Kapłańska troska o jedność chrześcijan

Z ks. Malcolmem Bullem – anglikańskim konwertytą – rozmawia ks. Paweł Maciaszek

publikacja 25.01.2011 22:40

Chciałbym usilnie namawiać wyznawców Kościoła anglikańskiego do spojrzenia wstecz, do czasów sprzed reformacji, do ich korzeni katolickich i traktowania bardziej serio zjednoczenia

Niedziela 4/2011 Niedziela 4/2011

 

KS. PAWEŁ MACIASZEK: – Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć o swoim powołaniu do kapłaństwa?

KS. MALCOLM BULL: – W wieku 6 lat zostałem ochrzczony w Kościele anglikańskim. Moi rodzice nie praktykowali chrześcijaństwa, choć zawsze nalegali, abym uczył się w szkole niedzielnej przy Kościele baptystów w wiosce, gdzie mieszkaliśmy. Tam poznałem podstawy wiary chrześcijańskiej i szczególnie pokochałem Pismo Święte. Mój starszy brat otrzymał święcenia w Kościele anglikańskim tuż przed rozpoczęciem przeze mnie studiów na uniwersytecie. W roku 1963 spotkałem moją przyszłą żonę. Pobraliśmy się w 1968, po otrzymaniu przeze mnie dyplomu chirurga stomatologii. To wszystko wydarzyło się, zanim przenieśliśmy się do Bedford, gdzie należeliśmy do parafii pw. św. Pawła tzn. Kościoła o tradycji anglokatolickiej (anglokatolicyzm to prąd wewnątrz Kościoła anglikańskiego, który charakteryzują wspólne z Kościołem katolickim pewne dogmaty, nauczanie teologiczne, określone elementy liturgii). Tam byłem bierzmowany i zaangażowany w życie wspólnoty – najpierw w grupie liturgicznej służby ołtarza, później jako członek Rady Parafialnej. To był czas, gdy zaangażowałem się w ryt liturgii katolickiej i jako dojrzały student rozpocząłem kurs przygotowawczy dla angielskich duchownych, który był organizowany przez diecezję św. Albana. Zostałem wyświęcony na diakona w 1983 r., a na kapłana – w roku 1984.

– Jak wspomina Ksiądz pierwsze lata kapłaństwa?

– Pracowałem jednocześnie jako chirurg stomatolog w szpitalach oraz leczyłem w moim prywatnym gabinecie. Wszystko łączyłem z utrzymaniem i wspieraniem rodziny oraz z zaangażowaniem się w życie parafii św. Pawła w Bedford.

Stanowisko, które obejmowałem w Kościele, nie wiązało się z dochodami. Nie było łatwo pogodzić życie zawodowe z obowiązkami w parafii i życiem rodzinnym. Ale miałem błogosławieństwo Ducha Świętego oraz wsparcie żony i rodziny. To były lata 80. XX wieku. Kościół anglikański był mocno zaangażowany w dialog z Kościołem katolickim na temat możliwości zjednoczenia. W 1982 r. papież Jan Paweł II odwiedził Anglię. Pamiętam rozmowy prowadzone na temat zjednoczenia i ożywioną nadzieję, że jest ono nareszcie możliwe. Jednak do niego nie doszło.

– Co było głównym powodem przejścia Księdza na katolicyzm i jak długo trwał cały proces?

– Studia teologiczne, które odbyłem, przekonały mnie o prawdzie Kościoła katolickiego i jego dogmatów. Przynależąc do tradycji katolickiej w Kościele anglikańskim, rozpoczynałem osobistą pielgrzymkę wiary wiodącą do Kościoła katolickiego, która zawsze znaczona była nadzieją, że Kościół anglikański będzie zmierzał ku zjednoczeniu jeszcze w czasie mojego życia.

