Jezus – znak posłuszeństwa i sprzeciwu

ks. Janusz Stańczuk

publikacja 19.06.2011 21:21

Posłuszeństwo jest najwyższą formą wolności. Łatwo te słowa napisać i przeczytać, trudniej zrozumieć, najtrudniej wypełnić.

Sygnały Troski 6/2011 Sygnały Troski 6/2011

 

Na początku jest mniej lub bardziej skomplikowany wybór. Kierujemy się różnymi przesłankami. Później przychodzi czas realizacji: minuty, miesiące, lata, niekiedy całe życie. W każdej chwili można się wycofać lub kroczyć do przodu. To o tej sytuacji pisał Liebert w słynnym „Jeźdźcu” – o człowieku, który uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać musi. Prosty, ogólny schemat ludzkiego postępowania.

Wybór jest łatwiejszy, kiedy motywem staje się miłość. Właściwie miłość nie daje wyboru. Tylko w ten sposób można zrozumieć i ocenić Jezusa – Boga, który ukochał człowieka miłością absolutną. Od samego początku było oczywiste, że Bóg zdecyduje się ratować utraconą ludzkość. Prorocy kilkanaście wieków zapowiadali Mesjasza, który przyjdzie wyzwolić swój lud. Późniejsze słowa Chrystusa przypominają, że zawsze znajdujemy Go właśnie w tym, co należy do Ojca; nie tylko w świątyni, ale w całym życiu. „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 34). Tej misji podporządkował swoje słowa, czyny, cierpienia. Stał się posłusznym aż do śmierci (por. Flp 2, 8). Bóg Go wywyższył ponad wszystko nie tylko dlatego, że był Synem, ale dlatego, że był Synem absolutnie posłusznym miłości.

Chrystus stał się także znakiem sprzeciwu. Wyrażał go w różnorakiej formie. Wobec osób życzliwych, lecz nierozumiejących Jego posłannictwa, zajmował postawę stanowczego burzyciela ludzkich poglądów i oczekiwań. To dlatego „ośmielił się” zniknąć na trzy dni z oczu Maryi i Józefa jeszcze jako dwunastoletni chłopiec. Nie podziękował niewiastom jerozolimskim użalającym się przy drodze krzyżowej, lecz zwrócił uwagę na ludzkie grzechy, które Go tam zaprowadziły. Korygował plany swoich Apostołów, a wobec Szymona Piotra nie zawahał się wykrzyczeć ostrych słów: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mk 8, 33). Pragnął, aby wszyscy, którzy zdecydują się nazywać się Jego uczniami, zrezygnowali z zaspokajania własnych pragnień i weszli w życie służby dla Boga i bliźniego. Najsurowszy osąd zatrzymał dla faryzeuszy, których egoistyczne samozadowolenie i uzurpacja objawienia mogły doprowadzić wielu ludzi do utraty życia wiecznego.

„Niech was ożywia to samo dążenie, które było w Chrystusie” – napisze Apostoł do Filipian, czyli do nas wszystkich (por. Flp 2, 5). Kiedy już wybierzemy Chrystusa, poddajmy się posłusznie Jego głosowi, a sprzeciwiajmy się głosom, które ściągają nas w przepaść.