Rola prowidencji ludzkiej w polityce

Piotr S. Mazur

publikacja 29.05.2011 20:24

Teatralność gestów i podszyte public relation stymulowanie emocji społecznych to ważne elementy uprawiania współczesnej polityki. Niestety, w tym kontekście coraz bardziej widoczna staje się niezdolność lub niechęć polityków do jasnego artykułowania zasad i celów rządzenia, a towarzyszące temu upartyjnienie większości obszarów życia publicznego i uzurpacja posiadania nieograniczonej władzy nad obywatelami rodzi w społeczeństwie niezrozumienie sensu polityki i apatię w działaniu. Dlatego konieczne staje się przypomnienie, czym w istocie ma być polityka, a to właśnie pokazuje św. Tomasza z Akwinu koncepcja prowidencji ludzkiej.

Cywilizacja 36/2011 Cywilizacja 36/2011

 

Człowiek jako podmiot życia społecznego

Znaczenie relacji, jaka łączy człowieka ze społecznością, uświadamiano sobie już w starożytności, określając go jako istotę społeczną (homo sociale). Człowiek bowiem bez osób drugich nie tylko nie może zaistnieć, ale nie może też bez nich dojść do aktualizacji swoich różnorodnych potencjalności i to zarówno materialno-biologicznych jak i psychiczno-duchowych. Jest więc takim bytem osobowym, który właśnie w społeczeństwie poprzez akty umysłowo-poznawcze, moralne czy twórcze aktualizuje cały potencjał swojego człowieczeństwa, dochodząc w ten sposób do pełni rozwoju. Jednocześnie życie pośród osób drugich umożliwia mu pełną manifestację swojego bytowego statusu, przejawiającego się w transcendencji zarówno względem przyrody jak i społeczności. Z innymi osobami łączy człowieka cała sieć różnorodnych, wzajemnie przenikających się relacji społecznych: rodzinnych, lokalnych, narodowych, państwowych czy globalnych.

Fakt ontycznego przyporządkowania człowieka do życia społecznego łączy się z zasadniczym niezdeterminowaniem form tej społeczności, których kształt tylko w pewnym zakresie zależy od naszych uwarunkowań bytowych, i to nawet wówczas, gdy chodzi o wspólnoty naturalne, jakimi są rodzina, naród czy państwo[1]. Oznacza to, że życie społeczne musi być kształtowane przez samego człowieka w świetle jego poznania świata i wolności działania. Pociąga to za sobą konieczność wewnętrznej organizacji społeczności, której wyrazem jest zwykle istnienie jakiegoś prawa (moralno-obyczajowego lub stanowionego) i podmiotu (indywidualnego lub zbiorowego) daną społecznością kierującego. Społeczność bowiem, w której nie byłoby czynnika integrującego, nie mogłaby trwać z uwagi na rozbieżność dążeń różnych podmiotów, co w zwięzły sposób ujmuje św. Tomasz: „Jest naturalne dla człowieka żyć w pewnej gromadzie, wobec tego wszyscy potrzebują jakiegoś kierowania całością. Każdy bowiem z licznych ludzi zabiega o to, co jemu odpowiada; całość rozproszyłaby się na cząstki, gdyby zabrakło tego, do kogo należy troska o dobro całości”[2].

Dobro wspólne jako cel działań politycznych

Jakkolwiek cel działań politycznych najczęściej nazywany jest dobrem wspólnym, to w dziejach filozofii i w teorii polityki pojmowano go różnie. Tym niemniej da się on sprowadzić do opozycji między państwem a człowiekiem. W praktyce rządzenia, do której z takim uporem odwoływał się w swojej teorii N. Machiavelli, na plan pierwszy wysuwa się zwykle dobro państwa utożsamiane z korzyścią osób nim rządzących. Sytuacja ta prowadzi do wielu nieporozumień i wymusza wskazanie adekwatnego celu rządzenia.

Rządzenie państwem zakłada istnienie społeczności politycznej, a wszelka społeczność istnieje ze względu na człowieka; dlatego pierwszym i zasadniczym celem działań władzy państwowej musi być troska o jego dobro. Jedynym wspólnym, a więc nieantagonistycznym dobrem człowieka jest jego dobro osobowe, stąd zadaniem władzy jest tworzenie warunków do rozwoju życia osobowego obywateli danego państwa. Ostatecznie więc państwo nie ma i nie powinno mieć innego celu, niż dobro osobowe człowieka, co zauważył już Arystoteles stwierdzając, że polityka jako część etyki, czyli umiejętność kierowania miastem-państwem, jest działaniem mającym zapewnić najwyższe szczęście człowiekowi[3]. Dopiero wtórnie za cel rządzenia można uznać samo państwo i to, co jako zespół organizowanych przez nie koniecznych celów-środków dobru temu służy. Przy czym dobro państwa, jakkolwiek wtórne wobec dobra osobowego, także jest wspólnym celem dla całej tworzącej go społeczności, poszczególnych grup oraz dla pojedynczych ludzi.

