Okrucieństwo czy prawo?

Jerzy Szyran

publikacja 27.01.2011 22:14

Odpowiedzią medycyny na problem niepłodności małżeńskiej jest metoda zapłodnienia pozaustrojowego. W ogniu ogólnokrajowej debaty i polemik na temat szczęścia par małżeńskich, które na drodze normalnego aktu seksualnego nie mogą doczekać się upragnionego potomstwa, Kościół przypomina, że dziecko, niezależnie od światopoglądu rodziców, jest zawsze darem Boga

Rycerz Niepokalanej 1/2011 Rycerz Niepokalanej 1/2011

 

Wydarzenie Czarnobyla plus owoce cywilizacji zbierają we współczesnym świecie coraz większe żniwo, którego owocem są coraz częściej spotykane pary, które nie mogą doczekać się upragnionego dziecka.

Odpowiedzią medycyny na problem niepłodności małżeńskiej jest metoda zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro, FIVET). W ogniu ogólnokrajowej debaty i polemik na temat szczęścia par małżeńskich, które na drodze normalnego aktu seksualnego nie mogą doczekać się upragnionego potomstwa, Kościół przypomina, że dziecko, niezależnie od światopoglądu rodziców, jest zawsze darem Boga, Pana wszelkiego życia na ziemi.

Początki

Po raz pierwszy idea pozaustrojowego zapłodnienia pojawiła się w 1937 r. na łamach czasopisma "New England Journal of Medicine". Pierwsze dziecko z probówki urodziło się 25 lipca 1978 r. w Anglii (Louisa Brown), a zapłodnienia pozaustrojowego dokonali R. G. Edwards i P. C. Steptoe. Od tego momentu nieustannie trwały badania i doskonalenie tej metody.

Nauka Kościoła katolickiego

W myśl nauczania katolickiego leczenie bezpłodności powinno uszanować trzy podstawowe dobra:

1) prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od poczęcia aż do naturalnej śmierci;
2) jedność małżeństwa, pociągającą za sobą wzajemne poszanowanie prawa małżonków do stania się ojcem i matką wyłącznie dzięki sobie;
3) specyficznie ludzkie wartości płciowości, które "wymagają, by przekazanie życia osobie ludzkiej następowało jako owoc właściwego aktu małżeńskiego, aktu miłości między małżonkami".

Te podstawowe zasady stanowią całość katolickiego nauczania regulującego zasady ingerencji medycznej w płodność pary małżeńskiej.

Metody sztucznego zapłodnienia

Na zapłodnienie wspomagane przez współczesną medycynę można spojrzeć w dwóch aspektach. Pierwszy stanowi metoda GIFT (Gamete Intra-Fallopian Transfer). Polega ona na monitorowaniu dojrzewania i przemieszczania się komórki jajowej, by w odpowiednim czasie dostarczyć do niej plemniki, w celu doprowadzenia do zapłodnienia. Techniczne wspomaganie zapłodnienia jest godziwe, ponieważ dokonuje się wskutek normalnego aktu seksualnego.
W drugim aspekcie zapłodnienie pozaustrojowe FIVET (Fecondation In Vitro Et Transfert d'embrion), lub bardziej popularna nazwa in vitro ("na szkle"), polega na dokonaniu zapłodnienia w probówce i przeniesieniu zapłodnionej komórki (zygoty) do ustroju matki.

Ocena moralna

Podejmując ocenę moralną zapłodnienia pozaustrojowego, należy wskazać na dwie metody tej procedury medycznej. Zapłodnienie in vitro może być wykonane metodą homogeniczną lub heterogeniczną.

Zapłodnienie homogeniczne

Zapłodnienie homogeniczne polega na pobraniu materiału genetycznego (plemników i komórki jajowej) od osób pozostających w związku małżeńskim. Oczywiście nie usprawiedliwia to tej metody, ponieważ nowe życie jest zawsze darem Boga i powstaje w wyniku osobowego spotkania dwojga ludzi. Mąż i żona w akcie seksualnym "wielbią swoją miłość i jedność" (Daniel Ange). Życie dziecka przy stosowaniu tej metody przestaje być owocem miłości rodziców, a jest wynikiem użytych technik medycznych. Metoda ta pociąga za sobą także niszczenie nadliczbowych płodów.

