żywot Antoniego – jak sam przyznaje – z wielkim pośpiechem i w odpowiedzi na szerokie zapotrzebowanie społeczne. Pisząc ukrywał się przed prześladowaniami ze strony arian lub melicjan. Nie mógł więc uzupełnić opowieści relacjami niezliczonych uczniów Antoniego, musiał bazować wyłącznie na własnych wspomnieniach i notatkami z mów pustelnika. Dzieła tego domagał się cały świat chrześcijański i kiedy już je otrzymał, niemal natychmiast ogłosił bestsellerem. Utwór otworzył także nowy gatunek w dziejach literatury chrześcijańskiej: hagiografię.

Antoni według tradycji zmarł w roku 356 mając 105 lat. Mimo pustelniczego i ascetycznego trybu życia, należał do ludzi wyjątkowo ruchliwych. Dwukrotnie udał się do Aleksandrii (pierwszy raz podczas prześladowań chrześcijan w roku 311, ponownie w roku 335, by wesprzeć biskupa Atanazego w sporze z arianami). Kontaktował się wówczas także ze sławnym uczonym Dydymem Ślepym, do którego zwrócił się w następujący sposób („Nie martw się Dydymie, że utraciłeś oczy cielesne; (...) ciesz się natomiast, że masz oczy, którymi patrzą także i aniołowie, oczy, za pośrednictwem których również i sam Bóg jest oglądany”. Wielokrotnie odwiedzał eremy mnichów w Fajum oraz Pispir. Przecież osiedlili się tu jego duchowi uczniowie, a ich liczba sięgała już nie setek, lecz tysięcy. Pierwsze klasztory posiadające regułę stworzył ok. roku 320 Pachomiusz, uczeń Antoniego. Dlaczego przypisano Antoniemu monastyczną Regułę (zbiór zasad postępowania dla mnichów), która na pewno nie była jego autorstwa? Może sprawiła to sława Antoniego, legenda Żywota, w każdym razie punkt 53 powstałej najwcześniej pod koniec IV wieku Reguły brzmi: „Śpij mało i w miarę, a nawiedzą cię aniołowie” (Reguła [w:] Święty Antoni Pustelnik, Pisma..., s. 190).

W nauce Antoniego (szczególnie w Listach) słyszymy echa nauki orygenesowej, pobrzmiewają wątki neoplatońskie i gnostyckie, aczkolwiek plotyńska askesis i poszukiwanie samotności służyły wyłącznie udoskonaleniu samego siebie, u Antoniego tymczasem pojawia się cel szczytniejszy: dobro drugiego człowieka.

Sława naszego pustelnika rozeszła się po całym świecie chrześcijańskim. Pojawiły się niezliczone legendy i opowieści (np. Hieronima o cudownym spotkaniu Antoniego z Pawłem z Teb, powielane w niezliczonych wariantach przygody Antoniego z innym fikcyjnym pustelnikiem, tzw. Pawłem Prostakiem), kolejne świadectwa zawarte w anonimowych sentencjach-powiastkach mnichów, tzw. apoftegmatach, jak i znakomitych historyków Kościoła dodających nowe nieznane wcześniej fakty, nie tylko o tym jak Wielki Antoni uczył posłuszeństwa Pawła Prostaka (por. Apoftegmaty Ojców Pustyni, t. 1. Gerentikon, t. 2. Kolekcja systematyczna, anonimowa Historia mnichów w Egipcie, Historia Kościoła Sokratesa Scholastyka i Historia Kościoła Sozomena), ale także o salomonowym wyroku Antoniego w filozoficzno-dydaktycznej przypowieści Eulogiusz i kaleka (por. Palladiusza Opowiadania dla Laussosa). Wszystkie wspomniane dzieła wydane zostały w znakomitej serii „Źródła monastyczne” przez tynieckich benedyktynów. Legenda szybko zatem pęczniała i nabierała barw mających coraz mniej wspólnego z historycznym Antonim. Zainteresowanym poważniej tym zagadnieniem polecam monograficzne opracowanie pod red. P. Waltera Saint Antoine entre mythe et légende (Grenoble 1996).

Pustelnia, a dokładniej pustynia zaczęła rysować się jako nowa forma dobrowolnego męczeństwa. Śladami Antoniego poszły w IV wieku tysiące łaknących odosobnienia ludzi. Fenomenu tego nie sposób wyjaśnić i zrozumieć. Ciekawe, iż rok 313 to zarówno odejście Antoniego „na pustnię” do podnóża góry Kolzim, jak i ogłoszenie sławetnego Edyktu Mediolańskiego, wydobywającego chrześcijaństwo z katakumb na powierzchnię życia społecznego. Idee i duchowe przesłanie Ojca Mnichów znalazły rezonans tak wśród prostych egipskich chłopów, jak i u zamożnych matron rzymskich. Mówiono o nim Antoni Wielki, a wspomniany analfabetyzm zniwelowano określeniem Theodidaktos – uczony przez samego Boga, a zatem posiadający prawdziwą gnosis pochodzącą nie z ustaleń nauk ziemskich, ale podyktowaną wprost przez „głos boży”.  Mocna wiara jest lepsza niż uczone sofizmaty filozofów – wszak takim hasłem pociąga się tłumy. Po prawdzie Antoni uczył się od innych ascetów i od „natury”. Aby dowiedzieć się więcej o Antonim i jego środowisku, warto sięgnąć do licznych opracowań Ewy Wipszyckiej, najlepszej w Polsce znawczyni egipskiego monastycyzmu (Chrześcijaństwo u schyłku starożytności – szczególnie t. 1-2; wywiad rzeka Mnisi – nie tylko ci święci...), Anny Świderkównej Życie codzienne w Egipcie greckich papirusów, a szczególnie polecam napisaną z wielką swadą i znawstwem pracę Hansa Conrada Zandera Święci przestępcy czyli przedziwne historie Ojców Pustyni.

 

Mathias Grünewald, Kuszenie świętego Antoniego. Prawe skrzydło Ołtarza z Isenheim (1512-1516)   Mathias Grünewald, Kuszenie świętego Antoniego. Prawe skrzydło Ołtarza z Isenheim (1512-1516)