• Czloax
    21.05.2019 22:39
    Ja latami medytowałem próbując sobie wyobrazić model. Wyobrażałem sobie, że Bóg patrzy na świat jak my na płytę gramofonową lub kliszę z filmem. Bohater na klatce X doświadcza chwili a na kolejnych klatkach doświadcza kolejnych chwil i nie wie co bedzie dalej. A patrzący na całą kliszę zna ją w całości. Ale skoro sam jest niezmienny, stwarza ją wiecznie. I tu wysiadam. Nie zdołam tego pojąć i kilka lat temu odpuściłem sobie jako stratę czasu i może nawet potencjalną obrazę Boga (próby stworzenia Jego obrazu swoim małym móżdżkiem). Za to oddałem się dziecięcej ufności Jezusowi i to sprawia prawdziwą radość. Jak zresztą sam zapowiedział mówiąc, że jesli nie będziemy jak dzieci, nie wejdziemy do Królestwa oraz "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom."
Dyskusja zakończona.
Pobieranie... Pobieranie...