Zapłodnienie heterogeniczne

Metoda heterogeniczna polega na pobraniu materiału genetycznego (komórki jajowej, plemników) od osoby nie pozostającej w związku małżeńskim. Wiąże się to z zakupem komórki jajowej od obcej kobiety lub pobraniem plemników z banku spermy. Metoda ta w pierwszym rzędzie narusza wierność i godność małżeńską. W dalszej kolejności zostaje wyeliminowane biologiczne pokrewieństwo pomiędzy dzieckiem a obojgiem rodziców. Małżonkowie, którzy poddali się tego rodzaju zabiegowi, doświadczają potem braku jedności i reagują depresją, a dzieci zrodzone z tego typu eksperymentów cierpią na zaburzenia własnej tożsamości.

Skutki zapłodnienia pozaustrojowego

Skutki zapłodnienia pozaustrojowego można wymienić niemal jednym tchem:

- powstaje problem praw embrionów ludzkich i związane z tym pytanie, czy należy je traktować w sposób podmiotowy czy przedmiotowy;
- istnieje zagrożenie zmianami hormonalnymi u transferów (ok. 40-50%);
- w niektórych przypadkach może dojść do przypadków kazirodztwa, gdy spotkają się dzieci tego samego ojca (z banku spermy);
- niszczony jest organizm kobiety wskutek zaburzonej gospodarki hormonalnej;
- nie ma pewności, co do spełnienia aspiracji rodziców, którzy tyle trudu i ofiar włożyli w poczęcie dziecka;
- dziecko jest przedmiotem pożądania i uzurpacji w celu bezwzględnego zaspokojenia pragnień rodziców.

Ocena moralna obu metod może być tylko jedna - negatywna.
 


Zdrowie kobiety i dziecka

Oprócz stosunkowo niewielkiej skuteczności technik wspomaganego rozrodu (19-22%) należy jeszcze uwzględnić zarodki, które giną w laboratorium, oraz liczbę tzw. poronień samoistnych, sięgającą od 20% aż do 60% w przypadku kobiet, które zachodzą w ciążę po 40. roku życia.

In vitro a zdrowie kobiety

Podstawowymi zagrożeniami dla zdrowia kobiety są:

- hormonalna stymulacja jajników, mająca na celu wywołanie hiperowulacji, która znacząco osłabia organizm kobiety;
- pobieranie komórek rozrodczych kobiety, odbywające się w drodze zabiegu, a więc obarczone pewnym ryzykiem: zakażenia czy infekcji, powikłań zakrzepowo-zatorowych, mogących doprowadzić do zawału serca, a nawet do śmierci;
- zwiększone ryzyko występowania poronień i porodów przedwczesnych, a także nadciśnienia powodowanego ciążą;
- częściej występująca ciąża pozamaciczna czy też z łożyskiem przodującym;
- pojawiające się powikłania związane z hormonalną stymulacją jajeczkowania, do których należy zaliczyć wzrastającą liczbę ciąż mnogich;
- pojawiające się u znacznej liczby kobiet zaburzenia natury emocjonalnej i psychicznej, podobne do tych, które występują w "zespole poaborcyjnym".

Z powyższych analiz widać, że zapłodnienie pozaustrojowe nie jest czymś obojętnym dla organizmu kobiety i czyni w nim ogromne spustoszenia.

In vitro a zdrowie dziecka

W odniesieniu do zdrowia dziecka poczętego metodą in vitro należy wskazać na następujące konsekwencje:

- dwukrotnie zwiększa się występowanie wad wrodzonych. Zwiększona ich liczba ujawnia się już w pierwszym roku życia dziecka;
- dochodzi do anomalii chromosomowych, których w zwyczajnych przypadkach jest 4%; przy sztucznej reprodukcji następuje kilkukrotny wzrost wskaźnika;
- wzrasta liczba porodów wcześniaczych;
- w czasie rozwoju płodu pojawiają się różnego rodzaju anomalie rozwojowe, które są częstą przyczyną wysokiej liczby poronień samoistnych;
- wzrasta ryzyko śmiertelności okołoporodowej noworodków;
- rośnie ryzyko urodzenia dziecka z niedowagą ciała, a tym samym słabszym rozwojem fizycznym;
- zwiększa się ryzyko związane z nieprawidłowym rozwojem układu nerwowego, nie wyłączając porażenia mózgowego. Procentowo ryzyko to rośnie w porównaniu do dzieci poczętych w sposób naturalny nawet o 60%, natomiast dla embrionów wcześniej zamrażanych - nawet o 200%;
- większe jest ryzyko urodzenia dziecka niepełnosprawnego - do 11%, podczas gdy przy naturalnym poczęciu wynosi ok. 5%;
- częściej występują infekcje oraz zaburzenia immunologiczne;
- kilkukrotnie wzrasta ryzyko zachorowania na nowotwór oka (rak siatkówki);
- dwukrotnie częstsze są hospitalizacje w pierwszych latach życia;
- na stan zdrowia psychicznego dziecka wpływa tzw. "syndrom ocalałego", co prowadzi do istotnych problemów wychowawczych.
Wszystkie te czynniki wskazują jednoznacznie, że metody zapłodnienia pozaustrojowego wiążą się z ogromnym ryzykiem dla zdrowia dziecka i matki. Ich stosowanie w celu uszczęśliwienia pary małżeńskiej jest nieporozumieniem. Częstokroć bowiem nieszczęście niepłodności jest naturalną obroną organizmu ludzkiego przed wydaniem na świat jednostki słabej i chorej. Powstaje zatem pytanie: czy uzurpacja posiadania dziecka jest uszczęśliwianiem kogokolwiek?

Na świecie coraz więcej kobiet usuwa ciąże, w które zaszły po sztucznym zapłodnieniu. Statystyki z 2009 r. podają, że w Anglii i Walii dochodzi rocznie średnio do 80 aborcji dokonanych po zabiegu in vitro. W 2007 r. liczba ta sięgała aż 97. Ze statystyk wynika, że każdy lekarz dokonujący aborcji widzi przynajmniej raz w roku kobietę usuwającą dziecko, które zostało poczęte przez in vitro. Powodem nie są względy medyczne, ale zmiana planów życiowych, jak rozstanie się z partnerem czy obawa przed macierzyństwem.

Aborcja po in vitro wynika często z traktowania poczęcia dziecka na równi z zakupem małego szczeniaka, którego gdy się on znudzi, można wyrzucić z domu.

Jako lekarz i kierownik największej Kliniki Neonatologii w Polsce, obserwuję oprócz radości rodzin z powodu posiadania dziecka w następstwie stosowania metody in vitro, także tragedie będące konsekwencją częstszego występowania ciąży mnogiej z ryzykiem porodu przedwczesnego (często w fazie ciąży, gdzie przeżycie jest niemożliwe). Dochodzi do tego zwiększona częstość przetoczeń krwi między płodami oraz większa liczba wad wrodzonych. Wszystko to powoduje zwiększoną zachorowalność i śmiertelność noworodków. W szeregu krajów metody in vitro spowodowały wystąpienie "epidemii ciąży mnogiej". Należy obawiać się, że podobne zjawisko zaistnieje w naszym kraju. Dochodzi do tego problem tzw. "eliminacji płodu", czyli zabicia jednego z dzieci w łonie matki w celu ograniczenia liczby płodów. Z przerażeniem słucham wystąpień na ten temat na międzynarodowych sympozjach, podczas których wykładowcy mówią o tym tak, jakby chodziło o zabicie kurczaka i jest to dla nich normalne.

Nieznane są też następstwa zdrowotne, które mogą pojawić się w kolejnych generacjach. Jako były konsultant krajowy ds. neonatologii oraz były przewodniczący Programu Poprawy Opieki Perinatalnej w Polsce zwracam uwagę na fakt, że Polska ma jeden z najgorszych wskaźników umieralności noworodków i niemowląt w Unii Europejskiej. Uważam, że wszystkie wysiłki edukacyjne, organizacyjne i finansowe powinny pójść w kierunku ratowania dzieci, które już są na świecie. Czy jednak ktokolwiek uznał konieczność wzrostu nakładów na oddziały noworodkowe, gdy w konsekwencji ustawy nastąpi wzrost liczby noworodków chorych i przedwcześnie urodzonych i trzeba będzie je leczyć? Zjawisko to wystąpiło już w innych krajach, więc niewątpliwie wystąpi i w Polsce w następstwie ustawy.
prof. Janusz Gadzinowski, konsultant wojewódzki ds. neonatologii województwa wielkopolskiego