Z biegiem czasu we własnej parafii coraz bardziej czułem się spychany na margines z powodu moich katolickich przekonań. Gdy Kościół anglikański dopuścił święcenia kapłańskie kobiet, wiedząc, że taka decyzja będzie poważną przeszkodą w zjednoczeniu chrześcijan, odczułem, że to było o jeden krok za daleko. Próbowałem zostać w Kościele, mając nadzieję na jakieś postępy w drodze do zjednoczenia, ale to się nie zdarzyło. Ostatecznie w styczniu 1994 r., po wielu duchowych poszukiwaniach i modlitwach, poznałem katolickiego biskupa Patricka Leo McCartiego – pasterza diecezji Northampton i wiosną tamtego roku opuściłem Kościół anglikański. Od tego momentu oboje z żoną byliśmy formowani w wierze przez Dom Paula Davina OSB z klasztoru Chrystusa Zbawiciela w Turvey koło Bedford, którego znałem, będąc jeszcze anglikaninem. We wrześniu 1994 r., przez uroczyste wyznanie wiary, dokonała się nasza konwersja – staliśmy się katolikami.

– Jak się Ksiądz czuje w Kościele katolickim i jak zmieniło się życie Księdza, gdy został Ksiądz katolikiem?

– Już jako kapłan Kościoła anglikańskiego miałem wielu przyjaciół i życzliwych znajomych ze wspólnot katolickich. Z biegiem czasu, przez pełnione posługi było ich coraz więcej. Bp Leo poprosił mnie o pracę na rzecz wspólnoty św. Wincentego, zaangażowałem się w duszpasterstwo, zostałem również szafarzem Eucharystii. Byłem teraz katolikiem świeckim nie mogłem więc celebrować Eucharystii. Pomimo moich próśb do biskupa, aby rozważył moją formację dającą możliwość święceń, nic nie wydarzyło się aż przez około 5 lat. To był bardzo trudny okres w moim życiu. W końcu bp Leo stwierdził, że powinienem przejść dokładniejszy kurs w diecezji z możliwością święceń. W czasie jego trwania wciąż pracowałem jako chirurg stomatolog i byłem bardzo wdzięczny wszystkim kapłanom za czas, jaki poświęcili na moją dokładniejszą formację. Formalności związane z gromadzeniem potrzebnych dokumentów zostały zakończone i wówczas wysłano do Rzymu prośbę o zgodę, co też zajęło jakiś czas. Ostatecznie Stolica Apostolska wyraziła zgodę na moje święcenia jako żonatego mężczyzny i w grudniu 2002 r. zostałem wyświęcony na katolickiego kapłana przez biskupa Kevina Johna McDonalda. Praca na parafiach (w Brickhill i w Olney) czy też wśród chorych w szpitalu w Bedford daje mi wiele radości. Nigdy – pod względem wiary – nie byłem szczęśliwszy niż jestem teraz, wyłączając ten długi czas, jaki zajęły procedury i trudności związane z dopełnieniem formalności w dokumentacji.

 

 

– Czy zdaniem Księdza, słuszne jest twierdzenie, że życie protestantów jest łatwiejsze (mają mniej wymagań), a katolicy umierają spokojniej (mają większą pewność zbawienia)?

– Prawdą jest, że protestanci mają mniej wymogów, dotyczących na przykład uczestnictwa we Mszy św. i sakramentu spowiedzi, jednakże nie mogę powiedzieć, że ich życie jest łatwiejsze. Protestanci polegają bardziej na Biblii niż na Tradycji Kościoła i w swoim życiu nie akcentują tak wyraźnie prawd wiary ani zasad moralnych. Katolicy, opierając się bardziej na sakramentach, posiadają mocniejsze podstawy dla swojej wiary i jej zrozumienia. Nauka katolicka daje też mocniejsze poradnictwo moralne.

– Po latach przeżytych w Kościele katolickim, co chciałby Ksiądz powiedzieć tym, z którymi był związany w Kościele anglikańskim?

