Rachunki lichwiarza, greckie kalendy i miesiące na kościach

ADAM SUWART

publikacja 03.01.2011 18:48

Pojęcie czasu jest nie tylko jednym z najdonioślejszych doświadczeń człowieka, roztrząsanym przez najtęższe filozoficzne głowy, ale też jednym z najtrudniejszych problemów praktycznych. Receptą na to stawały się kalendarze

Przewodnik Katolicki 1/2011 Przewodnik Katolicki 1/2011

O tym, jak ludzkość w różnych okresach historycznych i w różnych punktach globu zmagała się z czasem, świadczy choćby różnorodność kalendarzy. Czym jednak jest sam kalendarz?

Lichwiarze i długi

Jak przytacza Władysław Kopaliński w słynnym „Słowniku wyrazów obcych”, słowo „kalendarz” pochodzi od średniowieczno-łacińskiego kalendarium, które oznaczało… „książkę rachunkową lichwiarza”! Etymologia formalna wywodzi owo kalendarium od łacińskiego Kalendae,czyli „pierwszego dnia miesiąca”. Był on zwykle dniem płacenia długów, stąd księga zawierająca takie adnotacje o zapłaconych na początku miesiąca długach nosiła właśnie miano „kalendarza”. Echa słowa „kalendarz” przetrwały też zresztą w stosowanej niekiedy i dziś łacińskiej sentencji ad Kalendas Graecas. Wyrażenie to przetłumaczymy dosłownie jako „na greckie kalendy”, a ponieważ w Grecji owych „kalend” nie było, zwrot ten oznacza w istocie „nigdy”. Gdy więc żalimy się, że na przykład jakiś urzędnik odłożył naszą ważną sprawę właśnie ad Kalendas Graecas, przyznajemy, że sprawa pewnie nigdy nie zostanie załatwiona.

Same kalendarze są jednak znacznie starsze. Stanowią bowiem system rachuby dni oraz dłuższych odstępów czasu znany od dalekiej prehistorii, bo też od zarania dziejów ludzkość usiłowała ogarnąć i skodyfikować nieuchronny proces przemijania. Konieczność odnalezienia punktów zaczepienia w czasie ujawniła się w chwili, kiedy ludzie zaczęli handlować, zawierać umowy, żyć w zorganizowanych społecznościach, a nade wszystko sprawować obrzędy związane z religią.

Księżyc i Słońce

Te ziemskie i duchowe potrzeby ludzkości znalazły swoje połączenie z obserwacją nieba właśnie w kalendarzu. Większość rachub czasu odnosi się bowiem do obserwacji zjawisk astronomicznych, a przede wszystkim dwóch okresowych cyklów powiązanych z tymi zjawiskami. Pierwszy – najszybszy do zaobserwowania – jest cykl zmian faz Księżyca; drugi zaś – cykl zmian pór roku, przebiega już dłużej w czasie. Ten podział stał się podstawą dwóch zasadniczych typów kalendarzy – księżycowych, czyli lunarnych, oraz solarnych, czyli słonecznych. Systemy mieszane, księżycowo-słoneczne nazywane są fachowo lunisolarnymi.

Ruch obrotowy Ziemi, czyli obrót naszej planety wokół własnej osi, stał się podstawą do wyznaczenia doby, czyli – powszechniej mówiąc – dnia w sensie jednostki kalendarzowej czasu, a nie zjawiska astronomicznego od wschodu do zachodu Słońca. Z kolei czas pełnego obiegu Księżyca wokół Ziemi wyznaczył tak zwany miesiąc synodyczny. Ruch obiegowy Ziemi, czyli czas, w którym Ziemia okrąża Słońce, nazwano rokiem równikowym. Te najważniejsze pojęcia stanowiły podstawę większości kalendarzy, jedynie sposób powiązania tych jednostek czasu za pomocą umownych reguł decydował o odrębności kalendarzy powstałych w różnych epokach i kulturach.

Dzień i miesiąc są jednostkami najbardziej naturalnymi, bo wynikającymi z obserwacji zjawisk astronomicznych. Paleontolodzy i archeologowie odkryli, że już w paleolicie odliczano dni miesiąca, wycinając na kościach znaki symbolizujące dynamikę zmian faz Księżyca. W taki sposób człowiek epoki kamiennej starał się „policzyć” swój czas, choć zapewne zgoła odmiennie niż człowiek współczesny przeżywał subiektywnie owo przemijanie. Z kolei zupełnie umowną jednostką jest tydzień. Nie ma on oparcia w cyklach przyrodniczo-kosmicznych, a stworzony został w celach organizacyjnych, z podziału miesiąca.

