Kościół szturmuje młodzież

Artur Sporniak

publikacja 27.04.2011 23:00

Watykan nie ma szczęścia: promocję znakomitego katechizmu dla młodych zepsuła głupia pomyłka tłumacza.

Tygodnik Powszechny 17/2011 Tygodnik Powszechny 17/2011

 

Dystrybucja włoskiej wersji przygotowanego na Światowy Dzień Młodzieży w Madrycie katechizmu dla młodych musiała zostać wstrzymana, gdyż w publikacji znalazła się sugestia, że katolickie małżeństwa mogą stosować metody antykoncepcyjne. Niefrasobliwa pomyłka translatorska stała się tematem, który odciągnął uwagę mediów od samego katechizmu, który pod wieloma względami jest wydarzeniem wyjątkowym.

Nie jest łatwo opracować taką publikację. Żywej wiary nie da się zamknąć w formułki. „Rodzi się ona ze słuchania” – o wiele oporniej „z czytania”. Dlatego katechizmy powstawały zwykle jako działania desperackie. Tak było z katechizmowymi pierwowzorami – dużym i małym katechizmem Marcina Lutra, wydanym w szczycie reformackiego buntu czy też z katolicką odpowiedzią na ówczesny kryzys - Katechizmem Trydenckim.
 



Należy się wstydzić, że chrześcijanie przez stulecia nie dopuszczali myśli o ścisłym spokrewnieniu z judaizmem i przy pomocy pseudoteologicznych argumentów zaogniali nienawiść do Żydów, prowadzącą często do ich mordów. (Z odpowiedzi na pytanie: „Jaki jest stosunek Kościoła do Żydów?”).

 


Współczesny Katechizm z 1992 roku także próbował zaradzić kryzysowi. „Po Soborze Watykańskim II i w sytuacji głębokich zmian kulturowych wielu ludzi nie wiedziało dobrze, w co właściwie wierzą chrześcijanie, czego naucza Kościół i czy on w ogóle może o czymkolwiek nauczać, oraz jak to wszystko pasuje do całkowicie zmieniającej się kultury” – zauważa Benedykt XVI we wstępie do „Youcat” (skrót od angielskich słów „młodzieżowy katechizm). Watykańska promocja tej publikacji w 6 wersjach językowych, w tym polskiej, odbyła się 13 kwietnia.

Patrzenie wstecz...

Retrospektywnie Papież przyznaje we wstępie, że choć to jemu, jako ówczesnemu prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, Jan Paweł II zlecił pod koniec lat 80. odpowiedzialność za zredagowanie dużego Katechizmu, sam nie wierzył w powodzenie pomysłu napisania razem z rozproszonymi na całym świecie biskupami „książki wartej przeczytania”. Powodem trudności był jednak przede wszystkim fakt, że Katechizm Kościoła Katolickiego od początku pomyślany został jako doktrynalne kompendium prawd przechowywanych w tradycji Kościoła. Miał je skrupulatnie zebrać, po to, by je chronić w zmieniającej się rzeczywistości. Zatem symbolicznie mówiąc: było to raczej patrzenie za siebie niż przed siebie. Redagowanie Katechizmu przypominało pieczołowite zachowywanie talentów. Wiemy, że w ewangelicznej przypowieści Jezusowi nie o taką postawę chodziło.

Oczywiście moderatorzy pomysłu byli tego świadomi – duży Katechizm miał się stać jedynie doktrynalną podstawą do opracowania katechizmów narodowych, które prawdy wiary przekładałyby na życiowy konkret (konstytucja Jana Pawła II „Fidei depositum” promulgująca Katechizm).

Jakby wbrew zakładanym niedoskonałościom przedsięwzięcie okazało się bestsellerem. Jego sukces powtórzyło opracowane przez Stolicę Apostolską w 2005 roku Kompendium Katechizmu – mimo formuły, która jeszcze bardziej usztywniała wiarę w zbiorze kilkuzdaniowych definicji. Skoro doktrynalne zaplecze było już tak mocne, rok temu w artykule „Odrobina szaleństwa” („TP” nr 3/2010) postulowałem, aby zabrać się do redagowania katechizmu bliższego życiu. Postulat ten został właśnie zrealizowany w świetnym wprowadzeniu w chrześcijaństwo, przygotowanym dla młodzieży przez zespół, którym kierował kard. Christoph Schönborn, odpowiedzialny także za wcześniejsze katechizmy.

...i do przodu

Nowy Katechizm ma tradycyjną formułę i kilka znamiennych nowości. Tematycznie powiela Kompendium (komentarz do Credo, siedmiu sakramentów, Dziesięciu Przykazań i modlitwy „Ojcze nasz”) i podobnie jak ono składa się z ponad pięciuset pytań wraz ze zwięzłymi odpowiedziami. Nowością są komentarze do prawie każdej odpowiedzi oraz bogactwo cytatów z Biblii, kościelnych autorów i zupełnie świeckich myślicieli. Inny jest natomiast język oraz sposób ujęcia wielu zagadnień. Przede wszystkim jednak w trakcie redakcji „Youcat” został gruntownie zrecenzowany przez grupę 59 młodych ludzi, i to im, jak się można domyślać, kościelna publikacja zawdzięcza swoją świeżość.