– Chciałbym w tym miejscu wspomnieć konwertytę kard. Johna Henry’ego Newmana (1801-90), który interpretując treści wiary wyznania anglikańskiego, pragnął iść wciąż w kierunku dogmatów rzymskich. Cieszył się wyjątkowym autorytetem. Został beatyfikowany w 2010 r. przez Benedykta XVI. Zanim przeszedł na katolicyzm był księdzem anglikańskim. Próbował z wielkim uporem spełnić oczekiwania Kościoła anglikańskiego, aby mógł się stać częścią jednego, świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła. Nie udało mu się to. Chciałbym usilnie namawiać wyznawców Kościoła anglikańskiego do spojrzenia wstecz, do czasów sprzed reformacji, do ich korzeni katolickich i traktowania bardziej serio zjednoczenia. Wydaje mi się, że Kościół anglikański nie tylko wyświęcając kobiety na kapłanów, ale również wyświęcając je na biskupów, szkodzi jedności, o którą modlił się Chrystus przed swoją męką i śmiercią. Również zezwalanie na wyświęcanie homoseksualistów na biskupów w USA przyczynia się w dużym stopniu do rozłamu we wspólnocie Kościoła na całym świecie. Tolerowanie aborcji i innych moralnie nagannych zachowań i postaw dotyczących ludzkiego życia niesie ze sobą  ryzyko moralnego relatywizmu, który podważa radykalizm nauczania Chrystusa.

– Dziękuję za rozmowę i kapłańskie świadectwo poniesionego trudu na rzecz wypełnienia Chrystusowego pragnienia jedności, aby nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz.

Stolica Apostolska podtrzymuje gotowość stworzenia w Kościele katolickim odrębnych autonomicznych struktur dla anglikanów, którzy zechcą zmienić wyznanie. Byli anglikanie będą mogli tworzyć w Kościele specjalne diecezje nieograniczone ścisłymi granicami terytorialnymi, a ich biskupi będą podlegać bezpośrednio papieżowi. Już w 1980 r. Kongregacja Nauki Wiary zezwoliła, aby wspólnoty anglikańskie wstępujące do Kościoła katolickiego jako całość zachowały pewne elementy swego dziedzictwa, w tym sposób sprawowania Eucharystii. Sprawy osób indywidualnych traktowane są w myśl Dekretu o ekumenizmie II Soboru Watykańskiego jako ich osobiste pojednanie i nawiązanie pełnej więzi z Kościołem katolickim. Równocześnie wyrażano zgodę na udzielenie święceń kapłańskich duchownym anglikańskim, którzy podjęli decyzję o wstąpieniu do Kościoła katolickiego. Dotyczy to także mężczyzn żonatych. Praktycznie duchowny anglikański składa katolickie wyznanie wiary, następnie otrzymuje sakrament bierzmowania i podejmuje przygotowania do przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Po zdaniu właściwych egzaminów oraz za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej otrzymuje najpierw święcenia diakonatu, a następnie prezbiteratu. Księża przechodzący na katolicyzm będą wyświęcani ponownie. Mężczyźni żonaci uzyskają dyspensę od obowiązku celibatu, a w przypadku owdowienia, po przyjęciu święceń kapłańskich muszą zachować celibat i nie mogą powtórnie się żenić. W przypadku samotnych składane jest przyrzeczenie bezżenności. Watykan zastrzega jednak, że żonaci biskupi anglikańscy nie będą mogli pełnić posługi biskupiej w Kościele katolickim. Zazwyczaj księża żonaci swą posługę pełnią jedynie w niedzielę, a w ciągu tygodnia pracują zawodowo na utrzymanie rodziny. Dotyczy to zwłaszcza Wielkiej Brytanii, gdzie jest około 200 byłych księży anglikańskich, którzy w ostatnich kilkudziesięciu latach przeszli do Kościoła katolickiego. (Ks. P. M.)