Konfrontacja dobra ze złem

Antoni Zięba

publikacja 30.09.2011 16:20

Szybki rozwój mediów, wzrost ich znaczenia i wpływu na opinie ludzkie spowodował, że coraz częściej nazywane są pierwszą władzą, a czasem nawet jedyną. Nie bez przyczyny do specjalistycznego słownictwa mediów wprowadzono pojęcie mediokracji.

Rycerz Niepokalanej 9/2011 Rycerz Niepokalanej 9/2011

 

To media decydują o wynikach wyborów: samorządowych, parlamentarnych czy prezydenckich. One oceniają według swoich kryteriów rządy, partie czy koalicje. Poprzez współtworzenie określonej atmosfery społecznej pośrednio „narzucają” władzy sądowniczej interpretacje prawa, a nawet próbują drogą kampanii medialnej decydować o obsadzie stolic biskupich. Bł. Jan Paweł II w liście apostolskim U rapido sviluppo napisał:

"Środki społecznego przekazu nabrały takiego znaczenia, że są dla wielu głównym narzędziem kierującym i inspirującym postawy indywidualne, rodzinne, społeczne".

Ks. abp John Foley – przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu – w instrukcji duszpasterskiej Aetatis novae stwierdził:

"Nie ma dziś takiego miejsca, w którym nie daje się odczuć wpływu środków przekazu na postawy religijne i moralne, na systemy polityczne i społeczne czy na wychowanie".

Potęga środków przekazu jest tak wielka, że wpływają one nie tylko na to, jak ludzie myślą, ale także, o czym myślą. Bp Adam Lepa, wybitny medioznawca, twierdzi, że stały się „nadwładzą” czy „superwładzą” i dodaje, że „zarówno w polityce, jak i w mediach najważniejsze jest to, o czym się mówi najmniej lub wcale”.

Wielką rolę mediów w kształtowaniu życia społecznego czy religijnego dostrzegli wielcy ludzie Kościoła już na przełomie XIX i XX w.

"Zła prasa zgubiła chrześcijańską społeczność, trzeba jej zatem przeciwstawiać dobrą prasę. Katolicy nie powinni ustawać w pracy dla swojej prasy, pamiętając o tym, że dobra prasa to nieustająca misja" (Leon XII, papież).

"Co się tyczy dzienników i gazet, to chciałbym raz wszystkich trzeźwo myślących przekonać, że należy wszystkimi siłami starać się, aby katolicy tylko prawdziwie katolickie pisma i dzienniki czytali. W dzisiejszych czasach jest to, moim zdaniem, najważniejsza sprawa" (Pius X, papież).

Ani lud, ani duchowieństwo nie rozumie znaczenia prasy. Powiadają, że przedtem prasy nie było, nie rozumiejąc, że czasy się zmieniły. Dobrze jest budować kościoły, mówić kazania, zakładać misje i szkoły, ale ten wszelki trud próżny będzie, jeżeli zaniedbamy najważniejszą broń dzisiejszych czasów, tj. prasę (św. Maksymilian Kolbe).

Kryterium prawdy

Jakim zatem kierować się kryterium w ocenie mediów? Podstawowym kryterium powinna być prawda. Czy dany środek przekazu podaje prawdziwe informacje? Czy nie dopuszcza się manipulacji, a nawet kłamstw? Dodatkowo, oceniając media katolickie, trzeba koniecznie uwzględnić zgodność ich przesłania z nauczaniem Kościoła katolickiego.

W 1989 r., po dziesięcioleciach panowania komunistycznej cenzury, zniesiono urzędową cenzurę. Można było żywić nadzieję, że nie będzie ograniczeń w przekazie prawdy. Niestety, wiele redakcji prasowych, radiowych, telewizyjnych decyzjami swych właścicieli czy redaktorów naczelnych wprowadziło tzw. autocenzurę: przemilczanie określonych tematów, pomijanie pewnych osób, tendencyjne, jednostronne przedstawianie wydarzeń i faktów.

W czasach komunistycznych wszyscy wiedzieli, że działa cenzura – to wywoływało naturalny krytycyzm u odbiorcy. Dzisiaj wielu odbiorców mediów nie zna nawet pojęcia „autocenzura” i bezkrytycznie odnosi się do medialnego przekazu.

Media zagranicznych właścicieli

Zgodnie z polskim prawem prasowym właściciel medium mianuje redaktora naczelnego, a ten decyduje o dopuszczeniu do druku czy emisji danej informacji, artykułu. Jednak w rzeczywistości to właściciel, a nie redaktor naczelny, decyduje o linii pis-ma, profilu radiostacji, o przyjęciu czy odrzuceniu płatnej reklamy, o zaproszeniu czy też nie zaproszeniu do studia radiowego bądź telewizyjnego konkretnego gościa.

Dlatego warto bacznie przyjrzeć się, kto jest właścicielem najbardziej według sondaży poczytnych dzienników.

Według sondażu dzienniki Agory dominują: razem posiadają ok. 25,5% udziału w całym rynku prasowym. Ich skrajnie liberalna linia – za „prawem” zabijania nienarodzonych, za związkami homoseksualistów, zwalczanie innych moralnych wskazań Kościoła – jest powszechnie znana. Wydawane przez Niemców dzienniki: „Fakt” i „Dziennik” – miały razem ok. 22,9%. W pierwszej szóstce ogólnopolskich dzienników nie ma „Naszego Dziennika” – pisma polskich właścicieli, propagującego i broniącego nauczania Kościoła. Ogólnie nakład wydawanych w Polsce czasopism katolickich stanowi ok. 1% nakładu wszystkich gazet niekatolickich.