W myśli nowożytnej i współczesnej na skutek błędnych koncepcji człowieka, doszło do zapoznania właściwego celu działań politycznych. I tak w indywidualizmie uznano człowieka za doskonały podmiot, który żyje w społeczności i uznaje nad sobą władzę innych ludzi jedynie z konieczności. Doprowadziło to do pozbawienia władzy państwowej prawa do poznania, co jest celem ostatecznym człowieka i zwolniło ją z obowiązku wspierania go w realizacji tego celu. W rezultacie celem rządzenia stało się albo dobro samych rządzących, albo tworzenie warunków do wypróbowywania różnych modeli i celów życia człowieka, z jednoczesnym ograniczaniem (bardziej werbalnym niż realnym) wpływu państwa na życie swoich obywateli (liberalizm). Z kolei inne nurty myśli współczesnej, uznając człowieka za wytwór społeczności, przyznały rządzącym prawo do determinowania ostatecznego celu życia ludzkiego i jedynie słusznego sposobu jego realizacji bez jakiegokolwiek poszanowania godności osoby ludzkiej (socjalizm). Tymczasem państwo chcąc spełnić swoją rolę nie może ani determinować ostatecznego celu życia człowieka, ani abstrahować od istnienia tego celu i konieczności wspierania człowieka w jego realizacji.

Rządzenie i konieczność jego usprawnienia

Trudność rządzenia polega na tym, że władza polityczna nawet uznając dobro osobowe człowieka za cel rządzenia może posługiwać się w jego realizacji różnymi środkami i w różny sposób je stosować. Pociąga to za sobą konieczność wybierania przez nią celów bliższych (środków) rządzenia, co nieuchronnie wiąże się z zaistnieniem towarzyszących ich realizacji braków, np. podniesienie podatków dla realizacji celów państwa zuboża obywateli a przyznanie przywilejów jakiejś grupie wiąże się z obciążeniem ich kosztami pozostałych obywateli. Jednocześnie w obrębie samej społeczności spotyka się wiele partykularnych, nierzadko sprzecznych ze sobą celów poszczególnych osób i grup, co wymaga od władzy ciągłego ich godzenia. Okazuje się więc, że nieantagonistyczne dobro wspólne realizowane jest w społeczności przy pomocy antagonistycznych dóbr-środków, gdzie wybór i realizacja jednych utrudnia lub nawet uniemożliwia realizację innych. Istnieje zatem konieczność ukonkretnienia tego, co w życiu społecznym sprzyja realizacji dobra wspólnego.

Za Tomaszem z Akwinu zadania władzy względem społeczności można sprowadzić do trzech zasadniczych: budowania jedności społeczeństwa, następnie ukierunkowania jej na realizację dobra, wreszcie troski rządzących o dostatek, który umożliwi członkom społeczności realizację dwóch poprzednich celów[4]. Dochodzą do tego wszystkie cele państwa, warunkujące jego istnienie jako suwerennej struktury politycznej, co sprawia, że rządzenie jest rzeczą niezwykle trudną i że może być realizowane lepiej lub gorzej, dlatego politykę w tradycji klasycznej pojmuje się jako roztropną, a nie jakąkolwiek troskę o dobro wspólne. Rządzenie nie redukuje się zatem do legalnego sposobu dochodzenia do władzy jako koniecznego warunku jej prawnej legitymizacji, ani nawet do realizowania dobra wspólnego dla jej akceptacji moralnej. Konieczne jest realizowanie go w sposób roztropny i to tym bardziej, że dotyczy ono bytów osobowych, rozumnych i wolnych, posiadających własny, transcendujący wszystkie uwarunkowania społeczne cel ostateczny.



[1] Zasadniczy wpływ na formę życia społecznego mają uwarunkowania cywilizacyjne, które mogą ułatwiać albo utrudniać człowiekowi aktualizację jego potencjalności.

[2] Św. Tomasz z Akwinu, O władzy, tłum. J. Salij, Poznań 1984, I, 1, s. 136.

