Aby Bóg narodził się w naszych rodzinach

Z Konstantym Radziwiłłem – ojcem ośmiorga dzieci, lekarzem, prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej w latach 2001-2010 – rozmawia ks. Wojciech Kania

publikacja 28.12.2010 21:32

Jak sięgam pamięcią, Boże Narodzenie było zawsze takie samo: dobre i ciepłe. Tej Nocy co roku rodzi się Pan Jezus – czy może być coś jeszcze piękniejszego?

Niedziela 52/2010 Niedziela 52/2010

 

KS. WOJCIECH KANIA: – Jakie znaczenie dla Pana mają święta Bożego Narodzenia?

KONSTANTY RADZIWIŁŁ: – To przede wszystkim święta Bożej Miłości do człowieka. Ale jeszcze ważniejszy jest Adwent – czas przygotowania, bez którego mógłby pozostać jedynie obyczaj. Dzięki temu, że całą rodziną poważnie traktujemy także przygotowanie, to i rodzinne przeżywanie świąt nabiera innego wymiaru. To czas wybuchu naszej wzajemnej miłości i mocniej uwidaczniającej się więzi, który wyraża się byciem razem, wspaniałą atmosferą, starannie przemyślanymi prezentami – czujemy się wszyscy bliżej siebie i bliżej Pana Boga.

– Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa związane ze świętami...

– Jak sięgam pamięcią, Boże Narodzenie było zawsze takie samo: dobre i ciepłe. Tej Nocy co roku rodzi się Pan Jezus – czy może być coś jeszcze piękniejszego?

– Jak Pana rodzina przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia? Czy są gorączkowe zakupy i krzątanie po kuchni?

– Przez cały okres Adwentu staramy się być na Roratach (zawsze na tych porannych) – narastająca z każdym dniem senność spowalnia krzątaninę. No, ale oczywiście trzeba przygotować dla wszystkich prezenty, a przed samymi świętami, kto może, pomaga w sprzątaniu i przygotowywaniu potraw wigilijnych.

– Czy są jakieś szczególne tradycje kultywowane w Pana domu, które przekazuje Pan swoim dzieciom?

– Wszystko jest bardzo tradycyjne: codzienne Roraty, prawdziwa choinka z prawdziwymi świeczkami, czytanie Pisma Świętego, żłóbek, opłatek i życzenia ze znakiem krzyża na czole, sianko, wspólna wieczerza, długie śpiewanie kolęd, wiele pełnych serca prezentów i Pasterka.

– Kto przygotowuje potrawy na stół wigilijny?

– Wszyscy pomagają, jak umieją – przy stole zasiada co najmniej kilkanaście osób.

– Czy jest podział obowiązków w przygotowaniach do świąt?

– Rządzi, oczywiście, żona, ale każdy robi, co może.

– Ulubiona potrawa wigilijna?

– W naszym domu raczej nie rozmawia się o jedzeniu, ale w tajemnicy przyznam, że nie jestem entuzjastą ryby (głównie dlatego, że nie potrafię sobie radzić z ośćmi).

– Czy w rodzinie jest jakiś przepis na potrawę wigilijną, przekazywany od pokoleń?

– Takimi potrawami są chyba barszcz (na domowym kwasie) z uszkami oraz mak utarty z miodem i bakaliami; nie może też zabraknąć kompotu z suszonych owoców.

– Czy rodzina Radziwiłłów spędza święta w zaciszu domu rodzinnego, czy gdzieś na wyjeździe?

– Zawsze w domu.

– Jak wygląda Wasze wspólne kolędowanie?

– „Prześpiewujemy” cały śpiewnik przy akompaniamencie dzieci grających na różnych instrumentach. Staramy się powtarzać kolędowanie codziennie wieczorem, także po świętach; zapraszamy na wspólne śpiewanie naszych przyjaciół.

– Czy macie jakąś ulubioną rodzinną kolędę?

– Oczywiście, „Bóg się rodzi” – zawsze śpiewamy ją do ostatniej zwrotki.

– Jaka jest najważniejsza chwila Waszego wspólnego świętowania?

– Pasterka – przecież to najważniejsza chwila tej Nocy!

– Czego życzy Pan sobie, swoim najbliższym, a także naszym Czytelnikom na tegoroczne święta Bożego Narodzenia?

– Bożego narodzenia.

Konstanty Radziwiłł - Urodził się we Wrocławiu w 1958 r. Jest absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie, ma specjalizację w medycynie ogólnej i rodzinnej. Na początku lat 80. był działaczem Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Od początku lat 90. aktywnie uczestniczył w pracach samorządu lekarskiego, a w latach 2001-2010 pełnił funkcję prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej. Od 2010 r. jest prezydentem Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich. Wraz z żoną Joanną Małgorzatą Dąbrowską doczekał się czterech synów i czterech córek.