Także bardzo niekorzystnie na rzecz polskości i katolickości wypada w sondażach słuchalność rozgłośni radiowych. Tutaj zdecydowanie dominuje kierowane przez niemieckich właścicieli radio RMF FM. To ma wielkie, długofalowe i już boleśnie widoczne konsekwencje!

 

 

Ilu Polaków, słuchając audycji publicystycznych czy komentarzy politycznych, zdaje sobie sprawę z tego, kto kieruje daną rozgłośnią i jak precyzyjnie realizuje swe interesy nie tylko finansowe?

Pomijam badania oglądalności programów telewizyjnych. Telewizja TRWAM, jedyna telewizja niepubliczna, która propaguje wartości chrześcijańskie, nie osiąga 1% oglądalności. Pozostałe telewizje mniej lub bardziej „dystansują się” od Kościoła, demoralizują, szerząc tzw. swobodę obyczajów. Ileż w nich agresji, brutalności, zwykłego chamstwa, nawet w kreskówkach, chętnie oglądanych przez dzieci.

Przykłady oddziaływania telewizji

Prowadzone badania jednoznacznie wykazują, że zło na ekranie powoduje zło w życiu codziennym. W 2002 r. zespół badawczy na podstawie ściśle naukowych badań, prowadzonych przez 25 lat, ustalił, iż istnieje bardzo poważny, demoralizujący wpływ scen drastycznych na zachowanie się dzieci i młodzieży – niezależnie od ich środowiska, wychowania, poziomu życia czy statusu rodziny. W dodatku ustalono, że oglądanie brutalnych programów działa jak „bomba zegarowa”. 14-latek, częściej oglądający takie programy, zwiększa swoją szansę na to, że wejdzie w konflikt z prawem w wieku lat 20. O ile spośród 14-latków, oglądających TV tylko godzinę dziennie, ok. 6% wykaże agresję i zachowania aspołeczne w wieku ok. 20 lat, o tyle spośród oglądających programy do 3 godzin dziennie, w konflikt z prawem wejdzie 22,5%, a ponad 3 godziny – aż 30%. Badania wpływu mediów na myślenie, czy na postawy i zachowania w ogóle, uzyskały nowe możliwości w 1973 r., kiedy w Kanadzie odkryto sporą osadę miejską, nie znającą wcale telewizji. Socjologowie zbadali zachowania, postawy, sposób spędzania czasu wolnego tej społeczności. Kiedy wkroczyła tam telewizja, dokonali po paru latach badań porównawczych. Okazało się, że pod wpływem telewizji zmalała u dzieci umiejętność czytania i chęć do czytania, obniżyła się kreatywność, wzrosły zachowania aspołeczne i agresywne. Jeśli np. „poziom przestępczości” w tym miasteczku w 1973 r. (bez telewizji) przyjąć za 100%, to po trzech latach (po wprowadzeniu telewizji) przestępczość wynosiła już 260%, czyli wzrosła co najmniej dwa i pół raza.

Sytuacja medialna katolika

Przeciętny katolik, uczestnicząc co drugi tydzień w niedzielnej Mszy świętej przez ok. 23 minuty, słucha tekstów biblijnych i kazania. Ten sam katolik ogląda w każdą niedzielę ok. 6 godzin różnych programów, wiadomości, seriali telewizyjnych; przez pozostałe dni tygodnia codziennie przez ok. 4 godziny patrzy w telewizor. W ok. 99% czyta laicką prasę i w ok. 95% słucha laickich rozgłośni radiowych. Jakże trafnie ocenił tę sytuację św. Maksymilian Kolbe: Cóż powiedzieć o narodzie, który płaci za własne poniżenie? Nie znajduję na to nazwy! A ta hańba ciąży na katolikach, obrażanych ciągle przez tysiące dzienników. Te pisma, które katolików bezwstydnie wyszydzają, drukuje się dla nas, katolików! Nie posyła się ich jednakże anonimowo w rodzaju paszkwilów, ale my sami je zamawiamy i za nie płacimy. Czy można być więcej ślepym wobec tak groźnego niebezpieczeństwa! A ta ślepota nasza staje się wprost zbrodnią, skoro się nie tylko przeciw temu niebezpieczeństwu nie bronimy, ale trzymając i czytając złe pisma, za obrazę i wyszydzanie wiary płacimy! Ze strony zaś społeczeństwa wielkie jeszcze panuje niezrozumienie doniosłości tej pracy, a ofiarność okazuje się niedostateczna, by prasę katolicką w Polsce postawić na silne nogi. Wrogowie Kościoła mają miliony i miliardy..., a pracownik na niwie katolickiej prasy nie może wytężyć sił, by prace swe doskonalić i potęgować, bo musi po prostu walczyć o byt materialny dla swojej prasowej działalności. Mało też mamy świeckich ludzi dostatecznie wyrobionych, by mogli pracować piórem na katolickiej niwie: stąd też dorobek prasy katolickiej u nas jest bardzo, a bardzo jeszcze skromny.

Edukacja medialna

W aneksie do wspomnianej instrukcji Aetatis novae wskazano m.in. na potrzebę opracowania i realizacji programów formacyjnych, przygotowujących nauczycieli, rodziców i uczniów do posługiwania się środkami przekazu i ich odbioru. Istotnym elementem edukacji medialnej jest ukazanie wartości prawdy; przybliżenie współczesnemu człowiekowi tej oczywistości, że tylko na prawdzie można budować pomyślność i dobro w wymiarze osobistym, rodzinnym, narodowym czy też międzynarodowym.

W wyniku edukacji medialnej może nastąpić ograniczenie korzystania ze złych mediów i wzrost wykorzystywania dobrych. Odbiorca, który dostrzeże manipulacje, przekłamania czy przemilczenia w medium, z którego korzysta, zrezygnuje z niego, a zwróci się do tego medium, które służy prawdzie i dobru.