[3] Zob. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, tłum. D. Gromska, w: Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 5, Warszawa 1996, s. 78, 1094 a-b.

[4] „[…] Aby ustanowić dobre życie w społeczności, potrzebne są trzy [rzeczy]. Po pierwsze, aby w społeczności ustanowić jedność pokoju; po wtóre, aby społeczność zjednoczona węzłem pokoju zwróciła się ku czynieniu dobra [...]; po trzecie, potrzebny jej jest do dobrego życia dostatek, o co winien się troszczyć” (św. Tomasz z Akwinu, O władzy, II, 4, s. 153).

 

Znaczenie sposobu sprawowania władzy i jej skutków dla poszczególnych osób i całych społeczności wymaga odpowiedniego usprawnienia rządzących, na co wskazuje właśnie termin roztropność. Roztropność jako jedna z czterech cnót kardynalnych udoskonala działanie rozumu praktycznego we wskazywaniu odpowiednich środków do celów działania moralnego i ich praktycznej realizacji. Czyni to dzięki prowidencji.

Natura prowidencji

W Tomaszowej koncepcji prowidencji ludzkiej jak w soczewce skupiają się zasadnicze elementy rządzenia każdą społecznością, także polityczną. Jej podstawowymi ogniwami są: troska, przewidywanie i wykonanie. Jako taka prowidencja dotyczy przede wszystkim działania rządzących, gdyż to ich zadaniem jest prowadzenie bytów do ich właściwych celów (ipsa ratio ordinis rerum in finem)[5]. Służące temu przewidywanie przyszłości, aby spełniło swoją rolę, musi opierać się na racjonalnych przesłankach i brać pod uwagę naturę społeczności oraz dynamiczny charakter rzeczywistości związany z ludzkim działaniem, nie jest to bowiem przewidywanie teoretyczne, lecz praktyczne, w rezultacie którego dokonuje się w społeczności realnych zmian. W istniejący ciąg zdarzeń, w którym zachodzą określone relacje przyczynowo-skutkowe, człowiek musi dlatego wpisać realizację własnych celów poprzez uruchomienie proporcjonalnych doń środków-przyczyn sprawczych, ujmując zarówno zależności już istniejące w obrębie rzeczywistości, jak i to wszystko, co w chwili przewidywania jest nieznane, a co może się wydarzyć. Dla dobrego przewidywania przyszłości konieczne jest zatem możliwie najlepsze poznanie teraźniejszości i pamięć przeszłości jako podstawa roztropnego odczytywania relacji przyczynowo-skutkowych i analogii zachodzących zarówno w aspekcie ontycznym, jak i kulturowo-cywilizacyjnym.

Zamysł prowadzenia bytów do ich właściwych celów byłby niepełny, gdyby zabrakło w nim momentu jego wykonania, poprzez wydanie nakazu odpowiedniego użycia wybranych środków. Etap wykonania (executio ordinis) nazywa się właśnie rządzeniem (gubernatio)[6]. Roztropne przewidywanie ma zatem ostatecznie prowadzić władzę do roztropnego rządzenia – uruchamiania proporcjonalnych do celu przyczyn sprawczych zarówno w samych rządzących jako podmiotach działania, jak i w świecie zewnętrznym, dzięki czemu będą oni mogli zrealizować wybrany cel w sposób moralnie godziwy i skuteczny.

Roztropne przewidywanie jak i rządzenie mają swoje źródło w trosce rządzących o dobro tych bytów, które podlegając ich władzy, mogą być prowadzone do ich właściwego celu. Troską (łac. cura) może być nazwane jedynie wywodzące się z prawej woli pragnienie rzeczywistego, a nie pozornego dobra rządzonych, a zarazem wola osiągania go wyłącznie godziwymi środkami. I właśnie wynikające z autentycznej troski o rządzonych skuteczne przewidywanie i realizowanie (rządzenie) przez władzę moralnie godziwych środków do celu staje się prowidencją. Politykę zaś, jako jedną z form prowidencji, wyróżnia to, że jest troską o roztropne czyli skuteczne w aspekcie pragmatycznym i godziwe w aspekcie moralnym realizowanie dobra wspólnego: osobowego (dobro człowieka) i rzeczowego (dobro państwa).

Fakt niedoskonałości przewidywania i podmiotowa lub przedmiotowa niemożność zrealizowania wielu także godziwych moralnie zamierzeń nie przekreślają ani potrzeby rządzenia, ani roli prowidencji ludzkiej, która jest analogiczna do opatrzności Bożej.

