Nikt nie umiera dla siebie

Paweł M. Nawrocki

publikacja 29.04.2011 21:26

Rozstanie z bliskim człowiekiem, po ludzku rzecz biorąc, jest niezwykle bolesne. Z pewnością było tak w przypadku najbliższych współpracowników Ojca Świętego, którzy do końca towarzyszyli Mu w Jego ziemskiej wędrówce.

Wychowawca 4/2011 Wychowawca 4/2011

 

Mija już sześć lat od ostatnich rekolekcji, głoszonych niemal bez słów przez Jana Pawła II. W owych dniach, podobnie jak od początku pontyfikatu, Ojciec święty nauczał nas całym sobą, postawą swego życia, konkretnymi czynami zgodnymi z nauką Chrystusa i z własnym nauczaniem. Był w tym konsekwentny i autentyczny.

W tamtych niezwykle przejmujących dniach pragnęliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o tajemnicy PRZEJśCIA Ojca świętego na „drugą stronę życia”. śledziliśmy każdy moment, każdy gest, każde słowo dobiegające zza Spiżowej Bramy, chcąc jak najlepiej zrozumieć ową tajemnicę, nauczyć się postawy całkowitego zawierzenia Bogu aż po kres doczesnego życia, by w konsekwencji na nowo odkryć i przyjąć prawdę o ciągłości życia POMIMO śmierci. Spokojne, pogodne i pełne ufności odchodzenie Jana Pawła II wyzwoliło w wielu z nas potrzebę głębszego wniknięcia w misterium mistycznego obcowania z Bogiem i przejścia ku wieczności.

Rozstanie z bliskim człowiekiem, po ludzku rzecz biorąc, jest niezwykle bolesne. Z pewnością było tak w przypadku najbliższych współpracowników Ojca świętego, którzy do końca towarzyszyli Mu w Jego ziemskiej wędrówce. Jak powiedział w jednym z wywiadów abp Stanisław Dziwisz: „Z jednej strony Ojciec Święty zaprosił świat do kontemplacji śmierci, ale ostatnie dni i godziny były triumfem życia. [...] jasno pokazał, że nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie”. Te ostatnie godziny życia Jana Pawła II były jednymi z najważniejszych chwil w Jego ziemskim bytowaniu. Dla nas są drogowskazem w wymiarze Jego świętości, PRZEJśCIA będącego dla każdego z nas wzorem zawierzenia Bogu.

 

Paweł M. Nawrocki, Łódź