Paradoksalność zamieszczonych aforyzmów niweluje niebezpieczeństwo zamknięcia wiary w sztywnym komentarzu. Na przykład obok apofatycznej wypowiedzi Karla Rahnera: „Wiara oznacza: przez całe życie znosić niepojmowalność Boga”, znajdziemy wychwalający rozum cytat ze św. Tomasza: „Nie wierzyłbym, gdybym nie uznał, że rozsądnie jest wierzyć”.



Robi wrażenie także wybór cytowanych autorów. Znajdziemy m.in. wypowiedzi prekursora New Age Hermanna Hessego, wielokrotnie cytowanego autora „Opowieści z Narnii” Clive’a Staplesa Lewisa, genialnego filozofa Ludwika Wittgensteina oraz nie do końca ortodoksyjnych mistyków Jakuba Böhme i Mistrza Eckharta. Ten ostatni powiedział m.in.: „Jeśli jedyną modlitwą, którą mówisz w życiu, są słowa »dziękuję ci«, to wystarczy”. Z kolei myśl Paula Claudela koryguje zbyt naiwny misyjny zapał: „Mów o Chrystusie tylko wtedy, gdy cię ktoś zapyta. Ale żyj tak, żeby pytano cię o Chrystusa”. Szczytem przewrotności jest jednak bardzo pobożny cytat zwalczającego religię ateisty Ludwika Feuerbacha: „Gdzie topnieje wiara w Matkę Bożą, tam również topnieje wiara w Syna Bożego i w Boga Ojca”.

Bardziej swobodny język nie oznacza jednak spoufalania się z młodymi adresatami. Katechizm porusza także kwestie trudne, jak np. grzechy w Kościele: „Postrzegany z zewnątrz jest tylko instytucją historyczną, z historycznymi strukturami, ale też z błędami, a nawet przestępstwami – jest Kościołem grzeszników”. Zupełnie serio traktuje młodzież również wtedy, gdy cytuje fragment książki Benedykta XVI „Światłość świata”, który niedawno wywołał na świecie poruszenie: „Użycie prezerwatywy jest uzasadnione w pojedynczych przypadkach, choćby wtedy, kiedy stosuje ją prostytutka lub jej partner, gdzie może być to pierwszy krok w kierunku moralności, odrobina odpowiedzialności, uświadomienie sobie, że nie wszystko wolno i nie wszystko to, co się chce, można robić...”.

Skazany na sukces

Jak się wydaje, wraz z tą publikacją można odnotować pewien doktrynalny postęp. Jeszcze w żadnym dokumencie Kościół tak jednoznacznie pozytywnie nie wypowiedział się o seksualnej przyjemności: „pożądanie seksualne jest czymś dobrym i pięknym”, „zgodnie z wolą Bożą mężczyzna i kobieta mają rozkoszować się swoją płciowością”. Dla porównania, duży Katechizm o pożądaniu czy namiętności mówi prawie wyłącznie w kontekście nadużywania seksualności. Mocniej też niż dotychczas wyrażona jest akceptacja osób homoseksualnych: „Kościół bez zastrzeżeń akceptuje ludzi, którzy czują się homoseksualni. Nie powinni być z tego powodu dyskryminowani” (co nie oznacza przełomu w moralnej ocenie kontaktów seksualnych osób tej samej płci).

Odnajdziemy także sprzeciw wobec zbyt łatwych ocen skomplikowanych życiowych sytuacji: „Nie wolno potępiać tych, którzy się rozwodzą”. Choć jednocześnie Katechizm przekonująco i z pasją mówi o wyłącznym i trwałym miłosnym powierzeniu się sobie mężczyzny i kobiety w małżeństwie (np. słowa Jana Pawła II: „Nie można tylko żyć na próbę, nie można tylko na próbę umrzeć. Nie można tylko na próbę kochać, tylko na próbę i na jakiś czas zaakceptować człowieka”).

Najprawdopodobniej także młodym recenzentom zawdzięczamy fakt, że redaktorzy „Youcat” zrezygnowali z tych prawd obecnych w tradycji, które dzisiaj już są nieczytelne i raczej przeszkadzają, niż pomagają wierzyć. O ile duży Katechizm szczegółowo np. omawia wyższość dziewictwa nad małżeństwem czy zachowanie fizycznego dziewictwa Maryi także podczas porodu, o tyle w Katechizmie dla młodych odnajdziemy jedynie mocne podkreślenie faktu, że dogmatu o dziewictwie Maryi nie wolno interpretować jako negacji seksualności. Takie podejście przypomina zapominaną niekiedy regułę interpretacyjną, że wśród prawd wiary istnieje gradacja, a sama wiara jest procesem stopniowego wtajemniczania.

Biorąc pod uwagę losy poprzedników, ale przede wszystkim własne zalety, „Youcat” jest skazany na sukces. Nie wątpi w to Benedykt XVI, przyrównując katechizm we wstępie do wciągającego kryminału: „Ta książka trzyma w napięciu, ponieważ mówi o naszym własnym losie i dlatego głęboko dotyka każdego z nas”.

„Youcat. Katechizm Kościoła Katolickiego dla Młodych”, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2011.