Zasadnicze środki rządzenia państwem i sposób ich prowidencjonalnego użycia

W obrębie wspólnot naturalnych, jakimi są rodzina, naród czy państwo możliwe jest odczytanie celów, przy pomocy których realizują one dobro wspólne oraz służących temu środków. Rolą prowidencji nie jest jednak teoretyczny namysł nad środkami działania w ogóle, lecz przede wszystkim przewidywanie sposobu ich użycia i użycie w konkretnej rzeczywistości, aby urzeczywistnić konkretny cel w obrębie analogicznie pojmowanego dobra wspólnego.

Dla władzy państwowej zasadniczymi środkami rządzenia społecznością są prawo, możliwość stosowania przymusu i autorytet. Dysponowanie przez władzę tak ważnymi instrumentami, jak prawo ustalające sposób życia zbiorowości osób i siła w jego egzekwowaniu, umożliwia rządzącym znaczące wpływanie na życie rządzonych aż do decydowania o ich życiu i śmierci. Sytuacja ta winna rodzić poczucie odpowiedzialności u rządzących i dążenie do roztropnego korzystania z tych środków. Ponieważ jednak w rzeczywistości ludzkiego działania nie ma dwóch identycznych sytuacji, w zasadzie nie można wskazać konkretnych reguł prowidencji, według których należałoby zawsze identycznie postępować, można natomiast zakreślić granice ich stosowania związane z uwarunkowaniami moralnymi. Stwierdzić zatem należy, że prawo stanowione musi respektować normy wynikające z prawa naturalnego, stosowanie siły musi być usprawiedliwione respektem dla prawa i moralną słusznością, a nie tylko faktem jej posiadania. Z kolei autorytet władzy opierać się musi nie na przemocy względem jednostki i wynikającym stąd strachu, lecz na moralnej akceptacji legalnej władzy, skupionej na realizacji dobra wspólnego.

Tylko tak uformowane życie społeczne stwarza człowiekowi odpowiednie warunki dla realizacji swojej autoprowidencji, a więc dla życia prawdziwie ludzkiego. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że dobrze urządzone państwo, podobnie zresztą jak państwo złe, nie determinuje całkowicie życia ludzkiego. Ostatecznie to właśnie sam człowiek, wykorzystując dobro, jakim jest życie we właściwie ukształtowanej strukturze społecznej, musi prawdziwie odczytać cel swojego istnienia i chcieć go zrealizować przy pomocy środków oferowanych mu przez osoby drugie w obrębie społeczności.

Zakończenie

Prowidencja pokazuje, że działanie polityczne, choć różne od bezpośredniego działania jednej osoby wobec drugiej, realizując dobro wspólne przynależy do zakresu moralności. Dopiero po uwzględnieniu tego faktu rządzący mogą tworzyć dobre prawo oraz odpowiednio używać siły państwa dla jego egzekwowania w każdej konkretnej sytuacji poszukując najskuteczniejszych z moralnie godziwych środków do jakiegoś konkretnego celu działania ostatecznie przyporządkowanego dobru osobowemu człowieka. Obecność moralności w polityce nie niweczy skuteczności działania, lecz czyni ją tym, czym być powinna – roztropną realizacją dobra wspólnego. Nie ma prowidencji bez prowadzenia tego, czym lub kim się kieruje do jego właściwego celu, ale zarazem bez sensu byłoby takie rządzenie, które rządzonych prowadziłoby do celu, a rządzących czyniło ludźmi niegodziwymi moralnie. Rządzenie społecznością ufundowane na prowidencji chroni więc dobro osobowe rządzonych, ale i rządzących.

Piotr S. Mazur - Doktor hab. filozofii, kierownik Katedry Filozofii Człowieka wWyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie; członek Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu oraz Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie; autor książek:O nazwach intelektu (2004); O polską kulturę humanistyczną. Z Mieczysławem A. Krąpcem rozmawia Piotr S. Mazur (2006); W kręgu pytań o człowieka. Vademecum antropologiczne (2008); Prowidencja ludzka jako podstawa roztropnego formowania zasad życia osobowego i społecznego człowieka (2009); autor haseł do Powszechnej encyklopedii filozofii oraz kilku tomików poezji.



[5] Zob. św. Tomasz z Akwinu, Traktat o Bogu, przekł. i koment. G. Kurylewicz [i in.], Kraków 1999, I, q. 22, a. 1, corp.

[6] Zob. tamże, ad 2.