Od Hammurabiego do papieża Grzegorza

Jeden z najstarszych kalendarzy znany jest z Babilonii, z okresu panowania Hammurabiego, a więc z XVIII–XVII wieku przed Chrystusem. Był to kalendarz księżycowy, w którym każdy miesiąc zaczynał się w chwili pojawienia się na niebie wąskiego sierpa Księżyca. Dwanaście takich miesięcy, po 29 lub 30 dni każdy, składało się na babiloński rok. Ponieważ zauważano nierówność w stosunku do pór roku, na wiosnę lub jesień dodawano 13 miesiąc.  Przypuszczalnie w IX w. p.n.e. zauważono w Babilonii, że 235 miesięcy księżycowych zawiera liczbę dni prawie dokładnie taką, jak 19 lat słonecznych. Oznaczało to, że  dodanie siedmiu miesięcy w 19-letnim cyklu kalendarza księżycowego prowadzi do zgodności z kalendarzem słonecznym. W ten sposób Babilończycy pierwsi zaczęli stosować kalendarz słoneczny. Także oni wprowadzili podział dnia na godziny i minuty – z zastosowaniem systemu sześćdziesiętnego, przy czym doba babilońska liczyła 12 godzin. Stosowali też siedmiodniowy tydzień, przypisując każdy jego dzień jednej z pięciu znanych im planet oraz Słońcu i Księżycowi.   

W tym samym czasie, kiedy Babilończycy „łamali sobie głowę” nad utworzeniem kalendarza, który odzwierciedlałby zjawiska astronomiczne i odpowiadał potrzebom ich cywilizacji, inne rachuby czasu wprowadzali starożytni Chińczycy. Już w XIV stuleciu przed Chrystusem wprowadzili oni kalendarz według systemu mieszanego, księżycowo-słonecznego. Ten skomplikowany system starożytnego kalendarza chińskiego składał się początkowo z 60 różnych cykli, które dzieliły się na mniejsze jednostki. Określano je początkowo nazwami zwierząt, czego daleką reminiscencją są obecne tradycyjne chińskie lata obrzędowe, noszące zwierzęce nazwy, np. smoka, świni czy małpy. Dopiero w II wieku przed Chrystusem zreformowano ten kalendarz, wprowadzając lata 12- i 13-miesięczne, z miesiącami po 29 lub 30 dni. Co kilka lat dodaje się dodatkowe miesiące, dla uzgodnienia roku w tradycyjnym kalendarzu chińskim z rokiem zwrotnikowym.

Najwcześniej także w Polsce

Najbardziej powszechny w świecie kalendarz gregoriański wprowadzono w wyniku reformy wcześniejszego kalendarza juliańskiego. Wynikało to z konieczności ustalenia reguł dotyczących określania daty Wielkanocy. Gdy podczas obrad Soboru Nicejskiego w 325 r. równonoc wiosenna wypadała 21 marca, postanowiono Wielkanoc obchodzić w pierwszą niedzielę po pierwszej pełni Księżyca po równonocy wiosennej. Jednak data równonocy wiosennej w kalendarzu juliańskim przesuwała się średnio o 1 dobę w ciągu 129 lat. Dostrzeżono to już w VIII w., ale dopiero w 1582 r. specjalna komisja powołana przez papieża Grzegorza XIII ostatecznie ustaliła reguły dla kalendarza gregoriańskiego, zwanego tak właśnie od imienia papieża. Opuszczono wtedy 10 dni – w roku 1582 i po 4 października nastąpił od razu 15 października! By w przyszłości zapobiec systematycznym zmianom daty równonocy wiosennej, ustalono wtedy, że lata przestępne to te, których numer jest liczbą podzielną przez 4, z wyjątkiem lat wyrażających się pełnymi setkami, wśród których tylko te podzielne przez 400 są przestępnymi. Rok składa się z 11 miesięcy 30- lub 31-dniowych i jednego 28-dniowego, a w roku przestępnym – 29-dniowego. Rok w kalendarzu gregoriańskim jest zaledwie o 26 sekund dłuższy od roku zwrotnikowego, co da różnicę jednego pełnego dnia dopiero po przeszło 3 tysiącach lat.  

Kalendarz gregoriański został wprowadzony najwcześniej, bo właśnie 15 października 1582 r. (według nowego stylu) we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii i w Polsce. We Francji dopiero po dwóch miesiącach, w Austrii po kolejnych dwóch latach, a w Prusach dopiero w 1610 r. Jeszcze później w Wielkiej Brytanii (1752 r.), w 1918 r. w Rosji. Najpóźniej w Grecji (1923 r.) i Turcji (1927 r.).

Właśnie rozpoczęliśmy rok 2011 po narodzeniu Chrystusa według kalendarza gregoriańskiego. Niech będzie Boży i szczęśliwy!